Skoro nie chcecie słuchać…

S

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Paweł
Baczkura, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych
Wspólnot. Życzę Mu, aby zawsze widział, doceniał i rozwijał w
sobie Boże dary, jakich Pan Mu udziela i oby jak najwięcej
udzielał! Zapewniam o modlitwie!
A
ja dzisiaj wieczorem udam się do Parafii w Radoryżu Kościelnym,
gdzie razem z moim Przyjacielem, Księdzem Mariuszem Szyszko,
będziemy celebrować uroczystość ślubną naszego byłego
Ministranta, Michała Jarońca, z Izabelą Kacperczak. Ksiądz
Mariusz pobłogosławi to małżeństwo, ja wygłoszę Boże słowo.
Niech Im Pan błogosławi na całe życie!
Dobrego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
4 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 13,44–52; J 14,7–14

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
następny szabat po kazaniu Pawła w synagodze w Antiochii
Pizydyjskiej zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa
Bożego. Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i
bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł.
Wtedy
Paweł i Barnaba powiedzieli odważnie: „Należało głosić słowo
Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się
za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem
nakazał nam Pan: «Ustanowiłem cię światłością dla pogan, abyś
był zbawieniem aż po krańce ziemi»”.
Poganie
słysząc to radowali się i uwielbiali słowo Pańskie, a wszyscy,
przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie
rozszerzało się po całym kraju.
Ale
Żydzi podburzyli pobożne a wpływowe kobiety i znaczniejszych
obywateli, wzniecili prześladowanie Pawła i Barnaby i wyrzucili ich
ze swych granic. A oni otrząsnąwszy na nich pył z nóg, przyszli
do Ikonium, a uczniów napełniało wesele i Duch Święty.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdybyście Mnie poznali,
znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i
zobaczyliście”.
Rzekł
do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”.
Odpowiedział
mu Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie
poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego
więc mówisz: «Pokaż nam Ojca»? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w
Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie
wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje
tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie.
Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał
tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni,
bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to
uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek
prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię”.

Przyznaję,
że podoba mi się to stanowisko, jakie Paweł i Barnaba zajęli
wobec oporu Żydów w sprawie przyjęcia słowa Bożego. Słuchając
pierwszego dzisiejszego czytania, dowiadujemy się – w tym
stosunkowo krótkim tekście – o dwukrotnym odrzuceniu przez
Żydów
szansy, jaką Pan im dał, kiedy Apostołowie chcieli
dotrzeć do nich z Dobrą Nowiną.
Najpierw
było to wówczas, kiedy po kazaniu w synagodze w Antiochii
Pizydyjskiej Żydzi zobaczyli tłumy, a wówczas
ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc sprzeciwiali się
temu, co mówił Paweł;
drugi raz był natomiast
wtedy, kiedy poganie słysząc to radowali się i uwielbiali
słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego,
uwierzyli. Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju;

a wówczas Żydzi podburzyli pobożne a wpływowe kobiety i
znaczniejszych obywateli, wzniecili prześladowanie Pawła i Barnaby
i wyrzucili ich ze swych granic.
W
jednym i w drugim przypadku zwraca uwagę wspomniane już zdecydowane
stanowisko Apostołów, którzy najpierw stwierdzili: Należało
głosić
słowo Boże najpierw wam. Skoro
jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia
wiecznego, zwracamy się do pogan;
po tym zaś, kiedy Żydzi
wyrzucili ich z granic miasta, otrząsnąwszy na nich pył z
nóg, przyszli do Ikonium.
Co ciekawe, wszystkie te dość
dramatyczne wiadomości przeplatane są informacjami o wielkiej
radości, jaka napełniała serce uczniów.
A
zatem, złośliwość przeciwników nie była w stanie zburzyć
wielkiego entuzjazmu,
napełniającego serca tych, co uwierzyli.
Wielka radość panowała w młodym Kościele, ale było tak zapewne
także dlatego, że Apostołowie zdecydowanie strzegli wartości i
znaczenia
tego, co głosili. Zobaczmy, iż nie narzucali się oni
na siłę, nie przekonywali opornych Żydów – nie! Po prostu: nie
chcecie słuchać – to trudno! Pójdziemy do tych, którzy
zechcą! Nic na siłę!
Wydaje
się, moi Drodzy, że my za mało uświadamiamy sobie i za mało
bierzemy do serca to wskazanie, jakie płynie do nas ze zdecydowanego
stanowiska Apostołów. Bo my chyba jeszcze za często ulegamy
takiemu przekonaniu, że trzeba ludzi wręcz na siłę
namawiać, przekonywać, zachęcać do wiary, do
uczestnictwa we Mszy Świętej, do słuchania Bożego słowa, do
przystępowania do Sakramentów Świętych…
Niekiedy
nawet dochodzi do swoistego paradoksu, że Bóg – przez kapłana,
czy przez członków rodziny – namawia człowieka, żeby się
wyspowiadał, czyli żeby raczył przeprosić Go za swoje bunty
wobec Niego, za swoje grzechy, a wtedy uzyska przebaczenie i łaskę.
Zauważmy: to Bogu bardziej zależy na tym, żeby człowiek Go
przeprosił, żeby się z Nim pojednał, niż samemu człowiekowi! To
Bogu bardziej zależy na tym, żeby człowiek posłuchał Jego
słowa
i przyjął dobrodziejstwa z Jego ręki, niż samemu
człowiekowi! Moi Drodzy, czyż tu wszystko nie stoi na głowie?
To
tak, jakby Bóg na tym cokolwiek zyskiwał, jakby Bóg miał
prosić człowieka o łaskę,
by ten do Niego zechciał przyjść…
Dlatego właśnie trzeba nam zwrócić uwagę na stanowisko
Apostołów. Pokazuje ono, że słowo Boże i w ogóle: dary Boże –
mają wielką wartość! Nieocenioną wręcz wartość! Stąd
też nie można ich lekceważyć! Nie można się nimi zabawiać i
raz je sobie przyjąć, a raz nie przyjmować!
Wydaje
się, moi Drodzy, że my wszyscy, w tym naszym apostolskim zapędzie,
za mało doceniamy sprawę wolności człowieka – w tym
sensie, że nieraz robimy sobie wyrzuty, iż nie jesteśmy w stanie
kogoś przekonać, namówić, żeby poważnie potraktował sprawy
Boże, podczas kiedy on zwyczajnie nie chce ich tak traktować!
Może więc trzeba uszanować jego decyzję?… Owszem, modlić
się, wysyłać pozytywne sygnały, ale nie narzucać się z
niczym,
a już na pewno – nie robić sobie żadnych wyrzutów.
Natomiast może właśnie częściej uświadamiać temu komuś,
że ponosi odpowiedzialność za swoje wybory i będzie kiedyś
musiał zdać z nich sprawę na Sądzie Bożym!
Może
właśnie takiego bardziej zdecydowanego i konkretnego stanowiska z
naszej strony potrzeba – po to, by bardziej docenić wolność
człowieka
i odpowiedzialność każdego za jego własny los. Nie
odbierajmy ludziom poczucia tej odpowiedzialności! Nie traktujmy ich
jak dzieci, którym można coś nakazać! Niech każdy ma świadomość
tego, że sam o sobie decyduje, ale też ponosi
odpowiedzialność za swoje decyzje.
Takiej
właśnie dojrzałości Jezus ciągle uczył swoich Apostołów.
Dlatego dzisiaj, na skierowane do siebie słowa Filipa: Panie,
pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy,
odpowiedział:
Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie
poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego
więc mówisz: «Pokaż nam Ojca»? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w
Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie
wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje
tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie.
Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.

Właśnie,
czyż ci, którzy już tyle czasu byli z Jezusem, nie „załapali”
jeszcze istoty Jego nauczania, Jego stylu?… Czy jeszcze nie
dostrzegali i nie rozumieli, co Jezus do nich mówił i czego chciał
ich nauczyć? Dlatego właśnie Jezus ciągle stawiał im takie oto
wyzwania, iż zmuszał ich do myślenia i do świadomego
dokonywania dobrych wyborów; do myślenia i mówienia na sposób
Boży,
a nie ludzki. Ale także – zawsze szanował ich
wolność.
Dlatego w którymś momencie zapytał, czy może chcą
od Niego odejść – po tym, jak wielu od Niego odeszło. Oni
pozostali, ale nie pod przymusem.
Moi
Drodzy, w naszej relacji z Jezusem rolę zasadniczą, fundamentalną
wręcz, odgrywa wolność wyboru i świadomość tego, w czym
uczestniczymy. Nie możemy też w końcu zapominać, że dary Boże i
łaska, jakiej wciąż od Boga doznajemy, jest dla nas wielkim
zaszczytem!
Przeto nigdy nie możemy myśleć, mówić i
postępować tak, jakbyśmy to my Bogu robili łaskę, że z
Jego dobrodziejstw korzystamy! Bo to my jesteśmy obdarowani – z
miłości Bożej! Z miłości – niczym przez nas nie zasłużonej!
Czy
zawsze mamy tego świadomość?… Czy nie zdarza się nam kaprysić,
lub robić Bogu łaskę, że z Jego darów „raczymy” skorzystać?…
Czy codziennie wzrasta w nas poczucie wielkiej wdzięczności Bogu
za to obdarowanie?…

2 komentarze

  • Uwielbiałam Cię Jezu w radości gdy byłam zdrowa i sprawna, uwielbiać Cię pragnę w każdej sytuacji i stanie zdrowia, bo Ty Jezu jesteś Ten sam teraz i zawsze i na wieki wieków. Godzien jesteś Panie wszelkiej chwały i czci. Amen.

  • Jestem człowiekiem skromnym, umiem poprzestawać na małym i chętnie obyłbym się bez niektórych łask – kataklizmów przyrodniczych, trzęsień ziemi, epidemii, rażącej niesprawiedliwości – także w wykonaniu Twoich, Panie sług. Więc może umówimy się, Panie – bez "łaski", za to uczciwie, wg Twojej sprawiedliwości, do której kornie się zastosuję?

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.