Odwaga życia w pełnej prawdzie

O

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Katarzyna
Centkowska, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w
Białej Podlaskiej. Życzę Jubilatce, aby jej całe życie
przebiegało „bez plamy i skazy” – jak dzisiaj naucza Święty
Piotr. Ze swej strony – zapewniam o modlitwie w tej intencji.
Niech
Pan nam wszystkim da dzisiaj siłę, natchnienie i odwagę, abyśmy i
my unikali wszystkiego, co ma choćby pozór zła…
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
9 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Św. Bonifacego, Biskupa i Męczennika,
do
czytań: 2
P 3, 12–15a.17–18; Mk 12,13–17

CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:
Najmilsi:
Oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego,
który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w
ogniu się rozsypią. Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego
nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość.
Dlatego,
umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was zastał bez
plamy i skazy – w pokoju, a cierpliwość Pana naszego uważajcie
za zbawienną.
Wy
zatem, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, strzeżcie się,
abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie szanują
praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do upadku.
Wzrastajcie zaś w łasce i poznaniu Pana naszego i Zbawiciela,
Jezusa Chrystusa! Jemu chwała zarówno teraz, jak i do dnia
wieczności! Amen.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Uczeni
w Piśmie i starsi posłali do Jezusa kilku faryzeuszów i
zwolenników Heroda, którzy mieli podchwycić Go w mowie. Ci
przyszli i rzekli do Niego: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś
prawdomówny i na nikim Ci nie zależy. Bo nie oglądasz się na
osobę ludzką, lecz drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Czy wolno
płacić podatek Cezarowi, czy nie? Mamy płacić czy nie płacić?”
Lecz
On poznał ich obłudę i rzekł do nich: „Czemu Mnie wystawiacie
na próbę? Przynieście Mi denara, chcę zobaczyć”. Przynieśli,
a On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis?” Odpowiedzieli
Mu: „Cezara”.
Wówczas
Jezus rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do
Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. I byli pełni podziwu dla
Niego.

Święty
Piotr zachęca dziś swoich uczniów:
Starajcie
się, aby On was zastał bez plamy i skazy – w pokoju, a
cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną.

Otóż, właśnie!
Mają
zrobić wszystko, co w ich mocy, aby ustrzec się grzechu – owej
plamy
i skazy

– aby w ten sposób przygotować się na przyjście dnia Bożego. Z
opisu tego dnia, przedstawionego przez Piotra, wynika, iż ma on na
myśli ów ostateczny
dzień,

kiedy do dokona się sąd nad światem. A potem – nastąpi „nowe
niebo i nowa ziemia”, w
których będzie mieszkała sprawiedliwość.

Tak to przedstawia dzisiaj Apostoł. I właśnie po to, by należycie
przygotować się na ten dzień, uczniowie mają unikać plamy
i skazy.

Jak mają to osiągnąć?
Piotr
doradza bardzo konkretnie: Wy
zatem, umiłowani,
[…]
strzeżcie
się, abyście dając się uwieść błędom tych, którzy nie
szanują praw Bożych, własnej stałości nie doprowadzili do
upadku. Wzrastajcie zaś w łasce i poznaniu Pana naszego i
Zbawiciela, Jezusa Chrystusa!

Wszystko,
dosłownie wszystko, co będą czynić członkowie młodego Kościoła,
ma być ukierunkowane
na zbawienie.

Stąd postulat czystości serca, wolności od jakiejkolwiek skazy. Do
tego zachęca Piotr, do tego zachęca
tak naprawdę sam Jezu
s
– przez posługę
Piotra.
Jakże
na tym tle dziwacznie i do gruntu niezrozumiale wygląda nieporadne,
a nawet wprost żenujące
dążenie człowieka,

aby na jakiejś skazie w myśleniu, na jakimś niewłaściwym słowie
lub zamiarze, „przyłapać”
swego Boga.

Temu bowiem służyło tak naprawdę całe to fatalne
dociekanie, ta swoista intelektualna łamigłówka, jakiej poddali
Jezusa faryzeusze. Tu nie chodziło o wyjaśnienie
jakiejkolwiek wątpliwej kwestii,

albo o ustalenie odpowiednich
norm, które
by
należało
zastosować
w układaniu
relacji
z
władzą
świecką
– w tym przypadku także: władzą
okupacyjną.

Faryzeuszom
chodziło tylko i wyłącznie o to – co wyraźnie zaznacza
Ewangelista – żeby Jezusa podchwycić
[…]
w
mowie.

Czyli możemy powiedzieć, że człowiek wręcz szukał plamy
i skazy

u swego Boga! Bóg starał
się człowieka przed jednym i drugim ustrzec, a
człowiek starał
się to swemu Bogu przypisać! Cóż za przewrotność!
Oczywiście,
jesteśmy dziś świadkami kolejnej, spektakularnej
porażki przewrotnych faryzeuszy,
bo
Jezus, postawiony rzekomo pod ścianą, w sytuacji bez wyjścia, albo
może lepiej: mając do wyboru pomiędzy dwoma rozwiązaniami, z
których jedno i drugie jest złe, bez
problemu zna
lazł
trzecie.

Zatem, faryzeusze zaliczyli kolejną kompromitującą wpadkę, co
było zresztą łatwe do
przewidzenia, natomiast na pewno musi zastanawiać nawet
sama próba takiego potraktowania Jezusa,
w
którym miałby On być oskarżony o niespójność i nielogiczność
swego nauczania.
Moi
Drodzy, czy i dzisiaj takich postaw i takich prób nie obserwujemy?
Czy i dzisiaj człowiek nie zarzuca swemu Bogu, że Jego nauczanie –
jeżeli nie w ogóle błędne lub
bezsensowne – jest generalnie nie
na czasie, jest nienowoczesne, nieadekwatne
do
okoliczności, jakie dzisiaj niesie ze sobą życie?… Czy i dzisiaj
nie jest tak – a
może i
nam samym się to zdarza – że zamiast robić wszystko, co w naszej
mocy, wspartej łaską Bożą, aby unikać plamy
i skazy

grzechu, łatwiej jest nam
poszukiwać
różnych pokrętnych tłumaczeń

i na wszystkich wokół zrzucać
odpowiedzialność za swoje zło, a nie wziąć jej na siebie?
Nawet
Bogu jesteśmy w stanie to czy owo przypisać, uznając Jego wolę i
Jego naukę – jako rzekliśmy – za staroświecką, niezrozumiałą,
zbyt surową i wymagającą, oby
tylko nie przyznać się jasno

do swojego duchowego lenistwa, do zła, do grzechu… Tyle tylko, że
wszelkie tego typu machinacje
i kombinacje kończą się dokładnie tak, jak dzisiaj skończyły
się w przypadku faryzeuszy: taki
kombinator ostatecznie sam
zaplącze się we własną pajęczynę,
którą
tak misternie utkał. Warto?
Nie
warto. Po
co tak kombinować,

po co narażać się na kompromitację,
po co brnąć w grzech – zamiast pozbyć się go od razu, powstać
z niego i zacząć wszystko od nowa? Przecież nie od dziś wiadomo,
że ci, którzy tak bardzo chcą oszukać Boga i obejść Jego normy
ostatecznie
oszukają samych siebie!

Tymczasem, kiedy człowiek naprawdę stara się o to, by jego
sumienie było wolne od plamy
i skazy,

wtedy szybko przekonuje się, że jego życie jest prostsze…
I całkiem sensowne…
Tak,
jak piękne, mądre i sensowne było życie Patrona dnia
dzisiejszego, Świętego
Bonifacego, Biskupa i Męczennika.
Urodził
się około 673 roku w Anglii.
Na
Chrzcie otrzymał imię Winfryd. Czując już od młodości
pragnienie poświęcenia się służbie Bożej, został benedyktynem
w opactwie Exeter, następnie w opactwie w Nursling. Święcenia
kapłańskie otrzymał około trzydziestego roku życia.

Zaraz po święceniach opat wyznaczył mu funkcję kierownika szkoły
w Nursling. Jako benedyktyn przyjął imię: Bonifacy.
Po
pewnym czasie udał się na
misje, na teren dzisiejszych północnych Niemiec i Holandii.

Szybko musiał jednak powrócić do swojego klasztoru, bo w miejscu
jego misyjnej pracy wybuchła wojna. Właśnie wtedy, w swoim
klasztorze wybrany został
opatem.
Nie pozostał
jednak długo na tym zaszczytnym stanowisku, gdyż w
roku 718 wybrał się ponownie do Niemiec,

gdzie pracował około trzech lat. Trud misyjny Bonifacego wydawał
niezwykłe owoce. W tym krótkim czasie miał ochrzcić około
kilka tysięcy germańskich pogan.

W
celu omówienia z Papieżem zorganizowania stałej administracji
kościelnej na terenie Niemiec, Bonifacy udał się ponownie do
Rzymu. Wyjaśnił Papieżowi stan misji i jej potrzeby. Wtedy
Grzegorz II udzielił mu
święceń biskupich
i
dał mu pełnomocnictwa, jakie tylko były konieczne dla
sprawniejszej akcji misyjnej.
Ponieważ coraz bardziej potrzeba było nowych misjonarzy, Święty
Bonifacy zwrócił się z apelem do klasztorów w Anglii o pomoc.
Benedyktyni przysłali mu
licznych i gorliwych pomocników.

Korzystając
z uprawnień metropolity
misyjnego,
mianował nasz
Święty dwóch biskupów i założył wiele placówek stałych, od
tychże biskupów zależnych. Nadto założył szereg klasztorów:
benedyktynów i benedyktynek. Uradowany tak pomyślnymi wynikami jego
pracy, Święty
Papież Grzegorz III wezwał go do Rzymu
i nałożył mu uroczyście paliusz metropolity – arcybiskupa

z władzą mianowania i konsekrowania biskupów na terytorium Niemiec
na wschód od Renu. Ponadto, Papież mianował Bonifacego swoim
legatem na Frankonię i Niemcy.
Na
mocy tak rozległej władzy, nasz dzisiejszy Patron zwołał
do Bawarii synod, aby do administracji kościelnej wprowadzić ład,

gdyż dotychczasowa akcja miała zbyt wyraźny charakter okazjonalny
i chaotyczny. Dzięki poparciu księcia Odilona, zdołał nadto
przywrócić karność kościelną i ustanowić kilka biskupstw.
Z
kolei, we Francji w owym
czasie nie zwoływano żadnych synodów.

Wiele stolic biskupich było nie obsadzonych. Wśród duchowieństwa
i wiernych upadek karności kościelnej był jaskrawo widoczny.
Raport o tej sytuacji Bonifacy przesłał do Rzymu, do nowego
Papieża, Świętego Zachariasza. Otrzymał wtedy od niego polecenie,
by jako legat papieski zabrał się do koniecznej reformy.
Przeprowadził ją na synodzie generalnym w roku 743.

Uchwały tam podjęte potwierdziły synody miejscowe. Ciesząc się z
tak obiecującej reformy w Galii, Bonifacy
zaproponował podobną reformę Prymasowi Anglii, Kutbertowi,

który ją faktycznie owocnie przeprowadził.
Mając
osiemdziesiąt lat, po raz
trzeci udał się Bonifacy na misje do Niemiec.

Kiedy jednak zapuścił się w głąb kraju, został napadnięty
przez pogan i wraz z pięćdziesięcioma dwoma Towarzyszami
zamordowany w dniu 5 czerwca 754 roku.

Jego ciało spoczywa w Fuldzie, gdzie przy jego grobie co roku zbiera
się episkopat niemiecki na swoje narady.
A
oto co w jednym z listów nasz dzisiejszy Patron napisał na temat
swojej duszpasterskiej posługi: „Kościół
jest jakby wielką łodzią płynącą po morzu tego świata.

Gdy uderzają weń liczne fale doświadczeń, nie wolno jej porzucać
– trzeba natomiast kierować.
Przykłady
tego znajdujemy u pierwszych Ojców […]. Za czasów pogańskich
cesarzy kierowali
oni łodzią Chrystusa, Jego umiłowaną Oblubienicą, to jest
Kościołem,

nauczając, broniąc, pracując i cierpiąc
do przelania krwi.
Kiedy
o nich myślę oraz im podobnych, ogarnia mnie przerażenie, lęk i
obawa z powodu moich grzechów. I
bardzo chciałbym opuścić ster Kościoła, który mi powierzono,
gdybym tylko znalazł na to usprawiedliwienie w przykładzie Ojców
lub w słowach Pisma Świętego.

A
zatem, skoro tak się rzeczy mają i prawda może się utrudzić, ale
nigdy ulec ani okłamać, strudzony mój duch ucieka się do Boga.
[…]
Stójmy
zatem mocno przy sprawiedliwości, przygotujmy siebie na
doświadczenia, abyśmy otrzymali pomoc od Boga, […]. Złóżmy
naszą ufność w Tym, który nam zwierzył cały ten ciężar. To,
czego sami unieść nie możemy, nieśmy wspólnie z Tym, który jest
Wszechmocny.

[…]
Jeśli
tak się Bogu spodoba, oddajmy życie za święte prawa naszych
ojców, abyśmy zasłużyli na wieczne z nimi dziedzictwo.
Nie
bądźmy jako nieme psy, nie bądźmy milczącymi gapiami,
najemnikami uciekającymi przed wilkiem, ale pasterzami troskliwymi,
czuwającymi nad owczarnią Chrystusa. Dopóki
Bóg udziela nam siły, głośmy całą prawdę Bożą wielkim i
małym, bogatym i ubogim, ludziom wszelkiego stanu i wieku, w porę i
nie w porę.”
Tyle
z listu Świętego Bonifacego. A
my, wpatrując się w świetlany przykład jego postawy, oraz
zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, raz jeszcze
pomyślmy, czy stać nas na
odwagę życia w pełnej prawdzie o sobie

ze wszystkimi tego konsekwencjami – czy kiedy zaczyna to nieco
kosztować, po prostu unikamy odpowiedzialności za swoje słowa i
czyny?… Czy stać nas na to, żeby – w razie potrzeby –
przyznać się do popełnionego zła i zacząć wszystko od nowa –
już w pełnej prawdzie?…

2 komentarze

  • Przewrotność i przebiegłość ludzka nie zna granic. Musi jednak ponieść porażkę gdy występuje przeciw Mądrości samego Jezusa, Syna Bożego. Ewangelista stwierdza, że " byli pełni podziwu dla Niego", ale czy to ich przekonało, czy uwierzyli Jezusowi, Jego nauce. Wiemy, że nie.
    Panie Jezu daj nam ukochać Twoje Słowo, rozumieć Je, żyć Nim, bo Twoje Słowo daje życie, Twoje Słowo prowadzi nas bezpiecznymi drogami do Boga. Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce, jak śpiewany w jednej z pieśni religijnej.

    • Otóż, właśnie! Jezus czynił cuda, aby wzmocnić swoje nauczanie i przekonać ludzi jeszcze bardziej do siebie, tymczasem ludzie często zachwycali się, ale życia nie zmieniali… Taka sobie ciekawostka…
      Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.