Ciągle powracajmy do Boga!

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym sześćdziesiątą siódmą
rocznicę święceń kapłańskich przeżywa
ł Papież
Senior Benedykt XVI. Ot
aczajmy ciągle
modlit
ewnym wsparciem Czcigodnego Jubilata, aby w ten
sposób wyra
żać Mu naszą przeogromną wdzięczność
za
nieoceniony wkład do duchowego i intelektualnego
skarbca Kościoła, oraz aby upraszać dla Niego jeszcze wiele sił,
zdrowia i pogody ducha do wytrwałego służenia Kościołowi na tej
płaszczyźnie, na jakiej tę służbę
aktualnie
podejmuje. Pamiętajmy
jak najczęściej o modlitwie za
Benedykta XVI!
Ponadto,
imieniny wczoraj obchodzili:
  • Ksiądz
    Biskup Piotr Sawczuk – Biskup Pomocniczy Diecezji siedleckiej;
  • Ksiądz
    Paweł Smarz
    , Ksiądz Piotr Wojdat, Ksiądz Piotr Woźniak –
    moi Koledzy kursowi;
  • Ksiądz
    Paweł Cieślik, Ksiądz Piotr Jarosiewicz – Kapłani pochodzący
    z mojej rodzinnej Parafii;
  • Ksiądz
    Paweł Broński, Ksiądz Paweł Kindracki, Ksiądz Paweł
    Kobiałka,Ksiądz Piotr Mazurek, Ksiądz Piotr Paćkowski, Ksiądz
    Paweł Padysz, Ksiądz Piotr Pielak, Ksiądz Piotr Sawiuk, Ksiądz
    Piotr Hawryluk, Ksiądz Paweł Bielecki, Ksiądz Piotr Stępniewski
    Kapłani, których w różnych miejscach i przy różnych
    okazjach spotkałem;
  • Doktor
    Paweł Bucoń – Sędzia Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej i
    świecki Szafarz Komunii Świętej w Archidiecezji lubelskiej, mój
    serdeczny Przyjaciel jeszcze z czasów kółka ministranckiego;
  • Piotr
    Oleszczuk i Paweł Mochnacz – moi Chrześniacy;
  • Piotr
    Nowicki – mój Brat cioteczny;
  • Piotr
    Strzeżysz,
    Paweł Baczkura, Paweł Siłaczuk, Paweł Deres,
    Paweł Kaczorowski, Piotr Kalbarczyk, Paweł Miłosz, Piotr
    Paziewski, Paweł Rękawek, Piotr Sitek, Paweł Siwiec,
    Piotr
    Biernacki, Paweł Skowroński, Piotr Świtaj, Paweł Stachurski

    Członkowie różnych Wspólnot młodzieżowych lub
    moi Uczniowie ze wszystkich Parafii, w których posługiwałem;
  • Paweł
    Czajka, Piotr Deres, Piotr Karwowski, Piotr Skolimowski, Paweł
    Sosik, Paweł Tomaszek, Piotr Stelmach, Piotr Strzeżysz
    moi
    Znajomi z różnych czasów i miejsc.
Życzę
wszystkim Dostojnym Solenizantom, aby wzięli dla siebie jak
najwięcej ze wzoru swoich Patronów! A jeśli zastanawialiby się,
co wziąć, to podpowiedzią z pewnością będzie wczorajsze
rozważanie Księdza Marka, za które przy okazji bardzo serdecznie
dziękujemy!
Natomiast
dzisiaj imieniny przeżywa Emilka Niedźwiedzka, moja Siostrzenica.
Cieszę się, że tak wspaniale się rozwija – z dnia na dzień
jest coraz mądrzejsza, bardziej pogodna i energiczna! Ledno za Nią
wszyscy nadążamy. A właściwie – tak prawdę mówiąc – nie
nadążamy! Niech Jej Pan błogosławi i zawsze prowadzi przez życie!
Wszystkich
świętujących wczoraj i dzisiaj – zapewniam o swojej modlitwie!
Jestem
też przekonany, że wszyscy wspieramy Księdza Marka naszą modlitwą
w intencjach tych wszystkich spraw, o których nam wczoraj napisał –
i o których za każdym razem nam wspomina. Raz jeszcze dziękujemy
za wspaniałe rozważanie! Zechciejcie, moi Drodzy, jeszcze raz je
przeczytać i przemyśleć. Uważam, że zawiera ono wiele cennych
wskazań i chyba także diagnoz tego, co obecnie widzimy w postawach
ludzi Kościoła – i to nie tylko tych „na świeczniku”, ale
nas wszystkich. Warto o tym pomyśleć…
I
warto też zagłębić się w treść dzisiejszego rozważania, które
przygotował – jak co sobotę – Kubuś Pałysa, Prezes Służby
liturgicznej w Miastkowie. Do podziękowań za wierność tej
sobotniej tradycji, za Jego obowiązkowość, słowność i
solidność, wyrażającą się w tym, że pomimo naprawdę wielu
zajęć zawsze – czasami późno w nocy – wywiązuje się z danej
mi obietnicy i przygotowuje rozważania; otóż, do tychże
podziękowań dołączam serdeczne gratulacje z racji zdanego
wczoraj – za pierwszym razem i bez żadnego błędu – egzaminu
praktycznego na prawo jazdy! Serdecznie gratuluję!
I
jeszcze raz dziękuję za piękne świadectwo wiary i za solidność,
wyrażaną na wiele sposobów, także – poprzez sobotnie
rozważania!
I
jeszcze – jak wspomniał wczoraj Marek – proszę o modlitewne
westchnienie w intencji naszej Mamy, która po raz kolejny odczuwa
jakieś zdrowotne perturbacje…
Wszystkim
życzę błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
12 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Lm 2,2.10–14.18–19; Mt 8,5–17

CZYTANIE
Z KSIĘGI LAMENTACJI:
Zburzył
Pan bez litości wszystkie siedziby Jakuba; wywrócił w swej
zapalczywości twierdze Córy Judy, rzucił o ziemię, zbezcześcił
królestwo i możnych.
Usiedli
na ziemi w milczeniu starsi Córy Syjonu, prochem głowy posypali,
przywdziali wory; skłoniły głowy ku ziemi dziewice jerozolimskie.
Wzrok
utraciłem od płaczu, drgają me trzewia, żółć się wylała na
ziemię przez klęskę Córy mego ludu, gdy słabły niemowlę i
dziecię na placach miasta.
Do
matek swoich mówiły: „Gdzie żywność i wino?” Padały jak
ciężko ranione na placach miasta, gdy uchodziło z nich życie na
łonie ich matek.
Jak
cię pocieszyć? Z czym porównać, Córo Jeruzalem? Co ci
przyrównać, by cię pocieszyć, Dziewico, Córo Syjonu? Gdyż
zagłada twoja wielka jak morze. Któż cię uleczy?
Prorocy
twoi miewali dla ciebie widzenia próżne i marne, nie odsłonili
twojej złości, by od wygnania cię ustrzec; miewali dla ciebie
widzenia zwodnicze i próżne.
Wołaj
sercem do Pana, Dziewico, Córo Syjonu; niech łzy twe płyną jak
rzeka we dnie i w nocy; nie dawaj sobie wytchnienia, niech źrenica
twego oka nie zna spoczynku.
Powstań,
wołaj po nocy do straży porannej, wylewaj swe serce jak wodę przed
Pańskim obliczem, podnoś do Niego swe ręce o życie twoich
niemowląt, które padały z głodu na rogach wszystkich ulic.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił
Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i
bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”.
Lecz
setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod
dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie.
Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię
temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a
słudze: «Zrób to», a robi”.
Gdy
Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za
Nim: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak
wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze 
wschodu
i
zachodu,
i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie
niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w
ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Do setnika
zaś Jezus rzekł: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”.
I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.
Gdy
Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w
gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka ją opuściła. Wstała
i usługiwała Mu.
Z
nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem
wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto
spełniło się słowo proroka Izajasza: „On wziął na siebie
nasze słabości i nosił nasze choroby”.

A
OTO SŁÓWKO JAKUBA:

Jak
często znajdujemy się w sytuacjach, w których mamy wrażenie, że
żałujemy zrobienia czegoś. I mimo, iż staramy się o tym nie
myśleć, to i tak nasze wyrzuty sumienia przekraczają wszelkie
granice normalności. Niestety, zdarzają się nam takie właśnie
momenty, kiedy to widzimy cierpienie innych z naszego powodu lub po
prostu czujemy, że nie wywiązaliśmy się z jakiegoś zadania.
Taką
sytuację widzimy w czytaniu z Księgi Lamentacji. Jak sama nazwa
wskazuje, lud izraelski popadł w rozpacz i beznadzieję. A wszystko
to spowodowane było brakiem wiary i pewnego rodzaju utraceniem werwy
w dążeniu do świętości. Jerozolima przestała kierować się ku
Bogu, gdyż odciągnęły ją od tego przyziemne sprawy i grzechy.
Tego
właśnie powinniśmy unikać – bezsensownych „zabieraczy”
czasu (telefonów, komputerów, telewizorów); wszelkiego rodzaju
występków, które oddalają nas od Boga; zachowań, które
sprawiają przykrość innym.
Co
więcej, Jezus mówi do nas w Ewangelii według świętego Mateusza:
Wielu przyjdzie ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z
Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie
królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz – w ciemność; tam
będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Musimy wiedzieć, że
my, którzy mamy tak wielką łaskę od Pana, iż możemy być
katolikami, musimy liczyć się z tym, że nie jesteśmy perfekcyjni,
a Królestwo Boże nie jest nam przypisane do aktu urodzenia. To tak
nie działa!
Jako
prawdziwi chrześcijanie i ludzie podążający za Chrystusem,
starajmy się omijać grzech i szatana jak największym łukiem.
Postarajmy się zadośćuczynić swoim braciom i siostrom, których
skrzywdzimy – po to, aby nasze sumienie było czyste i delikatne.

ludzie, którzy myślą: „Ja to przynajmniej do kościoła chodzę
– nie to, co tamten”. Jakże błędne jest to myślenie! Każdy
doskonale wie, że wiara odmierzana jest bezinteresownym
zaangażowaniem i miłością do Boga, a nie porównywaniem się do
innych. Takie stwierdzenia nie pokrywają się z zaufaniem wobec
Boga, lecz są zwykłą ludzką pychą, która gubi wiele osób.
Z
tego powodu dochodzi właśnie do takich sytuacji, jak na przykład
fenomen osób „wierzących, a niepraktykujących”. Przecież to
stwierdzenie przeczy samo sobie! Jak można wierzyć w Boga – w to,
że jest wszechmocny i wszechobecny, że w swojej miłości zesłał
nam swojego Syna, który dla nas stał się człowiekiem, został
ukrzyżowany, oddał życie i zmartwychwstał – skoro nie
przychodzi się na Mszę Świętą, jednoczącą w modlitwie cały
Kościół, założony przez Jezusa Chrystusa!
Jak
można twierdzić, że wspólne mieszkanie pary zakochanych w sobie
ludzi przed ślubem jest normalne? Jak można twierdzić, że
małżeństwa homoseksualne są normalnością, skoro nie dają
możliwości założenia zdrowej, logicznie działającej rodziny?
Jak można popierać aborcję i eutanazję, które – nazywając
rzeczy po imieniu – są ZABÓJSTWEM? I na dodatek twierdzić, że
jest się osobą wierzącą. Takie sytuacje, moim zdaniem, nie
wymagają głębszego tłumaczenia.
Mój
były ksiądz katecheta, podczas jednej z katechez, pokazał nam
przykład na to, w jaki sposób działa tolerancja. Poprosił nas,
abyśmy wyobrazili sobie murarza w pracy, który ma postawić ścianę.
Na jego planie dołączony był zakres TOLERANCJI, w której mogła
zmieścić się wartość odchyłu ściany od pionu. To oznaczało,
że gdyby murarz postawił ścianę nie pod kątem prostym, ale z
niewielkim błędem, właściciel budowanego domu nie miałby nic do
zarzucenia, a dom byłby stabilny. Nie można jednak nazwać
tolerancją położenia ściany w poziomie, bo byłaby to po prostu
podłoga. Nie mieściłaby się w granicach jakichś obranych norm.
Ten
przykład idealnie pokazuje, jak powinniśmy się zachowywać:
otworzyć oczy i jasno, konkretnie skierować się na Boga. Wtedy
nasze sumienie nie będzie miało żadnych zawahań. Będzie
wiedziało doskonale, co jest grzechem, a co nie; co można
tolerować, a czego nie. A jeżeli już popełnimy jakiś błąd, to
wzorem niech nam będą starsi Córy Syjonu, którzy prochem
głowy posypali, przywdziali wory.
Oczywiście nie dosłownie,
ale w ten sposób symbolicznie widzimy pokutę.
Pełną
pokory pokutę, która będzie w stanie pokonać barierę grzechu i
połączy nas na nowo z Bogiem.

5 komentarzy

  • Życie nie jest białe albo czarne, idąc za Jezusem mamy kochać bliźniego a nie osądzać

    Czy wszystko co według mnie jest nienormalne jest grzechem? Czy jeśli ktoś twierdzi, że wierzy w Boga, Bogu jakie ja mam prawo, nic nie wiedząc o człowieku, tylko sądząc po pozorach, oceniać jego wiarę..

    aniam

  • Tak jak Stachura napisał: "nie ma tych co nie wierzą, bo oni wierzą w to, że nie wierzą" ;). Nadal kwestią otwartą pozostaje to, w co się wierzy i jak te wiarę realizuje :). Prawdą jest że zewsząd słyszymy tylko o tym żeby nie osądzać, nie oceniać tylko kochać, kochać, kochać :). Skoro tak, to nie ma najmniejszego znaczenia Dekalog, nie mówiąc już o przykazaniach kościelnych czy innych rzeczach mającymi pomagać nam obierać właściwy kurs do Nieba :). A w gruncie rzeczy Ania ma rację, iż życie nie jest czarno – białe, bo jest oczywiście kolorowe. Ale jeśli jest kolorowe, to występują w nim również kolory czerni i bieli: tylko co jest białe, a co czarne ;)? Ciężko powiedzieć, bo nie osądzamy, nie oceniamy, więc i nie wnioskujemy 🙂

    • Dekalog ma znaczenie, pokazuje ogromną miłość i troskę Boga o nasze zbawienie.
      Robercie..miałam zaszczyt poznać człowieka, który był po rozwodzie i mieszkał z inną kobietą, byli "białym małżeństwem", ktoś z boku mógłby powiedzieć.że to nienormalne, niedopuszczalne..ale to ten człowiek wyciagnał do mnie rękę, mobilizował do pojednania z Bogiem, dodawał odwagi i był..po prostu..wiara, którą nosił w sercu i miłość do Boga..gdy go wspominam to właśnie to mi przychodzi na myśl..życie całym sobą w zawierzeniu Bogu

      kim ja jestem ,żeby osądzać, oceniać innych?
      i masz rację Robercie..czasem to co wydaje się bielą jest czarniejsze od smoły a z pozoru czarne, kryje pod sobą najczystszą biel

      nie wiem..może to,że sama dostąpiłam ogromu Miłosierdzia, może to ,że potykałam się za każdym razem, gdy myślałam, że teraz to już tylko unosić się nad ziemią ;-)..może dlatego daleka jestem od oceniania postępowania innych, nie jestem teraz już taka pewna jak zachowałabym się na ich miejscu, wiem jakbym chciała się zachować..a to jest ogromna różnica

      aniam

    • Skoro Dekalog ma znaczenie, to w takim razie mamy w nim jasne wskazania postaw "co należy" i "co nie należy" – czyli klarowną ocenę tego co dobre i co złe, ergo jeśli ktoś występuje przeciw 6 przykazaniu, to występuje i tyle – jego sprawa, ale mam prawo to widzieć, a nie udawać, że tego nie ma. Przykład Twojego znajomego nie dotyczy, jak mi się wydaje, zjawiska które jest coraz szersze: życia "na kocią łapę" :). Powtarzam: każdy sam odpowiada przed Bogiem za swoje postawy, nic mi do tego co kto w domu robi, ale mam prawo takie postawy we własnym sumieniu osądzać chociażny po to, aby właściwie wsakzywać córce co jest dobre, a co złe z punktu widzenia wiary katolickiej. To jest mój rodzicielski obowiązek, chociaż z pewnością nie podoba się on wielu w dzisiejszym świecie 🙂

    • Podpisuję się pod ostatnią wypowiedzią Roberta. Nie chodzi o osądzanie człowieka, ale postawy należy oceniać, trzeba odróżniać dobro od zła – i uczyć tego swoje dzieci. Jestem absolutnie za tym, żeby zachować jasność i trzeźwość spojrzenia, widzieć świat wokół w całym jego realizmie, nie unikać jasnego nazywania dobra dobrem, a zła – złem.
      Jeszcze raz podkreślam: nie chodzi o potępianie czy ocenianie konkretnego człowieka! Chodzi o rzetelną ocenę postaw. Przecież po to właśnie robimy rachunek sumienia, żeby odróżnić dobro od zła, przesiać ziarno i oddzielić je od plew.
      Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.