Wszystko nastawione na Boga!

W

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Paweł
Kaczorowski, włączający się w swoim czasie w działalność
młodzieżowych Wspólnot. Życzę Jubilatowi – zgodnie z myślą
dzisiejszego rozważanie – aby wszystkim, co myśli, mówi i czyni,
nieustannie świadczył o swojej wierze z Jezusa! Zapewniam o
modlitwie!
I
życzę Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
14 tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Oz 2,16.17b–18.21–22; Mt 9,18–26

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA OZEASZA:
To
mówi Pan: „Chcę przynęcić niewierną oblubienicę, na pustynię
ją wyprowadzić i mówić do jej serca, i będzie mi tam uległa jak
za dni swej młodości, gdy wychodziła z egipskiego kraju.
I
stanie się w owym dniu, że nazwie Mnie: «Mąż mój», a już nie
powie: «Mój Baal».
I
poślubię cię sobie znowu na wieki, poślubię przez sprawiedliwość
i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez
wierność, a poznasz Pana”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do Niego i
oddając pokłon, prosił: „Panie, moja córka dopiero co skonała,
lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”. Jezus
wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
Wtem
jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła
z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła:
„Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”.
Jezus
obrócił się i widząc ją, rzekł: „Ufaj córko; twoja wiara cię
ocaliła”. I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Gdy
Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz
tłum zgiełkliwy, rzekł: „Usuńcie się, bo dziewczynka nie
umarła, tylko śpi”. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto
tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść
o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.

Dość
specyficznie – to trzeba przyznać – brzmią słowa Boga,
dotyczące narodu wybranego: Chcę przynęcić niewierną
oblubienicę, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca, i
będzie mi tam uległa jak za dni swej młodości…
Słowa
te bardziej kojarzą nam się z relacją, zachodzącą pomiędzy
dwojgiem ludzi, zakochanych w sobie do nieprzytomności i
przywołują raczej skojarzenia z tego typu historią miłosną,
którą gdyby sfilmować i obudować fabułą, nieco udramatyzować,
to mielibyśmy wzruszający melodramat, jakich
wiele znaleźć możemy na różnych telewizyjnych kanałach, a które
to wyciskają łzy z oczu zachwyconych nimi widzów.
Tymczasem
dzisiaj to Bóg sam stawia siebie w roli tego zakochanego
bezgranicznie Oblubieńca
, a oblubienicę widzi w swoim narodzie.
Niestety, jak sam ją określa, jest to oblubienica niewierna
– i myślę, że akurat tutaj dobrze wiemy, o co chodzi.
Rzeczywiście, naród wybrany to oblubienica wyjątkowo niewierna.
A jednak, pomimo tego, Oblubieniec nigdy nie przestał jej
kochać,
nigdy nie przestał o nią zabiegać, nigdy nie przestał
dawać jej szansy, nigdy nie przestał jej wręcz prosić, aby się
do Niego zwróciła
i także obdarzyła Go swoją miłością.
Zapewne
w takim kontekście należy odczytywać te oto słowa, wypowiedziane
dzisiaj przez Boga: I poślubię cię sobie znowu na wieki,
poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i
miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz
Pana.
Moi
Drodzy, cóż tak naprawdę można dodać do tych słów? Chyba już
nic – poza tym, że Bogu bardzo, ale to bardzo zależy na
człowieku.
I że nigdy nie przestanie o niego zabiegać, nigdy
nie przestanie go poszukiwać, zapraszać do siebie, przywoływać…
Jak to dzisiaj zostało wyrażone – przynęcać… Myślę,
że to ostatnie słowo najmocniej oddaje intensywność tego
Bożego działania,
tej Bożej miłości do człowieka.
A
w Ewangelii miłość ta została wyrażona bardzo konkretnym
działaniem Jezusa:
uzdrowieniem i wskrzeszeniem. W tym
przypadku, na intensywność Bożej troski o człowieka wskazuje sam
fakt, że mamy do czynienia ze wskrzeszeniem, co nie jest takim sobie
– powiedzmy – standardowym działaniem, a i uzdrowienie, o
jakim dziś słyszymy, dotyczy choroby, która tak wiele lat gnębiła
biedną kobietę.
Poza
tym, na ową intensywność Bożej miłości wskazuje dziś także
fakt zestawienia obu tych wydarzeń i powiązania
ich w ramach jednej
historii! Otóż, właśnie! W
działaniu Jezusa wszystko – jeśli tak można powiedzieć –
łączy się i jedno działanie wspiera drugie, jedno współgra
z drugim, dla dobra człowieka, dla poratowania człowieka, dla
okazania mu bezgranicznej miłości Bożej!
I
właśnie ten fakt dzisiaj może należałoby podkreślić: Bóg
nie okazuje swojej
miłości w sposób epizodyczny, czyli
że od czasu do czasu wykona jakiś miły dla oka gest, żeby
człowieka pocieszyć lub podtrzymać na duchu, ale wszystko, co
Bóg robi, jest nastawione na dobro człowieka.
Wszystko! I
wszystko to jest logicznie ze sobą powiązane, wzajemnie
komplementarne, jedno wynika z drugiego…
Czy
mogę powiedzieć, że moja postawa jest odpowiedzią na taką
właśnie postawę Boga? Czy w moim działaniu także wszystko jest
logicznie powiązane i całkowicie nastawione na to, by okazać
miłość Bogu i dać świadectwo wiary w Niego?
Czy
może raczej moją wiarę wyrażają tylko praktyki religijne,
a codzienna postawa wyraża coś zupełnie innego? A może też moją
miłość do Boga wyrażają tylko pojedyncze, epizodyczne gesty,
zależne od humoru, nastroju i korzystnych okoliczności, ale tak
naprawdę nie ma we mnie takiego totalnego nastawienia na Boga –
we wszystkim, co myślę, mówię lub czynię?…
Może
zatem warto choćby dzisiaj spróbować tak przeżyć dzień, aby
wszystko – ale to dosłownie wszystko – co dzisiaj podejmę, było
świadectwem mojej wiary w Boga i mojej
miłości do Niego?…
Aby nie przydarzyło się mi dzisiaj nic
takiego pomyśleć, powiedzieć, lub zrobić, co mogłoby Boga
zasmucić, lub
mnie od Niego oddalić…

3 komentarze

  • Dzisiejsza Ewangelia ma niezwykłą moc. Ukazuje nam skuteczną modlitwę prośby ale również niezachwianej wiary ojca, wręcz jego pewności o przywróceniu do życia przez Jezusa jego córki „Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”.
    Mamy też drugą sytuację, w której kobieta bez proszenia Jezusa,uzyskała uzdrowienie a więc wystarczyła sama wiara, by stał się cud. Trzeba było być jednak blisko Jezusa, dotknąć Jego płaszcza, być w Jego obecności.

    https://www.youtube.com/watch?v=efRCRbY_E0I Jezus siłą mą…

  • Wybaczy Pan, nie mam już ochoty znosić opluwania na swoim własnym blogu. Są jakieś granice. Reformę świata proszę zaczynać od siebie! Dość tej arogancji!
    Pozdrawiam! I życzę opamiętania…
    Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.