Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!

P

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają
Małgorzata i Paweł Chalimoniukowie, czyli Siostra mojego Szwagra,
Kamila, oraz Jej Mąż. Niech Im Pan błogosławi każdego dnia! A ja
zapewniam o modlitwie!
I
proszę Wszystkich, abyśmy wspierali modlitwą Pielgrzymów,
zdążających na Jasną Górę.
Na
głębokie i radosne przeżywanie dni Pańskiego – pierwszej
niedzieli miesiąca – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący:
Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

18
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Wj 16,2–4.12–15; Ef 4,17.20–24; J 6,24–35

CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Na
pustyni całe zgromadzenie synów Izraela zaczęło szemrać przeciw
Mojżeszowi i przeciw Aaronowi. Synowie Izraela mówili im: „Obyśmy
pomarli z ręki Pana w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed
garnkami mięsa i chleb jadali do sytości. Wyprowadziliście nas na
tę pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę”.
Pan
powiedział wówczas do Mojżesza: „Oto ześlę wam chleb z nieba
na kształt deszczu. I będzie wychodził lud, i każdego dnia będzie
zbierał według potrzeby dziennej. Chcę ich także doświadczyć,
czy pójdą za moimi rozkazami, czy też nie”.

Słyszałem
szemranie synów Izraela. Powiedz im tak: O zmierzchu będziecie jeść
mięso, a rano nasycicie się chlebem. Poznacie wtedy, że Ja, Pan,
jestem waszym Bogiem”.

Rzeczywiście,
wieczorem przyleciały przepiórki i pokryty obóz, a kiedy nazajutrz
rano warstwa rosy uniosła się ku górze, ujrzano, że na pustyni
leżało coś drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi. Na widok
tego synowie Izraela pytali się wzajemnie: „Manhu?”, to znaczy:
„Co to jest”, gdyż nie wiedzieli, co to było.
Wtedy
Mojżesz powiedział do nich: „To jest chleb, który Pan wam daje
na pokarm”.

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
To mówię i zaklinam was w Panu, abyście już nie postępowali tak,
jak postępują poganie z ich próżnym myśleniem.
Wy
zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o
Nim i zostaliście nauczeni w Nim, zgodnie z prawdą, jaka jest w
Jezusie, że co się tyczy poprzedniego sposobu życia, trzeba
porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek
kłamliwych żądz, a odnawiać się duchem w waszym myśleniu i
przyoblec człowieka nowego, stworzonego na obraz Boga w
sprawiedliwości i prawdziwej świętości.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Kiedy
ludzie z tłumu zauważyli, że na brzegu jeziora nie ma Jezusa, a
także Jego uczniów, wsiedli do łodzi, przybyli do Kafarnaum i tam
Go szukali. Gdy zaś Go odnaleźli na przeciwległym brzegu, rzekli
do Niego: „Rabbi, kiedy tu przybyłeś?”
Odpowiedział
im Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie Mnie nie
dlatego, że widzieliście znaki; ale dlatego, że jedliście chleb
do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o
ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to
bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec”.
Oni
zaś rzekli do Niego: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali
dzieła Boże?”
Jezus
odpowiadając rzekł do nich: „Na tym polega dzieło zamierzone
przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”.
Rzekli
do Niego: „Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i
Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na
pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba”.
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z
nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i
życie daje światu”.
Rzekli
więc do Niego: „Panie, dawaj nam zawsze tego chleba”.
Odpowiedział
im Jezus: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.

Jak
wynika z dzisiejszych czytań mszalnych, określenie: chleb z
nieba
można rozumieć dwojako. Pierwsze czytanie wskazuje na
sens dosłowny, bowiem Izraelici, wędrujący przez pustynię i
szemrzący przeciwko Bogu i Mojżeszowi, doczekali się wreszcie
tego, że z nieba – dosłownie – spadło coś, o co oni ze
zdumieniem pytali: „Manhu?”, to znaczy: „Co to jest”,
a co właśnie od tego słowa, wyrażającego ich
pytanie i zadziwienie, nazwano „manną”. Był to prawdziwy
chleb, którym mogli się posilić.
Owszem,
w nieco innej postaci, niż go zwykle widziano i spożywano, bo z
nieba nie spadały bochenki czy placki chleba, tylko coś
drobnego, ziarnistego, niby szron na ziemi.
Ale to był
właśnie pokarm – to był chleb – który Bóg wprost z nieba
zesłał na ziemię. I to jest pierwsze rozumienie pojęcia chleb
z nieba.
Drugie
– o wiele głębsze od pierwszego – wskazuje nam Jezus, gdy mówi:
Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten,
który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem
pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec;
a także: Nie
Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam
prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z
nieba zstępuje i życie daje światu;
a wreszcie: Jam
jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a
kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
Z
uważnej lektury szóstego rozdziału Ewangelii Janowej wiemy, że
ludzie wtedy nie zrozumieli tych słów. Pojmując je dosłownie,
odczytali ich treść w ten sposób, że Jezus wzywa do jedzenia
swego ciała, co samo w sobie było oburzające,
nie mówiąc już o tym, że niezgodne z żydowskim prawem. Jednak
Jezus nie zmienił swego nauczania, nie przekonywał też nikogo na
siłę. Po prostu – dał wszystkim czas, żeby do tych słów
dojrzeli.
I aby zrozumieli, że Pokarmem z Nieba jest Chleb
eucharystyczny.
Zanim
to jednak nastąpiło, słuchacze Jezusa przeżyli ciężki szok. Ale
to właśnie w ten sposób Jezus przygotowywał ich do
przyjęcia tej prawdy. Prowadził ich swoją drogą, oświecał ich
umysły, aż do owego dnia, kiedy zaprosił swoich Apostołów – a
razem z nimi nas wszystkich – do stołu eucharystycznego. Na stole
tym nigdy nie brakło i nadal nie braknie Chleba
– tego zesłanego z Nieba. Każdy, kto tylko chce – i,
oczywiście, jest należycie przygotowany i dysponowany – może się
nim z radością, miłością i uwielbieniem posilić.
Wiemy
jednak, że nie wszyscy z tej możliwości korzystają. I dzisiaj –
jak za czasów Jezusa – nie brakuje niedowierzania, a nawet
wewnętrznego buntu
przeciwko temu zaproszeniu Jezusa. I dzisiaj
– jak za czasów wędrówki Izraelitów przez pustynię – nie
brakuje szemrania, narzekania, pretensji do Boga i do siebie
nawzajem… Z jakim wewnętrznym nastawieniem podchodzimy do Stołu
Pańskiego? Bo Jezus wychodzi do nas z chlebem na dłoni.
Zaprasza do stołu. Obficie karmi. My natomiast musimy sobie odważnie
i szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy zawsze i chętnie
korzystamy
z tego zaproszenia?
Oto
Jezus dzisiaj mówi nam, jak wielkim dobrodziejstwem jest ten Jego
chleb! Jak bardzo napełnia on serce człowieka. Czyni człowieka
innym
– po prostu lepszym. Ale – co najważniejsze –
obdarza wiecznym życiem! Chleb, który jedli Izraelici na pustyni,
zaspokajał ich głód, owszem – ale tylko ten doczesny. Kto
zaś przyjmuje z ręki Jezusa Jego chleb, słyszy dziś taką
obietnicę: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

A zatem, Pokarm, który daje Jezus, zaspokoi wszelki głód
i wszelkie pragnienia człowieka. Również – a może
właśnie przede wszystkim – te duchowe, wewnętrzne…
Bardzo
ciekawym natomiast wydaje się pytanie, jakie dzisiaj Jezusowi
postawili Jego rozmówcy. Oto bowiem, kiedy zaczął On ich
przekonywać do tego, by pragnęli Jego chleba, Jego pokarmu, oni nie
spytali Go, gdzie i jak ów Pokarm znajdą,
gdzie mają zakupić
ten Chleb, w jaki sposób mają go zdobyć, ale zapytali: Cóż
mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?
Czy
pod wpływem jakiegoś Bożego natchnienia, czy może pod wpływem
nauczania Jezusa, którego jednak już trochę słuchali, Jego
rozmówcy trafili tym pytaniem w samo sedno problemu. Bo
akurat w przypadku tego jednego i jedynego Pokarmu – jeśli tak
można powiedzieć – w najmniejszym stopniu chodzi o samo
jedzenie
i doraźne zaspokajanie głodu. Tu chodzi o całą
życiową postawę, tu chodzi o totalne zwrócenie serca ku Bogu,
tu chodzi o ustawienie i ukierunkowanie całego życia człowieka!
Tu
chodzi o to, o czym tak mocno i wyraźnie mówi dziś Paweł Apostoł
do Efezjan, ale i do nas wszystkich, w drugim czytaniu, że co
się tyczy poprzedniego sposobu życia, trzeba porzucić dawnego
człowieka, który ulega zepsuciu na skutek kłamliwych żądz, a
odnawiać się duchem w
[naszym] myśleniu i
przyoblec człowieka nowego, stworzonego na obraz Boga w
sprawiedliwości i prawdziwej świętości.
Przyjmowanie
Chleba, który daje Jezus, winno prowadzić do takiej właśnie
postawy – do postawy odnowionego człowieka! Tak,
mamy się „odnawiać duchem w myśleniu i przyoblekać nowego
człowieka”.
Nie da się karmić Chlebem z Nieba, a pozostać
przywiązanym do ziemi! To są sprawy zupełnie ze sobą sprzeczne,
przeciwstawne sobie. Jeżeli pozostajemy w sferze dotychczasowego,
ciasnego i schematycznego myślenia, jeżeli tkwimy po uszy w
swoich grzechach, wadach, złych przyzwyczajeniach – to znaczy, że
nasze karmienie się Chlebem z Nieba nie ma sensu. Owszem,
spożywamy pokarm, ale pozostajemy głodni, wewnętrznie zamknięci.
To
taki swoisty paradoks, ale – niestety – możliwa jest taka
sytuacja. Jeżeli człowiek nie podchodzi do całej sprawy z wiarą i
miłością, a tylko zachowuje tradycję, albo kieruje się poczuciem
przyzwoitości lub obowiązku, to trudno oczekiwać, by nawet
codzienne przyjmowanie
Pokarmu z Nieba zmieniło jego życie. On
jest zbyt mocno przywiązany do ziemi – i nie chce się od niej
oderwać. A ten proces akurat musi się dokonać! Koniecznie!
Święty
Paweł, pisząc dziś do Efezjan: To mówię i zaklinam was w
Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie z
ich próżnym myśleniem;
konkluduje to mocnym i
przekonującym stwierdzeniem: Wy zaś nie tak nauczyliście się
Chrystusa.
Otóż, właśnie!
Jak
my, moi Drodzy, nauczyliśmy się Chrystusa?
Jakiego Chrystusa
nauczyliśmy się: tego prawdziwego, czy tego „swojego”, sobie
wymyślonego,
na swój własny użytek?… A z tym pytaniem
nierozerwalnie wiąże się i inne: co mamy robić, abyśmy
wykonywali dzieła Boże? Co robimy, aby te dzieła
Boże wykonywać? Czy się o to w ogóle staramy? Słowem: czy nasza
życiowa, codzienna postawa potwierdza to, że karmimy się
Chlebem z Nieba,
czy w jakiś przedziwny i trudny do zrozumienia
sposób próbujemy łączyć przyjmowanie Pokarmu niebieskiego z
przytłaczającym nas ziemskim balastem?
Naturalnie,
nie chodzi tu o bujanie w obłokach – nic z tych rzeczy. Ten
niebieski Pokarm ma nam pomóc właśnie w tej ziemskiej wędrówce.
Ma ją ukierunkować ku Niebu: ma tę naszą drogę przez
ziemię uczynić drogą do Nieba! I tak się z pewnością stanie,
jeżeli przyjmując go – będziemy wykonywali dzieła Boże.
I każdego dnia coraz bardziej – uczyli się Chrystusa!
Znaczy
to, że nie wystarczy tylko przyjmować Komunii Świętej – trzeba
jeszcze dawać coś z siebie, starać się, pracować nad sobą,
podejmować konkretne postanowienia i nowe wyzwania. Tu
naprawdę potrzeba naszej aktywności, współpracy z łaską Bożą.
Samo karmienie się Chlebem z Nieba nie wystarczy. Bo Pan nie
zrobi niczego za nas, nie zbawi nas bez naszego udziału. Natomiast
na pewno wesprze nas, kiedy my będziemy się starali,
będziemy nad sobą pracowali, a jednocześnie – będziemy się
karmili Pokarmem niebieskim.
Bo,
moi Drodzy, dobre i błogosławione owoce zbawienia może przynieść
jedynie połączenie obu tych postaw: spożywania
Chleba eucharystycznego i aktywnego chrześcijańskiego
zaangażowania. Sama aktywność, pozbawiona wsparcia w postaci
Komunii Świętej, szybko przerodzi się w pusty i tani aktywizm,
służący pomnażaniu chwały własnej, ale nie Bożej. Z kolei,
samo przystępowanie do Komunii Świętej, ale bez jakiegokolwiek
wysiłku w pracy nad sobą – szybko stanie się dewocją i
działaniem na pokaz.
Połączenie
jednego z drugim sprawi, że Jezus będzie mógł do każdej i
każdego z nas skierować te oto słowa: Jam jest chleb życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy,
nigdy pragnąć nie będzie.
Czy tak właśnie – na
co dzień – uczymy się Chrystusa?…

4 komentarze

  • "Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie" Wierzę Twojemu Słowu, Panie Jezu. Wierzę ,że Twoja Ofiara jest doskonała i czyni Ciebie Żywym i Prawdziwym w konsekrowanym Chlebie. Dziś o 18:30 przyjmie Ciebie, Boga Żywego w intencji konsekrowanej Osoby, która 60lat oddała się Tobie całkowicie i prosić Cię będę Jezu za przyczyną św. Wincentego Pallottiego, aby do końca życia była Tobie posłuszna i wypełniła Twoją wolę w sposób doskonały.
    Jezu, niech Twoje błogosławieństwo spocznie na s. Symplicji i pozostanie z Nią na zawsze, na wieki. Amen.

    • Dziękuję. Jej imię doskonale określa Osobę. W 1955r gdy wstępowała do zakonu nie miała skończonych 18lat. Była prostą, zwyczajną wiejską dziewczyną, która nie chciała się podobać światu lecz Bogu i nadal taką pozostała :), jeno już staruszką. Jednak na jubileuszu ożywiła się na tyle, że wzięła łopatę 🙂 i ze swojego ogródka wykopywała piękne sadzonki kwiatów, krzewów, by obdarować nimi swoich gości. :). Przy tej okazji dopiero dowiedziałam się, jak to było z podpisem rodziców pod wyrażeniem zgody na pójście jej do zakonu jako osoby niepełnoletniej. Ja z tamtego okresu nie wiele pamiętam, miałam zaledwie sześć lat, a siostra wcześnie również była poza domem w szkole chemicznej, więc niektóre jej wspomnienia, były dla mnie nowinkami.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.