Panie, ratuj mnie!

P

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz
Arkadiusz Bylinka, należący w swoim czasie do jednej z
młodzieżowych Wspólnot. Niech Pan da Mu silną wiarę, aby –
jako Kapłan – pomagał ludziom ratować się z życiowych topieli,
o czym więcej dzisiaj w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie.
Moi
Drodzy, wczoraj wieczorem dotarliśmy szczęśliwie do Szklarskiej
Poręby. Na miejscu powitali nas z radością Państwo Halina i Karol
Orłowscy, poprzedni Gospodarze, którzy akurat zastępują obecnych
Gospodarzy, przebywających na małym urlopie.
Zapewniam,
że będę pamiętał o Was w modlitwie. A wszyscy razem –
pamiętajmy o Pielgrzymach!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
18 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Jr 30,1–2.12–15.18–22; Mt 14,22–36

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Słowo,
z którym Pan zwrócił się do Jeremiasza: „To mówi Pan, Bóg
Izraela: «Napisz w księdze wszystkie słowa, jakie powiedziałem do
ciebie».
To
bowiem mówi Pan: «Dotkliwa jest twoja klęska, nieuleczalna twoja
rana. Nikt się nie troszczy o twoją sprawę, nie ma lekarstwa, by
cię uzdrowić. Wszyscy, co cię kochali, zapomnieli o tobie, nie
szukają już ciebie, gdyż dotknąłem ciebie, tak jak się rani
wroga, surową karą. Przez wielką twą nieprawość pomnożyły się
twoje grzechy. Dlaczego krzyczysz z powodu twej rany, że ból twój
nie da się uśmierzyć? Przez wielką twoją nieprawość i liczne
twoje grzechy to ci uczyniłem».
To
mówi Pan: «Oto przywrócę znowu namioty Jakuba i okażę
miłosierdzie nad jego siedzibami. Miasto zostanie wzniesione na
swych ruinach, a pałace staną na swoim miejscu. Rozlegną się
stamtąd hymny pochwalne i głosy pełne radości. Pomnożę ich, by
ich nie ubywało, przysporzę im chwały, by nimi nikt nie pogardzał.
Jego synowie będą tak jak dawniej i jego zgromadzenie powstanie
wobec Mnie; ukarzę natomiast wszystkich jego ciemięzców. A jego
władca będzie spośród niego, panujący jego będzie od niego
pochodził. Zapewnię mu dostęp do Siebie, tak że się zbliży do
Mnie. Bo kto inaczej miałby odwagę zbliżyć się do Mnie?» –
mówi Pan.
Wy
będziecie moim narodem, a Ja będę waszym Bogiem”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Skoro
tłum został nakarmiony, Jezus zaraz przynaglił uczniów, żeby
wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi
tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się
modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była
już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był
przeciwny.
Lecz
o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze.
Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się
myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli.
Wtedy
Jezus odezwał się do nich: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”.
Na
to odpowiedział Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi
przyjść do siebie po wodzie”.
A
On rzekł: „Przyjdź”.
Piotr
wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na
widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął:
„Panie, ratuj mnie”.
Jezus
natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: „Czemu
zwątpiłeś, małej wiary?”
Gdy
wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w
łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: „Prawdziwie jesteś Synem
Bożym”.
Gdy
się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi,
poznawszy Go, rozesłali posłańców po całej tamtejszej okolicy,
znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej
frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się
Go dotknęli, zostali uzdrowieni.

Z
dzisiejszego pouczenia Proroka Jeremiasza jasno wynika, że zło,
klęki, nieszczęścia i cierpienia, jakie spotkały – i
kiedykolwiek spotykały – naród wybrany, wynikały wprost z jego
buntu przeciwko Bogu. Stąd też, jeśli miało przyjść
odwrócenie tej sytuacji, to nie skądinąd, jak właśnie od
Boga,
który jako jedyny mógł swój lud wyprowadzić „na
prostą”.
Mocno
owo zderzenie dwóch wspomnianych sytuacji widać w dzisiejszym
fragmencie Proroctwa Jeremiasza: najpierw wyliczone zostają różne
formy utrapień,
jakie spadły na naród, by w drugiej części
mogły zostać wypowiedziane – między innymi – takie oto radosne
i pełne nadziei obietnice: Oto przywrócę znowu namioty
Jakuba i okażę miłosierdzie nad jego siedzibami. Miasto zostanie
wzniesione na swych ruinach, a pałace staną na swoim miejscu.
Rozlegną się stamtąd hymny pochwalne i głosy pełne radości.
Pomnożę ich, by ich nie ubywało, przysporzę im chwały, by nimi
nikt nie pogardzał.
A
swoistym podsumowaniem wszystkich zapowiedzi jest ta oto: Zapewnię
mu dostęp do Siebie, tak że się zbliży do Mnie. Bo kto inaczej
miałby odwagę zbliżyć się do Mnie?
Tak,
moi Drodzy, w życiu człowieka wszystko zaczyna się należycie
układać, kiedy zbliży się on do Boga, kiedy będzie miał
możliwość dostępu do Boga. W długiej i burzliwej historii
relacji człowieka do Boga często okazywało się, że człowiek
o ten dostęp za bardzo nie dbał
– raczej buntował się
przeciwko Bogu. I dlatego niejednokrotnie doświadczał, co to znaczy
od Boga się odwrócić, jakie to powoduje skutki. A kiedy tego
doświadczył i przekonał się, z czym to się tak naprawdę wiąże,
i zaczął się nawracać, wówczas Bóg znowu go do siebie
dopuszczał. Zapewniał mu dostęp do siebie. Chociaż naprawdę nie
musiał! A jednak…
Owo
zbliżanie się człowieka do Boga można by zobrazować za pomocą
historii, opisanej w dzisiejszej Ewangelii. Piotr, widząc kroczącego
po jeziorze Jezusa – kiedy już przekonał się, że to naprawdę
Jezus, a nie jakaś zjawa – ruszył ku Niemu także po jeziorze.
Jezus zgodził się na to, wyciągnął do niego rękę i czekał. I
Piotr poszedł! O, dziwo – udało się! On też, jak Jezus,
szedł po jeziorze!

do momentu, kiedy z powodu silnego wiatru przestraszył się i
zawahał – a wtedy zaczął tonąć… Ale też wtedy poczuł
mocny uścisk ręki Jezusa, który wybawił go z opresji i postawił
bardzo zasadnicze pytanie: Czemu zwątpiłeś, małej wiary?
Tak, to pytanie było jednocześnie pełną i prawdziwą diagnozą
sytuacji zagrożenia życia, w jakiej przez chwilę znalazł się
Piotr. Dlaczego tak się stało? Bo zwątpił w moc Bożą,
zwątpił w moc swojej własnej wiary w Jezusa!
A
czyż nasze upadki, nasze błądzenie po bezdrożach grzechu, nie
mają u swego źródła tak naprawdę również braku wiary? A
czyż wszystkie grzechy i upadki narodu wybranego także nie wynikały
z tego, że tak do końca Bogu nie ufał i nie wierzył w Niego, w
Jego moc, ale nade wszystko – w Jego miłość? Czyż gdyby
lud Izraela, gdyby także Piotr i Apostołowie, a dzisiaj my wszyscy:
gdybyśmy naprawdę bezgranicznie Bogu ufali i wierzyli
czyżbyśmy ośmielili się Mu sprzeciwiać, buntować się przeciwko
Niemu, odchodzić od Niego? Czy w ogóle taka myśl powstałaby w
nas?
A
może jeszcze zapytajmy tak: czy w ogóle byłoby – jakby to
dziwnie nie zabrzmiało – potrzebne odchodzenie od Boga, w
takim sensie, że mielibyśmy sobie sami radzić ze swoim życiem i
swoimi problemami, nie do końca ufając, że Bóg jest w stanie lub
ma ochotę nam pomóc? Czy byłoby nam potrzebne takie szukanie
innych rozwiązań i innych pomocników, gdybyśmy wierzyli
w moc Bożą?
Dlatego
dzisiaj bierzemy głęboko do serca pytanie, jakie postawił Jezus
Piotrowi: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Nie
obrażamy się o nie, tylko jasno zdajemy sobie sprawę, że w
kwestii wiary mamy nad czym pracować,
mamy co pogłębiać, mamy
się o co modlić. A wtedy na pewno z naszych serc wręcz
spontanicznie będzie się wyrywało – oby jak najczęściej –
wołanie Piotra z dzisiejszej Ewangelii: Panie, ratuj mnie!
Jak
często to wołanie wyrywa się z mego serca już dzisiaj?…

21 komentarzy

  • https://www.youtube.com/watch?v=DbpbtkcUBoc
    Nowa odsłona ks. dr hab. Piotr Kieniewicz, autora książki pt: "Małżeński labirynt"
    Nie czytałam jeszcze, ale polecam " w ciemno" nie tylko małżeństwom ale i księżom.
    Ksiądz Piotr kiedyś zaskoczył nas kiedyś na konferencji we Wspólnocie, przedstawiając się " ze jest synem księdza " 🙂 i zapewniam , że nie była to sensacja lecz powołanie ojca wdowca…

  • W ilu to życiowych sytuacjach Jezus mówił i mówi wciąż nam " Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się". Czy to zapewnienie słyszymy? Jak na nie odpowiadamy? Jak wykorzystujemy obecność Jezusa w naszym życiu? Te pytania stawiam przede wszystkim sobie…

  • Znam księdza Kieniewicza, poznałam go w Lublinie. Teraz utrzymuję z nim kontakt przez Facebook.
    A wiesz Aniu,że ksiądz Kieniewicz ma dziś urodziny?
    Sissi

    • Ja poznałam Księdza Piotra w Licheniu, był dla mnie Jezusem, który odpuścił mi moje grzechy w spowiedzi generalnej. W 2014r przed planowaną posługą o.J. Bashobory w Licheniu był gościem naszej Wspólnoty wraz z ks. Rafałem Jarosiewiczem i s. Tomaszą Potrzebowską CSC na spotkaniu modlitewnym.
      Sissi, dziękuję Ci za informację o urodzinach, zdążę przed północą pomodlić się za mojego Dobroczyńcę :).
      Ps. Wróciłam przed godzinką ze spotkania modlitewnego i modlitwy różańcowej wraz z Apelem za utrudzonych pielgrzymów zmierzających do Pani Jasnogórskiej.

    • Boshabora… Czy to ten sprowadzony przez abpa Hosera specjalista od masowych zmartwychwstań? On sam przyznaje się skromnie do 41 takich czynów, ale jego zwolennicy przypisują mu ponad 50. A ile takich czynów dokonał Jezus Chrystus?

    • Dziękuję Annie za wspieranie Pielgrzymów modlitwą.
      A ja Księdza Piotra osobiście poznałem na ślubie Żani i Łukasza, w Lublinie. Mówił wówczas homilię, a ja błogosławiłem to Małżeństwo. Sporo wówczas – i bardzo pożytecznie – porozmawiałem z Księdzem Piotrem. Potwierdzam, to bardzo mądry i sensowny Człowiek.
      xJ

  • Bóg to Wielki Niemowa. Za Niego gadają kapłani. Im niżej który stoi, tym głośniej się wydziera i tym mocniej straszy. Z mizernym skutkiem [patrz – historia ludzkości].. I tak już od tysiącleci…

    • Czy znasz w ciągu ostatnich 2 000 lat udowodniony historycznie przypadek, kiedy BÓG o-s-o-b-i-ś-c-i-e przemówił do człowieka, osobicie pofatygował sie zapobiec jakiejkolwiek hekatombie [ot choćby Auschwitz, Hiroszima]? Wszak dla Niego byłaby to drobnostka… Reszta dowodu nie wymaga – wystarczą podręczniki historii, oczy, uszy i "to co między uszami".

    • Czlowiek otrzymal wolna wole.
      Nie musial tych rzeczy robic.
      Dostal 10 przykazan zeby byc szczesliwym.Bog nie raz zabral glos w sumieniu pojedynczego czlowieka mowiac nie rob tego.Ale czlowiek jest przeciez madrzejszy I zabija ten glos.Gdyby Bog zainterweniowal bwzposrednio,czlowiek zaraz powie:mam swoj rozum I ja decyduje co jest dobre a co zle.Ja,czlowiek.
      Moznaby tak mnozyc przykladami ale mechanizm jest ten sam od lat.W zasadzie nic sie nie zmienia.Bog mowi ,nie zabijaj a my sie zabijamy na codzien.Niekoniecznie na wojnie.

    • Slogany… A konkrety na temat? Poza tym – nie pytam o intencje człowieka, pytam o działania BOGA, który kiedy-niekiedy potrafi za winy jednostki uśmiercać tysiące niewinnych – "dla odstraszającego przykładu"… Poza tym …" a my się zabijamy"… – Czy to źle, skoro czynimy to z błogosławieństwem kapłanów krzyżęm błogosławiących żołnierzy idących na fronty wojen, więc gdy robimy to "w Imię Boże"?

    • Nie znam odpowiedzi na te pytania.
      I chyba nikt przy zdrowych zmyslach nie potrafi udzielic jednoznacznej odpowiedzi.Spytaj u Zródła.

    • A mnie cieszy, że – jak się tu sam określa – Absurd stawia takie pytania. To znaczy, że nosi w sercu jakiś twórczy niepokój i pytania o Boga. Dobry znak. Gorzej byłoby, gdyby Bóg był Mu obojętny.
      xJ

  • Papież Benedykt XVI będąc w Auschwitz i patrząc na to, co zobaczył powiedział: "Gdzie był Bóg? Dlaczego na to pozwolił? Dlaczego milczał". Jeśli Papież zadaje takie pytania, to tym bardziej i my mamy do tego prawo i często je zadajemy w odniesieniu do tragedii, która spotyka choćby naszych bliskich. Jedni odwracają się od Boga, a inni próbują coś z tego zrozumieć, choć nie jest łatwo. Jest wiele pytań, na które nie odpowiemy i wiele wydarzeń, których nasz rozum nie pojmie… Ania2.

    • Tak, ja też do dzisiaj jestem pod wrażeniem tych słów Papieża Benedykta. Tylko czasami myślę sobie, że Bóg jest – jeśli tak można powiedzieć – na tyle uczciwy, że milczy także, kiedy człowiek – nadużywając daru wolności – sprzeciwia się Mu i odwraca od Niego. Bóg milczy, czeka cierpliwie, daje szansę… A kiedy pozwala ludziom odczuć na sobie samych skutki własnych nieprawości i grzechów – bo wszelkie wojny i inne zło z tego właśnie wynika – to wówczas mamy pretensje… Wiem, to wszystkiego nie tłumaczy i ja nie próbuję wszystkiego tłumaczyć. Po prostu, różne myśli chodzą mi po głowie…
      xJ

    • To tak, jak z powołaniami do kapłaństwa, o których mówimy, że jest ich coraz mniej… Czyżby Bóg osłabł w powoływaniu, czy my – w odkrywaniu Jego woli i wsłuchiwaniu się w Jego zaproszenia?…
      xJ

    • Dlatego zgadzam się ze stwierdzeniem Witolda Gadowskiego, że postchrześciajński świat zachodniej cywilizacji – to cywilizacja duchowych zombie…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.