Spotkanie dwóch inicjatyw…

S

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Dominik
Kałaska, angażujący się w swoim czasie w działalność Wspólnoty
młodzieżowej w Trąbkach. Życzę Mu, aby czerpał jak najwięcej
dobrego wzoru z postawy swego Patrona! I zapewniam o modlitwie.
Serdecznie
pozdrawiam Wszystkich ze Szklarskiej Poręby. Pamiętam o Was w
modlitwie – tak, jak obiecałem. Proszę, abyśmy wspólnie
pamiętali o Pielgrzymach!
A
w tym kontekście, gorąco dziękuję Księdzu Adamowi Potapczukowi
za zastępstwo duszpasterskie w Parafii i za prowadzenie wieczornych
spotkań pielgrzymkowych w kościele. Jesteśmy w stałym kontakcie,
dzięki czemu mogę na bieżąco dowiadywać się, jak się sprawy
mają. Dziękuję Wszystkim, którzy przychodzą na Różaniec
Pielgrzymkowy i Apel Jasnogórski, okazując w ten sposób szczerą i
serdeczną solidarność z Pielgrzymami, wędrującymi na trasie.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
18 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Dominika, Kapłana,
do
czytań: Jr 31,1–7; Mt 15,21–28

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
W
tamtych czasach, mówi Pan, będę Bogiem dla wszystkich pokoleń
Izraela, one zaś będą moim narodem”.
To
mówi Pan: „Znajdzie łaskę na pustyni naród ocalały od miecza;
Izrael pójdzie do miejsca swego odpoczynku. Pan się mu ukaże z
daleka. Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też
zachowałem dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduję i będziesz
odbudowana, Dziewico – Izraelu. Przyozdobisz się znów swymi
bębenkami i wyjdziesz wśród tańców pełnych wesela. Będziesz
znów sadzić winnice na wzgórzach Samarii; uprawiający będą
sadzić i zbierać. Nadejdzie bowiem dzień, kiedy strażnicy znów
zawołają na wzgórzach Efraima: «Wstańcie, wstąpmy na Syjon, do
Pana, Boga naszego!»”
To
bowiem mówi Pan: „Wykrzykujcie radośnie na cześć Jakuba,
weselcie się pierwszym wśród narodów! Głoście, wychwalajcie i
mówcie: «Pan wybawił swój lud, Resztę Izraela!»”

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska,
wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: „Ulituj się nade mną,
Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego
ducha”. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem.
Na
to zbliżyli się do Niego uczniowie i prosili: „Odpraw ją, bo
krzyczy za nami”.
Lecz
On odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły
z domu Izraela”.
A
ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: „Panie, dopomóż mi”.
On
jednak odparł: „Niedobrze jest brać chleb dzieciom i rzucać
psom”.
A
ona odrzekła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn,
które spadają ze stołu ich panów”.
Wtedy
Jezus jej odpowiedział: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara;
niech ci się stanie, jak chcesz”. Od tej chwili jej córka została
uzdrowiona.

Przesłanie,
zawarte w dzisiejszym pierwszym czytaniu, jest bardzo pocieszające:
Bóg zapowiada łaską i pomoc, jaką okaże swemu ludowi.
Każde kolejne zdanie tchnie optymizmem i nadzieją, każde kolejne
zdanie to radosna zapowiedź zmiłowania, okazanego przez Boga
ludziom. Natomiast pojawiające się w czterech kolejnych zdaniach
słowo: „znów”, lub „znowu”, wskazuje na to, że jest
to jakieś odbudowywanie wzajemnych relacji.
I
my dobrze wiemy, że to tak właśnie wyglądało, bowiem to Bóg
pierwszy wyszedł do ludzi
z zaproszeniem do szczęścia i do
zbawienia, to On pierwszy okazał ludziom miłość i pomoc. Ich
miłość i szacunek, okazywane Bogu – o ile w ogóle były
okazywane – stanowiły już odpowiedź na Bożą inicjatywę.

I
oto dzisiaj słyszymy, że Bóg po raz kolejny z tą inicjatywą
wychodzi, kiedy zapowiada: Ukochałem cię odwieczną miłością,
dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość. Znowu cię zbuduję
i będziesz odbudowana, Dziewico – Izraelu. Przyozdobisz się znów
swymi bębenkami i wyjdziesz wśród tańców pełnych wesela.
Będziesz znów sadzić winnice na wzgórzach Samarii; uprawiający
będą sadzić i zbierać. Nadejdzie bowiem dzień, kiedy strażnicy
znów zawołają na wzgórzach Efraima: «Wstańcie, wstąpmy na
Syjon, do Pana, Boga naszego!»”.
Z
tych słów, które tu słyszymy, wynika, że Bóg jakby odzyskał
wiarę w swój lud,
z wielką radością licząc na odpowiedź z
jego strony. I na jakąś inicjatywę w budowaniu wzajemnych
więzi. Jak było z tą inicjatywą?
Dzisiaj
nic o tym nie słyszymy, ale wiemy, że różnie bywało na
przestrzeni wieków…
Bardzo różnie… Tymczasem – co nie
jest absolutnie żadnym odkryciem – do nawiązania intensywnych,
prawdziwych i pełnych relacji, potrzebna jest właśnie inicjatywa,
szczera otwartość i pragnienie po obu stronach.
Taką
inicjatywę wykazała kobieta kananejska, bohaterka dzisiejszej
Ewangelii.
W
opisanym wydarzeniu możemy nawet zauważyć odwrotną sytuację od
tej, ukazanej w pierwszym czytaniu. Bo możemy odnieść wrażenie,
że kiedy kobieta robiła, co mogła, aby zapewnić swojej córce
ratunek, to Jezus przyjął postawę bardzo zdystansowaną,
żeby nie powiedzieć – odpychającą. Poddał kobietę dość
mocnej próbie, kiedy stwierdził: Niedobrze jest brać chleb
dzieciom i rzucać psom.
Jednak kobieta zdała ten
swoisty egzamin z wiary, jej inicjatywa została wynagrodzona i
okazało się, że Jezus wcale nie był do niej negatywnie
nastawiony,
wcale nie chciał jej odepchnąć, ale – wprost
przeciwnie – okazał łaskę pomimo tego, że nie należała ona do
dzieci narodu wybranego. Jezus potraktował ją na zasadzie wyjątku,
bo ona wykazała tak silną inicjatywę, tak mocne pragnienie
otrzymania pomocy, tak ogromną wiarę w Boską moc Jezusa!
Moi
Drodzy, na ile nasza relacja z Jezusem to jest spotkanie się
dwóch pragnień, dwóch inicjatyw,
dwóch dążeń, a na ile
jest to inicjatywa tylko Jezusa – przy naszej totalnej bierności
i wypełnianiu jedynie wymogów tradycji, jakieś zwyczaju, czy
poczucia przyzwoitości, że jak trzeba iść do tego kościółka,
to się już pójdzie; jak trzeba odmówić paciorek, to się go
odmówi?… Ile dobrej i radosnej inicjatywy – w budowaniu
relacji z Jezusem – jest tak naprawdę po naszej stronie?…
Z
pewnością, właściwą odpowiedź na tak postawione pytanie znalazł
i wielką inicjatywą przez całe życie wykazywał się Patron dnia
dzisiejszego, Święty
Domini
k,
Kapłan.
Urodził
się on
około
1170 roku w Hiszpanii.
Pochodził
ze znakomitego rodu kastylijskiego Guzmanów. Gdy miał czternaście
lat, rodzice wysłali go do szkoły w Walencji. Następnie studiował
w Salamance. W
1196 roku, po skończeniu studiów teologicznych, przyjął
święcenia
.
Od
samego początku gorliwie pracował nad sobą i nad bliźnimi,
głosząc im słowo Boże. Tymczasem król Kastylii, Alfons IX,
wysłał biskupa diecezji, w której pracował Dominik, Dydaka, z
poselstwem do Niemiec i Danii.
A ponieważ Dydak był
przyjacielem Dominika, dlatego też przyszły Święty towarzyszył
biskupowi w podróży, w czasie której znalazł się nawet w
okolicach Szczecina i polskiego Pomorza.
W
drodze powrotnej do Hiszpanii, w południowej Francji, Dydak i
Dominik zetknęli się z legatami papieskimi, wysłanymi tam
do zwalczania powstałej właśnie herezji albigensów i
waldensów.
Sekta ta pojawiła się około 1200 roku w mieście
Albi. Jej członkowie zaprzeczali ważnym prawdom wiary, między
innymi Trójcy Świętej, Wcieleniu Syna Bożego, odrzucali Mszę
Świętą,
małżeństwo i pozostałe Sakramenty. Burzyli
kościoły i klasztory, niszczyli obrazy i krzyże. W porozumieniu z
legatami, Dominik postanowił oddać się pracy nad ich nawracaniem.
Do tej akcji postanowił włączyć się bezpośrednio także
biskup Dydak.
Ponieważ
heretycy w swoich wystąpieniach przeciwko Kościołowi atakowali
go za majątki i wystawne życie duchownych,
Biskup i Dominik
postanowili prowadzić życie ewangeliczne na wzór Pana Jezusa i
Jego uczniów. Chodzili więc od miasta do miasta, od wioski do
wioski, by prostować błędną naukę, a wyjaśniać autentyczną
naukę Pana Jezusa. Innocenty III zatwierdził tę formę pracy
apostolskiej.
Odnotowano nawet pierwsze sukcesy.
Niebawem
Biskup musiał powrócić do swojej diecezji. Natomiast do Dominika
dołączyło jedenastu cystersów, którzy postanowili wieść
podobny tryb życia apostolskiego. Z nich właśnie powstał
zalążek nowej rodziny zakonnej, w 1207 roku. W tym samym
jednak roku Papież ogłosił przeciwko albigensom i waldensom
zbrojną krucjatę
na wiadomość, że heretycy ruszyli na
kościoły, plebanie i klasztory, paląc je i niszcząc. To
skomplikowało pracę apostolską Dominika. Wtedy postanowił
zwiększyć posty, umartwienia, częściej się modlić.
Dotychczasowe
doświadczenie wykazało, że okazyjnie werbowani do tej akcji
kapłani często nie byli do niej wystarczająco przygotowani.
Wielu zniechęcał prymitywny styl życia i połączone z nim
niewygody. Dominik wybrał więc spośród swoich współtowarzyszy
najpewniejszych.
Na jego ręce złożyli oni śluby zakonne w
1215 roku. Tak powstał Zakon Kaznodziejski, czyli dominikanie.
Jego głównym celem było głoszenie słowa
Bożego i zbawianie dusz.
Założyciel wymagał od zakonników
ścisłego ubóstwa, panowania nad sobą i daleko idącego
posłuszeństwa.
W
tym samym roku odbył się Sobór Laterański IV. Dominik udał się
wraz ze swoim biskupem, Fulko, do Rzymu. Innocenty III, po
wysłuchaniu zdania Biskupa, ustnie zatwierdził nową rodzinę
zakonną.
Zaraz po powrocie z Soboru, w 1216 roku, Dominik zwołał
kapitułę generalną, na której przyjęto regułę zakonu. Kiedy
jednak po odbytej kapitule ponownie udał się on do Rzymu, dla
zatwierdzenia reguły, Papież Innocenty III już nie żył. Na
szczęście, jego następca, Papież Honoriusz III, w 1218 roku
oficjalnie zatwierdził nowy zakon.
Co więcej, wydał polecenie
dla biskupów, by nowej rodzinie zakonnej udzielili jak
najpełniejszej pomocy. Dominik założył również zakon
żeński,
zatwierdzony przez Honoriusza III dwa lata później.
Na
kapitule generalnej, odbytej w Bolonii w 1220 roku, postanowiono –
na podstawie nabytego doświadczenia – odrzucić z reguły i z
konstytucji to wszystko, co okazało się nieaktualne.
W miejsce
odrzuconych, wstawiono nowe artykuły, wśród których znalazł się
między innymi ten, że zakon nie może posiadać na własność
stałych dóbr,
ale że ma żyć wyłącznie z ofiar. W ten
sposób wszedł on do rodziny zakonów żebrzących. W 1220 roku
kardynał Wilhelm ufundował dominikanom w Rzymie klasztor przy
bazylice Świętej Sabiny,
który odtąd miał się stać
konwentem generalnym zakonu.
Przed
śmiercią Dominik przyjął do zakonu i nałożył habit Świętemu
Jackowi i Błogosławionemu Czesławowi, pierwszym polskim
dominikanom.
Wysłał też swoich duchowych synów do Anglii,
Niemiec i na Węgry.
Przez
całe swoje życie Dominik odbywał częste podróże, głosząc
Ewangelię i organizując wykłady z teologii.
Zakładał nowe
domy swego zakonu, który z tego powodu bardzo szybko się
rozpowszechnił. W 1220 roku Honoriusz III powołał go na
przełożonego generalnego.
Wyczerpany pracą w prymitywnych
warunkach, wrócił nasz Patron do Bolonii. Jego ostatnie słowa
brzmiały: „Miejcie miłość, strzeżcie pokory i nie odstępujcie
od ubóstwa”. Zmarł 6 sierpnia 1221 roku, na rękach swych
współbraci. W jego pogrzebie wzięło udział wielu dygnitarzy
kościelnych.
Pochowany
został w kościele klasztornym w Bolonii, w drewnianej trumnie, w
krypcie tuż pod wielkim ołtarzem. Jego kult rozpoczął się
zaraz po śmierci.
Notowano za jego wstawiennictwem otrzymane
łaski. Na tej podstawie, Papież Grzegorz IX, po przeprowadzeniu
procesu kanonicznego, wyniósł Dominika do chwały Świętych, w
1234 roku.
Założony
przezeń zakon także wydał wielu Świętych. Położył też
wielkie zasługi na polu nauki, wydając uczonych na skalę
światową w dziedzinie teologii, biblistyki czy liturgii. Kiedy
zostały odkryte nowe lądy, dominikanie byli jednymi z
pierwszych, którzy wysyłali tam swoich misjonarzy.
A
w dziele zatytułowanym: „Dzieje Zakonu Kaznodziejskiego”
zapisano taką oto relację o Ojcu Założycielu: „Dominik
odznaczał się tak wielką prawością obyczajów i tak niezwykłą
żarliwością o sprawy Boże, że bez trudu można w nim było
rozpoznać wybrane naczynie świętości i łaski. Wyróżniała
go też niezachwiana równowaga ducha,
z wyjątkiem chwil, kiedy
ogarniało go współczucie i miłosierdzie.
Ponieważ
zaś radosne serce wyraża się w pogodzie oblicza, dlatego pełna
pokoju wewnętrzna postawa objawiała się na zewnątrz w
serdeczności i wesołości spojrzenia.
Wszędzie okazywał się
człowiekiem ewangelicznym w słowie i czynie. Za dnia nikt
nie był bardziej przyjazny i miły względem towarzyszy i braci –
w nocy nikt bardziej oddany czuwaniom i modlitwie.
Oszczędny
w słowach, rozmawiał albo z Bogiem na modlitwie, albo o Bogu – i
polecał braciom czynić to samo. Często i gorąco prosił Boga, aby
dał mu miłość zdolną wyjednywać i przekazywać ludziom
zbawienie.
Uważał bowiem, że wtedy będzie naprawdę należał
do Chrystusa, gdy całkowicie poświęci się zdobywaniu dusz,
podobnie jak Zbawca wszystkich, Jezus Chrystus, cały się
ofiarował dla naszego zbawienia. W tym celu – zgodnie z zamiarem
Bożej Opatrzności – założył Zakon Braci Kaznodziejów.
Ustnie
i pisemnie często zachęcał braci wymienionego Zakonu, aby stale
pogłębiali znajomość Starego i Nowego Testamentu.
Nosił
zawsze ze sobą Ewangelię Mateusza i Listy Pawła. Czytał je tak
często, że znał je prawie na pamięć. Dwa albo trzy razy
wyznaczany był na stolicę biskupią. Za każdym razem odmawiał,
przedkładając ponad biskupstwo życie w ubóstwie z braćmi. Aż
do śmierci zachował nietkniętą chwałę dziewictwa. Za wiarę w
Chrystusa pragnął doznawać chłosty, ćwiartowania i śmierci.
Ojciec święty Grzegorz X powiedział o nim: Znałem go
jako człowieka, który wiernie wypełniał wskazania Apostołów, i
nie wątpię, że wraz z nimi dzieli chwałę niebios”.
Tyle z
pisemnej relacji o życiu Świętego Dominika.
Wpatrzeni
w jego przykład, jak również zasłuchani w Boże słowo
dzisiejszej liturgii, zapytajmy raz jeszcze samych siebie, ile to
twórczej, odważnej i radosnej inicjatywy
wykazujemy w budowaniu swoich osobistych relacji z Jezusem?…
Czy nie czujemy się ciągnięci na siłę lub przymuszani?… Czy
naprawdę chcemy być z Jezusem, wierzyć w Niego, iść za Nim,
wychodzić Mu chętnie na spotkanie?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.