Oddać Bogu i ludziom – całego siebie!

O

Szczęść
Boże! Dzisiaj, moi Drodzy, jak w każdą sobotę – słówko
Jakuba. Bardzo dziękuję Mu za to, że pomimo dużej ilości zajęć,
jakie ma obecnie, nie zapomniał o swoim dniu na naszym forum.
Wszystkim
życzę Bożego błogosławieństwa i pomocy w dawaniu Bogu i ludziom
– CAŁEGO SIEBIE, o czym w rozważaniu napisał Jakub.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
20 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ez 43,1–7a; Mt 23,1–12

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
Anioł
poprowadził mię ku bramie, która skierowana jest na wschód. I oto
chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum
wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały. Było to widzenie
równe temu, które oglądałem wtedy, gdy przyszedł, by zniszczyć
miasto, widzenie równe temu, które oglądałem nad rzeką Kebar. I
upadłem na twarz.
A
chwała Pana weszła do świątyni przez bramę, która skierowana
była ku wschodowi. Wtedy uniósł mię duch i zaniósł mię do
wewnętrznego dziedzińca. A oto świątynia pełna była chwały
Pańskiej.
I
usłyszałem, jak ktoś mówił do mnie od strony świątyni, podczas
gdy ów mąż stał jeszcze przy mnie. Rzekł do mnie: „Synu
człowieczy, to jest miejsce tronu mojego, miejsce podstawy mych
stóp, gdzie chcę na wieki mieszkać pośród Izraelitów”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami:
Na
katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie
więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie
naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary
wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz
sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają
w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje
filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne
miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich
pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.
Otóż
wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz
Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie
nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.
Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest
tylko wasz Mistrz, Chrystus.
Największy
z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

A
OTO SŁÓWKO JAKUBA:

Normalnym
wydaje się nam to, że ludzie chcą działać na swoją korzyść –
i to w różnych momentach. Nie ma przecież nic złego w tym, że
każdy chce godziwej zapłaty za swoją pracę. Nie ma też nic złego
w tym, że rodzic pragnie szacunku od swojego dziecka. Jednakże
wszystkie te pragnienia zaczynają mijać się z celem, jeżeli sami
nie jesteśmy w porządku.
Dzisiejsza
Ewangelia przybliża nam faryzeuszów i przedstawia ich podejście do
Bożego Prawa. Są oni po prostu hipokrytami, osobami, które swoimi
czynami przeczą swoim słowom. To oni rozszerzają swoje
filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów
oraz lubią
zaszczytne miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach.
Owe
filakterie i frędzle symbolizowały pobożność. Lecz pobożność
faryzeuszów w tamtych czasach była fałszywa, a oni przez to byli
obłudnikami. Starali się ludziom wmawiać, że potrafią się
modlić, potrafią przestrzegać Bożych przykazań, ale było
dokładnie odwrotnie.
I
wtedy na scenie pojawia się Jezus Chrystus, Syn Boży, który
odsłania kłamstwa faryzeuszów. Sam mówi, jak należy
interpretować Pisma, a co więcej – daje świadectwo swoimi
czynami. Czy ja też jestem w stanie świadczyć o wartościach,
które wyznaję, będąc katolikiem? Czy znam zasadę, której
nauczył mnie Jezus, mówiącą o tym, że kto się wywyższa,
będzie poniżony, a
kto się
poniża, będzie wywyższony?
To
właśnie jest klucz do świętości – odpowiednia hierarchia
wartości! Każdy swoje życie może ułożyć jak chce, gdyż przy
stworzeniu otrzymał wolną wolę. Niestety, nie każdy chce to
zrobić w taki sposób, w jaki należy – czyli po Bożemu. Bo z
Bogiem Ojcem, tak jak z tatą, nie ma żadnych obaw. Wiemy, że
jesteśmy w dobrych rękach, że jest z nami ktoś, kto nas obroni,
kto nam pomoże. Bóg każdemu zsyła sytuacje zarówno dobre,
przepełnione pokojem i radością, jak również te złe,
niepokojące, trudne.
Robi
to nie dlatego, żeby nam zrobić na złość, albo jak to lubią
powtarzać starsi: „Bozia pokarała”, tylko po to, aby każdy coś
wyniósł z tego, aby się wzmocnił, aby był jeszcze bardziej silny
i mocny. I teraz w zależności od tego, czy w takich sytuacjach damy
Bogu się poprowadzić, oddamy Mu ster i zaufamy Mu, czy też
odwrócimy się od Niego – przetrwamy wszystko wsparci mocą Ojca,
lub sami zagmatwamy się w zawiłościach życia.
Co
więcej, mamy też powiedziane: największy z was niech będzie
waszym sługą.
Jezus daje nam wyraźnie do zrozumienia, że
mamy być dla innych, a nie dla siebie. Świetnym przykładem takiej
osoby może być nie kto inny, jak tylko Jan Paweł II, człowiek
nieprzeciętny i zarazem święty za życia. Jego postawa, jako
człowieka znanego, będącego najwyżej usytuowanym dostojnikiem
Kościoła – po prostu zniewalała. Mimo bycia papieżem, potrafił
dawać siebie innym – i to w pełni. Sam zresztą powiedział
słowa, które idealnie pasują do dzisiejszej Ewangelii: „Człowiek
jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest i nie
przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi.”
Czy
ja potrafię się poświęcić? Czy potrafię oddać swój czas
innym? Czy ja potrafię dać Bogu i swoim bliźnim CAŁEGO SIEBIE?

10 komentarzy

  • tak pięknie to brzmi ..oddać całego siebie..
    nie wiem ilu z czytających miało możliwość sprawdzenia się w tych słowach,
    ja wiem,że nie potrafię, strasznie ciężko zrezygnować z szacunku do samej siebie, godności, poczucia wartości, którą odczuwaliśmy do tej pory

    myślałam, że to jest możliwe dopiero wtedy, gdy w pełni Jezus Chrystus zamieszka w sercu, tak wykalkulowałam, że wtedy to On będzie działał we mnie i za mnie..tylko ,że On nie ma gdzie przyjść bo serce jest zapchane przez moje wyobrażenie o samej sobie..ja, moje..

    ale teraz myślę, że jest inna kolejność..oddać wszystko, nie zostawić nic dla siebie..nawet jeśli to jest tylko decyzja i wydaje się że bez miłości bliźniego to nie ma znaczenia..ma znaczenie,że robię to z miłości do Boga, to puste moje serce będzie mógł wypełnić Jezus..i tak ..dopiero wtedy będę mogła spojrzeć na rzeczywistość Jego oczami

    to jest tylko moja teoria więc dopuszczam możliwość ocierania się o jakieś herezje.ale czasem coś niemożliwego do zrobienia w moim życiu każe mi zweryfikować, czy faktycznie coś jest nie do zrobienia czy moje podejście do problemu jest niewłaściwe

    aniam

  • "Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach".

    – No jakbym bylk dzisiaj na mszy… A przecież to obrazek z tego, co zobacżę jutro…

    • Radzę patrzeć na siebie i patrz oczami serca co Tobie wyrzuca sumienie, wzrok swój skieruj na siebie. Wiem że to trudne, bo zewnętrzny wzrok jest skierowany na bliźniego. Ty idziesz dalej bo widzisz i mówisz , mimo iż nie byłaś dzisiaj na mszy, widzisz to co będzie jutro, czy Ty jesteś prorokiem? Czy Duch Święty mieszka w Tobie? Mam wątpliwości po tym co piszesz…

    • Ja nie ustosunkowywałam się do Cytatu z Pisma. Skomentowałam Twoje dwa zdania. Czytaj ze zrozumieniem. Diwan KLekin, proszę mi już nie odpowiada.

  • Decyzją woli oddałam się cała Jezusowi ale w codziennym życiu ciągle zmagam się ze swoimi słabościami, ze swoim grzechem i codziennie wieczorem staję w łachmanach przed Panem i proszę Boga o przebaczenie, a rano staję przed Nim, by prosić o prowadzenie, o siłę by nie ulegać pokusom tego świata, by trwać w miłości z Miłością.

    • To tak, jak ja. Codziennie daję Jezusowi zielone światło" do prowadzenia mnie przez ten dzień i za każdym razem mówię Mu: "Ty się tym zajmij!" – mając na myśli wszystkie, czekające mnie tego dnia sprawy i działania.
      Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.