Boża nauka w wersji oryginalnej

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa moja
Ciocia, Teresa Nowicka, imieniny zaś przeżywa Patrycja Sakowska,
należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Serdecznie życzę obu Paniom, aby każdego dnia coraz bardziej
zgłębiały i odkrywały naukę Bożą, która oby stanowiła
niewzruszony drogowskaz w Ich życiu. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, wraz z Kubą Pałysą, Prezesem naszej Służby liturgicznej,
serdecznie pozdrawiamy znad Wigier, gdzie dotarliśmy wczoraj i gdzie
wczoraj jeszcze zrobiliśmy kurs kajakiem do klasztoru
pokamedulskiego, a skąd dzisiaj wyruszymy szlakiem Czarnej Hańczy.
Jesteśmy u gościnnych Państwa Pietranisów, u których
zatrzymujemy się na pierwszym noclegu już od kilku lat. Szkoda
tylko, że jest nas tak mało, co nasi Gospodarze także zauważyli…

Zapewniamy
Was wszystkich o naszej modlitwie zarówno w czasie Mszy Świętej,
jak i w ramach wspólnego Brewiarza i innych modlitw.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
21 Tygodnia zwykłego, rok
II,
Wspomnienie
Św. Augustyna, Biskupa i Doktora Kościoła,
do
czytań: 2 Tes 2,1–3a.14–17; Mt 23,23–26

CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:
W
sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego
zgromadzenia wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie
dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź
przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list rzekomo od nas
pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden
sposób nikt nie zwodzi.
Po
to wezwał was przez głoszenie nasze Ewangelii, abyście dostąpili
chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. Przeto, bracia, stójcie
niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście
pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego
listu. Sam zaś Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który
nas umiłował i przez łaskę udzielił nam niekończącego się
pocieszenia i dobrej nadziei, niech pocieszy serca wasze i niech
utwierdzi we wszelkim czynie i dobrej mowie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
przemówił tymi słowami: „Biada wam, uczeni w Piśmie i
faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i
kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie:
sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić,
a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie
komara, a połykacie wielbłąda.
Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość
zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są zdzierstwa i
niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze
kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta”.

Wiemy,
że po Wniebowstąpieniu Pana, wielu oczekiwało Jego
natychmiastowego powrotu. Nie brakowało takich, którzy
spodziewali się, że nastąpi on już za ich życia, co też było
powodem zniechęcenia w codziennym wypełnianiu zwyczajnym
obowiązków, albo przekonania, że podejmowanie teraz nowych wyzwań
nie ma sensu, bo i tak zaraz wszystko się skończy.
Święty
Paweł zdecydowanie przecina tego typu dywagacje, pisząc: W
sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego
zgromadzenia wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie
dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź
przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list rzekomo od nas
pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański. Niech was w żaden
sposób nikt nie zwodzi.
Właśnie,
o to należyte rozumienie owych spraw tutaj chodzi. Paweł Apostoł
wychodzi ze stwierdzenia, że uczniowie mają się nie dać
zastraszyć
w takim rozumieniu tych spraw, jakie oni dotąd
zachowywali, co oznacza, że to ich rozumienie było właściwe.
Natomiast to, przed którym mieli się bronić i którego nie powinni
przyjmować, polegało właśnie na tym, że dzień Pański, czyli
dzień ostatecznego przyjścia Jezusa – nastąpi już zaraz.

Chrześcijanie
w Tesalonikach – jak i wszyscy chrześcijanie – winni się w tych
sprawach trzymać nauki, która została im przekazana przez Pawła
i innych Apostołów.
I nie ulegać szkodliwym nowinkom. Bo tych
akurat ani za czasów Pawła nie brakowało, ani za naszych czasów,
jakoś nie brakuje. I ciągle ktoś próbuje „poprawiać”
naukę Jezusa i Kościoła,
lub ją „unowocześniać”.
Za
czasów Jezusa „specjalistami” w tej dziedzinie byli uczeni w
Piśmie i faryzeusze, o czym sam Jezus zdecydowanie mówi w
dzisiejszej Ewangelii. Jasne przepisy Prawa Bożego potrafili oni tak
zgrabnie „dopasować” do swojego widzimisię, że
właściwie już trudno było poznać, co tak naprawdę zapisane było
w Prawie! A przede wszystkim – całkowicie pomijali oni ducha
Prawa,
a więc jego istotę i przesłanie.
Bo
przecież oczywistym było, że istoty ani celu Prawa nie stanowiło
ofiarowanie szczypty jakichś przypraw czy warzyw, tylko
kształtowanie ducha ludzkiego! Jezus tak o tym mówi: Biada
wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie
dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co
ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę.
To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy
ślepi, którzy
przecedzacie komara,
a połykacie wielbłąda.
Po czym dodaje jeszcze mocniej:
Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie
o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są
zdzierstwa i niepowściągliwości.
W
przestrzeganiu Prawa Bożego nigdy nie chodziło o literalne
zachowywanie przepisów dla samych przepisów.
Podobnie, jak w
całej nauce Bożej od początku chodziło i nadal chodzi o
spojrzenie na jej całość, a nie na wyrwane z kontekstu
zdania, które – w takiej formie – łatwo dopasować i nagiąć
do swoich własnych zachcianek i prywatnych poglądów. Jeżeli na
naukę Bożą i na Boże Prawo patrzy się w całości, wówczas
widzi się w niej to, co Bóg chciał przekazać, a nie to, co
samemu chciałoby się zobaczyć.
Moc bowiem zbawczą ma
zachowywanie Bożej nauki i Bożego Prawa w wersji oryginalnej, a
nie tej, przez nas samych „ulepszonej”.
Doskonale
to rozumiał i taką właśnie naukę głosił i wiernym wyjaśniał
Patron dnia dzisiejszego, Święty Augustyn, Biskup i Doktor
Kościoła.
Urodził
się 13 listopada 354 roku
w Tagaście,
w
dzisiejszej Algierii,
w rodzinie urzędnika.
Matka Augustyna, Święta
Monika,
którą wczoraj
wspominaliśmy, pochodziła z rodziny o tradycji chrześcijańskiej i
bardzo pragnęła, by jej syn przyjął Chrzest. Pragnienie
to spełniło się jednak dopiero po trzydziestu trzech latach!

Na rozwoju Augustyna niewątpliwie zaciążył fakt, że ojciec i
matka różnili się co do wiary i przekonań dotyczących spraw
najważniejszych w życiu. Przez to Augustyn przez wiele lat pozostał
rozdarty między wpływem
matki i ojca.
Augustyn
był najstarszy z rodzeństwa, po nim urodził się Nawigiusz.
Nawrócił się on w tym samym czasie, co Augustyn,

był też przy śmierci matki. Nawigiusz ożenił się i miał kilka
córek, z których wszystkie poświęciły się Panu Bogu na służbę
w jednym z klasztorów.
W
wieku szesnastu lat musiał Augustyn przerwać
naukę z powodu braku pieniędzy,

chociaż miał wielkie zdolności. Nauka szła mu łatwo. Imponował
kolegom niezwykłą pamięcią. Jednak pierwsze
lata nauki wspomina z niesmakiem.

Miał bowiem nauczyciela, bijącego swoich uczniów bez miłosierdzia
za najmniejsze przewinienia. Nie lubił matematyki, ale za to
rozkoszował się w
literaturze łacińskiej.

Ulubionym jego autorem był Wergiliusz.
W
młodych latach żył
bardzo swobodnie
. Lubił
zabawy, dobre jadło i picie. Chętnie uczęszczał do teatru, miał
ciągoty do psot chłopięcych. Trudny okres dojrzewania, dużo
wolnego czasu i pogańskie zwyczaje sprawiły, że po pierwszych
studiach w Tagaście i w Madurze, udał
się na dalsze kształcenie do Kartaginy,
metropolii
Afryki Północnej i tam
związał się z kobietą.
Z
tego związku po pewnym czasie urodził się syn Adeodatus, co po
łacinie znaczy: dany od Boga. Augustyn żył z tą dziewczyną
piętnaście lat. Igrzyska,
cyrk, walki gladiatorów, teatr – to była jego codzienność.

Pod
wpływem lektury klasyków rzymskich Augustyn wpadł w sceptycyzm
racjonalistyczny. Zaczął
szukać prawdy. Jednak Biblia wydawała mu się prostacka,

bo jej łacińskie tłumaczenia były wówczas rzeczywiście nie
zawsze udane. Za problemami filozoficznymi poszły też wątpliwości
religijne,
czego skutkiem
było wstąpienie do sekty manichejskiej, do której wciągnął go
tamtejszy biskup, imponując mu wymową i oczytaniem.
W
374 roku Augustyn powrócił do Tagasty, gdzie otworzył własną
szkołę gramatyki. Potem zakładał jeszcze takowe w Mediolanie i w
Rzymie. Kiedy zaś po kilku latach znowu pojawił się w Mediolanie,
zetknął się tam ze
Świętym Ambrożym, który był wówczas biskupem tego miasta.

Augustyn zaczął chodzić na jego kazania. Wielki Biskup zaimponował
mu wymową i głębią treści. I oto w roku 386 nastąpiło
uderzenie łaski Bożej.
Oto
bowiem pewnego dnia Augustyn wziął do ręki Listy Świętego Pawła
Apostoła. Przypadkowo otworzył fragment Listu do Rzymian: Żyjmy
przyzwoicie jak jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w
rozpuście i w wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale
przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, i nie troszczcie się
zbytnio o ciało, dogadzając żądzom

(Rz
13,13–14). Jak pisze w swoich
„Wyznaniach”,
poczuł nagle jakby
strumień silnego światła w ciemnej nocy swojej duszy. Zrozumiał
sens swojego życia, poczuł żal z powodu zmarnowanej przeszłości.

Udał
się wówczas do wioski Cassiciaco i tam u przyjaciela Werekundusa
spędzał czas na
modlitwie i na rozmowach na tematy ewangeliczne.

Rozczytywał się równocześnie w Piśmie Świętym. Na początku
Wielkiego Postu zgłosił się do Świętego Biskupa Ambrożego jako
katechumen i w Wielką Sobotę, w
nocy z 24 na 25 kwietnia 387 roku, właśnie z jego rąk przyjął
Chrzest.
Miał wówczas
trzydzieści trzy lata. Wraz z nim przyjął Chrzest jego syn,
Adeodatus.
Augustyn
postanowił powrócić
teraz do Afryki, by nawracać współziomków i pozyskiwać ich dla
Chrystusa.
Tuż przed
opuszczeniem Italii umarła jego matka, zaś wkrótce po dotarciu do
Afryki zmarł jego syn. Po przybyciu do Tagasty rozdał swoją
majętność pomiędzy ubogich i z przyjaciółmi zamieszkali razem,
oddając się modlitwie,
dyskusji na tematy religijne i studiom Pisma Świętego.
W
391 roku udał się wraz z przyjaciółmi do
Hippony, gdzie postanowił założyć klasztor i tam spędzić resztę
swego życia.
Niebawem
dał się poznać wszystkim jako człowiek bardzo pobożny. Dlatego,
gdy biskup Waleriusz zwrócił się pewnego dnia do ludu, by mu
wskazano kandydata na
kapłana,
gdyż
potrzebował jego pomocy, wszyscy w katedrze zwrócili się do
Augustyna, wołając: „Augustyn
kapłanem!”
Ten przyjął
propozycję biskupa i ludu.
Po
wyświęceniu na kapłana, nie
zmienił trybu życia, ale nadal prowadził życie wspólne w
klasztorze.
Zaczął
nawet przyjmować nowych kandydatów. W ten sposób powstało jakby
seminarium, z którego wyszło wielu późniejszych biskupów
afrykańskich! Także sam Augustyn otrzymał tę godność, bowiem
Biskup Waleriusz udzielił
mu konsekracji na swojego Biskupa pomocniczego w uroczystość
Wniebowstąpienia Pańskiego 394 roku,

ku ogromnej radości ludu. A kiedy dwa lata później zmarł,
Augustyn został jego następcą, biskupem Hippony. Stało się to w
396 roku.
Nadal
prowadził on życie
wspólne, formując przyszłych biskupów i kapłanów.

Po długich latach doświadczenia ułożył dla nich regułę, która
w przyszłości miała się stać podstawą
dla wielu rodzin zakonnych.

Dużo czasu zajmowała mu korespondencja. Nie traktował jej jednak
jedynie jako rodzaj kontaktu towarzyskiego, ale wykorzystywał
ją jako sposób apostolstwa.

Wypowiedział także nieubłaganą walkę błędom,
jakie za jego czasów nękały Kościół: manicheizmowi, donatystom
i pelagianom.
Pod
koniec swego życia Augustyn przeżył bardzo ciężkie
doświadczenie. Namiestnik rzymski zaprosił do północnej Afryki
Wandalów dla obrony
przeciwko szczepom dzikich mieszkańców Sahary.

Kiedy spostrzegł, że Wandalowie są nie mniej od tamtych
barbarzyńscy, wypowiedział im wojnę. Było jednak za późno. Po
odniesionym zwycięstwie, Wandalowie
zaczęli zajmować miasto po mieście.

Hippona broniła się bohatersko przez trzy miesiące, aż wrogom
udało się zrobić wyłom w murze i spowodować pożar miasta.
Augustyn wtedy już nie żył. Zmarł
w czasie oblężenia 28 sierpnia 430 roku.

Zostało
po nim kilkadziesiąt tomów pism. Do najcenniejszych z nich należą
oczywiście Wyznania”.
Zachowało się także ponad
trzysta sześćdziesiąt kazań i ponad dwieście listów. Słusznie
więc zdobył sobie nasz Patron tytuł największego teologa
chrześcijańskiej starożytności. Jest jednym z czterech wielkich
doktorów Kościoła Zachodniego.
A
oto co zapisał we wspomnianych już „Wyznaniach”, a co dziś
uważa się za tekst, który najbardziej go charakteryzuje i określa:
„O
Prawdo wieczna, Miłości prawdziwa, umiłowana Wieczności! Ty
jesteś moim Bogiem.

Do Ciebie wzdycham dniem i nocą. Skoro tylko poznałem Cię,
uniosłeś mnie, bym zobaczył to, co należy zobaczyć, ale ja nie
byłem jeszcze do tego zdolny. Pokonałeś
słabość mego wzroku potęgą Twoich promieni, zadrżałem z
miłości i lęku.

Poznałem, że znajduję się daleko od Ciebie, w krainie obcej, i
usłyszałem jakby głos Twój z wysoka. […]
Szukałem
drogi, dzięki której mógłbym trwać w zjednoczeniu z Tobą, i nie
znajdowałem, dopóki nie
przylgnąłem do Pośrednika między Bogiem a ludźmi, Człowieka
Jezusa Chrystusa,
który
jest ponad wszystko, Bóg błogosławiony na wieki. On zawołał mnie
i powiedział: Ja jestem
Drogą, Prawdą i Życiem,

oraz złączył z ciałem – ponieważ „Słowo stało się ciałem”
pokarm, którego nie
byłem zdolny przyjąć.

W ten sposób Twa Mądrość, przez którą wszystko stworzyłeś,
stała się dla naszego wieku dziecięctwa stosownym pokarmem.
Późno
Cię ukochałem, Piękności dawna i zawsze nowa! Późno Cię
ukochałem! We mnie byłeś, ja zaś byłem na zewnątrz i na
zewnątrz Cię poszukiwałem. Sam pełen brzydoty, biegłem za
pięknem, które stworzyłeś. Byłeś ze mną, ale ja nie byłem z
Tobą. Z dala od Ciebie trzymały mnie stworzenia, które nie
istniałyby w ogóle, gdyby nie istniały w Tobie. Przemówiłeś,
zawołałeś i pokonałeś moją głuchotę. Zajaśniałeś, Twoje
światło usunęło moją ślepotę. Zapachniałeś wokoło, poczułem
i chłonę Ciebie. Raz zakosztowałem, a oto łaknę i pragnę.
Dotknąłeś, a oto płonę pragnieniem Twojego pokoju.”
Tyle
z „Wyznań” naszego dzisiejszego Świętego.
W
kontekście tych jego słów, ale i całej jego życiowej postawy,
jak też w kontekście usłyszanego dziś Bożego słowa, pomyślmy,
czy staramy się poznawać i zachowywać Bożą naukę w tej
wersji i formie, jaką Pan nam przekazał,
bez własnych „korekt”
i udogodnień”… Nawet, jeżeli miałoby to oznaczać totalną
przebudowę całego dotychczasowego życia
– jak to w którymś
momencie dokonało się w życiu Świętego Augustyna?…

2 komentarze

  • Jezusowe dwukrotne " Biada Wam" przypomina nasze "wypominki", które czynimy niekiedy swoim bliskim. To Boże wypominanie można przerobić i skierować w swoją stronę i pozytywnie wykorzystać np. gdy robimy rachunek sumienia. Można również z pożytkiem złożyć okresowo, rocznie " wypominki" zmarłych, których chcemy polecić modlitwom Kościoła. Takimi przemyśleniami do Ewangelii podzielił się nasz nowy Opiekun, ks. Piotr.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.