Nie wolno ci!

N

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa moja
Siostrzenica, Weronika Niedźwiedzka. Życzę Jej, aby była wciąż
taką dumą i radością całej Rodziny, jaką jest obecnie. Życzę
Jej także odwagi w stawianiu pierwszych kroków w szkole
podstawowej, do której zacznie już niedługo uczęszczać. Modlę
się dla Niej o wszelkie Boże błogosławieństwo i Boże
prowadzenie przez całe życie!
Wraz
z Kubą pozdrawiamy ze szlaku kajakowego. Wczoraj w rekordowo krótkim
czasie przepłynęliśmy najdłuższy etap naszego spływu, bo z
Wigier do Frącek dotarliśmy w przeciągu pięciu i pół godziny,
co do tej pory nam się nigdy nie zdarzyło! Z pewnością,
przyczyniła się do tego także wymarzona wręcz pogoda: lekkie
przychmurzenie i ani za gorąco, ani za zimno. Wspaniały prezent od
Pana Boga.
Zapewniam,
że modlimy się za Was – zarówno w czasie Mszy Świętej, jak i
wspólnego Brewiarza i innych modlitw. Dzisiaj ruszamy do Mikaszówki,
gdzie gościć będziemy u tamtejszego Proboszcza, Księdza Andrzeja
Borkowskiego.
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wspomnienie
Męczeństwa Św. Jana Chrzciciela,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Jr 1,17–19; Mk 6,17–29

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Pan
skierował do mnie następujące słowa: „Przepasz swoje biodra,
wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię
czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię
dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali i murem spiżowym
przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich
kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie
zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą – mówi Pan –
by cię ochraniać.”

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Herod
kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu
Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę.
Jan
bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”.
A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić,
lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako
męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go
posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go
słuchał.
Otóż
chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin
wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom
znakomitym w Galilei.
Gdy
córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i
współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mię, o
co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko
poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”.
Ona
wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?”
Ta
odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”.
Natychmiast
weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi
zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”.
A
król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na
biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał
kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w
więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu,
a dziewczę dało swej matce.
Uczniowie
Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i
złożyli je w grobie.

Cóż
jeszcze można dodać do tego opisu, który Święty Marek
przekazał nam w swojej Ewangelii? Jak to jeszcze skomentować, skoro
fakty mówią same za siebie i jak na dłoni widać zarówno wielkość
i bohaterstwo
Jana, jak też podłość i małość jego
przeciwników?…
Jan
bowiem w całej pełni zrealizował w swoim życiu i odważnym
świadectwie to wezwanie, które do Proroka Jeremiasza skierował
dziś Bóg w pierwszym czytaniu. Słyszeliśmy tam: Przepasz
swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się
ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja
czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali i murem
spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich
przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć
przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z
tobą – mówi Pan – by cię ochraniać.
Może
zaskakują nas szczególnie ostatnie słowa i może trudno nam je
odnieść bezpośrednio do Jana, zwłaszcza w kontekście wydarzenia,
które dzisiaj wspominamy. I jeśli mielibyśmy patrzeć na całą
sprawę tylko z ludzkiej perspektywy, to rzeczywiście musielibyśmy
przyznać, że Jan faktycznie przegrał. Jednak z Bożej
perspektywy, z perspektywy ewangelicznej, sprawa wygląda zupełnie
inaczej.
Bo
chociaż w tym wymiarze widzialnym, zewnętrznym, Jan przegrał,
stracił życie, został faktycznie „uciszony”, to jednak Bóg
sam sprawił, że stał się on twierdzą warowną, kolumną ze
stali i murem spiżowym przeciw całej ziemi.
Bóg to
sprawił, że głos Jana o wiele mocniej rozlegał się na
przestrzeni dwudziestu wieków istnienia Kościoła i dzisiaj się
rozlega,
niż wówczas, kiedy chodził on po ziemi i zapowiadał
przyjście Mesjasza, lub kiedy upominał grzesznego Heroda.
Dzisiaj
bowiem o jego niezłomnym świadectwie wie cały świat, a
wówczas były to może też niemałe rzesze ludzi, ale tylko na
określonym skrawku ziemi i w określonym czasie. Dzisiaj świadectwo
Jana ma zdecydowanie wymiar ponadczasowy i obejmuje cały świat:
wszędzie tam, gdzie ludzie czytają Ewangelię lub jej słuchają
– wszędzie tam dociera zdecydowany głos tego wyjątkowego
Proroka, który dopominał się o poszanowanie Prawa Bożego
przez wszystkich bez wyjątku – także przez wielkich tego świata.

I
dzisiaj – poprzez swoje heroiczne świadectwo, poprzez swoje
męczeństwo – o to się upomina. Jego bezkompromisowość i
jednoznaczność, jego odwaga i siła świadectwa – stanowią
zdecydowaną odpowiedź
na postawę rozmiękczania, łagodzenia,
dopasowywania do swoich zachcianek oraz mętnego tłumaczenia jasnych
prawd wiary i kategorycznych nakazów moralnych, prezentowaną przez
wielu dzisiejszych katolików, także niestety duchownych.
Niech
to jego zdecydowane i bezkompromisowe: Nie wolno ci,
skierowane do Heroda, wybrzmi dzisiaj w uszach i sercach tych, którzy
poważają się mówić lub czynić, czego im nie wolno!

5 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.