Ratunku szukać – w Kościele!

R

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, witam i pozdrawiam w kolejnym już dniu nowego
roku szkolnego. Mam nadzieję, że naszym młodym Przyjaciołom nie
dłuży się on zbytnio…
Natomiast
na pewno jutro nie będzie się nikomu dłużyło czytanie
rozważania. Dlaczego? Domyślamy się: bo będzie to słówko z
Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
23 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 1 Kor 6,1–11; Łk 6,12–19

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z
drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u
świętych? Czy nie wiecie, że święci będą sędziami tego
świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czyż nie
jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach? Czyż nie
wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż przeto
więcej sprawy doczesne. Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do
rozstrzygnięcia, sędziami waszymi czynicie ludzi za nic uważanych
w Kościele.
Mówię
to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie znajdzie się wśród was ktoś
na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi? A
tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. Już samo
to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was
sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości?
Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Tymczasem wy dopuszczacie się
niesprawiedliwości i szkody wyrządzacie, i to właśnie braciom.
Czyż
nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie
łudźcie się. Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy,
ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani
złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie
odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz
zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana
naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Zdarzyło
się, że Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc
spędził na modlitwie do Boga.
Z
nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich
dwunastu, których nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał
Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja;
Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem
Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się
zdrajcą.
Zeszedł
z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet
Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy
oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu, przyszli oni, aby Go słuchać i
znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których
dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A
cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od
Niego i uzdrawiała wszystkich.

Niesprawiedliwi,
o których tu mowa, a u których chrześcijanie szukają
sprawiedliwości, to ludzie spoza Kościoła. Jak zaznacza
Paweł, nie jest rzeczą właściwą, że ludzie wierzący u
niewierzących
szukają rozstrzygnięcia swoich sporów. I nawet
nie w tym rzecz, że Paweł neguje pozycję lub potrzebę świeckich
instytucji sądowych lub wszelkich innych, bo nie neguje, co
łatwo wykazać, cytując różne jego wypowiedzi, chociażby z Listu
do Rzymian.
Cały
problem ustawia natomiast inaczej. Stwierdza: Już samo to jest
godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was sądowe
sprawy.
I pyta: Czemuż nie znosicie
raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody?

Skoro chrześcijanie, zwani tutaj świętymi, są zaproszeni do tego,
by zasiąść wraz z Jezusem w Jego królestwie i współuczestniczyć
z Nim w 
sądzeniu świata, to czyż powinni wdawać
się w jakieś małe, często nieistotne, albo mało istotne –
spory o sprawy doczesne? Apostoł nazywa je wprost
„błahymi sprawami”, chociaż dla człowieka, kto akurat jest
zaaferowany taką sprawą, na pewno nie jest ona błahą.
Ale
to właśnie zapewne dlatego Paweł domaga się trzeźwego i
rozsądnego spojrzenia
na całą sprawę – i zachowanie
właściwych proporcji. A miałoby to polegać na tym, że sporów o
„błahe sprawy” należy zdecydowanie unikać, jeżeli jednak
miałyby się one niestety przydarzać, to winny być rozstrzygane
przez pasterzy Kościoła,
a nie przez ludzi spoza Kościoła.
Lepiej jest natomiast – jeszcze raz to podkreślmy – aby
chrześcijanie znieśli takie, czy inne upokorzenie, zamiast
gorszyć świat swoimi kompromitującymi sporami.
I
równie kompromitującymi zachowaniami, o których Apostoł tak
pisze: Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy,
ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani
złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie
odziedziczą królestwa Bożego.
Mocna ta wyliczanka –
trzeba przyznać… Ale to właśnie tego typu postawy, jak również
wzajemne spory, osłabiają obraz Kościoła w świecie.
Zwłaszcza, jeśli trzeba je rozstrzygać przed świeckimi
trybunałami.
Dlatego
to właśnie chrześcijanie winni czerpać wzór z postawy ludzi, o
których mowa w dzisiejszej Ewangelii. Usłyszeliśmy w niej, że
Jezus najpierw całą noc się modlił na
osobności, potem powołał dwunastu Apostołów, a następnie
zeszedł z nimi z góry, na której ów akt powołania miał się
dokonać. A kiedy już znalazł się z nimi na dole – kogóż
zobaczył? Słyszeliśmy: Był tam duży poczet Jego uczniów i
wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża
Tyru i Sydonu, przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie
ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste,
doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go dotknąć,
ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
Otóż,
właśnie! Ci biedni, pokrzywdzeni przez życie i przez własne
grzechy ludzie wiedzieli, u kogo szukać ratunku. Przyszli do
samego Jezusa! Przy Nim jednak dzisiaj zobaczyli dwunastu Jego
najbliższych uczniów. I choć tym razem pomocy doznali od samego
Jezusa,
to jednak już wkrótce także owych Dwunastu miało
włączyć się w dzieło swego Mistrza
– i w Jego imię
dokonywać takich samych znaków: uzdrawiać ducha i ciało,
wspierać, pocieszać, ratować…
Tak,
właśnie oni, pierwsi Pasterze młodego Kościoła, podjęli
się tego zadania. Dzisiaj Jezus ich niejako przedstawił
Wspólnocie wierzących i wskazał na nich, jako na
tych, do których ludzie także będą mogli się ze wszystkim
zwracać.
I
tak jest do dzisiaj: w imieniu Jezusa – a wręcz w Jego Osobie –
Pasterze Kościoła podejmują działania, nastawione na
zbawienie każdego człowieka. Do nich winni zwracać się ludzie
wierzący po pomoc i światło. Ale także do innych
członków tego samego Kościoła, do którego przecież wspólnie
należymy, którym wszyscy jesteśmy. Czyż nie w Kościele
powinniśmy szukać wsparcia
w każdej sytuacji – nie tylko
związanej z jakimiś sporami, ale w każdej?…
A
my szukamy rozwiązania naszych problemów u różnych świeckich
„specjalistów od wszystkiego”,
udzielających nam porad w
każdej możliwej dziedzinie. Tymczasem, to właśnie Kościół
winien być dla chrześcijanina największym wsparciem – jego
Kościół!
Nie tyle świeckie sądy, nie tyle różne świeckie
instytucje, nie tyle psychologowie i terapeuci (z całym należnym
szacunkiem dla ich profesji i pracy!), a już na pewno nie wróżki i
„nawiedzeni” zielarze – ale Kościół winien być dla
chrześcijanina pierwszym i najważniejszym wsparciem.
Kościół, w którym tego wsparcia udzieli Jezus – i ludzie,
bracia i siostry w jednej wierze.
Czy
w taki sposób postrzegam swój Kościół?
Czy we wspólnocie
swojego Kościoła szukam dla siebie wsparcia – choćby prosząc
innych o modlitwę w intencji rozwiązania moich problemów? Czy
Kościół Chrystusowy – to naprawdę także mój Kościół?…

13 komentarzy

  • To taki katolicki szariat… Tyle tylko, że oskarżony obywatel rzymski Paweł z Tarsu szukał sprawiedliwości w pogańskim systemie prawnym, w pogańskim Rzymie i u pogańskiego dworu cesarskiego. Nie znalazł… Civis romanus stracił głowę. Teoria przegrała z praktyką.

  • Mimo głoszenia ta pięknych poglądów, księża – i ich bliscy – nad podziw chętnie i szybko korzystają z usług renomowanych klinik [nawet włącznie z "nieetycznymi" przeszczepami steranej wątroby] i lekarzy, poradni adwokackich, sądów, a nawet sami zajmują się zielarstwem… A przecież sama Wiara powinna ich uzdrowić."Mazanie" oczu śliną to… Biblia…

  • "Niesprawiedliwi […] to ludzie spoza Kościoła".
    – No…no…no… Co za subtelność i jaka sprawiedliwa konstatacja, wręcz porażająca ekumenizmem i miłością bliźniego. Gdybym zechciał dać P.T. Księdzu Doktorowi w zęby [bez obawy – to tylko teoria; my brzydzimy się fizyczną przemocą]… Już widzę sprint [lub telefon]w kierunku posterunku Policji Państwowej, choć tam sami świeccy i być może bezbożnicy.

    Pozdrawiam z bezpiecznej odległości…

    P.S. A Saul-Paul z Tarsu rzeczywiście pechowo odwołał się do sprawiedliwości "ludzi spoza Kościoła",a ci potraktowali go zgodnie z obowiązującym Prawem i Sprawiedliwością.
    – Ha! Jego błąd.

    • Wskazane czytanie ze zrozumieniem: wyraźnie zaznaczyłem, że U ŚWIĘTEGO PAWŁA, W JEGO TEKŚCIE, owi niesprawiedliwi to ludzie spoza grona chrześcijan. Spokojnie, ja ich tak nie określam. xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.