Ręka Pana to uczyniła!

R

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, do wielu intencji naszych modlitw, jakie
szczególnie w Adwencie zanosimy, dzisiaj dołączmy wielkie wołanie
za naszą Ojczyznę. Najpierw – dziękczynienie i uwielbienie,
jakie winniśmy Bogu za dar jej wolności. A następnie prośbę,
abyśmy się z tej wolności wręczcie mądrze nauczyli korzystać.
Dla tych zaś, którzy za wolność Ojczyzny zapłacili najwyższą
cenę – o pokój wieczny.
Jutro
zaś, na naszym blogu, powieje ciepłem, zimnem, i głębią. Ciepłem
– bo słowo będzie gorące, jak i wiara Autora. Zimnem – bo tam
pewnie znowu minus dwadzieścia, albo i więcej. Głębią – bo…
tak. Bo tak jest zawsze. Czyli – mówiąc już wprost – słówko
z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
2 Tygodnia Adwentu,
Wspomnienie
Św. Łucji, Dziewicy i Męczennicy,
do
czytań: Iz 41,13–20; Mt 11,11–15

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Ja,
twój Bóg,

ująłem
cię za prawicę,

mówiąc
ci: „Nie lękaj się,

przychodzę
ci z pomocą”.

Nie
bój się, robaczku Jakubie,

nieboraku,
o Izraelu!

Ja
cię wspomagam, mówi Pan,

odkupiciel
twój, Święty Izraela.

Oto
Ja przemieniam cię w młocarskie sanie,

nowe,
o podwójnym rzędzie zębów:

Ty
zmłócisz i wykruszysz góry,

zmienisz
pagórki w drobną sieczkę.

Ty
je przewiejesz, a wicher je porwie

i
trąba powietrzna rozmiecie.

Ty
natomiast rozradujesz się w Panu,

chlubić
się będziesz w Świętym Izraela.

Nędzni
i biedni szukają wody, i nie ma!

Ich
język wysechł już z pragnienia.

Ja,
Pan, wysłucham ich,

nie
opuszczę ich Ja, Bóg Izraela.

Każę
wytrysnąć strumieniom na nagich wzgórzach

i
źródłom wód pośrodku nizin.

Zamienię
pustynię na pojezierze,

a
wyschniętą ziemię na wodotryski.

Na
pustyni zasadzę cedry,

akacje,
mirty i oliwki;

rozkrzewię
na pustkowiu cyprysy,

wiązy
i bukszpan obok siebie.

Ażeby
widzieli i poznali,

rozważyli
i pojęli wszyscy,

że
ręka Pana to uczyniła,

że
Święty Izraela tego dokonał.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus
powiedział do tłumów: „Zaprawdę, powiadam wam: Między
narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela.
Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od
czasu Jana Chrzciciela aż dotąd
Królestwo
niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy
bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie
przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść.

Kto
ma uszy, niechaj słucha”.

Słuchając
dzisiejszego pierwszego czytania, być może zwracamy uwagę na dwa
słowa, które brzmią nieco pieszczotliwie, a może też –
w odbiorze niektórych – infantylnie: robaczku oraz
nieboraku. Co by nie mówić na temat ich znaczenia, to
musimy się zgodzić, że ludzi określonych w ten sposób – a w
tym przypadku: całe społeczności ludzkie – trudno zaliczyć
do najmocniejszych
i zajmujących wysoką pozycję. Raczej są to
jacyś słabeusze, zdani na łaskę i niełaskę innych,
pewnie zupełnie niezaradni, a zapewne także bezsilni
w relacjach z innymi… Dzisiaj powiedzielibyśmy do takich:
„niezdaro”, „fajtłapo”, „życiowa sieroto”,
„niedorajdo”…

I
– jak się okazuje – takie rozumienie tych słów potwierdza
dalsza część czytania. Oto bowiem, słyszymy tam: Nędzni i
biedni szukają wody, i nie ma!
Zatem, „robaczek” i
„nieborak: – to ktoś „nędzny” i „biedny”.

Ale
– uwaga – tak jest tylko w ludzkim rozumieniu tych słów, gdyż
dla Boga ta totalna słabość i bezsilność człowieka jest
właśnie atutem
i okolicznością sprzyjającą temu, aby Bóg
mógł zadziałać, mógł okazać swoją moc! Tak, właśnie niewola
babilońsk
a, której echo słyszymy w wersach
Izajaszowego Proroctwa, ale także wędrówka przez pustynię,
po wyjściu z niewoli egipskiej – do czego nawiązuje druga część
dzisiejszego czytania – to są te okoliczności, które sprawiają,
że człowiek doświadcza całkowicie swojej niemocy, nieporadności,
staje się niemalże dosłownie nieborakiem i robaczkiem.

I
wtedy już zwykle nie cwaniakuje, nie próbuje sobie radzić po
swojemu, nie wydziwia, tylko poddaje się całkowicie mocy Bożej!
A ta jest niezmierna, dlatego szybko okazuje się, że kiedy
człowiek uświadomi sobie swoją słabość i bezradność, wtedy
właśnie Bóg może zacząć swobodnie działać. Bo człowiek
nie przeszkadza Mu już swoją „pomysłowością” i
„zaradnością”.
Wtedy
może stać się chociażby to, o czym Izajasz mówi w słowach: Ty
zmłócisz i wykruszysz góry,
zmienisz pagórki w
drobną sieczkę.
Ty je przewiejesz, a wicher je porwie
i trąba powietrzna rozmiecie. Ty natomiast rozradujesz się w Panu,
chlubić się będziesz w Świętym Izraela. Czy
dobrze słyszymy te słowa? Ci, którzy byli zupełnie bezradni i
słabi – mają dokonać niemalże sądu nad światem! Jednak
nie w mocy własnej, ale w mocy Bożej!
Takim
właśnie robaczkiem i nieborakiem, całkowicie zdanym na Boga, był
Jan Chrzciciel. Słyszymy dzisiaj przepiękne świadectwo, jakie daje
o nim sam Jezus Chrystus! Co ciekawe – mówi to jeszcze za życia
Jana. A co mówi? Słyszymy: Między narodzonymi z niewiast nie
powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie
niebieskim większy jest niż on.
Może nas zastanawia to
drugie zdanie, bo brzmi ono tak, jakby tej wielkości Jana czegoś
brakowało. Jednak to nie w tym rzecz.

Po
prostu, w ten symboliczny sposób Jezus podkreśla wyższość
Nowego Testamentu,
a więc tego Królestwa, które On sam
zaprowadził, nad porządkiem Starego Testamentu, którego
przedstawicielem był Jan Chrzciciel, będąc jednocześnie – to
prawda – zwiastunem Nowego Porządku. Jednak to właśnie
bezpośredni uczestnicy tegoż Nowego Porządku
– właśnie dlatego, że jest on nowy – przewyższają
uczestników Starego Porządku.

Pomimo
tego, nikt z nas nie ma chyba wątpliwości, że nie powinniśmy się
zbyt śmiało porównywać do Jana Chrzciciela, bo
musielibyśmy ze wstydem odejść… Dlaczego?
A
chociażby dlatego, że On miał odwagę całkowicie zdać się na
Boga, stać się owym „nieborakiem” i
„robaczkiem”,
skoro robactwem się żywił i w końcu jak
robak został zgładzony. Dzisiaj jednak nikt z nas nie ma raczej
wątpliwości, czy Jan przegrał, czy wygrał na tym…

Podobnie
rzecz się ma z Patronką dnia dzisiejszego, Świętą Łucją,
Dziewicą i Męczennicą,
która po ludzku była zupełnie
bezradna i słaba, i dlatego – z ludzkiej perspektywy –
przegrała. I to w bardzo młodym wieku. Czy jednak rzeczywiście
przegrała?
Co
o niej wiemy? Niewiele.
Pochodziła
z Syrakuz na Sycylii. Najstarszy jej żywot pochodzi z V wieku.
Według niego,
Święta
miała pochodzić ze znakomitej rodziny.

Była przeznaczona dla pewnego młod
ego
człowieka
, pochodzącego z
równie znamienitego rodu. Kiedy jednak udała się z pielgrzymką na
grób Świętej Agaty do pobliskiej Katanii, aby uprosić zdrowie dla
swojej matki, miała się jej ukazać właśnie Święta Agata
i
przepowiedzieć śmierć męczeńską,

doradzając przy tym, aby się na nią przygotowała.

Kiedy
więc Łucja powróciła do Syrakuz,
wycofała
się z zamiaru pójścia za mąż,
rozdała
majętność ubogim i złożyła ślub dozgonnej czystości. W tej
sytuacji, niedoszły mąż, w akcie zemsty,
wydał
ją jako chrześcijankę.

Kiedy nawet tortury nie załamały bohaterskiej Dziewicy, została
ścięta mieczem. Działo się to 
13
grudnia około 304 roku.
Miała
wówczas zaledwie

dwadzieścia trzy lata.
Wpatrzeni
w jej postawę, ale też zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej
liturgii, pomyślmy, czy my przypadkiem
nie
za bardzo sobie tylko we wszystkim ufamy?…

I co konkretnie zrobimy – szczególnie w czasie tego Adwentu –
aby uczyć się coraz bardziej i bardziej
ufać
Jezusowi?…

Aż do zaufania totalnego!

Bezgranicznego!

Co
zrobi
my
w tym kierunku jeszcze dziś?…

4 komentarze

  • W związku z 37 rocznicą wprowadzenia stanu wojennego przez komunistyczne władze ówczesnej Polski dołączam do modlitwy za naszą ojczyznę. Dziękujmy za wolność, ale wciąż módlmy się o jej suwerenność.

  • Wczoraj słuchałam wykładu o ikonach " nie ręką ludzką uczynionych" co współgra z tytułem Księdza refleksji nad Słowem " Ręka Pana to uczyniła!"
    Różnica jednak jest, bo Ksiądz zacytował natchnione Słowo Boże a o ikonach niektórych mówi się że są wizerunkiem postaci stworzonych w nadnaturalny, cudowny sposób – nie ręką ludzką.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.