Spotkanie młodzieży w Surgucie |
(1 J 5,5-13)
Najmilsi: Kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą. Trzej bowiem dają świadectwo: Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą. Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi, to świadectwo Boże więcej znaczy, ponieważ jest to świadectwo Boga, które dał o swoim Synu. Kto wierzy w Syna Bożego, ten ma w sobie świadectwo Boga, kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, jakie Bóg dał o swoim Synu. A świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne.
(Łk 5,12-16)
Gdy Jezus przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: „Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast trąd z niego ustąpił. A On mu przykazał, żeby nikomu nie mówił: „Ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż na ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”. Lecz tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań. On jednak usuwał się na miejsce pustynne i modlił się.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Dziś znów tylko ja, pozdrawiam z Syberii, z Surgutu.
Wczoraj w polskich wiadomościach słyszałem, że w Polsce też mrozy, mogą być nawet do -21. Choć jak patrzę teraz na pogodę w Polsce, to jakoś tych -21 nie widzę. U nas kiedy jest -20 to uważam to za najlepszą pogodę zimą. Dziś jest -32, trochę dużo, ale to nic, i tak pojedziemy do Nojabrska (320 km.). Jutro już ma być trochę cieplej. Przed nami dziś Nojabrsk, jutro Kogałym. Pomódlcie się.
Bardzo dziękuję za wczorajsze komentarze i modlitwę w nich, proszę o jeszcze, zwłaszcza we wspomnianej wczoraj intencji. A co do farta ze śniegiem, o czym wspomina Pani Wiesia i jej wnuczka we wczorajszym komentarzu, to ja mam wielkie pragnienie się tym fartem podzielić, bo czasem mam tego śniegu trochę dosyć 🙂
Ale przejdźmy do dzisiejszego słowa…
Kiedy czytam I czytanie, to mam wrażenie, że św. Jan robi rozmyślanie na temat credo – wyznania wiary. Dotyka tam bardzo podstawowych spraw naszej wiary: „kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym… Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą”, „Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu”. – Podstawowe prawdy wiary – Jezus jest Synem Bożym, przyszedł przez wodę, krew i Ducha – a więc – umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Duch Święty, Duch jest prawdą; życie wieczne…
To takie proste i najbardziej podstawowe prawdy naszej wiary, jednak ja tutaj, z tej perspektywy (może w Polsce jest inaczej) widzę, że ciągle trzeba powracać do tych podstaw, one nie są takie oczywiste jak by się nam mogło wydawać. ciągle trzeba je zgłębiać, ciągle w nie wchodzić. Zwłaszcza, gdy teraz przygotowujemy się do święta Chrztu Pańskiego. Musimy powracać do tego – w Kogo, w co wierzymy, bo przecież nie możemy być ochrzczeni, być chrześcijanami, jeśli nie mamy tej wiary, o jakiej dziś pisze św. Jan.
A co dziś w Ewangelii?
Najpierw mały obrazek z życia. Spróbujmy wyobrazić sobie – mamy jakiś świetny pomysł, coś chcemy zrobić, urządzić, jest świetna idea w naszej głowie. Zapaleni tym pomysłem przedstawiamy ją swoim bliskim, przyjaciołom, którzy mogli by nam w tym pomóc. I nagle, kiedy opowiedzieliśmy o naszej świetnej idei, z drugiej strony widzimy niezbyt zadowolone twarze i słyszymy – a mi się nie chce.
A mi się nie chce…
Dużo dobrych inicjatyw na świecie upadło ponieważ – mi się nie chce.
Dziś kiedy czytamy Ewangelię, słyszymy dialog chorego człowieka z Jezusem: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: „Chcę, bądź oczyszczony”.
Pragnę się dziś zatrzymać na owym „Chcę!” Jezusa.
Warto też zauważyć postawę chorego – pokryty trądem człowiek, a więc człowiek patrzący śmierci w oczy, czekający na powolną, w bólu przychodzącą śmierć, człowiek odrzucony przez społeczeństwo, nieczysty, taki człowiek, widząc nadzieję w Jezusie Chrystusie, mówi – „Panie, jeśli chcesz, możesz…”. Cóż za pokora – jeśli chcesz, i wiara – możesz – ja wierzę, że Ty to możesz uczynić, że Ty masz taką moc.
Taki człowiek przychodzi do Jezusa i tak prosi…
Czy możemy sobie wyobrazić, że Jezus powie – nie chcę, nie chce mi się?
Na ile znamy Ewangelię, a z niej znamy Jezusa, to nam trudno sobie coś takiego wyobrazić.
Jezus to jest jedno wielkie – Chcę!
Jezusowi, Bogu, się Chce!
On chciał nas stworzyć i chce nas stwarzać. On chce nas zbawić. On chce naszego rozwoju. On słysząc nasze modlitwy, zawsze chce – chce nam pomóc, chce nas podtrzymać, wesprzeć, poprowadzić, pobłogosławić.
Jezus chce, Jezusowi się chce.
On ma dla nas ciągle nowe pomysły na nasze życie, On ciągle coś nam proponuje, życie z Nim jest ciekawe. Diabeł jest nudny, grzech jest ciągle taki sam. Bóg jest twórczy i ma ciągle nowe pomysły. Jemu się ciągle chce.
I kiedy Bogu mówimy o naszych pomysłach, to On nas uważnie słucha i z entuzjazmem odpowiada – super! Świetny pomysł! Może tylko spróbujemy go trochę doszlifować, w niektórych miejscach poprawić, ale pomysł jest świetny.
Obserwując Pana Boga, Jego działanie, Jego odpowiedzi na modlitwy, mam wrażenie, a nawet więcej, jestem przekonany – Pan Bóg lubi jak nam się chce, Pan Bóg błogosławi niesamowicie, kiedy my się staramy, kiedy wchodzimy w nowe pomysły, nowe dzieła, kiedy się poświęcamy, kiedy z entuzjazmem coś robimy, działamy. Jezus to lubi – lubi jak nam się chce, bo wtedy jesteśmy podobni do Niego, a Jemu się chce.
Spróbujmy dziś być ludźmi którym się chce. Spróbujmy dziś być ludźmi z życiem, z entuzjazmem, z pomysłami. I nawet jeśli na swojej drodze spotkamy słabaków, którzy jęczą „nie chce mi się”, nie dajmy się ponieść tej złej fali, idźmy dalej, bo Pan Bogu się chce.
Oczywiście, tu nie chodzi o przegięcie aktywizmu, pracoholizmu i pustego szukania siebie. Tu też jest odpowiedź i podpowiedź Pana.
Na końcu tego fragmentu czytamy takie słowa: „liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań. On jednak usuwał się na miejsce pustynne i modlił się”.
Jezusowi jeszcze jedno się chce – chce się modlić. Być z Ojcem, modlić się, zatrzymać się przed Bogiem. Jezusowi się chce, a nam?
Panie daj, żeby mi się chciało, jak Tobie się chce…
A co na Syberii?
Jeszcze jedno chcę Wam opowiedzieć z ostatnich dni.
Na początku roku zorganizowaliśmy, już drugi raz, spotkanie młodzieży. Nie tylko z naszej parafii, przyjechała też młodzież z innych miast. Choć trudno było jakoś organizować to spotkanie, mało było na to czasu, to jednak się udało, Pan Bóg pobłogosławił i się udało. Spotkanie było pod hasłem – Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”! (Gal 5,1).
Spotkanie miało być 3 dni, skróciliśmy do dwóch, a na trzeci dzień było spotkanie dla rodzin. Zaprosiliśmy na to spotkanie ciekawego człowieka. Jana, psycholog, chrześcijański psycholog, poznałem ją w Nowosybirsku, kilka miesięcy temu i od razu zapragnąłem zaprosić ją do parafii.
Ciekawe było nie tylko to co mówiła jako psycholog, ale też jej świadectwo życia, nawrócenia, odkrycia Pana Boga. Pochodzi z rodziny żydowskiej, z Ukrainy, mieszkała w różnych krajach i kształciła się w różnych krajach. Widać w niej i ogromną wiedzę i doświadczenie. Sama przeszła przez ateizm, ezoterykę, aż wreszcie spotkała Jezusa i przyjęła chrzest w Kościele Katolickim. W czasie spotkania codziennie uczestniczyła we Mszy Św. i przyjmowała Komunię Św. Tu w Rosji takiego człowieka, chrześcijańskiego psychologa, trudno spotkać. Bardzo dużo mówiła o uzależnieniu od internetu, od sieci społecznościowych, opowiadała wiele zakulisowych spraw, o manipulacji jaka się tam świadomie dokonuje, jakie są następstwa częstego korzystania z tego typu gadżetów i siedzenia w internecie, jak to wpływa na człowieka. Bardzo ciekawe argumenty i dobry sposób przekazu. Wiele też cennych spostrzeżeń i rad dla rodzin, dla rodziców wychowujących małe dzieci. A oprócz tego pani Jana to człowiek z entuzjazmem, człowiek, któremu się chce. Ona zarażała nas swoim entuzjazmem. Cieszę się, że takie spotkanie było, że i to Pan Bóg pobłogosławił, że sporo ludzi przyszło i tak dobrze to wyszło.
Zamieszczam dziś kilka zdjęć z tego spotkania, a jedno zdjęcie z innej beczki – pan Edward, nasz parafianin, złota rączka i człowiek, któremu się chce, bardzo dużo pomaga przy kościele. Pan Edward jest Polakiem z Ukrainy, stara się zawsze rozmawiać po Polsku. To zdjęcie przysłał mi wczoraj z pracy, obiecałem, że dziś w Polsce zobaczą to zdjęcie. Poniżej pan Edward.
Dziękuję Wam za cierpliwość i jutro już Ks. Jacek.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn i Duch Święty. Amen.
Do następnego tygodnia.
Z Bogiem.
Pan Edward |
Pani Jana, psycholg |
Kiedyś podobno Stalin (może Breżniew) pytał ile wojska ma Papież. Podobnie można by spytać ile wojska albo pieniędzy ma Ks. Marek że tyle dobrych rzeczy robi
Wiesz J24 kiedy ja upadłam na samo dno psychicznie kiedy nie miałam ani siły ani tym bardziej chęci na podniesienie się wyciągnął pomocna dłoń do mnie Ksiądz. Ksiądz z którym za czasów szkolnych miałam religie a, że uważam iż nie ma w życiu nic za darmo po pewnym czasie zapytałam dlaczego zaczął pomagać odpowiedz była po tak trzeba innym razem usłyszałam, że przyjdzie może kiedyś tak czas, że to ja komuś pomogę kto będzie potrzebował mojej pomocy. Więc szczerze myślę sobie, że Ks.Markowi nie jest potrzebne wojsko a tym bardziej nie robi tyle dobra ze względu na to aby miał jakieś korzyści finansowe a po prostu z racji tego, że jest dobrym duszpasterzem i docenia to co ma. Szczerze chciałabym aby mój Ksiądz Proboszcz miał tyle dobra w sobie chciałabym aby ludzie mu życzyli jak najlepiej i chciałaby zobaczyć ludzi ktorzy są sobie bliscy jak to widać u Księdza Marka na zdjęciach bądź jak możemy czasem przeczytać we wpisać.Pozdrawiam M
Mam wrażenie że nie końca zostałem zrozumiany w duchu jakim bym chciał, ale nie szkodzi, niech będzie i tak. Każdy dobrze wie że jak Papież w tamtych czasach nie miał żadnego wojska tak samo i Ks Marek pozornie mając prawie NIC robi WIELE i tylko to chciałem przekazać i nic poza tym.
Nic się nie stało chyba tylko tyle,że napisałam co myslalam i tak na dobra sprawe nie było nic złego w tym.M
Rzeczywiście, chyba Rozmówcy nie za bardzo się tu zrozumieli, ale nikt nie miał złych intencji. To dobrze.
xJ
To była prawda.Coś poszło wtedy nie tak i to z mojej winy dlatego przepraszam J24.M
Nie ma potrzeby przepraszać. W żadnej z powyższych wypowiedzi nie dostrzegam stwierdzeń, za które należałoby przepraszać…
xJ