Gdzie jest twój brat, Abel?…

G

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają: Beata
Kulikowska – Grzechnik, należąca w swoim czasie do KSM w mojej
pierwszej Parafii, w Radoryżu Kościelnym; Michał Żuk, włączający
się niegdyś w działalność Wspólnot młodzieżowych w Białej
Podlaskiej; oraz Gala Frankowska, pochodząca z Parafii Surgucie, a
obecnie – studiująca w Polsce. Jubilatom życzę szczególnego
Bożego błogosławieństwa, o które też zresztą będę się dla
Nich modlił.
A
Wszystkim życzę bardzo dobrego i owocującego dobrem dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
6 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rdz 4,1–15.25; Mk 8,11–13

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Adam
zbliżył się do swej żony Ewy. A ona poczęła i urodziła Kaina,
i rzekła: „Urodziłam mężczyznę z pomocą Pana”. A potem
urodziła jeszcze Abla, jego brata. Abel był pasterzem trzód, Kain
zaś uprawiał rolę.
Gdy
po niejakim czasie Kain składał dla Pana w ofierze płody roli,
Abel składał również pierwociny ze swej trzody i z ich tłuszczu.
Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego
ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z
ponurą twarzą.
Pan
zapytał Kaina: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja
jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz
pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech
waruje u wrót i łasi się do ciebie, a przecież ty masz nad nim
panować”.
Rzekł
Kain do Abla, brata swego: „Chodźmy na pole”. A gdy byli na
polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go.
Wtedy
Bóg zapytał Kaina: „Gdzie jest twój brat, Abel?”
On
odpowiedział: „Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?”

Rzekł
Bóg: „Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku Mnie z
ziemi. Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła
swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez
ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej
plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi”.
Kain
rzekł do Pana: „Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją
znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli i mam się ukrywać
przed Tobą i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie
spotka, będzie mógł mnie zabić”.
Ale
Pan mu powiedział: „O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina,
siedmiokrotną pomstę poniesie!” Dał też Pan znamię Kainowi,
aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.
Adam
raz jeszcze zbliżył się do swojej żony i ta urodziła mu syna,
któremu dała imię Set, „gdyż – jak mówiła – dał mi Bóg
potomka innego wzamian za Abla, którego zabił Kain”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Faryzeusze
zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę,
domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął głęboko w duszy i
rzekł: „Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam
wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”.
I
zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą
stronę.

Z
tego nieciekawego położenia, w jakim znalazł się Kain przed
obliczem Boga, były dwa wyjścia. A tak naprawdę, tylko
jedno właściwe,
bo drugie – było zwyczajną ucieczką przed
odpowiedzialnością za dokonane czyny.

I
tak jest, moi Drodzy, do dzisiaj, że kiedy ktoś wplącze się w
jakieś zło,
popełni jakieś przestępstwo, albo wda się w
jakieś kłamstwa i intrygi, to mógłby od razu przyznać się,
przeprosić,
naprawić błędy, wycofać się ze złej drogi i
chociaż na początku rzeczywiście odczuć nieco dyskomfortu,
związanego z tą sytuacją, to jednak z czasem odzyskać spokój
sumienia i pozytywny odbiór u ludzi.
Ale do takiej postawy
trzeba mieć trochę cywilnej odwagi, a od strony duchowej patrząc:
trzeba mieć właśnie prawe sumienie, które nie zaakceptuje
grzechu, dwulicowości i brnięcia coraz bardziej w zło, za
cenę absurdalnych tłumaczeń.

Bo
właśnie owo brnięcie coraz bardziej i bardziej – to drugie
wyjście
z tego niedobrego położenia, w jakim dzisiaj znalazł
się Kain, a w jakim znajdują się po dziś dzień ci, którzy są
za jakieś zło odpowiedzialni. Kain – niestety – właśnie
to drugie wyjście wybrał. I to dwukrotnie! Najpierw, kiedy
przekonał się, że Bóg nie chce przyjąć jego ofiary i że jest
to spowodowane jego niewłaściwym postępowaniem – już wtedy mógł
po prostu zmienić swoj
ą postawę i jego ofiara zostałaby
przyjęta.

Ale
on jednak wolał pozostać w swojej nieprawości, skutkiem czego
zdecydował się wyeliminować konkurenta, którego zobaczył
w swoim rodzonym bracie. Zabił go. I potem – kolejne brnięcie
w kłamstwo i absurd,
zamiast przyznania się do ewidentnej
zbrodni. Na pytanie Boga: Gdzie jest twój brat, Abel?,
odpowiedział: Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?
Być może, nawet nie przewidział, że Bóg od samego początku wie
wszystko, co zresztą zostało wyrażone w bardzo mocnych słowach:
Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku Mnie z
ziemi.

I
to jest, moi Drodzy, całe sedno dzisiejszych naszych rozważań:
nasze czyny głośno wołają z ziemi do Boga, dlatego widzi
On je jak na dłoni. Zresztą, nie tylko nasze czyny widzi,
ale i nasze słowa słyszy, i nawet najgłębsze nasze myśli
rozpoznaje!
Dlatego naprawdę nie ma sensu brnięcie w zło,
bo nawet jeżeli przed ludźmi uda nam się ukryć to lub owo, to
własnego sumienia nie oszukamy! Bo nie oszukamy Boga – a to
przecież Jego głosem w nas jest głos sumienia.

W
tym kontekście, warto wziąć sobie do serca pouczenie, z jakim Bóg
zwrócił się dziś do Kaina, zanim ten dopuścił się zbrodni na
swoim bracie. Bóg mówił: Dlaczego jesteś smutny i dlaczego
twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze,
miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze
postępował, grzech waruje u wrót i łasi się do ciebie, a
przecież ty masz nad nim panować.

Otóż,
właśnie! Jeżeli człowiek nie zapanuje nad grzechem – to grzech
zacznie panować nad nim
i będzie go „za nos” wodził po
bezdrożach coraz większego absurdu. Dlatego trzeba z nim zrywać
jak najszybciej. A najlepiej – w ogóle unikać.
Do
tego jednak potrzebne jest mocne serce i czyste sumienie. Z
pewnością, nie taką postawę prezentowali rozmówcy Jezusa z
dzisiejszej Ewangelii, którzy chcąc wystawić Go na próbę,
domagali się od Niego znaku.
Jezus wiele takich znaków
dokonywał, owszem. Ale nie po to, aby zadziwić publiczność, ale
po to, by pomóc ludziom na drodze do zbawienia. A dzisiejsi
rozmówcy Jezusa chcieli Go wystawić na próbę, chcieli zaspokoić
swoją ciekawość, a może w ogóle – nastawili się na tanią
rozrywkę… Zupełnie niewłaściwie były nastawione ich serca.

Tymczasem,
nasze zwycięstwo nad grzechem i panowanie nad nim jest możliwe
tylko wtedy, kiedy swoje serca otworzymy przed Jezusem i poddamy
Jego panowaniu,
a nie będziemy ciągle „kombinować po
swojemu”…

Z
jakim wewnętrznym nastawieniem ja podchodzę do Jezusa? Czy
przyznaję się przed Nim do wszystkiego, co w moim życiu złe
i grzeszne? I czy z Jego pomocą – szybko się z tego nawracam?…

4 komentarze

  • U nas rano Ksiądz Emeryt przeczytał I Czytanie z dnia jutrzejszego o potopie więc Ksiądz celebrans postanowił przeczytać sam osobiście Ewangelię z dnia dzisiejszego.
    A Pan miał do mnie dziś bardzo ważne słowa, które mogłabym nie usłyszeć nie czytając bloga. Mówi mi, że " mam panować nad swoim grzechem " a więc walczyć z pokusami, które rodzą się w umyśle, by nie dopuścić złego pragnienia do serca. Na rekolekcjach omawialiśmy strategię walki z grzechem. Mamy uzbroić się w Tarczę wiary i Hełm zbawienia. Tarczą naszą i hełmem jest modlitwa szczególnie Pismem Świętym i to najlepiej rano. Czeka mnie nowe zadanie, nowy harmonogram dnia. Dobrze że to są przesunięcia tylko w czasie…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.