Świadectwo czynem – i słowem!

Ś

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Pani
Marzena Pazik – Wolska, moja Pani Doktor stomatolog. Dziękując
nie tylko za nieustanne i cierpliwe „upiększanie mojego uśmiechu,
ale za życiową mądrość, świadectwo wiary i wiele naszych
cennych, długich rozmów, życzę radości i nadziei, płynących z
codziennego niesienia ludziom dobra. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, przypominam, że dzisiaj – z racji Oktawy Uroczystości
Zmartwychwstania – nie obowiązuje nas wstrzemięźliwość od
pokarmów mięsnych. Z radością świętujmy Chrystusowe Zwycięstwo!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
w Oktawie Wielkanocy,
do
czytań: Dz 4,1–12; J 21,1–14

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Gdy
Piotr i Jan przemawiali do ludu, po uzdrowieniu chromego, podeszli do
nich kapłani i dowódca straży świątynnej oraz saduceusze
oburzeni, że nauczają lud i głoszą zmartwychwstanie umarłych w
Jezusie. Zatrzymali ich i oddali pod straż aż do następnego dnia,
bo już był wieczór. A wielu z tych, którzy słyszeli naukę,
uwierzyło. Liczba mężczyzn dosięgała około pięciu tysięcy.

Następnego
dnia zebrali się ich przełożeni i starsi, i uczeni w Jerozolimie:
arcykapłan Annasz, Kajfasz, Jan, Aleksander i ilu ich było z rodu
arcykapłańskiego. Postawili ich w środku i pytali: „Czyją mocą
albo w czyim imieniu uczyniliście to?”

Wtedy
Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich: „Przełożeni
ludu i starsi! Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie
dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to
niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w
imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, którego wy ukrzyżowaliście, a
którego Bóg wskrzesił z martwych, że przez Niego ten człowiek
stanął przed wami zdrowy.

On
jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał
się kamieniem węgielnym. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż
nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym
moglibyśmy być zbawieni”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus
znowu ukazał się nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten
sposób:

Byli
razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany
Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów.
Szymon Piotr powiedział do nich: „Idę łowić ryby”.
Odpowiedzieli mu: „Idziemy i my z tobą”. Wyszli więc i wsiedli
do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.

A
gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie
nie wiedzieli, że to był Jezus.

A
Jezus rzekł do nich: „Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia?”

Odpowiedzieli
Mu: „Nie”.

On
rzekł do nich: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a
znajdziecie”. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej
wyciągnąć.

Powiedział
więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: „To jest
Pan!” Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na
siebie wierzchnią szatę, był bowiem prawie nagi, i rzucił się w
morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z
rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko, tylko około dwustu łokci.

A
kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na
nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: „Przynieście
jeszcze ryb, któreście teraz ułowili”. Poszedł Szymon Piotr i
wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu
pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć się
nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus: „Chodźcie, posilcie się!”
Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty
jesteś?”, bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął
chleb i podał im, podobnie i rybę.

To
już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy
zmartwychwstał.

Chyba
nic tak nie przemawia do przekonania człowieka, którego chcemy
skłonić do przyjęcia jakiejś prawdy, tak bardzo i tak skutecznie,
jak konkretne czyny, lub konkretne sytuacje, potwierdzające
nasze słowa.
Same tylko słowa – to chyba jednak za mało…
Zwłaszcza w naszych czasach, gdy słowa tak bardzo się
zdewaluowały i tak małą wartość mają…

Dlatego
Jezus, pojawiając się pomiędzy uczniami – zważywszy na to, że
znowu Go początkowo nie rozpoznali – właśnie w taki
„namacalny” sposób
przekonuje ich, kim jest. Warto nawet
zauważyć, że w czasie tegoż spotkania nad Morzem Tyberiadzkim ani
razu nie pada stwierdzenie,
że to faktycznie Jezus i że
zmartwychwstał. On im tego nie powiedział. A oni?

To
też znamienne! Jak bowiem relacjonuje Ewangelista: Żaden z
uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: „Kto Ty jesteś?”,
bo wiedzieli, że to jest Pan.
Zwłaszcza po niespodziewanie
obfitym połowie już nikt nie mógł mieć wątpliwości: Jezus
wystarczająco skutecznie przekonał ich, kim jest. I właśnie
tę Jego metodę przekonywania przejęli potem Apostołowie.

A
chociaż dzisiaj słyszymy Piotra i Jana, przemawiających przed
żydowską elitą religijną, to jednak słyszymy także, o czym
mówią. A o czym? A właśnie o konkretnych czynach.
Dokładniej zaś – w tym przypadku – o jednym: o uzdrowieniu
chromego,
dokonanym przez Apostołów, mocą Jezusa
zmartwychwstałego.

Jak
widzimy, czyn ten miał na tyle duże znaczenie i wywołał takie
poruszenie, że dziś już kolejny dzień, jak zajmujemy się nim
w ramach czytań mszalnych. Ale to właśnie dlatego, że czynem tym
Jezus – przez swoich Apostołów – przekonuje nas, że
naprawdę zmartwychwstał!
Słowa natomiast potrzebne są po to,
aby pewne kwestie wyjaśnić, pomóc je nam sobie uzmysłowić, byśmy
mogli bardziej uwierzyć w moc Jezusa.

Jednakże
– to mocno podkreślmy! – słowa następują po czynach. A
przynajmniej – bardzo mocno współgrają ze sobą. Chociaż
już samo Zmartwychwstanie jest tak wielkim i bezprecedensowym
wydarzeniem, że – wydawać by się mogło – nie potrzebuje
żadnych czynów czy gestów uwiarygadniających, to jednak
wolą Jezusa było, aby Jego Zmartwychwstanie było potwierdzane
postawą tych, którzy w nie uwierzyli. Postawą i – współgrającymi
z nią – jasnymi i odważnymi słowami.

Takiego
świadectwa Jezus oczekuje także dzisiaj – także od nas. Czy
może na nie liczyć?…
Szczególnie teraz, bezpośrednio po
przeżyciu przez nas tych największych i najpiękniejszych – Świąt
Paschalnych?…

4 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.