Bo my nie możemy nie mówić…

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, dzisiaj mamy piątą już rocznicę kanonizacji
Papieża Jana Pawła II, naszego Rodaka, oraz Papieża Jana XXIII.
Módlmy się przez Ich wstawiennictwo, abyśmy dawali takie czytelne
świadectwo wiary, jakie Oni dawali.
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
w Oktawie Wielkanocy,
do
czytań: Dz 4,13–21; Mk 16,9–15

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Przełożeni
i starsi, i uczeni, widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy
się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się.
Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że stoi
z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi.

Kazali
więc im wyjść z sali Rady i naradzali się. Mówili jeden do
drugiego: „Co mamy zrobić z tymi ludźmi? Bo dokonali jawnego
znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież
temu nie możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie rozpowszechniało się
to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to
imię”.

Przywołali
ich potem i zakazali w ogóle przemawiać i nauczać w imię Jezusa.
Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w
oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy
nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy”.

Oni
zaś ponowili groźby, a nie znajdując żadnej podstawy do
wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy
wielbili Boga z powodu tego, co się stało.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW
IĘTEGO
MARKA:

Po
swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia,
Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił
siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli
z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Oni jednak słysząc, że
żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć.

Potem
ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli na wieś.
Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.

W
końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i
wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy
widzieli Go zmartwychwstałego.
I
rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię
wszelkiemu stworzeniu”.

Dylemat,
wyrażony przez Piotra i Jana w retorycznym pytaniu: Rozsądźcie,
czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga?,

postawionym starszyźnie żydowskiej, towarzyszy wszystkim
wierzącym w Chrystusa
przez wszystkie wieki istnienia Kościoła.
A nawet wcześniej, w czasach Starego Testamentu, także problem
ten był stawiany,
chociaż może nie wprost takimi słowami.

Ludzie
jednak zawsze stawali – i dziś stają – przed koniecznością
rozstrzygnięcia: kogo słuchać bardziej? A wręcz: kogo słuchać w
ogóle – Boga, czy ludzi? Co się bardziej opłaca? Na czym
człowiek zyska, a na czym straci? Dla Piotra i Jana kwestia ta była
na tyle oczywista, że właściwie moglibyśmy powiedzieć, że nie
było żadnej kwestii – co zresztą wyrazili jasno i jednoznacznie:
My nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co
słyszeliśmy.

Po
prostu – nie ma innej możliwości, inaczej nie da się postąpić,
jak tylko tak, że trzeba głosić to, co się widziało i
słyszało,
czego się samemu doświadczyło, co się samemu
przeżyło. Piotr i Jan nie mieli wątpliwości. Wielu jednak
wierzących je miało – i dziś wielu z takowymi się boryka. Dla
wielu bowiem wcale nie jest to oczywiste: bardziej słuchać Boga
– czy jednak ludzi?…

Owszem,
teoria nakazywałaby bardziej słuchać Boga. Tak przynajmniej
wypada
– w przypadku człowieka wierzącego. Jakżeby inaczej?
Praktyka jednak pokazuje coś innego. Okazuje się, że jest to
naprawdę niekiedy bardzo trudne. Owszem, nie zawsze, bo
nieraz stać nas na naprawdę heroiczną wręcz odwagę. Ale
znowu przychodzą takie dni i takie sytuacje, kiedy – mówiąc
kolokwialnie – dajemy się podejść szatanowi jak małe
dzieci.

W
konkretnych, codziennych sytuacjach, wycofujemy się lub milczymy,
kiedy trzeba „bardziej słuchać Boga, niż ludzi”… W obawie o
ludzką opinię – wolimy się nie narażać i ze swoją
wiarą za bardzo się nie afiszować. W końcu – myślimy sobie –
jaka to różnica, czy ja o tym będę mówił publicznie, czy w
zaciszu swego domu?…
Pan Bóg usłyszymy, a ja się nikomu nie
narażę. Zwłaszcza w naszych czasach, kiedy pewne treści są
zwyczajnie niemodne
i naprawdę lepiej się z nimi za bardzo nie
obnosić. W końcu, świat się nie zawali, jeżeli ja raz czy drugi
„dam sobie spokój” i nie będę robił „z igły wideł”.

Tak
sobie, moi Drodzy, niejednokrotnie myślimy, dodając do tego tyle
popularne, co totalnie głupie powiedzonko: „Przykazanie
jedenaste – nie wychylaj się!”
Tymczasem chrześcijanin,
przyjaciel Jezusa, musi się właśnie wychylić poza marazm
swojego otoczenia,
poza minimalizm swojego własnego myślenia;
musi wyjść ze swojego „ciepełka”, w którym tak sobie na co
dzień spokojnie tkwi, nie wadząc nikomu – musi się z tego
wszystkiego wyrwać,
jeżeli chce „bardziej słuchać Boga, niż
ludzi”. Bo słuchanie „bardziej” Boga zawsze domaga się
konkretnej odpowiedzi, wyrażonej w konkretnej postawie.

Jak
słyszymy w dzisiejszej Ewangelii, najbliższe otoczenie Jezusa także
miało z tym problem. A konkretnie – z przyjęciem prawdy o
Zmartwychwstaniu.
Owszem, bo była prawda bezprecedensowa, a do
tego nietypowa, nietuzinkowa i nie taka, którą by sobie na co dzień
opowiadano. To była prawda pod każdym względem wyjątkowa
– aż trudna do uwierzenia. Dlatego słyszymy dzisiaj, że takie
opory towarzyszyły jej przyjęciu. Zwłaszcza, że ludzki wzgląd
kazałby wszystkiemu zaprzeczyć.

Tymczasem
jednak, moi Drodzy, słowa Piotra i Jana, skierowane do elity
religijnej narodu: Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach
Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić
tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy
nie
straciły nic ze swej aktualności. I ze swojej mocy zobowiązującej!
One wyznaczają kierunek życia i postępowania chrześcijan także
w naszych czasach.

A
może nawet bardziej w naszych, niż w poprzednich, bo wydaje się,
że te nasze, zwichrowane, pogubione, rozmyte i wyblakłe czasy
potrzebują takiego jasnego i wyrazistego stanowiska. I bardzo
czytelnego świadectwa wiary! I bardzo odważnego stawiania sprawy –
tak, jak uczynili to dziś Apostołowie, stwierdzając: My nie
możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy.


Oni
nie mogli. A my? Też nie możemy? Czy jednak tak trochę
możemy?…

2 komentarze

  • Dziękuję za przypomnienie o kanonizacji Jana Pawła II. To dzięki Naszemu papieżowi mamy jutro Święto Miłosierdzia które zostało ogłoszone podczas kanonizacji św. Faustyny w 2000 roku przez Jana Pawła II dla całego Kościoła, bo w Polsce obchodziliśmy już wcześniej od 1997r. Z tym świętem jest związana śmierć, beatyfikacja i kanonizacja Jana Pawła II, gdyż " w 2005 roku, 2 kwietnia, o godz. 21:37 po odprawieniu I Mszy ze Święta Bożego Miłosierdzia (II Niedzieli Wielkanocnej) w swoich prywatnych apartamentach zmarł papież Jan Paweł II – Karol Wojtyła. W Święto Miłosierdzia Bożego w 2011 roku, w dniu 1 maja, Jan Paweł II został ogłoszony błogosławionym, zaś w Święto Miłosierdzia Bożego w dniu 27 kwietnia 2014 Jan Paweł II został ogłoszony świętym"

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.