Poznać dokładniej drogę Bożą…

P

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym urodziny przeżywał Marcin
Zagubień, z którym – jak i z Jego Żoną, Iwoną – miałem
radość współpracować na różnych odcinkach duszpasterskich, w
czasie mojej posługi w Celestynowie. Życzę Jubilatowi i Jego
Żonie, by udało się im utrzymywać i rozwijać tę piękną
atmosferę, jaka w Ich Rodzinie zawsze panowała.
Imieniny
przeżywa dziś natomiast Jakub Biernacki, należący w swoim czasie
do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach. Niech Mu Pan stale udziela
wszystkich swoich darów!
Obu
świętujących zapewniam o modlitwie!
A
Was, moi Drodzy, proszę, abyśmy modlitwą wspierali Ojca Świętego
Franciszka, pielgrzymującego do Rumunii. Niech to Jego
pielgrzymowanie przyniesie stokrotne duchowe owoce w sercach
tamtejszych katolików – i wszystkich ludzi dobrej woli.
Ponadto,
ł
ączmy się duchowo z
Młodzieżą, obecną dziś na Polach Lednickich. Niech entuzjazm
tych młodych Ludzi przełoży się potem na radosne i odważne
świadectwo wiary, jakie po powrocie będą dawać swoim Rówieśnikom
– szczególnie tym, którym z wiarą i Jezusem już teraz jest „nie
po drodze”.
Otoczmy
naszymi modlitwami wszystkie Dzieci, począwszy od tych, znajdujących
się pod sercem swoich Matek. Niech wszystkie Dzieci
na
świecie
otrzymają szansę
przyjścia na 
ten świat,
a następnie zostaną otoczone bezgraniczną, ofiarną, ale też
mądrą i wymagającą miłością swoich Rodziców i Rodzin. Niech w
naszym kraju i wszystkich krajach Europy i świata, zarówno prawo,
jak i ogólny klimat społeczny, sprzyja

takiemu właśnie, mądremu wychowaniu Dzieci na zasadach
ewangelicznych.
Wreszcie,
moi Drodzy, przypominam, że dzisiaj pierwsza sobota miesiąca, oraz
że rozpoczynamy
dziś
nabożeństwo czerwcowe.
Zechciejmy przybywać na nie, tak jak na majowe.
A
od wczoraj trwa Nowenna przed Uroczystością Zesłania Ducha
Świętego.
Za
wczorajsze słówko z Syberii bardzo dziękujemy Księdzu Markowi.
Pomni na zachętę, w nim
zawartą, starajmy się i dzisiaj czynić wszystko, co w naszej mocy,
aby całe nasze życie było uwielbianiem Boga. I abyśmy – jak
Maryja do Elżbiety – nieśli Jezusa innym w swoich sercach.
A
tak swoją drogą, to oceanarium robi wrażenie, prawda?…
Tyle
różnych spraw, moi Drodzy, poruszyłem dzisiaj, ale wszystkie
bardzo ważne. A za chwilę u nas – Spowiedź przed jutrzejszą
rocznicą Pierwszej Komunii Świętej.
Błogosławionego
dnia! Niech Pan swobodnie działa w nas i przez nas, realizując w
całej pełni swoją wolę. Dajmy Mu na to zielone światło!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
6 Tygodnia Wielkanocy,
Wspomnienie
Św. Justyna, Męczennika,
do
czytań: Dz 18,23–28; J 16,23b–28

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł
zabawił w Antiochii pewien czas i wyruszył, aby obejść kolejno
krainę galacką i Frygię, umacniając wszystkich uczniów.

Pewien
Żyd, imieniem Apollos, rodem z Aleksandrii, człowiek uczony i
znający świetnie Pisma, przybył do Efezu. Znał on już drogę
Pańską, przemawiał z wielkim zapałem i nauczał dokładnie tego,
co dotyczyło Jezusa, znając tylko chrzest Janowy. Zaczął on
odważnie przemawiać w synagodze. Gdy go Pryscylla i Akwila
usłyszeli, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładniej drogę
Bożą.

A
kiedy chciał wyruszyć do Achai, bracia napisali list do uczniów z
poleceniem, aby go przyjęli. Gdy przybył, pomagał bardzo za łaską
Bożą tym, co uwierzyli. Dzielnie uchylał twierdzenia Żydów,
wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam:
O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje. Do tej pory o
nic nie prosiliście w imię moje: Proście, a otrzymacie, aby radość
wasza była pełna.

Mówiłem
wam o tych sprawach w przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już
nie będę wam mówił w przypowieściach, ale całkiem otwarcie
oznajmię wam o Ojcu. W owym dniu będziecie prosić w imię moje, i
nie mówię, że Ja będę musiał prosić Ojca za wami. Albowiem
Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że
wyszedłem od Boga.

Wyszedłem
od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do
Ojca”.

Cóż
to znaczy, moi Drodzy, mieć gorliwość i zapał do pracy! Jakże to
bardzo wiele! Oczywiście, to nie wszystko, bo potrzebne jest jeszcze
należyte przygotowanie. Jednak – jak się wydaje – jeżeli
przygotowania zabraknie, a jest gorliwość, to na tej płaszczyźnie
Pan jest w stanie już coś zbudować, coś osiągnąć. A
nawet – całkiem dużo osiągnąć. Jednak w odwrotnej sytuacji, to
znaczy kiedy jest nawet świetne przygotowanie intelektualne, ale
nie ma zapału i gorliwości
– jest o wiele gorzej.

Bo
cóż może osiągnąć człowiek, któremu tak naprawdę nic się
nie chce?…
Cóż może osiągnąć człowiek, który ma nawet
szerokie zaplecze intelektualne i rozległą wiedzę na temat Jezusa,
na temat wiary, lecz za grosz nie ma w sobie gorliwości i
pragnienia dzielenia się Dobrą Nowiną z innymi?…

Przekonujemy
się o tym wszystkim na przykładzie Apollosa, który był
człowiekiem „uczonym i znającym świetnie Pisma”, a ponieważ
znał […] już drogę Pańską, przeto
przemawiał z wielkim zapałem i nauczał dokładnie tego, co
dotyczyło Jezusa.
Ale – jak uczciwie zaznacza Autor
Księgi Dziejów Apostolskich – czynił to, znając tylko
chrzest Janowy.
Czyli, znał drogę Pańską, ale w tym jej
kształcie bardzo pierwotnym, niepełnym, nie do końca jeszcze
sprecyzowanym. To znaczy, w takim, jaki ukazywał w swoim
nauczaniu Jan Chrzciciel,
Poprzednik Jezusa, kiedy wzywał swoich
rodaków do nawrócenia.

Apollos
bardzo gorliwie i z wielką odwagą – jak słyszymy – głosił
naukę o Jezusie. Co więcej – to też słyszymy – nauczał
dokładnie tego, co dotyczyło Jezusa.
Czyli starał się być
w tym nauczaniu bardzo precyzyjny, a do tego – chyba też
solidnie przygotowany. Jednak w niepełnym wymiarze.

I
tutaj dochodzimy, moi Drodzy, do bardzo ważnej kwestii, a mianowicie
do odpowiedzi na pytanie, dlaczegóż to Apollos nie był w pełni
przygotowany?
Domyślamy się, że zapewne dlatego, że po prostu
nie mógł być. Nikt mu nie wyłożył dokładniej drogi
Bożej. Po czym możemy to wnioskować?

Z
pewnością, po tym, że kiedy to się stało, czyli kiedy go
Pryscylla i Akwila usłyszeli,
a następnie zabrali
go z sobą i wyłożyli mu dokładniej drogę Bożą,
on dał
sobie te kwestie wytłumaczyć, nie wychodząc z założenia, że
zjadł już wszystkie rozumy, więc co mu ktoś tam będzie coś
tłumaczył. Nie, Apollos przyjął owo pouczenie, z jakim
zwróciło się do niego życzliwe małżeństwo chrześcijan, a
wtedy – jak słyszymy – pomagał bardzo za łaską Bożą
tym, co uwierzyli. Dzielnie uchylał twierdzenia Żydów, wykazując
publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem.

Moi
Drodzy, to jest naprawdę bardzo ważna sprawa – nasze duchowe i
intelektualne
przygotowanie do pełnienia misji
apostolskiej. Powiedzieliśmy sobie nieco wcześniej, że lepiej być
gorliwym, a mniej przygotowanym, niż świetnie przygotowanym, a
totalnie wypalonym.
I to jest zasadniczo prawdą – pod jednym
wszakże warunkiem, co uświadamia nam przykład postawy Apollosa.
Pod jakim warunkiem zatem?

A
pod tym właśnie, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy
i na ile nas stać, aby jakieś przygotowanie jednak zdobyć.
Jeżeli wykorzystaliśmy ku temu wszystkie nadarzające się i
sprzyjające nam okoliczności, ale nie mogliśmy chwilowo uczynić
w tym kierunku więcej – wtedy wszystko jest w porządku. Bo wtedy
łaska Boża dopełni naszych braków.

Jasno
to pokazuje przykład Apollosa: on na tyle, na ile mógł, sam
przygotował się
do misji, którą tak bardzo chciał pełnić i
którą zaczął pełnić. Kiedy się jednak okazało, że nie zdobył
jeszcze wszystkich potrzebnych wiadomości, Pan sam postawił na jego
drodze Pryscyllę i Akwilę, którzy zabrali go z sobą i
wyłożyli mu dokładniej drogę Bożą.

Dostrzegamy
tu zatem i ten pozytywny aspekt jego postawy, że nie tylko zgodził
się na pogłębienie swego przygotowania, ale jeszcze wcześniej
zgodził się poddać je ocenie Kościoła. Bo chociaż
Pryscylla i Akwila nie należeli do ścisłego Grona apostolskiego,
to jednak nauczali z upoważnienia ówczesnych Pasterzy Kościoła.
Dlatego poczuli się zobowiązani do tego, by naprowadzić nowego
głosiciela na właściwą drogę.

Ale
stało się to możliwym dlatego – jeszcze raz to podkreślmy –
że Apollos miał dużo dobrej woli i pokory, by się takiemu
„naprowadzeniu” poddać, a wcześniej: dużo zapału i chęci,
aby zdobyć tyle potrzebnej wiedzy, ile tylko jest w stanie zdobyć,
by pełnić swą posługę. I tego mamy się od niego uczyć! Tego
właśnie, by z gorliwością w praktykowaniu pobożności, łączyć
jednak solidną katechezę, lekturę, refleksję, dobrą rozmowę
o sprawach wiary…
Pan nam zawsze pomoże, jeżeli będzie
widział z naszej strony dobrą wolę.

Jeżeli
bowiem pozostanie tylko gorliwość i zapał, a zabraknie
podkreślmy to mocno: z naszej winy, z powodu naszej
zawinionej ignorancji – choćby minimalnej, podstawowej wiedzy
religijnej,
znajomości prawd wiary, nauczania Pisma Świętego i
Kościoła, wówczas z sama taka gorliwość bez fundamentów łatwo
staje się dewocją, zabobonem, dziwactwem, a niekiedy wręcz
fanatyzmem!

A
na pomoc w sprawie zdobycia potrzebnej wiedzy, koniecznej formacji
duchowej, zawsze możemy liczyć ze strony samego Jezusa. Wszak mówi
On dziś w Ewangelii: Mówiłem wam o tych sprawach w
przypowieściach. Nadchodzi godzina, kiedy już nie będę wam mówił
w przypowieściach, ale całkiem otwarcie oznajmię wam o Ojcu. W
owym dniu będziecie prosić w imię moje, i nie mówię, że Ja będę
musiał prosić Ojca za wami. Albowiem Ojciec sam was miłuje, bo
wyście Mnie umiłowali i uwierzyli, że wyszedłem od Boga.
Naprawdę, Jezus chce nam w tym pomóc. Obyśmy tylko my
chcieli dać sobie pomóc – tak, jak chciał Apollos.

I
jak dał się Jezusowi poprowadzić Patron dnia dzisiejszego, Święty
Justyn, Męczennik,
który dużo zrobił w tym kierunku, by
samemu zgłębić naukę Bożą i innym pomóc ją zgłębić. Kim
był ów Święty? Co możemy o nim powiedzieć?
Urodził
się
on na
początku II wieku w Samarii, w rodzinie pogańskiej. Od młodości
pasjonował się filozofią
i problemami ogólnoludzkimi.

Przebadał systemy Platona, Arystotelesa, i innych myślicieli.
Bardziej jeszcze nurtowały go problemy religijne. W ten sposób
zainteresował się – między innymi – chrześcijaństwem.
Czytał
Pismo Święte i przyglądał się życiu chrześcijan.

Badał ich naukę, obserwował ich obyczaje.

W
trzydziestym trzecim roku życia przyjął Chrzest.

Stał się gorliwym wyznawcą i najważniejszym apologetą
chrześcijańskim w II wieku. Wykorzystując autorytet, jaki sobie
zdobył prawością charakteru i wiedzą,
zgromadził
koło siebie uczniów
i
chętnie z nimi prowadził dyskusje na tematy filozoficzne, etyczne i
religijne. Sam
przekonany
o tym, że tylko w chrześcijaństwie jest pełna prawda,

dążył do tego, by i jego uczniowie byli o tym przekonani.
Spotykał
się z filozofami pogańskimi i żydowskimi,

i żarliwie z nimi dyskutował na wspomniane tematy.

W
roku 135 spotkał się na przykład w Efezie z pewnym rabinem
żydowskim, Tryfonem, i odbył z nim wielogodzinną dyskusję.
Pamiątką
tego jest dzieło Świętego Justyna pod tytułem

„Dialog z Żydem Tryfonem”.

W tym czasie wydał też dwie apologie. Pierwszą z nich skierował
do Rzymian, drugą zaś formalnie do senatu rzymskiego. Wykazywał w
nich
odważnie, jak mylne
poglądy mieli poganie o chrześcijanach

i obalał zarzuty, stawiane wyznawcom Chrystusa przez pogan.

A
było to znakiem niemałej odwagi. Od stu bowiem lat wiara w
Chrystusa była na państwowym indeksie.
Od
czasów Nerona

chrześcijanie byli uważani za głównego wroga cesarstwa

– wroga, którego należało tępić wszelkimi dostępnymi
środkami.
Nie odwołano
krwawych edyktów,

wydanych przez Nerona i przez Domicjana. Za czasów Świętego
Justyna panował wprawdzie raczej łagodny cesarz Antoninus Pius,
wszakże za panowania następnego cesarza, Marka Aureliusza,
prześladowanie wybuchło
ponownie
. I właśnie
ofiarą tych prześladowań padł nasz Patron.
Został
aresztowany i z wyroku sądu

ścięty mieczem w 165 roku.


W
swoich pismach Święty Justyn podjął pierwsze próby zbliżenia
nauki chrześcijańskiej i filozofii greckiej. Justyn żył zaledwie
około stu lat po śmierci Apostołów Piotra i Pawła,
dlatego
też stworzone przezeń dzieła

mają znaczenie fundamentalne dla zapoznania się z ówczesną
sytuacją Kościoła,

jego organizacją i wewnętrzną strukturą, z obrzędami i liturgią.
Warto podkreślić, że Justyn był
człowiekiem
świeckim,
który
wykorzystał swoją wiedzę dla obrony wiary chrześcijańskiej.
A
oto jak – według „Akt
Świętych
Męczenników
Justyna i Towarzyszy” – dokonało się męczeństwo dzisiejszego
Patrona: „Święci mężowie zostali pojmani i przyprowadzeni do
prefekta Rzymu, Rustyka. Gdy ich postawiono przed sądem, Rustyk
rzekł do Justyna: „Pokłoń się bogom i bądź posłuszny
rozkazom cesarzy”. Justyn odrzekł:
„Nie
możemy być oskarżeni ani pojmani za to, że słuchamy przykazań
naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”.

Rustyk rzekł: „Powiedz, jaką naukę wyznajesz?” Justyn
odpowiedział: „Usiłowałem poznać wszystkie,
ale
przyjąłem prawdziwą naukę chrześcijan,

chociaż ona nie podoba się tym, którzy pozostają w błędzie”.

Rustyk
rzekł: „A te nauki ci odpowiadają, nędzniku?” Na to Justyn:
„Tak jest,
ponieważ
stosuję się do nich zgodnie z prawowitą doktryną”.

Rustyk zapytał: „Jakaż to doktryna?” Justyn odparł: „Czcimy
Boga chrześcijan! Wierzymy, że na początku On sam stworzył i
uczynił wszystko, co istnieje, rzeczy widzialne i niewidzialne.
I
czcimy Pana, Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.

O Nim prorocy zapowiadali, że przyjdzie do ludzi głosić zbawienie
i nauczać wybranych uczniów. Jestem tylko człowiekiem i niewiele
mogę powiedzieć o jego nieskończonym Bóstwie, jednak moc
proroctwa uznaję –
w
proroczym natchnieniu był On zapowiedziany jako Syn Boga.

A wiem, że prorocy natchnieni z nieba zapowiadali Jego przyjście do
ludzi”.

Na
to Rustyk zapytał:
„A
więc jesteś chrześcijaninem?”

Odpowiedział mu Justyn:
„Tak
jest, jestem chrześcijaninem”.

Na to prefekt rzekł do Justyna: „Posłuchaj ty, który mówisz, że
jesteś uczony, i utrzymujesz, żeś poznał prawdziwą naukę:
jeżeli zostaniesz ubiczowany, a potem ścięty, to myślisz, że
pójdziesz do nieba?” Justyn odrzekł: „Mam żywą nadzieję, że
jeżeli mnie to spotka, to pójdę do 
Niego!
Wiem bowiem, że aż do
czasu, gdy świat przeminie, nie odmawia On swojej łaski tym, którzy
żyją według Jego nauki”.

Prefekt Rustyk zapytał: „Tak więc przypuszczasz, że pójdziesz
do nieba, aby tam odebrać odpowiednią nagrodę?” Justyn
odpowiedział:
„Nie
przypuszczam, lecz wiem, że tak jest i jestem tego pewien”.

Prefekt
Rustyk powiedział: „Wróćmy do sprawy, o którą chodzi, bo
sprawa jest pilna i nie da się jej uniknąć.
Przystańcie
na to, czego się od was żąda i razem złóżcie ofiarę bogom”.

Justyn odparł:
„Nikt o
zdrowych zmysłach nie przejdzie od wiary do bezbożności”!

Rustyk na to: „Jeżeli nie posłuchacie, zostaniecie ukarani bez
żadnej litości”. Justyn odparł: „Pragniemy ponieść karę dla
naszego Pana, Jezusa Chrystusa,
i
dostąpić zbawienia!

Będzie to dla nas rękojmią i ocaleniem w dniu straszliwego i
powszechnego Sądu naszego Pana i Zbawcy”! Podobnie mówili i
pozostali
męczennicy:
„Uczyń z nami, co
chcesz! Jesteśmy chrześcijanami i nie składamy ofiar bożkom”.

Wtedy
prefekt Rustyk ogłosił wyrok: „Zgodnie z prawem ci, którzy nie
posłuchali rozkazu cesarza i nie chcieli złożyć ofiary bogom,
mają być biczowani, a następnie ścięci”. Święci
Męczennicy,
wielbiąc Boga, zostali odprowadzeni na miejsce kaźni i tam ścięci.
Tak
wyznali Zbawiciela i to wyznanie przypieczętowali męczeństwem.”

Tyle opisu męczeństwa Świętego Justyna.
Wpatrując
się w świetlany przykład jego świętości, ale też z uwagą
wsłuchując się w Boże słowo dzisiejszej liturgii,
zapytajmy
samych siebie, co w naszej chrześcijańskiej postawie i świadectwie
wiary, jakie dajemy wobec ludzi,
łączymy
gorliwość i zapał – ze stałym
pogłębianiem
religijnej wiedzy?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.