Służba, cierpienie, modlitwa…

S

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Pani
Doktor Monika Ochnik, Gwiazda medycyny warszawskiej, moja Znajoma
jeszcze z czasów pierwszego wikariatu, w Radoryżu Kościelnym,
gdzie należała do tamtejszego ówczesnego KSM. Dziękując Pani
Doktor za wieloletnią przyjaźń i życzliwość, a jednocześnie –
za niezwykle budujące świadectwo wiary, wyrażone w bardzo mężnej
postawie w obliczu naprawdę ciężkich życiowych doświadczeń –
życzę niezłomności, pogody ducha oraz radości i nadziei na każdy
dzień!

Imieniny
natomiast przeżywa dzisiaj Małgorzata Osypiuk, należąca w swoim
czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Obie
Panie zapewniam o modlitwie.
A
oto dzisiaj, w liturgii Kościoła, oddajemy cześć Maryi jako Matce
Kościoła. Tradycyjnie ten dzień nazywamy drugim dniem Zielonych
Świąt, czyli uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Maryja, jak
Matka, była z Kościołem swego Syna od samego początku. I dzisiaj
Jej za to dziękujemy!
Moi
Drodzy, w dniu dzisiejszym nie ma obowiązku uczestniczenia we Mszy
Świętej. Ale nie ma też zakazu! Zachęcam zatem – na miarę
możliwości – do przeżycia Mszy Świętej.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Święto
Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:


Rdz
3,9–15.20
albo:
Dz 1,12–14; J 2,1–11

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Gdy
Adam zjadł owoc z drzewa zakazanego, Pan Bóg zawołał na niego i
zapytał go: „Gdzie jesteś?”
On
odpowiedział: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem
się, bo jestem nagi, i ukryłem się”.
Rzekł
Bóg: „Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś
z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?”
Mężczyzna
odpowiedział: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi
owoc z tego drzewa, i zjadłem”.
Wtedy
Pan Bóg rzekł do niewiasty: „Dlaczego to uczyniłaś?”
Niewiasta
odpowiedziała: „Wąż mnie zwiódł, i zjadłam”.
Wtedy
Pan Bóg rzekł do węża: „Ponieważ to uczyniłeś, bądź
przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych, na
brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie
dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a
niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży
ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”.
Mężczyzna
dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich
żyjących.

ALBO:

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Gdy
Jezus został wzięty do nieba, Apostołowie wrócili do Jerozolimy z
góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości
drogi szabatowej. Przybywszy tam, weszli do sali na górze i
przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz,
Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda,
brat Jakuba.

Wszyscy
oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją,
Matką Jezusa, i Jego braćmi.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA;

W
Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.

Zaproszono
na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina,
Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.

Jezus
Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.”

Wtedy
Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam
powie”.

Stało
zaś tam sześć stągwi kamiennych, przeznaczonych do żydowskich
oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy
miary.

Rzekł
do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż
po brzegi.

Potem
do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście
weselnemu”. Oni zaś zanieśli.

A
gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem –
nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy
czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział
do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się
napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej
pory”.

Taki
to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił
swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Skoro
powszechnie uznajemy, że Kościół to żyjący i działający
Chrystus;
skoro mówimy o Kościele jako Mistycznym Ciele
Chrystusa,
to nie może dziwić, albo wydawać się nielogicznym,
iż Matkę Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, uznajemy za Matkę
Kościoła.
W ten sposób oficjalnie nazwał Ją i taki tytuł
Jej nadał Papież Paweł VI w czasie obrad Soboru Watykańskiego
II,
na prośbę Biskupów polskich, działających pod
przewodnictwem Prymasa Tysiąclecia, Stefana Kardynała
Wyszyńskiego.

I
jeżeli dzisiaj oddajemy cześć Matce Bożej właśnie jako Matce
Kościoła, to nie chodzi nam o to, by mnożyć Jej tytuły i
uprawiać swoistą ekwilibrystykę słowną, prowadząc tak zwaną
grę słów – jakąś kaznodziejską sztukę dla sztuki,
polegającą nam tym, że im więcej ozdobnych i kwiecistych
porównań użyjemy, tym lepiej – nie! Chodzi tu o wyrażenie
bardzo ważnej prawdy i podkreślenie wyjątkowej roli Maryi –
tak, wyjątkowej roli, jak wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju,
nie do zastąpienia,
jest w rodzinie rola matki. Właśnie
taką rolę spełnia Maryja – najświętsza i największa ze
wszystkich matek na świecie.
Aczkolwiek
trzeba nam też jasno powiedzieć, że kiedy mówimy o największej z
matek, nie mamy na myśli takiej – jak to czasami znamy z własnego
życiowego doświadczenia – rozpychającej się łokciami,
surowej matki (albo teściowej), która zrobi
wszystko, aby zadbać o swoją wysoką, a wręcz najwyższą pozycję
w hierarchii rodzinnej. W tym celu będzie – właśnie –
rozpychała się łokciami w życiu swoich dzieci i wszystkich
domowników, narzucając swoją wolę i w sposób nie
dopuszczający żadnego sprzeciwu przedstawiając swoje jedyne i
nieomylne zdanie. Nie o takiej postawie, nie o takiej wielkości
mówimy. A o jakiej?
A
o takiej, o jakie mówi dzisiejsza Ewangelia, ukazując Maryję wręcz
na uboczu życia i działalności Jej Syna, a co za tym idzie
– jakby na uboczu życia i działalności Kościoła. I może
teraz ktoś z nas, tu obecnych, wyrazi niejaki sprzeciw, bo czyż
można mówić o byciu Maryi na uboczu w obecnym Kościele, skoro tak
szeroko rozbudowany jest kult Maryjny, powstało tyle
kościołów i sanktuariów ku Jej czci – szczególnie tych
sanktuariów, związanych z tak przecież licznymi objawieniami,
w trakcie których przekazywała Ona ludziom wolę samego Boga. Czy –
w kontekście tego wszystkiego – możemy mówić o Jej pozostawaniu
na uboczu?
Tak.
Tylko przyjrzyjmy się dobrze Jej postawie, Jej sposobowi działania,
a na pewno dostrzeżemy, że w żadnej z tych wymienionych
okoliczności Maryja nie koncentruje uwagi na sobie! Nigdy!
Jej rola sprowadza się zawsze – do służby! Służby
Jezusowi, służby Kościołowi…

Ona
tak, jak wtedy, w Kanie Galilejskiej, wskazuje na swego Syna i mówi:
Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Nie: „co
ja wam powiem”,
ale – „co On wam powie”! A jeżeli
niekiedy – w ramach niektórych objawień – wskazywała konkretne
kroki, które należy uczynić i działania, które należy podjąć,
co mogłoby sugerować, że to jednak Ona, sama z siebie, wydaje
jakieś polecenia,
to jeżeli przyjrzymy się dobrze każdej
takiej sprawie, wówczas przekonamy się, że nigdy, ale to naprawdę
nigdy Maryja nie mówiła niczego, czego by nie chciał lub
nie powiedział wcześniej Bóg.
I to już dużo wcześniej, a co
zostało zapisane na kartach Pisma Świętego.

Maryja
cały czas trwa w postawie służebnej, wskazując ludziom na
Jezusa, prowadząc do Niego, podpowiadając najlepsze rozwiązania –
często, owszem, konkretne, w konkretnej sytuacji – a do
tego ofiarując Kościołowi jeszcze dwa, jakże ważne dary: swoje
cierpienie i swoją modlitwą.
O jednym i drugim mówią dziś
czytania, jakie usłyszeliśmy przed Ewangelią.

Pierwsze
z nich, z Księgi Rodzaju, jest zapowiedzią Potomstwa,
które we właściwym czasie przyjdzie, aby naprawić błąd i grzech
pierwszej niewiasty, Ewy. Tym Potomstwem jest oczywiście Boży
Syn,
ale Tradycja Kościoła widzi tam miejsce dla Niewiasty,
która będzie częścią tego Potomstwa,
mającego zmiażdżyć głowę węża, które jednak ten – używając
biblijnego obrazu – ugodzi w piętę. Czyli zada ból bardzo
dotkliwy, w miejsce niezwykle czułe i wrażliwe.

Oczywiście,
zwycięstwo będzie należało do owego Potomstwa pierwszej
niewiasty, ale będzie to zwycięstwo okupione cierpieniem. I tutaj
właśnie, moi Drodzy, widzimy rolę Jezusa, Syna Bożego, Zbawiciela
świata, ale trudno nie widzieć także roli owej drugiej
Niewiasty, współcierpiącej z Synem
i w ten sposób biorącej
czynny udział w zbawianiu świata. Tak to od zawsze widzi, rozumie i
naucza Kościół: święta Niewiasta naprawia błąd pierwszej
niewiasty.

I
to jest właśnie rola Maryi w Kościele: ofiarować mu wszystkie
swoje cierpienia i bolesne doświadczenia,
nierozerwalnie
związane z misją Jezusa, a więc troskę o Niego, kiedy prowadził
publiczną działalność, a zewsząd doświadczał wrogości,
następnie zaś – uczestnicząc w Jego Męce. Maryja ofiaruje
Kościołowi swoje cierpienie,
co pośrednio zapowiedziane
zostało w wydarzeniu, opisanym w pierwszym czytaniu.
A
drugie czytanie ukazuje nam Maryję, która modli się razem z
Kościołem i za Kościół.
To były dopiero początki Kościoła.
Odnajdujemy Ją dzisiaj, jak z Apostołami trwa w Wieczerniku na
modlitwie. W ten sposób, wracamy do tego, co działo się – jak to
słyszymy – gdy Jezus został wzięty do nieba.
Czyli po Wniebowstąpieniu, ale jeszcze przed Zesłaniem Ducha
Świętego. To był czas takiej swoistej nowenny, bo czas
niemalże dokładnie dziewięciu dni, w trakcie których Maryja z
Apostołami i uczniami Jezusa przygotowywała się na modlitwie na
Zesłanie Ducha Świętego,
które to przeżywaliśmy wczoraj.

I
to właśnie wczoraj słyszeliśmy, że zstępujący Duch Święty
zastał w Wieczerniku
trwające na modlitwie Grono najbliższych
Współpracowników Jezusa – razem z Maryją, Jego Matką. Ona w
tym jakże ważnym momencie – była z Kościołem. Modliła
się z nim – i za niego. I wiemy, że tak jest do dzisiaj: Maryja
tam, w Niebie, wstawia się za swoim Kościołem i towarzyszy
mu swoją nieustanną, modlitewną troską. Zwłaszcza, że powodów
do tej troski nie brakuje…

Moi
Drodzy, w tym wszystkim właśnie winniśmy naśladować Maryję: w
Jej modlitwie za Kościół, w ofiarowaniu cierpienia i w postawie
służby.
Mamy stale się modlić, uczestniczyć w liturgii
Kościoła, przeżywać Mszę Świętą w każdą niedzielę, a może
i częściej… Mamy korzystać z Sakramentów Świętych. I mamy
czynić wszystko, co powie nam Jezus, a żeby
wiedzieć, co powie – to trzeba nam czytać Pismo Święte, lub
go uważnie słuchać w liturgii. A najlepiej – jedno i drugie.

I
wreszcie – chociaż to najtrudniejsze – mamy ofiarować Bogu
swoje cierpienia,
swoje doświadczenia, swoje codziennie
podejmowane, większe lub mniejsze krzyżyki, swoje codzienne
upracowanie, umęczenie, swoje troski… Wszystko to możemy
ofiarować Bogu w intencji Kościoła – czy tego pojmowanego
jako wielka rodzina wierzących na całym świecie, czy tego w
wymiarach diecezjalnych lub parafialnych, czy wreszcie tego,
rozumianego jako Kościół domowy, a więc – rodzina.
Naprawdę, tak wiele dobrego możemy osiągnąć, ofiarując to swoje
codzienne cierpienie i doświadczenie w jakiejś konkretnej
intencji,
zamiast narzekać, przeklinać, czy poddawać się
rezygnacji…
Maryja
pokazuje nam, jak wiele może zrobić jeden człowiek, kiedy ofiaruje
Bogu swoją służbę, modlitwę i cierpienie.
Ona w ten sposób
uczestniczyła w zbawieniu świata przez Jej Syna Jezusa. Dlatego
nazywam Ją Współodkupicielką.

My
też – oczywiście, w wymiarze sobie właściwym – możemy mieć
w tym udział. Ofiarując Bogu w intencji Kościoła i świata –
tego wielkiego, i tego wokół nas – swoją służbę i
dyspozycyjność, swoją modlitwę i swoje cierpienie,
możemy i
Kościół uczynić trochę lepszym, i świat wokół nas…
Naturalnie, można tylko narzekać, krytykować i złościć się, a
można wziąć wzór z Maryi, Matki Kościoła, i zrobić coś
dobrego. Choćby drobnego – ale konkretnego.

Naprawdę,
możemy to zrobić. Jeśli tylko uwierzymy, że możemy. I jeśli
weźmiemy wzór z Maryi…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.