Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Anna Mazur, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Wojcieszkowie. Niech Pan udzieli Jej wszystkich swoich darów, a Ona niech zawsze całym sercem, dary te przyjmuje. Zapewniam o modlitwie!
Dzisiaj także wypada pierwsza rocznica Bierzmowania, przyjętego przez moją Młodzież w Miastkowie. Dokładnie rok temu, Ksiądz Biskup Piotr Sawczuk, udzielił tegoż Sakramentu ponad osiemdziesięciu Osobom z tejże Parafii. Nie wiem, czy Oni dzisiaj o tym pamiętają…
Wszyscy obiecywali mi – a mam nadzieję, że nie tyle mi, co Komuś znacznie ode mnie ważniejszemu – że po Bierzmowaniu nie rozstaną się z Kościołem, ale będą żyli sprawami Bożymi na co dzień. Rodzice natomiast zapewniali, że Im w tym pomogą: dobrym przykładem, słowem zachęty, modlitwą. Tak o tym rozmawialiśmy w ramach osobistych spotkań, jakie odbyłem z każdym z Kandydatów i Jego Rodzicami. Ile zostało z tych zapewnień?
To już każda i każdy z Bierzmowanych musi sobie w sumieniu odpowiedzieć. I muszą też odpowiedzieć Rodzice, na których spoczywa tak wielka odpowiedzialność za wychowanie w wierze swoich Dzieci.
Ja mogę tylko przypominać o złożonych obietnicach, co zresztą czyniłem kilkakrotnie, będąc jeszcze w Miastkowie. I mogę się modlić. To też czyniłem i czynię, także dzisiaj, sprawując w intencji moich Bierzmowanych i Ich Rodzin Mszę Świętą w Kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego. Niech Duch Święty będzie dla Nich prawdziwym natchnieniem. A Oni – niech tych natchnień słuchają, jak o tym jest mowa w dzisiejszym rozważaniu.
Moi Drodzy, przypominam: wspieramy Księdza Marka! Mam dobre wiadomości o rozpoczętych Rekolekcjach, ale nasza modlitwa jest wciąż niezbędna!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 27 Tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań: Jon 3,1–10; Łk 10,38–42
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:
Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do wielkiego miasta Niniwy i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział. Niniwa była miastem bardzo rozległym, na trzy dni drogi. Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”. I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i od największego do najmniejszego oblekli się w wory.
Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie, co następuje: „Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech ludzie i zwierzęta obloką się w wory i niech żarliwie wołają do Boga. Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?”
Zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.
A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Jak często zdarza się taka sytuacja, że człowiek natychmiast reaguje na Boże wezwanie? I to nie w jakiejś błahej, małej sprawie, ale właśnie w dużej, istotnej, bardzo dla siebie ważnej?… Jak często człowiek tak radykalnie, natychmiast, bez wahania i wymądrzania się – jest w stanie się nawrócić, zrezygnować z popełnianego zła, nie tłumacząc go na tysiąc sposobów? Jak często – mówiąc wprost – jest człowiek w stanie zrezygnować z własnego „ja”, z własnego przekonania o jedynej i nieomylnej racji, i przyjąć zdanie kogoś od siebie większego, mądrzejszego, ważniejszego?…
Tak właśnie postąpili mieszkańcy Niniwy. Chociaż ich grzechy – jak się dowiedzieliśmy wczoraj – naprawdę były wielkie i aż poruszyły samego Boga, to jednak potrafili się z nich natychmiast wycofać, radykalnie zmienić swoje postępowanie, okazać żal i skruchę, ponownie zwrócić się do Boga. Tak właśnie zrobili. W jednym niemalże momencie. I to wszyscy, od najmniejszego – do największego.
Stało się to nawet przedmiotem zarządzenia królewskiego! Wszak słyszeliśmy: Doszła ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie, co następuje: „Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i wody nie piją. Niech ludzie i zwierzęta obloką się w wory i niech żarliwie wołają do Boga. Niech każdy odwróci się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg, odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?”
I tak się rzeczywiście stało. Jak bowiem dowiadujemy się z ostatniego zdania dzisiejszego fragmentu Księgi Jonasza, zobaczył Bóg ich czyny, że odwrócili się od swojego złego postępowania. I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich sprowadzić, i nie zesłał jej. Możemy zatem stwierdzić, że czyn Niniwitótw – tym razem – bardzo spodobał się Bogu. Jutro zaś dowiemy się, że cała sytuacja bardzo… nie spodobała się Jonaszowi… Bo on chciał surowego ukarania grzeszników, a tu Bóg taki dla nich miłosierny!
Bóg jednak rzeczywiście okazał im swoje miłosierdzie. Możemy się jedynie zastanawiać, co bardziej Go do tego – jeśli tak można powiedzieć – przekonało: czy sam fakt nawrócenia Niniwitów, czy szybkość i radykalizm, z jakim go dokonali? Pewnie i jedno, i drugie. Bo owo zdecydowanie w podjęciu tej jakże ważnej i potrzebnej decyzji z pewnością zasługuje na zauważenie i uznanie.
Oni po prostu uświadomili sobie, że już dalej tak żyć nie można i że jeżeli sam Bóg wysyła do nich tak czytelny znak, jak misja i nawoływanie Jonasza, to – mówiąc kolokwialnie – nie ma żartów! Przejęli się tym, wzięli Boże ostrzeżenie do serca, nie zmarnowali swej szansy… Zapewne – ostatniej szansy…
Swej szansy nie zmarnowała także Maria z dzisiejszej Ewangelii. W jej przypadku okoliczności nie były aż tak dramatyczne i naglące, jak w przypadku mieszkańców Niniwy, ale wizytę Jezusa w swoim domu potraktowała ona jako bardzo sprzyjającą okoliczność, by coś dobrego, duchowego, dla siebie zyskać. By się wewnętrznie ubogacić… Dlatego siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Z tego powodu nie pomagała swojej siostrze Marcie w przygotowaniu należytego przyjęcia tak przecież dostojnego Gościa. Okazało się jednak, że ten dostojny Gość bardziej ucieszył się właśnie postawą Marii, niż Marty, zabieganej około zewnętrznych przygotowań. Owszem, docenił szczerość serca i gościnność Marty, ale poprzez całe to wydarzenie chciał nauczyć obie siostry – i nas także – co jest tak naprawdę w życiu najważniejsze.
A najważniejsze jest bycie blisko Boga – we wszystkich okolicznościach życia, zawsze i wszędzie. Słuchanie Go i pełnienie Jego woli. Nawiązanie z Nim jak najmocniejszej duchowej wspólnoty. Czasami będzie się to odbywało w sposób tak cichy i dyskretny, jak to miało miejsce w domu sióstr. Innym razem – będzie to wiązało z jakimś krokiem bardzo radykalnym, jak to miało miejsce w Niniwie.
Przy czym taki właśnie radykalny krok może być pierwszym krokiem w nawracaniu, a może być jego wynikiem, może być owocem pewnego procesu dojrzewania do takiej mocnej, ale koniecznej decyzji. Tak, czy owak, ważne jest tu słuchanie Boga – ale słuchanie owocne. Nie słuchanie dla samego słuchania, ale takie, którego efektem będą bardzo konkretne decyzje w kierunku radykalnej przemiany naszego życia.
Jak zatem ja słucham Boga? Kiedy? Przy jakiś okazjach? I jakie konkretne wnioski – postanowienia – wynikają z tego mojego słuchania? Jak to wygląda w mojej codziennej postawie?…
Epoka antychrysta
https://youtu.be/rJkBG1eLSU8
Po owocach ich poznamy.
Wielkie dzięki za namiar!
xJ
„siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.” Muszę, chcę, pragnę tak jak Maria siąść u stóp Jezusa i słuchać, słuchać, słuchać Jego głosu, co do mnie mówi każdego dnia fragmentem Pisma Świętego najpierw przez 11 tygodni Seminarium a potem całe życie. Panie, mów do mnie, chcę Ciebie słuchać. Amen.
Mów, Panie, bo sługa Twój słucha…
xJ
Kobiecie grozi więzienie za słowa prawdy!
https://www.citizengo.org/pl/fm/174146-ratujmy-caroline-przed-kara-wiezienia?m=5&tcid=60908997&fb
Znak czasu…
xJ