Dynamika ducha

D

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Siostra Aldona Deczewska, Franciszkanka Misjonarka Maryi, którą w swoim czasie miałem radość poznać w Lublinie i z którą przez jakiś czas spotykałem się, prowadząc ważne i głębokie rozmowy. A w domu Sióstr, w Lublinie, udało się kiedyś zorganizować kilkudniowe rekolekcje naszych młodzieżowych Wspólnot. Także ostatnio odnowiliśmy naszą znajomość i kontakt, bo Siostra posługiwała w różnych miejscach, także poza granicami Polski. Niech Pan błogosławi Solenizantce, a dzisiejszy Patron wyprasza tę dobroć serca i pogodę ducha, z której sam słynął. Ja, ze swej strony, zapewniam o modlitwie!

A tym Patronem – chociaż mówimy o liturgicznym wspomnieniu dowolnym – jest Papież Jan XXIII. Ponieważ osobiście żywię wielką sympatię dla tego niezwykłego Papieża, dlatego pozwalam sobie odnieść się w rozważaniu do Jego Postaci i postawy. Myślę, że mamy Go w czym naśladować.

Moi Drodzy, mam jeszcze jedną, radosną wiadomość. Wczoraj przyszedł na świat Synek Moderatora naszego bloga, Krzysztofa Fabisiaka, mały Piotruś! Serdecznie gratulujemy szczęśliwemu Ojcu i przeszczęśliwej Mamie, Magdzie. Otaczamy modlitewną opieką całą Rodzinę – zwłaszcza, że za dwa dni będzie pierwsza rocznica Ślubu Państwa Fabisiaków. Wspaniały Prezent na rocznicę! Gratulujemy!

I jeszcze dwa przypomnienia. Pierwsze: mamy październik. Nie zapominajmy o nabożeństwie różańcowym. Drugie: nieustająco wspieramy Księdza Marka w Jego dziele rekolekcyjnym, które akurat dzisiaj się kończy. Módlmy się zatem o dobry i mocny finał, ale też – o owoce tego czasu w sercu Rekolekcjonisty i Rekolektantów.

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 27 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie dowolne Św. Jana XXIII, Papieża,

do czytań: Jl 1,13–15;2,1–2; Łk 11,15–26

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JOELA:

Przepaszcie się, a płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo zniknęła z domu Boga waszego ofiara z pokarmów i napojów.

Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana: Ach, biada! Co za dzień! Blisko jest dzień Pana, a przyjdzie jako spustoszenie od Wszechmogącego.

Dmijcie w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Niechaj zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju, bo nadchodzi dzień Pana, bo jest już bliski. Dzień ciemności i mroku, dzień obłoku i mgły. Jak zorza poranna, rozciąga się po górach lud wielki a mocny, któremu równego nie było od początku i nie będzie po nim nigdy aż do lat przyszłych pokoleń.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.

On jednak znając ich myśli rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan sam z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was Królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda.

Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.

Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy niż poprzedni”.

Każde właściwie ze zdań dzisiejszego pierwszego czytania jest mocnym wezwaniem do pokuty – i to pokuty rozumianej w sposób bardzo radykalny, także wyrażony w określonych gestach i zachowaniach zewnętrznych! Słyszymy bowiem: Przepaszcie się, a płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, […] Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana: Ach, biada! […] Dmijcie w róg na Syjonie, a wołajcie na górze mej świętej! Prorok – w imieniu Boga – takich właśnie zewnętrznych gestów i znaków się domaga.

Czyżby zatem rzeczywiście tylko o te zewnętrzne znaki chodziło? Czyżby cała sprawa miała się oprzeć tylko na płaczu, narzekaniu, zewnętrznych lamentach; na zarządzeniu posty i dęciu w róg? Czy – mówiąc kolokwialnie, dzisiejszym językiem – „cała para nie pójdzie tylko w gwizdek”?

Chyba jednak nie. Wszak Prorok każe też wołać wprost do Pana: Ach, biada! Co za dzień! Blisko jest dzień Pana, a przyjdzie jako spustoszenie od Wszechmogącego. I jeszcze nieco dalej nakazuje: Niechaj zadrżą wszyscy mieszkańcy kraju, bo nadchodzi dzień Pana, bo jest już bliski.

A zatem, świadomość bliskości Wszechmocnego, Jego przyjścia, musi stale towarzyszyć ludziom. Skoro zaś tak, to i gesty, które mają wykonywać, nie mogą być jedynie gestami zewnętrznymi, ale muszą mieć jakieś bezpośrednie odniesienie do Boga. To wszystko, co – według Proroka – ludzie mają w tym momencie uczynić, aby okazać swoją skruchę, mają uczynić ze względu na Boga. I dla odnowienia swej więzi z Bogiem. Dlatego też, chociaż mowa jest o gestach zewnętrznych, to jednak ma im towarzyszyć odpowiednie nastawienie ducha.

Jeszcze mocniej prawda ta wyrażona została przez Jezusa w dzisiejszej Ewangelii. Kiedy bowiem ludzie zaczęli Go oskarżać, że wyrzuca złego ducha mocą złego ducha (trudno, doprawdy, o większy absurd!), albo też domagali się od Niego znaku tylko dla zaspokojenia swojej próżności i pychy, wówczas Jezus postawił sprawę bardzo jasno: Mówicie […], że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was Królestwo Boże.

Po czym nastąpiło stwierdzenie, które było chyba jasnym i ostatecznym domknięciem tematu: Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.

Moi Drodzy, może nam się przypomina inne zdanie, w innym miejscu i czasie przez Jezusa wypowiedziane, będące jakby odwrotnością tego dzisiejszego, kiedy to stwierdził On, że kto nie jest przeciwko Apostołom, ten jest z nimi. Było to wtedy, kiedy Apostołowie mieli zleconą przez Niego konkretną misję i ją wypełniali, spotykając się z różnymi ludzkimi postawami. Wtedy to właśnie Jezus wypowiedział wspomniane zdanie.

Może więc warto zestawić jedno z drugim: Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza; oraz to, że kto nie jest przeciwko wam, ten jest z wami.

Widzimy, moi Drodzy, że wobec Jezusa zawsze trzeba się jakoś opowiedzieć, że w relacjach człowieka z Nim zawsze jest jakaś dynamika, nie ma stagnacji, nie ma takiego stanu, który określilibyśmy stanem bezruchu, stanem stagnacji, stanem zawieszenia… Trzeba się jasno opowiedzieć: jesteś za Jezusem, czy przeciw Niemu?

Jeżeli nie jesteś przeciw, to znaczy, że jesteś za. Jezusowi choćby tyle z Twojej strony wystarczy. Ale jeżeli nie jesteś w jakikolwiek sposób z Jezusem, to znaczy, że na pewno jesteś przeciw. Nie da się być gdzieś „pośrodku”, nie ma takiej płaszczyzny, takiego stanu. Trzeba zatem zająć jasne stanowisko.

Zwłaszcza, że w zakończeniu dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka gorszy niż poprzedni”.

Widzimy zatem, że nawet takie radykalne działanie Boże, jak wyrzucenie złego ducha z człowieka, może być przez człowieka zmarnowane, przez co jego stan będzie gorszy, niż przed uwolnieniem! Zobaczmy, jaka to jest dynamiczna sytuacja! Dlatego człowiek, zamiast oskarżać Jezusa o konszachty ze złym duchem, albo ciągle szukać winnych wokół siebie, sam powinien wziąć się za siebie i pracować nad swoim duchem.

Właśnie, nie koncentrować się tylko na tym, co zewnętrzne, także swoich zachowań i działań nie sprowadzać tylko do zewnętrznych gestów czy czynności, ale wszystko czynić dla pogłębienia ducha Bożego w sobie, dla nawiązania prawdziwej przyjaźni z Jezusem! Dla ciągłego odnawiania i wzmacniania tej przyjaźni. W tym się naprawdę nie można zatrzymać – bo zacznie się natychmiast cofanie, regres, pogarszanie się sytuacji. Na to nie można pozwolić!

Dlatego nasza życiowa dynamika ma być dynamiką ducha – i to w jednym kierunku: ku Jezusowi. Bo jeżeli my się zatrzymamy w tej dynamice, to natychmiast zjawi się ktoś, kto bardzo dynamicznie pociągnie nas w kierunku przeciwnym. A chyba nie o to chodzi…

Przykładem niezwykle dynamicznego dążenia do Boga – i prowadzenia innych do Niego – była życiowa postawa i apostolska posługa Patrona dnia dzisiejszego, Świętego Papieża Jana XXIII. Co możemy powiedzieć o tym wspaniałym Człowieku i Pasterzu?

Urodził się we wsi Sotto il Monte, w prowincji Bergamo, we Włoszech, w dniu 25 listopada 1881 roku, jako Angelo Giuseppe Roncalli, w biednej rodzinie chłopskiej. Jego matka była osobą bardzo religijną. Urodziła jedenaścioro dzieci, z których Angelo przyszedł na świat jako czwarty. Charakteryzowała go niezwykła dobroć, ciepło i pogoda ducha.

Mając dwanaście lat, wstąpił do niższego seminarium duchownego w Bergamo, które było wówczas jednym z najbardziej prestiżowych miejsc kształcenia przyszłych księży. Tam też został przyjęty do Trzeciego Zakonu Świętego Franciszka, w dniu 1 marca 1896 roku. Po otrzymaniu stypendium za wyniki w nauce, rozpoczął naukę w Papieskim Seminarium Rzymskim. W 1902 roku przerwał naukę na rok, żeby odbyć służbę wojskową. Po jej zakończeniu obronił doktorat z teologii i przyjął święcenia kapłańskie.

Rok po podjęciu nauki w seminarium, zaczął spisywać swoje notatki duchowe i kontynuował tę pracę aż do późnej starości. Jego zapiski wydane zostały pod tytułem „Dziennik duszy”. W 1903 roku napisał w nim między innymi: „Bóg pragnie, abyśmy podążali wzorem Świętych poprzez czerpanie z życiodajnej esencji ich cnót, a następnie przerabianie jej na swój własny sposób, adaptowanie do naszych indywidualnych możliwości i okoliczności życia. Gdyby Święty Alojzy był taki, jak ja, stałby się świętym w zupełnie inny sposób.”

Jako młodemu Księdzu, powierzono mu funkcję Sekretarza Biskupa Bergamo, Giacomo Radiniego Tedeschi. W tym czasie wykładał też w seminarium, redagował biuletyn „Życie diecezjalne”, współpracował również z innym lokalnym pismem katolickim, a także był duszpasterzem Akcji Katolickiej. Inspirowała go zwłaszcza postawa Świętych: Karola Boromeusza, Franciszka Salezego i Grzegorza Barbarigo.

W 1925 mianowany został Oficjałem w Bułgarii i Arcybiskupem Areopolis. Jako swoje hasło biskupie Angelo Roncalli wybrał: Oboedientia et Pax” – „Posłuszeństwo i pokój”. W późniejszych latach pełnił funkcję kolejno: apostolskiego Delegata w Bułgarii, w Turcji i Grecji oraz Nuncjusza apostolskiego w Paryżu. Tę ostatnią funkcję sprawował już w czasie trwania Drugiej Wojny światowej.

Dnia 12 stycznia 1953 roku, Angelo Roncalli został mianowany Kardynałem i Patriarchą Wenecji. Prezydent Francji, Vincent Auriol, powołał się na stary przywilej francuskich królów i sam włożył czerwony kapelusz na głowę Kardynała Roncalli, w czasie ceremonii w Pałacu Elizejskim.

Z tego okresu przyszły Papież zapamiętał pewne humorystyczne zdarzenie, kiedy to na jednym z oficjalnych przyjęć, na jakie został zaproszony, pojawiła się kobieta w sukni z zadziwiająco dużym dekoltem. Zwróciło to uwagę nie tyle na samą kobietę, co na Kardynała – goście przyglądali się jego reakcji na odsłonięte kobiece wdzięki. Po przyjęciu kardynał podszedł do kobiety, wręczył jej czerwone jabłko i zapytał: „Pamięta Pani, co uświadomiła sobie Ewa, kiedy zjadła jabłko?”

Po śmierci Piusa XII, podczas trzydniowego konklawe, Kardynał Roncalli został wybrany Papieżem, w dniu 28 października 1958 roku. Jego pierwszą reakcją był strach i zmieszanie. Ufny w wybór Kardynałów i Bożą Opatrzność, Angelo Roncalli przyjął wybór Konklawe, a wraz z nim – imię Jana XXIII. Przez zebranych na Konklawe Kardynałów był traktowany jakoPapież przejściowy”. Ich faworytem był arcybiskup Mediolanu Montini, ale ten nie był w tamtym czasie jeszcze Kardynałem. Godność tę otrzymał później z rąk samego Jana XXIII, a jeszcze później został jego następcą jako Paweł VI.

Jan XXIII, jako Papież, podbił serca wiernych. Zawsze otwarty na kontakty z prasą, patrzył odważnie w obiektyw aparatu. Był pierwszym Papieżem od 1870 roku, który odbył oficjalne spotkanie poza Watykanem. Spotkał się wówczas z więźniami, którzy sami do niego przyjść nie mogli. Słynął także ze zdystansowanego podejścia do ceremoniału papieskiego. Starał się go przestrzegać, ale z przymrużeniem oka.

Anegdotyczna opowieść, dotycząca dnia koronacji Jana XXIII na Papieża mówi, że kiedy podszedł do niego po błogosławieństwo włoski ordynariusz polowy, zobaczył, jak papież przyjmuje postawę zasadniczą i usłyszał: „Panie generale, melduje się sierżant Roncalli”. Przez ludzi zapamiętany został jako Papież, który palił fajkę i zawsze się uśmiechał, a przede wszystkim – jako Papież, który zwołał Sobór Watykański II i na zawsze zmienił historię Kościoła.

Pomimo zapewnień sekretarzy, że na jego przygotowania potrzeba dziesiątek lat – Jan XXIII przewidział tylko kilkanaście miesięcy pomiędzy zwołaniem, a rozpoczęciem Soboru, w dniu 11 października 1962 roku.

Jan XXIII ogłosił osiem encyklik, z których najważniejsze to: Mater et Magistra”, oraz Pacem in terris”. Ta druga adresowana była do „wszystkich ludzi dobrej woli”, a nie – jak dotychczasowe – do Kardynałów, Biskupów i Duchownych; nawoływała do pokoju między narodami całego świata.

Ponadto, Papież ustanowił komisję do spraw rewizji prawa kanonicznego, której ostatecznym celem było opracowanie nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego, opublikowanego ostatecznie dopiero w 1983 roku. Wiele ojcowskiej troski wykazał o „Kościół milczenia”, prześladowany na różne sposoby w krajach rządzonych przez komunistów, m.in. w Polsce.

Dnia 3 czerwca 1963 roku, o godzinie 19:49, w dzień po Zesłaniu Ducha Świętego, w wyniku krwotoku, związanego z wcześniej zdiagnozowanym rakiem żołądka, Jan XXIII odszedł do Pana. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Nie mam innej woli, jak tylko wolę Boga. Ut unum sint!” (Aby byli jedno!).

W swoim testamencie, nawiązując do duchowości franciszkańskiej, z jaką związał się we wczesnych latach młodości, pisał: „Pozory dostatku często zasłaniały ukryte ciernie dotkliwego ubóstwa i uniemożliwiały mi dawanie zawsze z taką hojnością, jakiej bym pragnął. Dziękuję Bogu za tę łaskę ubóstwa, które ślubowałem w młodości; ubóstwa ducha, jako kapłan Serca Bożego, i ubóstwa rzeczywistego, co mi dopomogło, by nigdy o nic nie prosić: ani o stanowiska, ani o pieniądze, ani o względy – nigdy: ani dla siebie, ani dla mojej rodziny, czy przyjaciół”.

Święty Jan Paweł II ogłosił go Błogosławionym w dniu 3 września 2000 roku, razem z Papieżem Piusem IX. W liturgii wspominany jest 11 października – w rocznicę dnia, w którym nastąpiło uroczyste otwarcie Soboru Watykańskiego II.

Jan XXIII został kanonizowany przez Papieża Franciszka – wraz z Janem Pawłem II – na Placu Świętego Piotra w Rzymie, w niedzielę Miłosierdzia Bożego, 27 kwietnia 2014 roku.

Zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, oraz wpatrzeni w świetlany przykład pięknej postawy Papieża Jana XXIII, zapytajmy samych siebie, w którą to stronę, swoim życiem, dynamicznie zmierzamy? I czy nie mamy pokusy zatrzymać się w drodze, uznając, że to, co osiągnęliśmy, to już wystarczy i nie musimy starać się i zabiegać o nic więcej? Czy stać nas na to, by naśladować Papieża Jana XXIII w jego bardzo dynamicznym, pracowitym, a do tego pełnym humoru i zwykłej ludzkiej dobroci życiu?…

5 komentarzy

  • Tłum, zbiorowisko ludzkie, w którym jednostka może poczuć się ważna, odważna bo chowająca się za plecami innych… Wykrzyknąć slogan, zarzut i skryć się… Tak było już za czasów Jezusa, w dzisiejszej Ewangelii ale i w innych późniejszych sytuacjach.
    Jezus nie boi się konfrontacji ze słowem oskarżenia; poucza, wyjaśnia i oznajmia ” Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”
    Czy jestem z Panem? na to pytanie mogę dziś odpowiedzieć , Tak.
    Czy zbieram z Jezusem? Panie, nie rozumiem co mam zbierać? Pomyślę nad tym Słowem.

    • Pan dał światło, że słowo „zbierać” zestawił z przeciwstawnym „rozpraszać”. Zrozumiałam , że mam zbierać to co rozproszone, oddalone od Boga, bo Jezus umarł na krzyżu, „by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno”. A więc zaprasza mnie do ewangelizacji, do modlitwy za grzeszników, do dialogu miłości ze wszystkimi. „Zbieranie” z Jezusem, to zbliżanie się do Boga i gromadzenie wokół Niego naszych bliźnich, to skupianie ich wokół prawdziwych wartości, wokół prawdy, to budowanie prawdziwej i trwałej wspólnoty. Jezus nie działał sam, Jezus tworzył Jedność, Wspólnotę Osób z Ojcem i Duchem Świętym.
      Tak więc , kiedy pomagam swemu bliźniemu żyć z Bogiem i po Bożemu, jednoczę świat z Chrystusem i „zbieram” wraz z Nim. Każde więc dzieło podjęte przez Kościół w celu zjednoczenia chrześcijan, każdą pracę misyjną można nazwać dziełem „zbierania” dla Jezusa.

  • „Jan XXIIIprzewidział tylko kilkanaście miesięcy pomiędzy zwołaniem, a rozpoczęciem Soboru, w dniu11 października 1962 roku.’ – a co nagle to po diable 🙂

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.