Myślcie o Panu właściwie!

M

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzą:

Ksiądz Marcin Nowicki – mój cioteczny Brat, Kapłan Diecezji toruńskiej;

Ksiądz Marcin Komoszyński – pochodzący z mojej Parafii rodzinnej;

Marcin Mućka – Człowiek mi bliski, pochodzący z mojej pierwszej Parafii w Radoryżu Kościelnym;

Marcin Zagubień – mój dobry Znajomy z czasów posługi w Parafii Celestynów;

Marcin Mazuryk – Kolega z czasów służby ministranckiej w naszej Parafii rodzinnej, obecnie Doktor prawa;

Marcin Gałązka – życzliwy Człowiek z Parafii w Miastkowie Kościelnym;

Marcin Zając – jak wyżej.

Wszystkim Drogim Solenizantom życzę, aby – wpatrzeni w przykład swego Patrona – bezgranicznie ufali Jezusowi i całym sercem Mu służyli na każdym odcinku swojej osobistej aktywności. Obiecuję wsparcie modlitewne!

Moi Drodzy, dzisiaj bardzo ważny dzień dla naszej Ojczyzny. Myślę, że kwestią jakichś działań Episkopatu Polski – w łączności ze Stolicą Apostolską – winno być połączenie wymiaru narodowego dzisiejszego dnia z wymiarem kościelnym i chociażby przeniesienie liturgicznego wspomnienia Świętego Marcina w Polsce na inny dzień, a dzisiaj wprowadzenie jakiegoś święta, które pozwoliłoby w bardziej bezpośredni sposób modlić się za Ojczyznę.

Tak sobie o tym często myślę, bo mamy dziś akurat wspomnienie Świętego, który nawet nie był Polakiem i często my, księża – mówiąc kolokwialnie – „kombinujemy” na ambonach, aby połączyć wszystkie wymiary duchowe dzisiejszego dnia.

Tak, czy owak, za Ojczyznę dzisiaj – i nie tylko dzisiaj – trzeba się modlić. A dzisiaj szczególnie. Dlatego jeżeli tylko mamy taką możliwość, przeżyjmy Mszę Świętą. Obowiązku takiego nie mamy, ale widzimy, co się w Polsce dzieje, dlatego podarujmy naszej Ojczyźnie modlitwę i Komunię Świętą, przyjętą w jej intencji.

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 32 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Marcina z Torus, Biskupa,

do czytań: Mdr 1,1–7; Łk 17,1–6

POCZĄTEK KSIĘGI MĄDROŚCI:

Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy!

Myślcie o Panu właściwie

i szukajcie Go w prostocie serca.

Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę,

objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego.

Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga,

a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych.

Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną,

nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi.

Święty Duch karności ujdzie przed obłudą,

usunie się od niemądrych myśli,

wypłoszy Go nadejście nieprawości.

Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi,

ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary:

ponieważ Bóg świadkiem jego sumienia,

prawdziwym stróżem jego serca,

tym, który słyszy mowę jego języka.

Albowiem Duch Pański wypełnia ziemię,

Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.

Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu”.

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.

Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Głęboka refleksja nad pierwszym czytaniem z pewnością pomoże nam odkryć tę prawdę, że Bóg na różne sposoby objawia się człowiekowi i wychodzi do niego, ale to od samego człowieka zależy, na ile dojdzie do tego spotkania, jak będzie ono głębokie i owocne. Sposobami objawiania się Boga – według Autora starotestamentalnego – jest Mądrość i Święty Duch, którego tutaj jeszcze nie należy bezpośrednio utożsamiać z trzecią Osobą Trójcy Świętej.

Bóg wychodzi do człowieka ze swoją Mądrością i swoim Duchem przenika ludzkie serce, dlatego tę Bożą obecność należy odkrywać w prostocie serca. Trzeba się też pozbyć myśli przewrotnych i przyjąć postawę pokory, jako że Bóg daje się […] znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego. Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. Z kolei, dalej słyszymy, że Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi.

Moi Drodzy, to jest dla nas bardzo jasne wskazanie, że na przyjęcie Bożej Mądrości, na przyjęcie Ducha Bożego – słowem: na przyjęcie samego Boga, na spotkanie się z Nim, na wejście z Nim w prawdziwą jedność – trzeba przygotować swoje serce! Trzeba się wyzbyć podstępu, obłudy, po prostu – grzechu. Trzeba to serce uwolnić od wszelkiego zbędnego balastu. Jest to warunek konieczny do spotkania z Bogiem – w przeciwnym razie nie dojdzie do niego. Tak o tym mówi Autor biblijny: Święty Duch karności ujdzie przed obłudą, usunie się od niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości.

Dlatego i Jezus, w dzisiejszej Ewangelii, domaga się dobrego nastawienia wewnętrznego: uwolnienia serca od podstępu i obłudy, które niosłyby zgorszenie innym; od chęci zemsty i zawiści, czego wyrazem będzie ciągłe przebaczanie innym ich przewinień, ale także: oczekuje nieustannego i wytrwałego pogłębiania swojej wiary! Pod wpływem tej nauki swego Mistrza, Apostołowie wręcz poprosili Go: Przymnóż nam wiary!

Moi Drodzy, te słowa muszą stać się naszą codzienną modlitwą. Nawet, jeżeli uważamy się za ludzi głęboko wierzących – i tak jest w rzeczywistości – to jednak nigdy nie możemy przestać o to prosić: Panie, przymnóż nam wiary! A wręcz: przymnażaj jej ciągle, stale, codziennie! Co będzie oznaczało także: rozszerzaj nasze serca! Uwalniaj je od grzechu, obłudy, zazdrości i chęci zemsty! Otwieraj je na swego Ducha, na swoją Mądrość! Uwalniaj od ciasnoty i głupoty!

Zobaczmy, moi Drodzy, jak bardzo dużo – w kwestii naszego życia duchowego, w kwestii naszych relacji z Bogiem – zależy od nas samych. Bóg do nas wychodzi, daje nam wciąż swoje propozycje, kieruje zaproszenia. Ale my musimy przygotować swoje serca, otworzyć je, oczyścić, bo przecież Bóg nie pozwoli z siebie drwić i nie przyjdzie tam, gdzie nie jest oczekiwany!

Zróbmy więc wszystko, co w naszej mocy i dajmy z siebie tyle, ile tylko możemy, aby Bóg był w naszym sercu oczekiwany i upragniony. Uwolnijmy je od tych naszych złych przyzwyczajeń, wad i grzechów, które już może długi czas blokują nam kontakt z Bogiem i zagracają serca, a my – z jakichś powodów – nie za bardzo chcemy się ich pozbyć, uwolnić się od nich. Odważmy się! Oczyśćmy nasze serca i zaprośmy do nich Boga!

A wówczas przekonamy się, że On na pewno nie każe na siebie długo czekać.

Dobrze o tym wiedział i dlatego szczerze zaprosił Go do swego serca i swego życia Patron dnia dzisiejszego, Święty Marcin z Tours, Biskup.

Urodził się on w roku 316, na terenie dzisiejszych Węgier. Jego ojciec był rzymskim trybunem wojskowym. Mając lat piętnaście, wstąpił Marcin do armii Konstancjusza II. I to właśnie wtedy miał miejsce znamienity fakt z jego życia: oddał on połowę swej opończy żebrakowi, proszącemu o jałmużnę u bram miasta Amiens. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus odziany w ten płaszcz i mówiący do Aniołów: „To Marcin okrył mnie swoim płaszczem”.

Pod wpływem tego wydarzenia przyjął Chrzest i opuścił wojsko, uważając, że wojowanie kłóci się z zasadami wiary. Miał wówczas osiemnaście lat. Wtedy także udało mu się doprowadzić do chrześcijaństwa swoich rodziców. Następnie udał się do Świętego Hilarego, biskupa Poitiers, stając się jego uczniem. Po pewnym jednak czasie osiadł jako pustelnik na wysepce Gallinaria w pobliżu Genui, gromadząc wokół siebie wielu uczniów. W 361 roku założył pierwszy klasztor na terenie dzisiejszej Francji. Dziesięć lat później, mimo jego sprzeciwu, lud wybrał go biskupem Tours.

Święty Marcin jako Pasterz diecezji prowadził nadal surowe życie mnisze, budząc sprzeciw okolicznych biskupów. Klasztory, które zakładał, łączyły koncepcję życia mniszego z pracą misyjną. Sam odbył wiele wypraw misyjnych. Zmarł 8 listopada 397 roku w Candes, podczas podróży duszpasterskiej, a więc niejako w drodze… Jego ciało sprowadzono Loarą do Tours i pochowano 11 listopada. I to właśnie ten dzień wyznaczono na dzień jego liturgicznego wspomnienia.

I to właśnie w tym dniu, w brewiarzowej Godzinie czytań, jako czytanie drugie otrzymujemy opis ostatnich ziemskich dni naszego Patrona, tak przedstawiony w listach Sulpicjusza Sewera:

Marcin na długo wcześniej znał dzień swojej śmierci i zapowiadał braciom, że bliskie już jest jego rozłączenie z ciałem. Tymczasem wynikła potrzeba udania się do diecezji Candes, ponieważ duchowni tego Kościoła poróżnili się między sobą. Marcin pragnął przywrócić tam pokój. Choć dobrze wiedział o zbliżającym się końcu, nie powstrzymało go to jednak przed podróżą dla załatwienia tego rodzaju sprawy. Sądził, że będzie to szczęśliwym dopełnieniem cnót, jeśli pozostawi Kościołowi na nowo odzyskany pokój.

Przez jakiś czas pozostawał w tej miejscowości, albo raczej w kościele, do którego zaszedł. Po przywróceniu pokoju wśród duchowieństwa, kiedy zamierzał już powrócić do klasztoru, nagle zaczął opadać z sił. Zwołał więc braci i oświadczył, że chwila jego śmierci jest blisko.

Wtedy to żałość i płacz ogarnęły wszystkich i wszyscy wśród łez wołali jednogłośnie: „Dlaczego nas opuszczasz, ojcze? Komu zostawiasz nas strapionych? Do twej owczarni wtargną wilki drapieżne; skoro zabraknie pasterza, któż nas obroni przed ich atakami? Wiemy, że pragniesz być z Chrystusem, ale twoja nagroda jest pewna i nie zmniejszy się na skutek zwłoki; ulituj się raczej nad tymi, których pozostawiasz”.

Wtedy Marcin, wzruszony łzami – ponieważ zawsze był zjednoczony z Panem przez serdeczne miłosierdzie – zapłakał, i zwróciwszy się do Pana, tyle tylko odpowiedział płaczącym: „Panie, jeśli jeszcze potrzebny jestem Twemu ludowi, nie wzbraniam się przed pracą. Niech się dzieje wola Twoja”.

Jakże niezwykły człowiek! Niezwyciężony przez trudy, niezwyciężalny nawet przez śmierć. Nie skłaniał się ani w jedną, ani w drugą stronę: śmierci się nie lękał, przed życiem się nie wzbraniał. Podniósłszy oczy i ręce ku niebu, nie odrywał od modlitwy niestrudzonego ducha. Kapłani, którzy zebrali się wokół niego, prosili, aby ulżył ciału kładąc się na bok. On jednak odpowiedział: „Pozwólcie mi, bracia, pozwólcie patrzeć raczej w niebo niż na ziemię, aby moja dusza, która ma wyruszyć do Pana, przyjęła właściwy kierunek”.

To powiedziawszy, ujrzał stojącego obok szatana. Wtedy rzekł: „Na co czekasz, krwawa bestio? We mnie niczego nie znajdziesz, przeklęty; mnie przyjmie łono Abrahama”.

Z tymi słowami oddał ducha niebu. Szczęśliwy Marcin zostaje przyjęty na łono Abrahama, Marcin ubogi i pokorny wstępuje do nieba jako bogaty.”

Umocnieni przykładem jego świętości, jak też ubogaceni dzisiejszym Bożym słowem, pomyślmy, co jest owym balastem, zalegającym w naszym sercu, który blokuje nam pełne i swobodne zjednoczenie z Bogiem? Co możemy i powinniśmy zrobić, aby całym sercem i umysłem przyjąć Bożą Mądrość, a Jego Duch mógł w nas swobodnie działać?…

2 komentarze

  • 11.11 to data, która w zasadzie historycznie do niczego konkretnego się nie odnosiła, ale stała się symbolem niepodległości po ustanowieniu święta – nie wiem czy KK odnosi się jakoś w innych państwach do ich odpowiedników tego święta? U nas natomiast popularne są msze za.ojczyznę odprawiane tego dnia. Módlmy się za ojczyznę, za tych co odsali za nią życie i o dobrą przyszłość dla naszego kraju i dla nas…

    • Nie wiem, jak jest w innych państwach, ale u nas takie „zgranie” jednego z drugim mamy – na przykład – 3 maja. I coś takiego można by spowodować 11 listopada.
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.