Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Rafał Jarosiewicz, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii i z jednego Grona lektorskiego – Kapłan chyba dobrze nam wszystkim znany! Dziękując Bogu za zapał Księdza Rafała i Jego niezmordowaną energię, życzę wszystkich możliwych świateł z Nieba do pełnienia tak pięknej posługi! I zapewniam o modlitwie!
A oto dzisiaj, w naszym Ośrodku Duszpasterstwa akademickiego, o godzinie 19:00, odbędzie się Msza Święta w trzydziesty dzień śmierci ś.p. Profesora Michaela Ałani, wieloletniego Wykładowcy Uniwersytetu Przyrodniczo – Humanistycznego w Siedlcach. Wspominałem już nieco wcześniej, że była Msza Święta w siódmy dzień, a oto dzisiaj kolejna. W jednym i drugim przypadku, jest to inicjatywa Wychowanków i Współpracowników Pana Profesora.
Bardzo za nią dziękuję, bo widzę w niej szansę na większe związanie z naszym Duszpasterstwem i większą integrację właśnie środowiska Pracowników naukowych Uczelni. Marzą mi się spotkania modlitewne i dyskusyjne w tym właśnie gronie. Wszak Duszpasterstwo akademickie nie jest adresowane wyłącznie do Studentów – równie dobrze może wychodzić z posługą do Pracowników Uczelni. Nawet trochę o tym rozmawialiśmy przy okazji pierwszej Mszy Świętej w intencji Pana Profesora, a zapewne i dzisiaj temat zaistnienie, w czasie spotkania przy herbacie, jakie planujemy po Mszy Świętej.
Dobrego dnia! Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 11 Tygodnia zwykłego, rok II,
15 czerwca 2020.,
do czytań: 2 Krn 18,3–8.12–17.22; Mt 5,38–42
CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI KRONIK:
Król izraelski, Achab, zwrócił się do króla judzkiego Jozafata: „Czy pójdziesz ze mną przeciw Ramot w Gileadzie?” Odpowiedział mu: „Ja tak jak i ty, lud mój jak i twój lud będziemy z tobą na wojnie”.
Ponadto Jozafat rzekł królowi izraelskiemu: „Najpierw zapytaj, proszę, o słowo Pana”.
Król więc izraelski zgromadził czterystu proroków i rzekł do nich: „Czy powinienem wyruszyć na wojnę o Ramot w Gileadzie, czy też powinienem tego zaniechać?” A oni odpowiedzieli: „Wyruszaj, a Bóg je da w ręce króla”. Jednak Jozafat rzekł: „Czy nie ma tu jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy przez niego mogli zapytać?” Na to król izraelski odrzekł Jozafatowi: „Jeszcze jest jeden mąż, przez którego można zapytać Pana. Ale ja go nienawidzę, bo mi nie prorokuje dobrze, tylko zawsze źle. Jest to Micheasz, syn Jimli”. Wtedy Jozafat powiedział: „Nie mów tak, królu”. Zawołał więc król izraelski któregoś dworzanina i rzekł: „Pośpiesz się po Micheasza, syna Jimli”. Ten zaś posłaniec, który poszedł zawołać Micheasza, powiedział mu tak: „Oto przepowiednie proroków są jednogłośnie pomyślne dla króla, niechże twoja przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich, taką, żebyś zapowiedział powodzenie”. Wówczas Micheasz odrzekł: „Na życie Pana, na pewno będę mówił to, co powie mój Bóg”.
Potem przyszedł przed króla. Wtedy król się odezwał do niego: „Micheaszu, czy powinniśmy wyruszyć na wojnę przeciw Ramot w Gileadzie, czy też powinniśmy tego zaniechać?” Wtedy do niego przemówił: „Wyruszcie, a zwyciężycie. Będą oni oddani w wasze ręce”. Król zaś mu powiedział: „Ile razy mam ciebie zaklinać, żebyś mi mówił tylko prawdę w imieniu Pana?” Wówczas on rzekł: „Ujrzałem całego Izraela rozproszonego po górach, jak trzodę owiec i kóz bez pasterza. Pan Bóg rzekł: «Nie mają swego pana. Niech wróci każdy w pokoju do swego domu»”.
Wtedy król izraelski zwrócił się do Jozafata: „Czyż ci nie powiedziałem? Nie prorokuje mi pomyślności, tylko nieszczęścia”. Micheasz zaś mówił dalej: „Oto Pan dał teraz ducha kłamstwa w usta tych twoich proroków. Pan bowiem zawyrokował twoją zgubę”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie”.
Można powiedzieć, że słowo Boże, którego wysłuchaliśmy, to zdecydowany sprzeciw wobec tak zwanej poprawności politycznej, z którą my dzisiaj tak często mamy do czynienia, ale która – jak widzimy – zawsze była problemem w relacjach poddanych do władców.
Oto król Izraelski z królem judzkim planują wspólną wyprawę. Co do jej potrzeby i zasadności obaj są przekonani. Jednak coś wewnętrznie niepokoiło króla judzkiego, skoro zaproponował królowi izraelskiemu: Najpierw zapytaj, proszę, o słowo Pana. Ten się zgodził, a wówczas wypadki potoczyły się już szybko, a do tego w sposób niekiedy zaskakujący.
Pierwsze bowiem pytanie skierowane było do czterystu proroków – można by ich nazwać: „państwowych”, takich „na etacie”, oczywiście służących fałszywym bóstwom – a ci jednogłośnie odpowiedzieli: Wyruszaj, a Bóg je da w ręce króla. I na tym zasadniczo można było zakończyć całą sprawę. Padło pytanie, przyszła odpowiedź – wszystko w porządku! Po co jeszcze drążyć temat?
Jednak król judzki nie był usatysfakcjonowany tą odpowiedzią. I nie przekonał go do niej nawet fakt, że proroków fałszywego boga było aż czterystu! Dlatego drążył dalej całą sprawę: Czy nie ma tu jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy przez niego mogli zapytać? Okazało się, że był.
Tyle, że – w jego przypadku – istniał poważny problem: on nigdy nie mówił tego, co „należy” powiedzieć, tylko zawsze stwarzał jakieś trudności i wywoływał komplikacje, o czym król izraelski wypowiedział się „do bólu” szczerze tak: Jeszcze jest jeden mąż, przez którego można zapytać Pana. Ale ja go nienawidzę, bo mi nie prorokuje dobrze, tylko zawsze źle. Jest to Micheasz, syn Jimli.
Idąc po myśli tego stwierdzenia, posłaniec wzywający Micheasza do stawienia się przed królami, przestrzegł go: Oto przepowiednie proroków są jednogłośnie pomyślne dla króla, niechże twoja przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich, taką, żebyś zapowiedział powodzenie. Jednak reakcja Proroka Bożego – prawdziwego Proroka prawdziwego Boga – na taką przestrogę mogła być tylko jedna: Na życie Pana, na pewno będę mówił to, co powie mój Bóg.
I to jest zdanie kluczowe dzisiejszej liturgii Słowa i sedno naszych dzisiejszych rozważań: wierność Bogu – pomimo wszystko! Micheasz wiedział, że przyjdzie mu sprzeciwić się oczekiwaniom króla i uległej im postawie fałszywych proroków. Zdawał sobie sprawę, że mogą go za to spotkać przeróżne, nawet najbardziej dotkliwe konsekwencje. Zresztą, spotkały go konsekwencje, chociaż dzisiaj o tym nie słyszymy. Został uwięziony, ale jego przepowiednia sprawdziła się co do joty. Bo nie była to jego przepowiednia, tylko samego Boga!
Wiedząc o tym, Micheasz zdał się na Boga i niejako pozwolił, aby zło i kłamstwo chwilowo zatriumfowało, bo jego przepowiednia została pominięta, wyprawa zbrojna wyruszyła, on sam został trafił do więzienia. W ten sposób dał nam przykład wypełnienia nauki, którą dużo później wypowiedział Jezus Chrystus, a my dzisiaj odnajdujemy ją w Ewangelii: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.
Przyznajmy, że to trudna nauka… Bo reakcją na zło z czyjejkolwiek czy którejkolwiek strony – jest najczęściej także jakieś zło: gniew, oburzenie, czasami agresja. A przynajmniej – jakaś forma obrony. Tymczasem, Jezus mówi dziś: Nie stawiajcie oporu złemu.
Z całego kontekstu ewangelicznego wiemy, że tu nie chodzi o bierne poddanie się czyjejś agresji, czyimś atakom, na które mielibyśmy w ogóle nie reagować. Przecież wiemy, że Jezus sam bronił się – przynajmniej próbował – przed atakami prześladowców, w czasie tak zwanego procesu. Podobnie i Święty Paweł, o czym opowiada Księga Dziejów Apostolskich.
W dzisiejszym pouczeniu chodzi natomiast o to, by w sytuacji, w której nie możemy się wybronić przed złem i agresją ze strony ludzi – oddać sprawę Bogu! Żeby nie odpowiadać tym samym – złem na zło. Żeby zachować pewien poziom, jakąś klasę, jakiś styl – żeby nie ulec powszechnej opinii, głosom większości, właśnie owej poprawności politycznej, o której wspomnieliśmy sobie na początku. Nawet za cenę takich czy innych konsekwencji, trudności, przeciwności ze strony ludzi; za cenę niekorzystnej opinii w środowisku, za cenę znoszenia kąśliwych uwag czy szyderczych uśmieszków – pozostać wiernym Bożym zasadom.
To trudne – powiedzmy to sobie wprost. A jednak, daje do myślenia także i ten moment, w którym to Micheasz, gdy tylko stawił się przed królewskimi obliczami, niejako wypowiedział się po myśli oficjalnych oczekiwań, mówiąc: Wyruszcie, a zwyciężycie. Będą oni oddani w wasze ręce. Zauważyliśmy, jaka była reakcja króla? Słyszeliśmy jego słowa: Ile razy mam ciebie zaklinać, żebyś mi mówił tylko prawdę w imieniu Pana?
Skąd to stwierdzenie? Czyż Micheasz nie powiedział tego, co król chciał usłyszeć? Okazało się jednak, że król wyczuł ironię w słowach Proroka, ale też zapewne dobrze wiedział, jakie jest stanowisko Boga w tej sprawie. Dość naiwną z jego strony była próba uciszenia głosu Boga i przekonania Proroka, by powiedział coś innego. Bo nawet gdyby faktycznie się to udało i prawdziwy Prorok uległby tym naciskom, mówiąc to, czego się od niego oczekiwało – czy to sprawiłoby, że Bóg zmieniłby zdanie? Oczywiście, że nie.
Dlatego – powiedzmy to tak – jedynym wyjściem dla Proroka w takiej sytuacji było pozostać wiernym Bogu! Bez względu na wszystko. Znieść zło, które w tym momencie wydawało się silniejszym, wiedząc dobrze, że ostatecznie i tak Bóg zwycięży. I Jego słowo, Jego prawda, Jego wola!
Czy mam w sobie takie zaufanie do Boga? Czy dla mnie też jedynym wyjściem ze wszystkich trudnych sytuacji jest: pozostać wiernym Bogu – w przekonaniu, że to On na pewno zwycięży?…