W którym kierunku żyję?…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, do grona wczorajszych Solenizantek chciałbym dołączyć jeszcze kilka szacownych i dostojnych Person.

A są to Panie:

Anna Kukawska, za moich czasów licealnych – Nauczycielka języka rosyjskiego w moim Liceum im. Kraszewskiego w Białej Podlaskiej, a obecnie Osoba bardzo zaangażowana w życie naszej rodzinnej Parafii, do tego: obdarzona wieloma talentami, które dzielnie rozwija; a tak w ogóle – Osoba bardzo radosna, pogodna, otwarta i energiczna;

Anna Charuta – Prorektor Uniwersytetu Przyrodniczo – Humanistycznego w Siedlcach;

Anna Kos – Szefowa Księgarni diecezjalnej w Siedlcach, a tak w ogóle: bardzo życzliwa i uprzejma Osoba, mająca chyba komputer w głowie, bo zwykle pamięta, co komu obiecała sprowadzić do sklepu, jeżeli któryś z nas, Księży, coś zamówił do Parafii – i zawsze stara się to załatwić;

Anna Gębka, Szefowa siedleckiego Oddziału Polskiego Związku Niewidomych, z którą mam przyjemność współpracować z racji tej, że Duszpasterstwo Akademickie w Siedlcach ma pod opieką także Duszpasterstwo Niewidomych; Osoba bardzo zaangażowana i nieustępliwa w dążeniu do celu, pomimo utrudnień, związanych z zupełną utratą wzroku;

Anna Bronisz – Żona Wojciecha, za moich czasów: Lektora w Radoryżu Kościelnym.

A właśnie Wojciech dzisiaj przeżywa urodziny.

Wszystkim świętującym wczoraj i dzisiaj życzę intensywnego rozwoju wszelkich Bożych darów, które w sobie odkryją. Więcej o tym – w rozważaniu. Ze swej strony, zapewniam o modlitwie!

Dziękuję za wczorajsze, piękne komentarze!

A na dzisiejszy dzień – i na całe życie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 17 tygodnia zwykłego, rok II,

27 lipca 2020.,

do czytań: Jr 13,1–11; Mt 13,31–35

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

To powiedział mi Pan: „Idź i kup sobie pas lniany, i włóż go sobie na biodra, ale nie kładź go do wody”. I kupiłem pas zgodnie z rozkazem Pana, i włożyłem go sobie na biodra.

Po raz drugi otrzymałem polecenie Pana: „Weź pas, który kupiłeś, a który nosisz na swych biodrach, wstań i idź nad Eufrat, i schowaj go tam w rozpadlinie skały”. Poszedłem i ukryłem go nad Eufratem, jak mi rozkazał Pan.

Po upływie wielu dni rzekł do mnie Pan: „Wstań i idź nad Eufrat, i zabierz stamtąd pas, który ci kazałem ukryć”. I poszedłem nad Eufrat, odszukałem i wyciągnąłem pas z miejsca, w którym go ukryłem, a oto pas zbutwiał i nie nadawał się do niczego.

I skierował Pan do mnie następujące słowo: „To mówi Pan: «Tak oto zniszczę pychę Judy i bezgraniczną pychę Jerozolimy. Przewrotny ten naród odmawia posłuszeństwa moim słowom, postępując według swego zatwardziałego serca; ugania się za obcymi bogami, by im służyć i oddawać cześć, niech więc się stanie jak ten pas, który nie nadaje się do niczego. Albowiem jak przylega pas do bioder mężczyzny, tak przygarnąłem do siebie cały dom Izraela i cały dom Judy, mówi Pan, by były dla Mnie narodem, moją sławą, moim zaszczytem i moją dumą»”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach”.

Powiedział im inną przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło”.

To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: „Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata”.

Destrukcja, zniszczenie, zgnilizna… Obrzydliwość, odraza, swąd… Oto obraz relacji człowieka z Bogiem. Drastyczny? A no, drastyczny. Ale prawdziwy – skoro tak widzi to sam Bóg.

Tak naród wybrany potraktował swego Boga. Jak pas do bioder Jeremiasza, tak lud wybrany przylegał do serca Boga. I wtedy był wielki i mocny. Kiedy jednak wybrał rozpadlinę grzechu – po prostu moralnie zgnił. A wtedy – podobnie, jak ów pas, który już nie nadawał się do niczego, tak i naród… Właśnie, czy można powiedzieć, że naród nie nadaje się do niczego?…

To mocne, bardzo mocne stwierdzenie, ale jak inaczej zrozumieć te oto, bardzo ostre słowa samego Boga: Tak oto zniszczę pychę Judy i bezgraniczną pychę Jerozolimy. Przewrotny ten naród odmawia posłuszeństwa moim słowom, postępując według swego zatwardziałego serca; ugania się za obcymi bogami, by im służyć i oddawać cześć, niech więc się stanie jak ten pas, który nie nadaje się do niczego.

To jeden z etapów trudnych relacji Boga ze swym ludem. Tym ludem, który był wybrany i umiłowany, a który tak bardzo lekceważył to swoje wybranie. I dlatego mówimy o tak mocnej i drastycznej destrukcji. Jak bowiem pas, noszony na biodrach, jest oznaką jakiejś znaczącej pozycji, dostojeństwa i godności tego, kto go majestatycznie nosi, ale zawilgocony, a w końcu zbutwiały, staje się szmatą do wyrzucenia – tak lud, powołany do zaszczytnej przyjaźni ze swym Bogiem, kiedy zlekceważy ów zaszczyt, staje się… niczym ta zgniła szmata.

Ostre słowa? Mocne? Za mocne? Chyba nie, skoro Bóg takim właśnie obrazem chciał się posłużyć, aby pokazać, jak bardzo nisko może upaść człowiek, będący wcześniej tak bardzo wysoko. I jak to wyniesienie wcale nie jest gwarancją tego, że się nie upadnie – jeżeli człowiek nie uszanuje i nie doceni tego, co ma. Nie na darmo mówi się, że im większe wyniesienie, tym większy upadek. Akurat takiego działania jest w stanie dokonać człowiek.

Bo Bóg dokonuje działania dokładnie odwrotnego: z maleńkości i drobiazgu – ku wielkości. Tak właśnie dokonuje się wzrost Bożego królestwa, o czym słyszymy w Ewangelii. Zauważmy, że Bogu w ogóle nie przeszkadza to, iż ziarenko gorczycy jest najmniejsze ze wszystkich nasion, a znowu kawałek zaczynu jest też niewielki. Bogu to nie przeszkadza w doprowadzeniu do prawdziwego wzrostu. Podobnie, jak człowiekowi – niestety – nie przeszkadza wielkość Bożych darów i Bożego wybrania w doprowadzeniu do totalnego upadku.

Moi Drodzy, to dzisiejsze Boże słowo – to wielka przestroga, ale jednocześnie zachęta, abyśmy docenili wielkość Bożych darów, które są naszym udziałem – i abyśmy je rozwijali, a nie lekkomyślnie marnotrawili. A jednocześnie – byśmy rozwijali to wszystko, co chociaż może nawet niepozorne, wręcz maleńkie, ale jednak pochodzi od Boga i jest zaczątkiem czegoś wielkiego: jakieś drobne natchnienia, wewnętrzne impulsy, albo też talenty, otrzymane od Pana.

Wszystkie one, jeżeli będą rozwijane we współpracy z Bogiem – a wcześniej w ogóle zauważone – przyczynią się do wzrostu Bożego królestwa w moim sercu i w moim otoczeniu.

Tylko, w którym kierunku dokonuje się ów ruch w moim życiu: w kierunku rozwoju – czy w kierunku destrukcji? Czy rozwijam dobro, czy je lekkomyślnie niszczę?… Czy mozolnie i cierpliwie wznoszę się ku górze, czy z hukiem staczam się ku upadkowi?

Zwróćmy w tym wszystkim uwagę – o czym nieraz sobie przypominaliśmy – że w sprawach duchowego rozwoju i w ogóle relacji z Bogiem nigdy nie mamy do czynienia z czymś, co byśmy określili jako stan stały – na zasadzie, że skoro coś osiągnąłem, na jakiś poziom się wspiąłem, to już jest dobrze. Mogę być zadowolony. Już to mam, nic nie muszę robić…

Otóż, tak się nie da! Bo albo dokonuje się wzrost i rozwój, albo upadek i destrukcja. Albo się wznosimy i rozwijamy, albo staczamy. I nawet bardzo wysoka pozycja społeczna, i bardzo wysoki poziom rozwoju duchowego, nie jest gwarancją tego, że nic się tu nie zmieni. Wprost przeciwnie, jeżeli człowiek ulegnie owej bezgranicznej pysze, o którą Bóg dzisiaj oskarża swój naród, to po prostu upadnie. Stoczy się. Z hukiem! Ale jeżeli zaufa Bogu i podejmie z Nim współpracę, to będzie ciągle wznosił się i budował.

W którą zatem stronę ów ruch dokonuje się aktualnie w moim życiu. Jeśli tak można to sformułować: w którym kierunku żyję?…

15 komentarzy

  • Supra legem iustitiae -czy dobrze tłumaczę-sprawiedliwość ponad prawem ? . Proszę o pomoc bo nie chcę wierzyć tylko internetowi a w łacinie pojęcia nie mam najmniejszego. Napis zostanie na długo w kościele więc fajnie by był w porządku.

    • Dokładnie należałoby to przetłumaczyć: ponad prawem sprawiedliwości. Jeżeli zaś miałoby być: sprawiedliwość ponad prawem, to: supra legem iustitia.
      A co to za hasło i w jakim kościele ma zostać?
      Pozdrawiam!
      xJ

      • nie zdążyłam z księdza pomocą i pojawił się napis , „miłość ponad sprawiedliwość”- Po polsku. Na brzegu drzwiczek tych dla księdza do konfesjonału , który stanie w jednym z kościołów. Uznałam ,że skoro jestem fundatorką mam prawo do czegoś co jest dla mnie ważne.
        Znajomy ksiądz, o którym o którym wspominałam, powiedział, że ktoś kto klęka , już jest rozgrzeszony w swojej relacji z Bogiem a on ma tylko zaklepać tę ugodę…tylko zaklepać…a nie wymądrzać się…. Dziękuję , że jednak ksiądz mi pomógł. Pójdę do stolarza i może zrobi ten napis tak by każdy penitent mógł go przeczytać…a może już starczy mazajów….Gdybym miała znajomego księdza może bym była pierwsza, którą wyspowiada .w tym, rysowanym jak ikona konfesjonale…ale tymczasem nie mam….więc może inni chociaż będą szczęśliwi .

        • …przepraszam ,że znów za dużo napiszę ale…moja kochanka widziała część z napisem konfesjonału i bardzo jej się podobał….napis i to co jest zrobione. Pomyślałam ,że juz nigdy więcej niczego nie ufunduję ale za chwilę przyszła do mnie refleksja , że jak spotkam prawdziwego księdza, to zrobimy konfesjonał za wsią, obok krzyża, może obok figurki co to ją ktoś pięknie pomalował i będzie się można wyspowiadać i posiedzieć i ochronić przed deszczem i napić piwa czy wody jeśli kto spragniony. Taki konfesjonał podniebny to jeszcze bym ufundowała…dla tych przed którymi kościoły pozamykano…
          Włączyłam link, o którym ksiądz się zastanawiał czy go skasować czy nie….podobało mi się ,że link został….może jednak będzie z księdza, ksiądz…….oby.

          • Podpisuję się pod opinią Ani2. To jakieś kompletne bzdury… Nie usuwam tego, bo nie ma wulgaryzmów, ale… co tak naprawdę „poeta miał na myśli” – trudno orzec. Po co wypisywać takie dyrdymały?
            xJ

          • …Bóg każe obrażać tych , których nie rozumiemy ?…. Jestem żydówką więc spokojnie mogę uderzyć księdza tak jak ksiądz uderzył mnie i nikt mi tego nie weźmie za grzech . To ,że ksiądz ma seminarium, święcenia, parafię ,bloga w którym codziennie publikuje tekst nie świadczy , że ja dołączę do chóru zachwyconych parafianek. Widzę jak lekko odbiera ksiądz pochwały, słowa pełne zrozumienia, utożsamiania się ale ja taka nie jestem i zamiast dowiedzieć się czegoś więcej, napisał ksiądz, „dyrdymały”- kiedyś polecił mi ksiądz przeczytać bodaj modlitwę kapłańską-mogę się mylić , moja pamięć jest jak ptak. Nie pozwalam by ktoś słuchał podsłuchiwał moja modlitwę więc i w tym czułam się niezręcznie czytając nieswoja modlitwę….- proszę mnie nie obrażać bo może się okazać ,że ja księdzu nie wybaczę a jeśli ja tego nie zrobię-nawet Bóg nie złamie mojej decyzji żadną spowiedzią, i żadnym rozgrzeszeniem….obawiam się ,że mam rację….Nie, nie żywię urazy -mi samej za często zdarza się powiedzieć za wiele i pewnie ktoś i nie wybaczył i przyjdzie mi za to zapłacić.

          • Nikogo nie uderzyłem. Po prostu, dyskutujemy. A odnoszę wrażenie, że zarzuca mi Pani dokładnie to, co sama robi: nie dopuszcza Pani innego zdania, poza swoim. A jeżeli ja nie zgadzam się z tym, co Pani pisze, to podobno obrażam, uderzam… O czym w ogóle mowa? A co do dyrdymałów, to proszę przeczytać jeszcze raz, na spokojnie, ten swój wpis, do którego się odniosłem, i spróbować spojrzeć na niego oczami osoby, która czyta to po raz pierwszy i próbuje zrozumieć, o co w nim chodzi… Ja nie dość, że nie zrozumiałem, to jeszcze widzę w tym – proszę wybaczyć – jakąś bezładną paplaninę: jakaś kochanka, jakiś konfesjonał pod chmurką… W czym rzecz? Zresztą, Ania2 odniosła takie samo wrażenie, jak ja.
            Zatem, dyskutować możemy i dziękuję za obecność na blogu, ale nie będę milcząco akceptował wszystkiego, co Pani wypisuje. Często zresztą – w dość niegrzecznym tonie.
            Pozdrawiam serdecznie!
            xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.