Oliwa w lampie…

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj kończymy inicjatywę modlitewną RÓŻANIEC DO GRANIC NIEBA. Organizatorzy zachęcają nas, aby dzisiaj być w stanie łaski uświęcającej. Zawsze warto być, ale dzisiaj szczególnie. Dlatego, jeżeli będziemy mieli taką możliwość – i stwierdzamy taką potrzebę – postarajmy się przystąpić do Spowiedzi Świętej i przyjąć Komunię Świętą, aby czystym sercem ofiarować się Sercu Jezusowemu i Matce Najświętszej.

Bo właśnie to ofiarowanie – to ostatni, mocny akord całej inicjatywy. Pod rozważaniem znajdziecie Akt Zawierzenia Sercu Jezusowemu oraz Akt Zawierzenia Matce Najświętszej, autorstwa Sługi Bożego, Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Zechciejmy je odmówić uroczyście, z pełną świadomością i oddaniem!

Zresztą, zachęcam do wysłuchania słowa, jakie w tej sprawie kierują do nas Organizatorzy. Dzisiaj, na zakończenie, mają Oni do nas jeszcze jakieś przesłanie, z którym na pewno warto się zapoznać. Wszystko na stronie:

https://www.rozaniecdogranic.pl/

Póki co, jeszcze jeden dzień modlitwy. Połączmy się wszyscy w odmawianiu Różańca Świętego – w intencji przebłagalnej za mordowanie dzieci nienarodzonych oraz w intencji błagalnej o pokój w naszych sercach i na całym świecie.

Ksiądz Marek już odprawia pierwsze Msze Święte, transmitowane w internecie. Póki co, z kaplicy domowej Sióstr, ale jednak. Wraca do zdrowia i choć jeszcze potrzeba czasu na pełny powrót do sił, to jednak wszystko idzie w dobrym kierunku. Bogu niech będą dzięki! Wspierajmy Księdza Marka i Siostry naszymi modlitwami!

Teraz zaś, zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii, aby odnaleźć odpowiedź na pytanie, co Pan do mnie dzisiaj mówi.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

32 Niedziela zwykła, A,

8 listopada 2020.,

do czytań: Mdr 6,12–16; 1 Tes 4,13–18; Mt 25,1–13

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Mądrość jest wspaniała i niewiędnąca:

ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,

i ci ją znajdą, którzy jej szukają,

uprzedza bowiem tych, co jej pragną,

wpierw dając się im poznać.

Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi,

znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich.

O niej rozmyślać to szczyt roztropności,

a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie:

sama bowiem obchodzi i szuka tych, co są jej godni,

objawia się im łaskawie na drogach

i popiera wszystkie ich zamysły.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TESALONICZAN:

Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli.

Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne jest do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły.

Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie». Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie».

Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was».

Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.

Czymże jest owa mądrość, o której mówi dzisiejsze pierwsze czytanie? W Księdze o tym samym tytule – w Księdze Mądrości właśnie – z której mamy dzisiejszy fragment, jest o niej mowa dużo częściej. I tak naprawdę, trudno ją scharakteryzować jednym zdaniem, podać jej definicję, natomiast już z tego dzisiejszego opisu możemy wywnioskować, że jest jakimś Bożym darem, danym człowiekowi – takim darem, który napełnia serce człowieka, jeżeli człowiek w ogóle tego daru chce, prosi o niego, tęskni za nim, szuka go…

Słyszymy dzisiaj, że mądrość jest wspaniała i niewiędnąca: ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują, i ci ją znajdą, którzy jej szukają, uprzedza bowiem tych, co jej pragną, wpierw dając się im poznać. To tak, jakby ona sama szukała człowieka – zanim człowiek ją znajdzie, czy choćby zacznie dopiero szukać…

I dalej czytamy: Kto dla niej wstanie o świcie, ten się nie natrudzi, znajdzie ją bowiem siedzącą u drzwi swoich. O niej rozmyślać to szczyt roztropności, a kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie. Brzmi wręcz baśniowo – oto człowiek otrzymuje dar, o który tak naprawdę nie musi się bardzo starać, bo on sam do niego przychodzi.

Oczywiście, nie możemy tego rozumieć w sposób dosłowny, jako zachęty do lenistwa, bezczynności i założenia rąk w oczekiwaniu, że Bóg wszystko za nas zrobi, a my już nic robić nie musimy. Z pewnością, nie tak należy rozumieć to czytanie i to przesłanie. Natomiast mamy je rozumieć w ten sposób, że Boży dar – dar mądrości i wszelkie dary, jakie otrzymujemy od Pana – tak naprawdę przekraczają naszą zdolność rozumienia i przyjęcia! One są o wiele większe i obfitsze, niż by się nam mogło wydawać!

My nie jesteśmy w stanie ich rozumem ogarnąć, nie jesteśmy w stanie też w żaden sposób na nie zasłużyć. One są wynikiem miłości Boga do człowieka i jako takie – są dane człowiekowi za darmo! Człowiek niczym na nie sobie nie może zasłużyć! Wszelkie dobre natchnienia, wszelkie dobre myśli, postanowienia i wybory, jakie są w naszym sercu i jakie potem widać w naszej postawie – pochodzą wprost od Boga. My na nie ani nie zasłużyliśmy, ani ich sobie własnymi siłami czy zdolnościami nie zdobyliśmy – bo nie jesteśmy w stanie! Wszystko, co dobre w nas, jest od Boga.

I to jest właśnie ta Boża mądrość, o której dzisiaj mówimy. Żeby ją otrzymać, trzeba mieć serce otwarte – i trzeba czuwać. Autor Księgi Mądrości mówi o szukaniu jej, o wstawaniu przed świtem, o stałym rozmyślaniu o niej… Słyszymy nawet, że kto z jej powodu nie śpi, wnet się trosk pozbędzie. Bardzo chcielibyśmy takiego mocnego pokoju Bożego w sercu, by codzienne troski nie powodowały naszej bezsenności, a wszystko udawało się zawsze oddawać Bogu! To jest właśnie ta prawdziwa mądrość, o której mówimy.

Wyraźnie zabrakło jej pięciu pannom, które według współczesnego tłumaczenia Ewangelii nazwane zostały nierozsądnymi, a według nieco starszych tłumaczeń – po prostu głupimi! Wyszły na spotkanie oblubieńca, ale nie pomyślały, że może się on opóźnić i – w związku z tym – zabraknie im oliwy w lampach.

Nie wnikamy w tym momencie, czy oblubieniec powinien się spóźnić, czy nie powinien – czy było to z jego strony taktowne, czy nie było – to nie jest teraz istotne. I czy panny powinny mieć ów zapas oliwy, czy mogły się spodziewać, że jednak przyjdzie na czas, więc problemu nie będzie – tego nie wiemy.

Trzymamy się ściśle tego, co Jezus powiedział, a z Jego wypowiedzi jasno wynika, że skoro pięć roztropnych panien miało oliwę na zapas, to i pozostałe powinny mieć. A oblubieniec mógł się opóźnić – co zresztą się stało. W takim jego zachowaniu odkrywamy wszystkie niespodziewane okoliczności naszego życia, które nas zaskakują i demaskują wszelkie braki w naszym przygotowaniu; rozpoznajemy te wszelkie sytuacje, które nas w jakiś sposób przerastają, które są dla nas czymś nowym, nieoczekiwanym…

Jest to także zapowiedź ostatecznego przyjścia Jezusa na Sąd Boży, który to moment jest dla nas nieznany i będzie dla nas – jak wynika z całego nauczania Jezusa – także niespodziewany i zaskakujący. Jednak żadne takie zaskoczenie nie przerośnie nas ani nie spowoduje szkody, jeżeli będziemy stale przygotowani, jeżeli będziemy ciągle czuwali!

Panny roztropne także zapewne były nastawione – podobnie, jak nierozsądne – że oblubieniec przyjdzie od razu. Ale gdzieś tam, w głębi serca, pomyślały, że może akurat stanie się inaczej, może coś go zatrzyma, albo pojawią się nowe okoliczności… W sumie, to wszystko mogło się zdarzyć. I one wzięły to pod uwagę. Wykazały się mądrością, roztropnością, postawą czuwania. I dlatego weszły na ucztę, podczas gdy nierozsądne dopiero uzupełniały braki w przygotowaniu – jednak właśnie w tym momencie drzwi zamknięto i już nie mogły znaleźć się na uczcie. Ich brak mądrości, ich nieroztropność, spowodowały, że przegapiły najważniejszy moment.

Moi Drodzy, my także czekamy na przyjście Pana! Paweł Apostoł, w dzisiejszym drugim czytaniu, tak mówi do wiernych Tesaloniczan, ale i do nas wszystkich: Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami.

Kiedy Paweł pisał te słowa, liczono się z tym, że ostateczne przyjście Pana nastąpi niebawem. Wielu na to czekało. Jednak Paweł nigdzie nie napisał i nie powiedział, że tak właśnie będzie. Uczył jedynie, że nastąpi taki dzień, w którym przyjście Pana zostanie uroczyście obwieszczone i wtedy Pan przybędzie, aby tych, którzy przez całe swoje życie trwali z Nim – zabrać do siebie. I aby już na zawsze z Nim byli!

Jest to zapowiedź pewna, co do której nie ma żadnych wątpliwości, dlatego uczniowie mają się w ten sposób nawzajem pocieszać – właśnie tą świadomością i tym przekonaniem, że Pan przyjdzie, że ich nie zostawi, że o nich nie zapomni, że uczyni ich szczęśliwymi na wieczność. Jak owych pięć panien, które weszły na ucztę i mogły stać się już na zawsze szczęśliwymi!

I my wszyscy jesteśmy do takiego pełnego, bezgranicznego szczęścia zaproszeni. Paweł Apostoł jednak poucza: Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. Właśnie, jeżeli wierzymy…

Potrzeba naszej wiary, potrzeba naszego czuwania, byśmy w każdej chwili naszego życia byli gotowi wyjść na spotkanie Pana! Potrzeba więc mądrości – tej, danej od Boga. A ta mądrość będzie polegała dokładnie na tym, że zawsze będziemy blisko Pana, że będziemy z Nim jedno, że będziemy Go słuchać, że będziemy mieć Go w swoim sercu i będziemy mieszkać w Jego sercu!

Oznacza to stały stan łaski uświęcającej, oznacza to stałą Komunię Świętą i Spowiedź nie rzadszą, jak co miesiąc, a jak trzeba, to i częstszą… Oznacza to codzienną modlitwę – pacierzem, Różańcem, Koronką, ale i swoimi słowami… I nie tylko rano, czy wieczorem, ale o różnych porach dnia, także w trakcie swoich zajęć…

Oznacza to słuchanie i czytanie Bożego słowa, z tym nieustannym poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie, co Pan do mnie przez to Słowo mówi… Do mnie – konkretnego człowieka, żyjącego tu i teraz! W tych okolicznościach, w jakich przyszło mi żyć…

Moi Drodzy, wiem, że mówimy tutaj o rzeczach oczywistych, ciągle powtarzanych, stale przypominanych. Bo tak właśnie jest – to są takie oczywiste sprawy. A jednak, tak wielu ludzi nie przywiązuje do nich wagi. Rzadko się spowiadają, rzadko przyjmują Komunię Świętą, opuszczają bez powodu Mszę Świętą, byle jak i w ogóle mało kiedy się modlą – a potem dziwią się, że im się życie na głowę wali, że nie ogarniają tego wszystkiego, co wokół nich się dzieje…

I to nie tylko w tym wymiarze szerokim, a więc tego, co się dzieje na świecie, ale i w ich własnym domu, w rodzinie… Gdzieś im ta rzeczywistość przecieka przez palce, nie mogą złapać kontaktu z własnymi dziećmi, a i ze współmałżonkiem jakoś tak coraz trudniej… Od wczesnego rana do późnego wieczora ciągle pędzą i pędzą, a i tak przychodzi miażdżące przekonanie, że to wszystko bez sensu i bez celu, a problemy i tak dopędzają, a nawet wyprzedzają!

Brakuje mądrości, żeby to wszystko ogarnąć… Brakuje oliwy – i lampa gaśnie… Gaśnie zapał, gaśnie radość życia, gaśnie poczucie sensu. A tymczasem, moi Drodzy, Pan chce nas w tym wszystkim ratować i chce ciągle uzupełniać zapas oliwy w tych naszych lampach. Właśnie poprzez swoje Słowo i Sakramenty, przez Komunię Świętą i Spowiedź, przez modlitwę. On będzie nas wspierał i będzie nam dawał nowe siły – i swoje natchnienia. Będzie nam dawał swoją mądrość! Ale trwajmy przy Nim! Zawsze. Codziennie.

Niech nie będzie ani jednego dnia bez stanu łaski uświęcającej! Może trzeba Mszy Świętej częstszej, niż w niedziele i święta… Niech nie będzie ani jednej Mszy Świętej bez Komunii Świętej! I niech nie będzie ani jednego dnia – bez modlitwy! Ani jednego dnia! A nawet wielokrotnie w ciągu dnia możemy się do Pana zwracać. I jak najczęstszy niech będzie nasz kontakt z Pismem Świętym – w jakiejkolwiek formie. Także, w formie wspólnej lektury w domu, na zasadzie, że jedna osoba czyta, a wszyscy w skupieniu słuchają. To przecież bardzo ciekawa forma wspólnej modlitwy w rodzinie!

Moi Drodzy, to wszystko mamy w zasięgu ręki, w zasięgu naszych możliwości. I nie chodzi w tym wszystkim o to, żebyśmy żyli jak zakonnicy w klasztorze. Te wszystkie sprawy, o których tu sobie mówimy – przecież, już nie po raz pierwszy – da się świetnie wkomponować w naszą codzienność. A prawdę powiedziawszy, to nie ma innego sposobu na to, by nasze lampy nie zgasły.

Owszem, bardzo cenne są wszelkiego rodzaju inicjatywy modlitewne, wielkie akcje duszpasterskie, wspaniałe pomysły na poruszenie ludzi i zmobilizowanie do wspólnej modlitwy i wspólnego, dobrego działania. W tego typu inicjatywy zawsze trzeba wchodzić i innych zachęcać.

Ale nic nie zastąpi wierności i wytrwałości w takim stylu życia, o jakim tu sobie mówimy. Bo to jest właśnie stały dopływ Bożej łaski i Bożej pomocy, stały dopływ oliwy do naszych lamp. I chociaż w życiu może nie zawsze będzie łatwo, a problemy będą nas niepokoić, to jednak możemy być pewni, że jeżeli w taki właśnie sposób będziemy trwać przy Bogu, to nigdy żadne problemy ani zmartwienia nas nie przerosną i nie odbiorą nam wewnętrznego pokoju w sercu.

Nasze lampy nigdy nie zgasną – na tym świecie, a będziemy też stale przygotowani na to, by wyjść na spotkanie Jezusa, kiedy On zapragnie zaprosić nas do siebie. Nie będzie wtedy żadnego przykrego zaskoczenia, a jedynie radosne oczekiwanie.

Dlatego dbajmy o te swoje lampy… Niech one ciągle świecą – mocnym i jasnym płomieniem!

A oto modlitwy, kończące i podsumowujące inicjatywę Różaniec do granic Nieba:

AKT ZAWIERZENIA SERCU JEZUSOWEMU

Ja,…, oddaję się i poświęcam Boskiemu Sercu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Oddaję Mu swoją osobę i życie swoje, uczynki, przykrości i cierpienia, żeby żadnej cząstki swego jestestwa więcej nie używać, jak tylko dla Jego czci, miłości i chwały. Taka jest nieodwołalna wola moja, żeby całkowicie do Niego należeć i wszystko czynić z miłości ku Niemu, wyrzekając się całym sercem wszystkiego, co by się Jemu nie podobało.

Dlatego Ciebie, Najświętsze Serce, obieram sobie za jedyny przedmiot mej miłości, za opiekuna mego życia, za rękojmię mego zbawienia, za lekarstwo na moją ułomność i niestałość, za wynagrodzenie za moje grzechy całego życia i za pewne schronienie w chwili mej śmierci.

Bądź przeto, Serce pełne dobroci, moim usprawiedliwieniem wobec Boga, Twojego Ojca, i odwróć ode mnie strzały słusznego gniewu Jego. O Serce pełne miłości, w Tobie pokładam całą ufność moją, albowiem wszystkiego się obawiam ze strony mojej skłonności do czynienia zła, natomiast wszystkiego się spodziewam od Twojej dobroci.

Dlatego zniszcz we mnie wszystko, co Tobie może się nie podobać lub sprzeciwiać. Niech czysta miłość Twoja tak głęboko wniknie w moje serce, bym nie mógł zapomnieć o Tobie, ani też oddalić się od Ciebie. Błagam Cię przez wszystką dobroć Twoją, by imię moje zapisane było w Tobie, gdyż to tylko pragnę uważać za szczęście swoje i swoją chwałę, żeby żyć i umierać jako Twój wierny sługa. Amen.

AKT ZAWIERZENIA MATCE BOŻEJ

SŁUGI BOŻEGO KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO

Matko Boża, Niepokalana Maryjo! Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, wszystko czym jestem i co posiadam. Ochotnym sercem oddaję się Tobie w niewolę miłości. Pozostawiam Ci zupełną swobodę posługiwania się mną dla zbawienia ludzi i ku pomocy Kościołowi Świętemu, którego jesteś Matką.

Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie. Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twojego Syna – i zawsze zwyciężasz.

Spraw więc, Wspomożycielko wiernych, by moja rodzina, parafa i cała Ojczyzna były rzeczywistym Królestwem Twego Syna i Twoim. Amen.

2 komentarze

  • Ma Ksiądz rację, życie w łasce uświęcającej jest gotowością na spotkanie z Oblubieńcem, na spotkanie z naszym Panem, naszym Zbawcą. U kresu życia włożą nam do ręki zapaloną gromnicę, lampę oświetlającą ostatni kawałek naszej drogi i staniemy u bram raju gotowi na spotkanie z Panem. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.