Na początku było Słowo…

N

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa nasza Mama, Danuta Jaśkowska. Dziękując – jak czynię to przy każdej okazji, także w czasie ostatniej Wigilii – za atmosferę naszego rodzinnego Domu, który Solenizantka ogarnia swoim dobrym sercem i życiową energią, pomimo choroby, życzymy i modlimy się całą Rodziną o wszelkie dary z Nieba i moc Bożego błogosławieństwa! Niech nigdy nie zabraknie tego pogodnego spojrzenia na wszystkich i wszystko, które naszą Mamę zawsze charakteryzowało! A i zdrowia – niechby było troszkę więcej… O te wszystkie dary prosimy Pana w naszych modlitwach – nie tylko dzisiaj.

Moi Drodzy, dzisiaj przeżywamy pierwszą niedzielę miesiąca. Dziękujmy Jezusowi za Jego eucharystyczną obecność. Zaraz wyruszam do Ciepielowa, na kapłańską niedzielną posługę, po czym przejeżdżam do Siedlec, gdzie w naszym Ośrodku Akademickim – jak co niedzielę – Msza Święta o godzinie 20.00.

Zapraszam teraz do pochylenia się nad Bożym słowem, aby odczytać to osobiste przesłanie, z jakim Pan dzisiaj zwraca się do mnie. Niech Duch Święty przyjdzie ze swoim światłem i natchnieniem.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Druga Niedziela po Narodzeniu Pańskim,

3 stycznia 2021.,

do czytań: Syr 24,1–2.8–12; Ef 1,3–6.15–18; J 1,1–18

CZYTANIE Z KSIĘGI SYRACYDESA:

Mądrość wychwala sama siebie,

chlubi się pośród swego ludu.

Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego

i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą:

Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego,

Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie

i rzekł: „W Jakubie rozbij namiot

i w Izraelu obejmij dziedzictwo”.

Przed wiekami, na samym początku mnie stworzył

i już nigdy istnieć nie przestanę.

W świętym przybytku, w Jego obecności,

zaczęłam pełnić świętą służbę

i przez to na Syjonie mocno stanęłam.

Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek,

w Jeruzalem jest moja władza.

Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie,

w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec

Pana naszego Jezusa Chrystusa,

który napełnił nas

wszelkim błogosławieństwem duchowym

na wyżynach niebieskich w Chrystusie.

W Nim bowiem wybrał nas

przed założeniem świata,

abyśmy byli święci i nieskalani

przed Jego obliczem.

Z miłości przeznaczył nas dla siebie

jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa,

według postanowienia swej woli,

ku chwale majestatu swej łaski,

którą obdarzył nas w Umiłowanym.

Przeto i ja usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. Proszę w nich, aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Na początku było Słowo,

a Słowo było u Boga,

i Bogiem było Słowo.

Ono było na początku u Boga.

Wszystko przez Nie się stało,

a bez Niego nic się nie stało,

co się stało.

W Nim było życie,

a życie było światłością ludzi,

a światłość w ciemności świeci

i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga,

Jan mu było na imię.

Przyszedł on na świadectwo,

aby zaświadczyć o światłości,

by wszyscy uwierzyli przez niego.

Nie był on światłością,

lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości.

Była światłość prawdziwa,

która oświeca każdego człowieka,

gdy na świat przychodzi.

Na świecie było Słowo,

a świat stał się przez Nie,

lecz świat Go nie poznał.

Przyszło do swojej własności,

a swoi Go nie przyjęli.

Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,

dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,

tym, którzy wierzą w imię Jego,

którzy ani z krwi,

ani z żądzy ciała,

ani z woli męża,

ale z Boga się narodzili.

Słowo stało się ciałem

i zamieszkało wśród nas.

I oglądaliśmy Jego chwałę,

chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,

pełen łaski i prawdy.

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

Kiedy słyszymy w dzisiejszej Ewangelii zdanie: Na początku było Słowo, to musimy przyznać, że dość wyjątkowo brzmi sformułowanie: Na początku – w Nowym Testamencie.

Jak pamiętamy, od tego sformułowania rozpoczyna się Stary Testament, a tym samym całe Pismo Święte – tyle, że tam, w zdaniu: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię, dotykamy początku istnienia świata. Natomiast zdanie, wypowiedziane dzisiaj przez Jana Ewangelistę, sięga jeszcze dalej, a właściwie: jeszcze wcześniej! Sięga do prapoczątku wszystkiego – do tego początku, którego tak naprawdę nie było, bo Bóg w swym istnieniu nie miał nigdy początku i nie będzie miał końca.

Dlatego Kościół naucza, że przedwiecznie wypowiada On Słowo, rodzi to Słowo – i tym Słowem jest Jego Syn, który przychodzi na świat, stając się człowiekiem.

Bardzo to zawiłe kwestie i niezwykle trudno je zrozumieć, a właściwie trzeba jasno powiedzieć, że nie sposób ich zrozumieć, bo to tak, jak byśmy chcieli zrozumieć istotę Boga. Jest to dla nas nieosiągalne. Już sama próba „zrozumienia” wieczności, ogarnięcia jej myślą, powoduje od razu ból głowy. Próbowaliśmy kiedyś wyobrazić sobie wieczność? Czyli, taki sposób istnienia, który nie będzie miał końca?

Spróbujmy kiedyś – może nawet dzisiaj, w nocy – tak na spokojnie, w zupełnej ciszy, wyobrazić sobie chociażby nasze wieczne trwanie w Niebie. To znaczy, że istniejemy, istniejemy, istniejemy – ciągle i ciągle, i ciągle… W którymś momencie stwierdzamy, że nasz rozum wręcz domaga się, wręcz dopomina się o jakiś koniec, o jakąś zmianę, o przejście w jakiś inny stan, a tymczasem – nie! Będziemy nadal i nadal trwali – i tak bez końca…

Nie, tego się nie da wyobrazić! To jest tak niesamowita tajemnica, że wręcz można się jej przestraszyć! Gdyby nie to, że wierzymy, iż ta nasza wieczność będzie szczęśliwa i pełna radości, to samej wieczności – jako takiej – można się przestraszyć. Jest to tak wielka i niezmierzona rzeczywistość!

Bóg zaś w swym istnieniu nie tylko nie będzie miał końca – którym to przywilejem podzielił się z nami – ale też nie miał początku. A to właśnie – jak stwierdza Jan – na początku było Słowo. Na początku – czyli bez początku. Od zawsze było Słowo. Ono było na początku [czyli bez początku, od zawsze] u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. Czyli, przez to Słowo Bóg dokonał stworzenia świata i człowieka, stworzenia wszystkiego!

W pierwszym czytaniu, w tej roli występuje przedwieczna Mądrość. Jak słyszymy we fragmencie Księgi Syracydesa, Mądrość wychwala sama siebie, chlubi się pośród swego ludu. I cóż mówi ona o sobie? Przed wiekami, na samym początku mnie stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę. A zatem Mądrość – i Słowo.

To Słowo, wypowiedziane przez Boga, samo też – jak słyszeliśmy w Ewangelii – było i jest Bogiem. Apostoł stwierdza: W Nim [czyli w tym Słowie] było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Takie pojęcia, jak «życie»«światłość» – to biblijne atrybuty Boga, Jego znaki rozpoznawcze i symbole ofiarowanego przezeń zbawienia.

Jak dalej naucza Święty Jan, światłość, którą zawiera w sobie Słowo, to światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Czyli, każdy z nas jest tym światłem objęty, nikt nie jest z niego wyłączony, nikt nie jest pozbawiony łaski zbawienia. O ile tylko je przyjmie…

Apostoł bowiem mówi: Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Otóż, właśnie! Ludzie nie chcieli przyjąć światłości. Do dziś wielu nie chce. Do dziś wielu widzi świat jako własność szatana – zresztą, on sam postrzega siebie jako panującego nad światem. A tymczasem, świat stał się przez Słowo Boga, dlatego tylko Bóg jest jego Panem – Jego panowanie nie podlega w ogóle dyskusji!

Człowiek jednak ma wolną wolę, po której stronie się opowie, czyjej władzy się podda: czy prawdziwego Władcy, czy fałszywego, który jedynie uzurpuje sobie prawo do rządów nad światem. Jak słyszymy, wielu nie przyjęło Słowa. Przyszło ono do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli! Na szczęście – nie wszyscy.

Nie zabrakło bowiem tych, którzy jednak przyjęli. I to o nich wszystkich Jan Apostoł wypowiada piękne słowa: Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy […] z Boga się narodzili.

Wśród tych wszystkich, niewątpliwie na pierwszym miejscu jawi się człowiek, o którym Ewangelista mówi, iż został posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości.

Jak już wielokrotnie mówiliśmy sobie i rozważaliśmy – tak w czasie Adwentu, jak i w Okresie Bożego Narodzenia – Jan to postać ze wszech miar jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa i niezwykła. Tak ze względu na misję, jaką miał do spełnienia, jak i ze względu na styl życia, jaki prowadził, jak wreszcie ze względu na wyjątkową bliskość, jaka łączyła go z Jezusem: i przez pokrewieństwo, i przez narodzenie się w jednym czasie, i przez wiele jeszcze innych spraw.

Jan Chrzciciel to człowiek wyjątkowy – a przecież to nie on był światłością, o czym dzisiaj mówi nam Jan Ewangelista, a o czym Jan Chrzciciel niejednokrotnie także sam zapewniał. Nie był on światłością, ale świadkiem światłości. Sługą światłości! Przekazicielem światłości. Nigdy nie sięgał po nic więcej – a przecież bardzo łatwo zostałby okrzyknięty nawet Mesjaszem, gdyby tylko chciał. Gdyby powiedział tylko jedno zdanie, albo nawet nie zaprzeczyłby, kiedy ludzie gotowi byli uznać go za Mesjasza – wystarczyło, że by nie zaprzeczył.

On jednak zaprzeczył, bo wiedział, gdzie jest prawdziwa Światłość i kto nią jest. On pozostał sługą światłości, pierwszym świadkiem Światłości – Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Słowa Ojca Przedwiecznego. Tego Słowa, które stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.

W ostatnim zdaniu dzisiejszej Ewangelii pada nawet stwierdzenie, że to Słowo, Jednorodzony Bóg – jest w łonie Ojca. Zobaczmy, o jakiej więc jedności i bliskości mówimy! Jak bardzo jest to mocna, wręcz intymna jedność – więź nierozerwalna! Taka właśnie łączy Ojca z Synem.

I taką jedność – oczywiście, nie aż tak silną, bo takiej nie jesteśmy w stanie osiągnąć, ale jak najmocniejszą, na jaką nas tylko stać – chcemy i my tworzyć z Jezusem. Po przeżyciach Świąt Narodzenia Pańskiego, ciągle jeszcze rozważamy tę tajemnicę w swoim sercu. Śpiewamy kolędy, a w nich pojawiający się ów motyw Słowa, które stało się ciałem. Czy zastanawiamy się, co śpiewamy?

Czy dopuszczamy do swojej świadomości tę prawdę, że – i jak bardzo – umiłował nas Bóg, skoro zaplanował dla nas tak mocną więź, tak silną jedność, z sobą samym, iż swego jedynego i jednorodzonego Syna posłał do nas, aby Ten oddał za nas swoje życie i przez to wybawił nas od wiecznego potępienia?

Święty Paweł tak o tym mówi w drugim czytaniu: W Nim [czyli w Jezusie] wybrał nas [Bóg] przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.

Czy usłyszeliśmy dokładnie te słowa? Bóg wybrał nas i ukochał już przed założeniem świata! Widział nas wszystkich w swoim Synu – zanim nas jeszcze powołał do istnienia! Tak bardzo jesteśmy dla Niego ważni – od początku, a wręcz: bez początku!

Moi Drodzy, czy my się nad tym w ogóle kiedykolwiek zastanawiamy? Czy też traktujemy to jako odległą teorię, oderwaną zupełnie od naszego życia, dobrą dla księży, albo profesorów teologii, którzy na ten temat będą sobie snuli zawiłe rozważania i prowadzili dysputy. A my mamy na co dzień inne problemy, mamy swoje osobiste zmartwienia, ale i te kłopoty, z którymi boryka się świat, więc jeśli się już modlimy, czy myślimy o Bogu, to jedynie o tym, żeby nam pomógł te problemy rozwiązać, ale już nie ma dla nas znaczenia, czy to Słowo było na początku, czy bez początku; czy i jak współistniało z Ojcem?…

Może nazbyt trywializuję w tej chwili całą sprawę, ale przyznajmy, moi Drodzy, że aż tak bardzo nie roztrząsamy spraw relacji, łączących Ojca z Synem, czy potem jeszcze – Ojca i Syna z Duchem Świętym. A chyba jednak warto, bo jest to doskonały wzór i źródło natchnienia do budowania naszych relacji z Bogiem i naszych relacji pomiędzy sobą. Aby sprawy wiary, sprawy Boże, nie były dla nas dodatkiem do rzeczywistości – jedynie świątecznym, albo na szczególne okazje – ale by stanowiły zasadniczą treść naszego życia.

A sam Jezus był dla nas kimś naprawdę ważnym, kimś tak bardzo bliskim, że będziemy z Nim tworzyć najgłębszą i najbardziej intymną, duchową więź – na wzór tej, którą On tworzył ze swoim Ojcem. I że dzięki temu będziemy – jak Jan Chrzciciel – sługami Światłości! Świadkami Światłości!

Nie będziemy udawali, ani wmawiali sobie, że to my jesteśmy światłością i że sami dla siebie jesteśmy punktem odniesienia i najwyższymi autorytetami, ale będziemy tego odniesienia szukali w Jezusie. I to On pozostanie dla nas najwyższym Autorytetem, jedynym Celem i Pragnieniem naszego życia.

W tym duchu, módlmy się za siebie nawzajem – razem ze Świętym Pawłem – by Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał [nam] ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego. Niech da [nam] światłe oczy serca, tak [byśmy] wiedzieli, czym jest nadzieja [naszego] powołaniaoczywiście, tego najważniejszego powołania: do świętości.

Niech da nam światłe oczy serca – bardzo ciekawe sformułowanie. Ale o to właśnie prosimy: o głębokie, wewnętrzne spojrzenie na Boga, na cały otaczający świat, na ludzi, na samych siebie, na nasze życie… Abyśmy nie byli ludźmi pustymi, wiecznie zapędzonymi, odbierającymi życie „po łebkach”, pospiesznie i pobieżnie, ale byśmy żyli głębią… A w tej głębi – budowali najgłębszą, osobistą, intymną, nierozerwalną wieź z Jezusem Chrystusem.

Bo On po to przyszedł, aby taką więź ze mną osobiście stworzyć. On takiej więzi ze mną – jak najgłębszej i jak najmocniejszej – bardzo chce. Czy i ja jej chcę? Czy mam świadomość, że taka właśnie więź przyniesie mi poczucie prawdziwego, duchowego bezpieczeństwa i pokoju w sercu, wobec tego wszystkiego, co się wokół mnie dzieje?… Co zrobię jeszcze dzisiaj, już teraz, aby tę więź zbudować, by ją jak najbardziej wzmocnić?…

6 komentarzy

  • Dołączam się do życzeń Księdza Jacka, dla Mamy, Pani Danuty i proszę by Bóg , który dzisiaj jawi mi się jako;
    Bóg – Mądrość
    Bóg – Błogosławiony
    Bóg- Ojciec Chwały
    Bóg – Słowo
    Bóg – Życie
    Bóg – Niewidzialny
    obdarzył dzisiejszą Solenizantkę swoją mądrością, swoim błogosławieństwem, swoją chwałą, swoim słowem i życiem. Boże Ojcze, choć sam niewidzialny działaj w sposób widzialny w życiu Pani Danuty. Amen.

  • W ogrodzie rajskim zakwitła lilia tedy przechodzili Jezus i Maryja gdy przechodzi ręce sobie podali i życzenia imieninowe Pani Danusi składać kazali.I ja przy tej sposobności życzę:dużo, dużo zdrowia i miłości.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.