Spójrzmy najpierw na siebie!

S

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

Pozdrawiam serdecznie z Surgutu, z Syberii, gdzie już jesiennie, chłodno, ale jeszcze nie ma zimy. Zapraszam do wspólnego porozmyślania nad Słowem Bożym. 

Prośmy, by Duch Święty pomógł nam usłyszeć to, co chce nam powiedzieć Pan Bóg.

(1 Tm 1,1-2.12-14) 

Paweł, apostoł Chrystusa Jezusa według nakazu Boga, Zbawiciela naszego, i Chrystusa Jezusa, naszej nadziei, do Tymoteusza, swego prawowitego dziecka w wierze. Łaska, miłosierdzie, pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, naszego Pana. Dzięki składam Temu, który mnie przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomości, w niewierze. A nad miarę obfitą okazała się łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie.

(Łk 6,39-42) 

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku», gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata”.

Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. 

Wszyscy znamy zapewne te słowa św. Jana Pawła II, które ja wziąłem sobie jako hasło prymicyjne. 

Wymagać od siebie, przede wszystkim od siebie – od takiej myśli chcę zacząć to rozmyślanie. Każde nawrócenie, każda praca nad sobą, każda przemiana musi się zaczynać od siebie. Zmieniam najpierw siebie, nie zaczynam od innych, nie wymagam od innych, nie staram się zmieniać innych, ale najpierw siebie. 

Wydaje się to oczywiste, ale w praktyce, ileż mamy z tym problemów. Ciągnie nas, by skrytykować innych, ciągnie nas, by osądzać innych, mówić źle o innych, wymagać od innych, a sami niewiele wysiłku wkładamy, żeby się nawrócić. 

A przecież każdy z nas wymaga nawrócenia. Jezus mówi dziś: „sam belki w swoim oku nie widzisz”. Zobaczyć belkę w swoim oku. Co to jest ta belka? To belka krzyża, którą Jezus wziął na Siebie, to ciężar, który rani Jezusa. To moje grzechy. 

Jezus mówi – sam belki w swoim oku nie widzisz. Nie widzimy belki w sobie, swoich grzechów nie widzimy, nie czujemy ciężaru grzechów, który to ciężar czuje Jezus. 

Jakże często ludzie przygotowują się do spowiedzi i mówią – ja nie wiem z czego się spowiadać, nie widzę żadnych grzechów, nikogo nie zabiłem, nikomu nic nie ukradłem, nigdzie nie chodzę… 

Ten człowiek chce szczerze żałować za grzechy, ale nie umie ich dostrzec. Trzeba nam spojrzeć na jeden dzień naszego życia – dziś. Spróbujmy zauważać każdy, nawet najmniejszy grzech. Spróbujmy go zauważać, nawet jak się wydaje, że to drobiazg – myśl zła, słowo niepotrzebne, osądzenie, pycha, lenistwo… Wydaje się nic strasznego, ale jeśli tego niestrasznego nazbiera się przez cały dzień dużo, to już zaczyna być ciężkie. Każdy grzech oddzielnie to małe drzazgi, ale jak ich się nazbiera kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt, w przeciągu jednego dnia, to zaczyna się poważny problem. 

Spróbujmy dziś tak patrzeć na swoje życie w ciągu dnia, a potem wieczorem zróbmy sobie rachunek sumienia – spróbujmy pozbierać te drzazgi z całego dnia i poczujemy ich ciężar. Spróbujmy wieczorem przeprosić Pana Boga za nasze grzechy, w modlitwie, ale konkretnie, za konkretne grzechy. To potem pomoże nam dobrze przygotować się do spowiedzi. 

U innych zwykle łatwiej dostrzega się grzechy, nawet niedociągnięcia, niedoskonałości, niż u siebie. Dlatego te słowa Jezusa. 

Zostawmy innych. Spójrzmy na siebie.

Pamiętam takie spotkania, np. z bezdomnym człowiekiem, który nie ma mieszkania, nie ma pracy, nie ma bliskich, już dawno tkwi w różnych nałogach, trudno go zobaczyć trzeźwym, ale kiedy zaczynasz z nim rozmawiać, on ma rozwiązania na wszystkie problemy świata i Kościoła. On wie co trzeba zrobić, może skrytykować wszystkich dookoła – „ten powinien to, a tamtem tamto…” Dlaczego ten człowiek, jeśli tak się na wszystkim zna nie jest jakimś profesorem, dyrektorem, nie ma dobrej pracy…? 

To taki obraz człowieka, który widzi drzazgę w oku brata, a belki we własnym oku nie dostrzega. 

Ale to nie jakiś tam biedny człowiek – to my często tak postępujemy. Ileż krytykujemy, ile zauważamy błędów i zła w innych… W sobie nie zauważamy. 

Może właśnie dlatego zauważamy w innych, ponieważ chcemy odwrócić uwagę od siebie? Lepiej niech patrzą na innych, wtedy nikt nie zobaczy mojej belki. 

Łatwo udaje się nam osądzać, krytykować innych. 

Siedzi grupa ludzi, trochę porozmawiali i tematy się skończyły, jakaś niezręczna cisza. Nagle ktoś zaczyna krytykować – rządzących, dyrekcję, Kościół, kogokolwiek. Ważne, żeby kogoś krytykować. Nagle dyskusja się ożywia, wszyscy mają już coś do powiedzenia. Raczej rzadko się spotyka, żebyśmy zaczęli krytykować siebie, raczej innych. 

Ileż w nas jest tego dostrzegania drzazgi w oku brata… 

Przy czym, wyciągnięcie drzazgi z oka brata, pomoc w usunięciu jakiegoś paprocha, który wpadł do oka jest niewątpliwie dobrym uczynkiem, jest troską o innych. I Jezus nie mówi, żebyśmy nie pomagali bratu wyciągnąć drzazgi. Ostatnie słowa tego fragmentu mówią: „a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata”.

A więc my powinniśmy zauważać te drzazgi w oku brata, pomagać mu je wyciągać, ale dopiero po tym jak wyciągniemy własną belkę. Jeśli sami widzimy swoje grzechy, swoją słabość, jeśli sami się nawracamy, pracujemy nad sobą, dopiero wtedy możemy pomóc innym zobaczyć ich grzech i nawracać się. 

Zwykle, kiedy widzimy i uświadamiamy sobie swój grzech, pokorniej i spokojniej patrzymy na grzech innych. Mając świadomość tego jak sami jesteśmy słabi i grzeszni, z wiekszą pokorą i zrozumieniem odnosimy się do innych, do ich słabości. 

Dziś piątek, dzień śmierci Jezusa na Krzyżu, kiedy to Jezus wziął na Siebie naszą belkę, nasze grzechy. Spróbujmy przeżywać ten dzień w duchu pokuty, w duchu zauważania swoich grzechów, żalu za grzechy, przepraszania za swoje grzechy. Uwielbiajmy Jezusa w Jego męce i śmierci na Krzyżu. 

Na zdjęciu figura Józefa robotnika, który ociosuje belkę. Niech on nam pomoże wyciągnąć belkę ze swego oka i ją ociosywać. 

Pozdrawiam serdecznie i proszę o modlitwę. 

Niech Was błogosławi Bóg wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

Niżej słówko wczorajsze, które umieszczam nie ze względu na słówko, ale w drugiej części jest trochę krajobrazów ze złotej syberyjskiej jesieni.

Niżej link na naszą stronę internetową. Zobaczcie jak odbywało się rozpoczęcie szkolnego i katechetycznego roku, poświęcenie przyborów szkolnych.

https://catholicsurgut.ru/?p=4788

I jeszcze kilka zdjęć ze ślubu jaki odbył się w Nojabrsku, Państwo młodzi mają po 72, 73 lata, ale ich miłość, zakochanie, wzajemna troska mogą służyć przykładem.

 

2 komentarze

  • Duchu Święty uwrażliwiaj nasze oczy serca, nasze sumienia, byśmy wprzódy usunęli belkę ze swoich oczu a potem prowadzeni Twoją łaską, napełnieni Twoją mądrością i miłością próbowali ukazać błędne myślenie, złe czyny swojemu bratu , siostrze w wierze. Duchu Święty prowadź nas, jak Jezus poprowadził Szawła do poznania całej prawdy o sobie, że niemal w jednej chwili zmienił kierunek starego myślenia na nowy Chrystusowy. Duchu Święty towarzysz nam, jutrzejszym uczestnikom jednodniowych rekolekcji w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej. Przed tronem Bolesnej Matki, będę pamiętała o Was, blogowa Rodzinko.

    • Bardzo dziękuję – w imieniu całej blogowej Rodziny! Nasza wzajemna modlitwa jest z pewnością wielką wartością tego forum – oprócz świetnych komentarzy Czytelników!
      xJ

Ks. Marek Autor: Ks. Marek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.