Ze skarbca swego serca…

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym urodziny przeżywał Ksiądz Sławomir Zaczek, Proboszcz Parafii Radomyśl, gdzie przez dwa miesiące pomagałem duszpastersko, w zeszłym roku.

Z kolei, imieniny przeżywał wczoraj Łukasz Lisiewicz, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.

Życzę świętującym, aby Ich życie i praca przynosiły tylko dobre owoce – duchowe i materialne. Zapewniam o modlitwie!

A Księdzu Markowi dziękujemy za wczorajsze słówko z Syberii, szczególnie za mocne wskazanie – przypomnienie – że każdą reformę świata trzeba zaczynać od siebie. I że to my sami powinniśmy zadbać o swoje nawrócenie, zanim zaczniemy nawracać, lub chociażby pomagać w nawracaniu innych.

Wszyscy na pewno dobrze znamy słowa Jana Pawła II, iż mamy od siebie wymagać, choćby inni od nas nie wymagali. Znamy je także z tego powodu, iż stały się one kapłańskim hasłem Księdza Marka. Niosą one w sobie bardzo mocne i wyraziste przesłanie, stanowiące drogowskaz na drodze do doskonałości chrześcijańskiej.

Dziękujemy Księdzu Markowi za rozwinięcie – w dniu wczorajszym – tej myśli i jasne wskazania, co i jak mamy w tym względzie robić. Zapewniamy o modlitwie, o którą za każdym razem nas prosi.

A oto dzisiaj – jak w każdą sobotę – słówko Księdza Leszka. Niezmiernie serdecznie dziękuję za jego przygotowanie.

Pochylmy się zatem nad Bożym słowem, aby przekonać się, co mówi do nas Pan? Co mówi konkretnie do mnie – dzisiaj? Duchu Święty, rozjaśnij umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 23 Tygodnia zwykłego, rok I,

11 września 2021.,

do czytań: 1 Tm 1,15–17; Łk 6,43–49

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:

Nauka to zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników, spośród których ja jestem pierwszy. Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego.

A Królowi wieków nieśmiertelnemu, niewidzialnemu, Bogu samemu cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo: nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta.

Czemu to wzywacie Mnie: «Panie, Panie», a nie czynicie tego, co mówię? Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je.

Podobny jest do człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź, potok wezbrany uderzył w ten dom, ale nie zdołał go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany.

Lecz ten, kto słucha, a nie wypełnia, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu. Gdy potok uderzył w niego, od razu runął, a upadek jego był wielki”.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus dokonuje podziału. Dzieli ludzi na tych, którzy są dobrzy i przynoszą dobre owoce oraz na tych, którzy są źli i nie przynoszą żadnego owocu, bądź ich owoce są niedobre, zgniłe, robaczywe…

Jezus wyjaśnia, że to, jakim kto jest człowiekiem, zależy od jego wnętrza, czyli od jego serca. Serce jest jak skarbiec, w którym każdy człowiek ukrywa swoje zamiary, myśli i pragnienia. Dlatego też ludzkie zachowania i czyny są zwierciadłem ich serc. To, co mówimy czy czynimy, tak bardzo pokazuje, czym karmimy nasze serca. Bo to, co mamy w sobie, determinuje nas… Możemy udawać, okłamywać wszystkich dookoła, pokazywać siebie takimi, jakimi nie jesteśmy, ale ostatecznie – prędzej czy później – to, co nosimy w sercu, wyjdzie na jaw i nas obnaży…

Jezus mówi: Czemu to wzywacie Mnie: „Panie, Panie!”, a nie czynicie tego, co mówię?

Przez te słowa wskazuje nam wyraźnie, że konieczne jest właściwe podejście do wiary. A my najchętniej chcielibyśmy, żeby tak bez żadnego wysiłku, bez żadnego wyrzeczenia, bez żadnego poniesionego nakładu – należeć do królestwa Bożego.

Owszem, czytamy Pismo Święte, słuchamy kazań i zachwycamy się działaniem Boga; wydaje się, że jesteśmy rozmodleni i rozśpiewani, ale poza tym nic z siebie nie dajemy dla wspólnego dobra… To wszystko jest takie suche i na pokaz… Jedno myślimy, a drugie robimy… Na ustach mamy piękne słowa, a w sercu pustkę, niechęć, nienawiść…

Chociaż uchodzimy za ludzi wierzących, to jednak często miotamy się z jakimś rozdwojeniem czy rozpęknięciem, z brakiem koordynacji serca i czynu. Wydaje się nam, że kilka słów modlitwy „Panie… Panie…”, „Bądź uwielbiony…”, „Zmiłuj się nad nami…”, jakieś wysłuchanie Mszy Świętej od czasu do czasu – będzie naszą przepustką do wiecznej szczęśliwości… Beztrosko siedzimy na tronie swojego życia i w modlitwach rozkazujemy Panu Bogu, co ma dla nas uczynić.

A Pan Jezus mówi: „Nie, nie tak ma być! To nie ma być tylko modlitwa, ale za tą modlitwą muszą iść i czyny!” Jezus wskazuje wyraźnie, że nie wystarczy czytać słowo Boże, ale przede wszystkim trzeba nim żyć… Nie wystarczy tylko odstać w Kościele w czasie Eucharystii, ale trzeba uczestniczyć również w życiu tego Kościoła. Jezus zaprasza do aktywności i zaangażowania w sprawy Boże… Niestety, z tym bywa różnie ….

W jednej parafii ksiądz proboszcz zaproponował młodej nauczycielce wychowania muzycznego – często obecnej na nabożeństwach – aby poprowadziła scholę dziecięcą. W odpowiedzi usłyszał: „Wie Ksiądz, nie czuję takiej potrzeby… Dlaczego akurat ja mam śpiewać? Przecież są inni…”

Dokładnie tak, na pewno są inni, ale nasuwa się też pytanie, które należałoby zadać: „A dlaczego akurat inni, a nie ta dziewczyna, mają się angażować w sprawy Kościoła?” Tym bardziej, że w kwestii prowadzenia chóru, z racji wykształcenia czy zainteresowań, ta pani należała do osób najbardziej kompetentnych.

Niestety, wielu z nas postępuje podobnie i chociaż to prawda, że czasami trzeba odmówić, że pomimo swoich zdolności nie każdy może się angażować – są rożne sytuacje życiowe – ale tutaj przede wszystkim chodzi o wykazanie jakiejkolwiek chęci, empatii, jakiegoś zainteresowania…

Gdyby każdy miał takie podejście do pełnienia określonych funkcji w Kościele – na zasadzie „spychologii”, a więc pytania: „Dlaczego ja?”, to choć Kościół budowany jest na Boskim fundamencie – co gwarantuje mu trwałość i istnienie do końca świata – to jednak jego jakość byłaby zachwiana, bo w dużej mierze jego kondycja zależy od zaangażowania wiernych.

Każda forma uczestnictwa w życiu Kościoła wzmacnia fundamenty wiary i utwierdza w bliskości Boga. Taki zaangażowany w sprawy Boże człowiek buduje swój fundament na skale. I chociaż przygotowanie i kopanie takiego fundamentu wymaga wiele wysiłku i pracy, to jednak warto! Warto przetrwać w obliczu kłopotów, zwątpień, czy też gorszych momentów w życiu. Czasami trzeba się zatrzymać, podjąć różne wyrzeczenia, popracować… Może jakieś rekolekcje, może jakaś pustynia albo refleksja przed Najświętszym Sakramentem, chwila ciszy?…

Bóg, który mieszka w naszym sercu, szuka różnych sposobów dotarcia do człowieka, bo chce do niego mówić, uwrażliwiać i zachęcać do realizowania, wcielania w życie Jego nauki. Tym, co skleja wszelkie rozpęknięcia, a w szczególności rozbieżności w naszych słowach i czynach, jest Sakrament pokuty i pojednania. To w nim nasze słowa odzyskują wartość, a serce nabiera motywacji do działania, przemieniając słowo w czyn.

Dlatego też, jeśli nasze plany życiowe, naszą codzienność oprzemy na silnym jak skała fundamencie wiary, to jeśli nawet przyjdą klęski, burze niepowodzeń, powodzie złych emocji, różne dolegliwości i cierpienia, to nie będziemy – jak namiot – zmieceni podmuchem wiatru. Wręcz przeciwnie – nigdy tej wiary nie stracimy, ale poradzimy sobie w każdej sytuacji, bo będziemy trwać, silnie wykorzenieni w Chrystusa i ufni, że nas ochroni.

Zatem, podejmijmy trud ciągłego przemieniania naszych serc, bo dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło.

Kto przemienia swoje serce, czyniąc je dobrym, ten buduje na skale.

4 komentarze

  • “Nie idzie bowiem w tej chwili w Ojczyźnie naszej tylko o zmianę instytucji społecznej, nie idzie też o wymianę ludzi, ale idzie przede wszystkim o odnowienie się człowieka. Idzie o to, aby człowiek był nowy, aby nastało “nowych ludzi plemię”. Bo jeżeli człowiek się nie odmieni, to najbardziej zasobny ustrój, najbardziej bogate państwo nie ostoi się, będzie rozkradzione i zginie. Cóż bowiem z tego – powiem może trywialnie – że krążąca butelka spirytusu przejdzie z rąk jednych pijaków do rąk innych pijaków! Powiem jeszcze bardziej drastycznie: że klucz od kasy państwowej przejdzie z rąk jednych złodziei w ręce drugich złodziei ?! Przecież chyba nie o to idzie, żeby wszyscy złodzieje mieli dostęp do kasy i wszyscy pijacy do wódki, tylko żeby sumienie wszystkich się obudziło, żebyśmy zrozumieli naszą odpowiedzialność za naród, który Bóg wskrzesza”.
    Kardynał Stefan Wyszyński

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.