Matka najlepiej zrozumie…

M

Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie wszystkich pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia!

Zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Na co tak szczególnie zwraca mi uwagę? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej,

15 września 2021.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Hbr 5,7–9; J 19,25–27 lub Łk 2,33–35

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Chrystus podczas swojego życia doczesnego z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.

A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Obok krzyża Chrystusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.

Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”.

I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

ALBO:

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Po przedstawieniu Jezusa w świątyni Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono.

Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

Przeżywając dziś – w bezpośredniej bliskości Święta Podwyższenia Krzyża Świętego – wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej, warto wspomnieć już na początku, że przez wiele stuleci Kościół obchodził dwa święta dla uczczenia cierpień Matki Bożej: w piątek przed Niedzielą Palmową – Matki Bożej Bolesnej i 15 września – Święto Siedmiu Boleści Maryi.

Pierwsze spośród wymienionych świąt wprowadzono w Niemczech, w roku 1423, w diecezji kolońskiej i nazywano je „Współcierpienie Maryi dla zadośćuczynienia za gwałty, jakich dokonywano na kościołach katolickich”.

Drugie z kolei miało nieco inny charakter. Od XIV wieku motyw siedmiu boleści Maryi często się pojawiał. Tymi boleściami – według tradycji – miały być: proroctwo Symeona, ucieczka do Egiptu, zgubienie Jezusa w Jerozolimie, spotkanie z Jezusem na Drodze Krzyżowej, Ukrzyżowanie i Śmierć Jezusa, zdjęcie Jezusa z krzyża i złożenie Jezusa do grobu. Pius VII, w roku 1814, święto to rozszerzył na cały Kościół, wyznaczając je na trzecią niedzielę września. Święty Papież Pius X ustalił je na 15 września. W Polsce oba święta rychło się przyjęły.

Ostatnia, posoborowa zmiana kalendarza liturgicznego zniosła święto przed Niedzielą Palmową i pozostawiła tylko to z 15 września, jako łączące oba poprzednie święta w jedno wspomnienie – Matki Bożej Bolesnej.

Przeżywamy to wspomnienie – jak już nadmieniliśmy – w bezpośredniej bliskości Święta Podwyższenia Krzyża Świętego, podobnie, jak wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi obchodzimy w bezpośredniej bliskości Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa. Nie oddzielamy Matki od Syna; Jej Serca od Jego Serca, Jej cierpienia od Jego cierpienia… Nie oddzielamy, ale zauważamy łączącą je, serdeczną bliskość, a wręcz jedność.

I dlatego dzisiejsze czytania – począwszy od pierwszego, z Listu do Hebrajczyków, poprzez oba fragmenty Ewangelii, spośród których do liturgii wybieramy jeden – stawiają w centrum Osobę i cierpienia Jezusa Chrystusa.

Właściwie, w pierwszym czytaniu jest mowa tylko o Jezusie, natomiast Osoba i cierpienie Maryi tak wprost się tam nie pojawia. Na pewno, możemy się Jej obecności domyślać w tym oto stwierdzeniu, iż Jezus, gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają. Przecież Maryja najuważniej i najdokładniej słuchała swego Syna, Ona – Jego Matka – była też Jego pierwszą i najpilniejszą Uczennicą. Ale o Jej cierpieniu tutaj nie słyszymy.

Słyszymy o nim w obu fragmentach ewangelicznych, przy czym w pierwszym mowa jest o faktycznym bólu, jaki Maryja przeżywała pod Krzyżem, w drugim zaś – jest to zapowiedź cierpienia, jakie przyjdzie na Nią w związku z tym, że jest Matką Zbawiciela. Zauważamy zatem, że ofiara cierpienia Maryi jest tak naprawdę współcierpieniem z Jezusem. Ofiara ta dokonuje się w kontekście Ofiary Jezusa, w jedności z nią, w jej cieniu… A może lepiej powiedzieć – w blasku Ofiary Jezusa!

I to jest może właśnie jakieś konkretne wskazanie dla nas, żebyśmy i my także nasze cierpienia przeżywali zawsze w jedności i bliskości z Jezusem. Wtedy będziemy pewni, że to cierpienie nas nie przerośnie i zawsze będzie miało sens, nie będzie cierpieniem „na darmo”, niepotrzebnym, bez znaczenia… To będzie cierpienie uświęcające i uszlachetniające.

Owszem, to nie znaczy, że mamy go chcieć lub wyglądać, ale skoro przychodzi i tak, i tak, to lepiej, byśmy go nie marnowali, ale by przyniosło nam jak najwięcej duchowych owoców. Jeżeli tak, jak Maryja, będziemy swoje cierpienia, swoje życiowe krzyże najściślej łączyć z tym jedynym Krzyżem, na którym dokonało się nasze zbawienie; jeżeli będziemy jak najściślej łączyć nasze cierpienia z cierpieniami Jezusa, to tym samym będziemy je łączyć z cierpieniami Maryi, z Jej przeżyciami, bo Ona zawsze jest przy Jezusie!

A w takie bliskości – w bliskości Jezusa i Jego Matki – nigdy się nie załamiemy, ani nie stracimy nadziei i chęci do życia. A nawet – radości życia! Oczywiście, radości rozumianej jako stan wewnętrznego pokoju i czystego sumienia, a nie jako tania wesołkowatość i pusty śmiech. Przeżywając wszystko z Jezusem – a tym samym: z Maryją – zawsze wyjdziemy na prostą… Zawsze odnajdziemy promyk nadziei…

Bo Matka pocieszy i otrze łzy… A przecież nikt spośród wszystkich ludzi na świecie tak dobrze nie zrozumie cierpienia dziecka, jak właśnie matka… A już szczególnie – ta jedyna Matka…

2 komentarze

  • „…stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają.”
    „Dla wszystkich, którzy Go słuchają” . Czy słucham Jezusa, co to dla mnie znaczy?
    Czy słucham Jezusa we wszystkim? We wszystkim, czyli w nauczaniu , przykazaniach…
    Czy czytam codziennie Pismo Święte, rozważam, medytuję, siedzę w ciszy i nadsłuchuję poruszeń serca…
    Czy słucham wygłaszanych Słów Ewangelii, Czytań ze stołu( ołtarza) Słowa…
    Czy spotykam się z Bogiem w czasie codziennego życia, w domu , w pracy, na uczelni, w szkole…
    Czy zgadzam się ze wszystkim co ” usłyszę” od Jezusa?
    Niech Twoją wolę, Boże, wypełnię w swoim życiu.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.