Czyż Bóg nie weźmie w obronę?…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym czwartą rocznicę Chrztu Świętego przeżywał mój Siostrzeniec, Tomek Niedźwiedzki. Niech łaska Boża działa w Nim i prowadzi przez całe życie! A On – niech z nią owocnie współpracuje.

Imieniny natomiast przeżywali wczoraj:

Renata Gulewska, pracująca niegdyś w obsłudze hotelu i restauracji „Jakubowa Izba”, przy trasie Warszawa – Lublin. Czasami, będąc w drodze, wpadałem tam na obiad. Z Panią Renatą, przy okazji tych odwiedzin, odbywaliśmy zwykle wiele dobrych rozmów o życiu i wierze. Obecnie Pani Renata pracuje gdzie indziej, ale udaje nam się utrzymywać kontakt telefoniczny i smsowy. Bardzo go sobie cenię, bo bardzo cenię sobie głęboką wiarę Pani Renaty, którą też szczerze się buduję;

Renata Malinowska, Żona Pana Leszka, Kościelnego w mojej rodzinnej Parafii;

Jonasz Kargulewicz – Lektor z tejże Parafii, współtworzący ze mną i z grupą swoich Kolegów – Lektorów rekolekcje wielkopostne w FARO TV w trakcie tegorocznego Wielkiego Postu; Człowiek pobożny i bardzo mądry.

Urodziny zaś przeżywał wczoraj Ojciec Mateusz Fleiszerowicz, Franciszkanin, mój Kolega ze studiów prawa kanonicznego na KUL, a obecnie Proboszcz franciszkańskiej Parafii w Nysie.

Wszystkich wczoraj świętujących powierzam opiece Bożej Opatrzności! Niech Im Pan błogosławi!

A dzisiaj upraszam wszelkiego błogosławieństwa dla Współautorów, Komentatorów i wszystkich Czytelników naszego bloga – w jedenastą rocznicę jego powstania. Dziękuję Bogu za każdą i każdego z Was! W najbliższych dniach odprawię Mszę Świętą w Waszej intencji i w Waszych intencjach!

I właśnie jednemu ze Współautorów – Księdzu Markowi – dziękuję za wczorajsze słówko z Syberii. A wraz z Księdzem Markiem – dziękuję całej Ekipie, która wraz z Nim tworzyła to słówko, ale też na co dzień, wraz z Nim, buduje tam, na Syberii, królestwo Boże w sercach ludzi. Dziękujemy za wczorajsze przesłanie: pisane, mówione, śpiewane, opatrzone tyloma pięknymi zdjęciami! Rzeczywiście, mamy za co Bogu dziękować, wpatrując się w piękno stworzonego przezeń świata. Pomimo tylu zabiegów ludzi, aby to piękno zniszczyć, ono wciąż nas zachwyca. Niech nas zatem zachwyca miłość Boga do nas! Dlatego nie możemy oglądać się wstecz, jak żona Lota, za dawnym życiem, leczy iść naprzód, za Jezusem – i do Niego. Dziękujemy za te cenne wskazania i modlitwą wspieramy to wielorakie dobro, jakie się dokonuje w Surgucie i wokół niego, w promieniu kilku tysięcy kilometrów!

A za dzisiejsze słówko dziękuję kolejnemu Współautorowi, Księdzu Leszkowi. Jego posługę także ogarniam modlitwą – i Was o to proszę!

Zanim jednak do niego przejdziemy, chciałbym podzielić się z Wami smutną – tak po ludzku – wiadomością o śmierci Ojca Maksymiliana Adama Świerżewskiego, którego znaleziono wczoraj w siedleckim parku, ze śladami brutalnego pobicia. Niestety, lekarzom w szpitalu nie udało się uratować Jego życia i odszedł do Pana. Miał zaledwie trzydzieści pięć lat, posługiwał w siedleckiej Parafii, prowadzonej przez Franciszkanów konwentualnych. Więcej o tym:

http://www.podlasie24.pl//miasto-siedlce/kosciol/nie-zyje-franciszkanin-poslugujacy-w-siedleckiej-parafii-3378f.html

Komentarz pozostawiam już Wam… Co najwyżej – kieruję kolejną prośbę o modlitwę: za Ojca Maksymiliana; za tych, których Jego śmierć najbardziej dotknęła; za Sprawców tego nieszczęścia – i za całą naszą obecną rzeczywistość, która staje się coraz bardziej brutalna i nieprzyjazna Bogu…

Teraz zaś pochylmy się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii i pomyślmy: Co mówi dziś do mnie Pan? Tak konkretnie – właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 32 Tygodnia zwykłego, rok I,

Wspomnienie Św. Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna,

Pierwszych Męczenników Polski,

13 listopada 2021.,

do czytań: Mdr 18,14–16;19,6–9; Łk 18,1–8

CZYTANIE Z KSIĘGI MĄDROŚCI:

Gdy głęboka cisza zalegała wszystko,

a noc w swoim biegu dosięgała połowy,

wszechmocne Twe Słowo z nieba, z królewskiej stolicy,

jak miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz,

jak srogi wojownik runęło w pośrodek zatraconej ziemi.

I stanąwszy, napełniło wszystko śmiercią:

nieba sięgało i rozchodziło się po ziemi.

Całe stworzenie znów zostało przekształcone w swej naturze,

powolne Twoim rozkazom,

by dzieci Twe zachować bez szkody.

Obłok ocieniający obóz i suchy ląd ujrzało,

jak się wynurzał z wody poprzednio stojącej:

droga otwarta z Morza Czerwonego

i pole zielone – z burzliwej głębiny.

Przeszli tędy wszyscy, których chroniła Twa ręka,

ujrzawszy cuda godne podziwu.

Byli jak konie na pastwisku

i jak baranki brykali,

wielbiąc Ciebie, Panie, któryś ich wybawił.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.

W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie chciał.

Lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»”.

I Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

Dzisiaj Jezus zaprasza nas do nieustannej i wytrwałej modlitwy. Posługuje się przypowieścią o wdowie, zwracającej się z prośbą do bezdusznego sędziego. Jezus tak mówi: W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!”

Jakże trudna musiała być sytuacja, w której znalazła się ta kobieta. Czuła się sama, bezbronna, bezsilna i zmagała się z jakimś przeciwnikiem, który jej zagrażał. Nie zważając na konsekwencje poszła do potężnego sędziego, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.

Zauważmy, iż już sama decyzja pójścia do tak wysoko postawionej osoby, była przejawem niesamowitej determinacji. Ona wiedziała, że sama sobie nie poradzi, że musi poprosić o pomoc, upomnieć się o wsparcie. Nie miała nic do stracenia – poszła i natarczywie prosiła. Jak dalej czytamy w Ewangelii, natarczywość opłaciła się. Potężny sędzia miał już dość „zawracania głowy” i rzekł: Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie nachodziła mnie bez końca i nie zadręczała mnie.

Największym dobrem i radością człowieka powinien być Pan Bóg, ponieważ bez Boga człowiek również sobie w życiu nie poradzi. Dlatego też, aby Go odszukać, spotkać, doświadczyć Jego bliskości i zjednoczyć się z Nim, człowiek musi się zdobyć na pewien wysiłek. Zatem, podobną prośbę, jak ta wdowa, powinniśmy i my zanosić do wszechmogącego i sprawiedliwego Boga.

Wszyscy bowiem bez wyjątku mamy wielkiego wroga, którym jest diabeł, a gigantycznym zagrożeniem dla każdego człowieka jest całe piekło. Wróg ten usiłuje zdobyć na ziemi swoich zwolenników, aby byli przeszkodą dla ludzi w osiągnięciu zbawienia. Chce przede wszystkim wykorzenić wiarę w sercach ludzi, przyczynić się do ich zdeprawowania i w konsekwencji – do wiecznego potępienia.

To zły duch sieje nienawiść w rodzinach, konflikty w pracy, psuje relacje międzyludzkie. To zły duch sieje zazdrość, nakręca do gromadzenia ziemskich posiadłości, a w efekcie zmusza człowieka do posiadania więcej i więcej, promując przy tym konsumpcjonizm, w wyniku czego „kradnie” czas. Chodzi o to, aby człowiek nie miał czasu na troskę o swoje uświęcenie, nie miał czasu na relację z Bogiem.

Jedynym i potężnym ratunkiem dla człowieka jest modlitwa. Modlitwa umacnia wiarę, która wynika z więzów przyjaźni, miłości, oddania się Bogu, a także świadomości własnych słabości, grzeszności ludzkiej natury, a w konsekwencji – potrzeby miłosierdzia i pomocy ze strony Boga w drodze do zbawienia. Natomiast zdystansowane odniesienie do modlitwy wynika z reguły z poczucia pychy i fałszywej samowystarczalności.

Chrystus zapewnia nas, że Bóg bierze w obronę modlących się do Niego: A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę”.

Modlitwa to duchowy środek komunikacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Dopóki wznosimy ręce ku górze, dopóki zanosimy do Boga nasze prośby, zwycięstwo jest zawsze po naszej stronie. Kiedy zaś nasze ręce słabną i odpuszczamy – możne być różnie.

Nieustępliwość w modlitwie jest znakiem naszego faktycznego i autentycznego pragnienia. Modlitwa daje siły! Niemniej jednak, czasami musimy czekać na efekty modlitwy. Nie zawsze jeden dzień, miesiąc, a nawet rok naszych modlitw przyniesie od razu zamierzony efekt. Czasem „brak Bożej odpowiedzi” bywa próbą naszej wiary. Musimy wierzyć, że Bóg w swej dobroci doceni wytrwałe serce, które nie ustaje w modlitwie. Trzeba pokornie ufać, że Bóg zadziała wtedy, kiedy uzna to za stosowne.

Przypomina mi się historia – którą usłyszałem będąc na rekolekcjach – o ojcu, któremu lekarze powiedzieli, że jego kilkuletnia córka nie przeżyje nocy. Była w szpitalu. Człowiek ten nie zastanawiając się, postawił wszystko na jedną kartę: natychmiast wsiadł do samochodu, pojechał kilkaset kilometrów do sanktuarium Matki Bożej. Była noc, drzwi świątyni zamknięte, a on, trzymając się kurczowo bramy, całą noc się modlił: „Panie, ocal ją! Panie, daj jej życie!”

Modlił się do Matki Bożej całą noc, wołając do Boga, płacząc z serca. Następnego dnia, gdy wrócił do szpitala, zastał płaczącą żonę. I pomyślał: „Córka nie żyje!” A żona powiedziała: „To niezrozumiałe, nie da się wyjaśnić – lekarze mówią, że to coś dziwnego… Wygląda na to, że jest uleczona!

W modlitwie chodzi przede wszystkim o to, aby być blisko Pana Boga, by być z Nim zjednoczonym. Pan Bóg jest naszym przyjacielem i potrzebuje relacji z człowiekiem. Nie można jedynie mówić: „Kocham Cię, Boże!”, lub: „Jestem Twoim przyjacielem”, a zarazem nie utrzymywać z Nim kontaktu. Jedno wyklucza drugie!

Miłość potrzebuje relacji, kontaktu i rozmowy. Można to odnieść do naszych ziemskich relacji – jeżeli ktoś mówi, że jest moim przyjacielem, a nie utrzymuje kontaktu, stroni od spotkania, rozmowy, tłumaczy się brakiem czasu – to czy na pewno jest to przyjaźń? Czy to, co mówi, jest prawdziwe?

Każdy człowiek, który angażuje się w modlitwę, winien to czynić regularnie, ponieważ modlitwa to nie jest jakaś jednorazowa „akcja”, ale jest to „styl życia”. Człowiek ciągle potrzebuje Bożej pomocy, a Bóg ceni prostolinijność. On nie oczekuje od nas pięknych, wyuczonych tekstów – On oczekuje, iż w rozmowę z Nim włożymy serce, szczerość, pokorę i wytrwałość. Nie chce, aby była to rozmowa, która krępuje, ale taka, która daje radość spotkania i bycia razem.

Trafnie skomentowała to św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która powiedziała, że nie ma odwagi patrzeć na książki w poszukiwaniu pięknych modlitw… Ona robi tak jak dziecko, które jeszcze nie nauczyło się czytać – wszystko mówi Bogu…

W tym miejscu chciałbym przytoczyć piękny przykład dziecięcego ofiarowania, dziecięcej spontanicznej i prostej modlitwy, który przeczytałem w jednym z katolickich kwartalników. Przykład, który pokazuje, że Pan Bóg jest i słucha… I nie tylko słucha, a też wysłuchuje!

Otóż, Kinga – mała dziewczynka – upadła i straciła przytomność. Natychmiast przewieziono ją do szpitala. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok: niebezpiecznie usytuowany guz mózgu. Potrzebna była szybka interwencja chirurgiczna. Operacją zajął się doświadczony chirurg, który był osobą niewierzącą. Przed operacją lekarz poinformował rodziców, że nie może dać gwarancji powrotu do zdrowia małej pacjentki. Usunięcie guza może spowodować różne nieodwracalne zmiany.

Kingę położono na stole operacyjnym. Siostra, przygotowująca do operacji, powiedziała: „Kingusiu, dostaniesz teraz kropelki i po nich zaśniesz, a kiedy się obudzisz, nie będzie cię już bolała główka”. Na to dziewczynka: „Skoro idę już spać, to chcę się jeszcze pomodlić”… Uklękła na stole operacyjnym i zaczęła wzbudzać intencje: za tatusia, za mamusię, za dziadków, za pielęgniarki i za pana doktora.

Niewierzący lekarz, słysząc te słowa, nie ukrywał wzruszenia. Operacja udała się. Lekarz operujący zastrzegł sobie bezpośredni nadzór nad pacjentką. Po tym zdarzeniu nawrócił się i w katolickiej gazecie zamieścił artykuł, z którego wynikało, że nawrócenie przyszło przez modlitwę małej Kingi. Kilka prostych słów małej dziewczynki, a jaki efekt…

Pan Bóg działa! Naprawdę działa – i to różnymi metodami. Czasami kilka najprostszych słów, skierowanych do Boga, czyni cuda. Nie obawiajmy się prosić, błagać, oddawać Bogu nasze trudne sprawy i relacje. Pan Bóg na pewno zadziała. Zadziała w taki sposób w jaki nawet nie śmieliśmy pomyśleć – w sposób, którego się nawet nie spodziewaliśmy. On zadziała po swojemu.

A nasze prośby będą w sposób widoczny – a może nawet spektakularny – wysłuchiwane. On sam weźmie nas w obronę i na pewno będziemy zwycięzcami. Nie narzucajmy Bogu naszych metod, bo na nic tu ziemskie mądrości i ludzka przebiegłość.

Prośmy raczej o łaskę gorliwej i wytrwałej modlitwy! Zawalczmy od dzisiaj o takie wewnętrzne zdyscyplinowanie. Ufajmy Panu do końca swoich dni i róbmy wszystko, co jest zgodne z Jego wolą. A Bóg – w odpowiednim czasie – w stu procentach ześle swoją łaskę!

4 komentarze

  • Wiele refleksji rodzi się w mojej głowie po przeczytaniu wszystkiego. Zacznę od najważniejszego od Ewangelii. Odwaga na którą się zdobyła wdowa jest dla mnie kobiety niewyobrażalna ale i przemyślenia oraz decyzja sędziego równie niespodziewana. Ponieważ jednak jest to przypowieść Jezusa, kierowana dziś do mnie, więc rozważam również te słowa Jezusa „A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. ” I rodzi się we mnie pytanie; czy wołam do Boga dniem i NOCĄ?….Czy jest we mnie wystarczająca wiara?…czy jest we mnie nadzieja? na pomoc Bożą… czy jest we mnie wystarczająca miłość?…
    Wieczny odpoczynek , racz Ojcu Maksymilianowi, dać Panie a światłość wiekuista niechaj Mu świeci na wieki wieków. Amen.
    Ps. Nie będę komentować. Powiem tylko, że to nie była wola Boga! To człowiek, zły człowiek zadecydował o śmierci swojego „brata”
    Przykłady wysłuchanej modlitwy, które podał ks. Leszek wskrzeszają wiarę, rodzą nadzieje, świadczą o miłości.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.