Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj wybieram się do Parafii Lipiny Górne w Diecezji zamojsko – lubaczowskiej, gdzie będę przewodniczył liturgii pogrzebowej ś.p. Jana Gliniewicza, Wuja mojego Taty, czyli Brata Babci Weroniki. Mieliśmy bardzo niewielki kontakt z tą częścią naszej Rodziny, ale skoro dotarła do nas wiadomość, więc ruszamy z Tatą na pogrzeb. Tak się składa, że w tej Parafii sprawowałem kiedyś liturgię odpustową. Było to w maju 2002 roku!
Jakież było moje zdziwienie, kiedy zadzwoniłem, by zapowiedzieć swój przyjazd i zorientowałem się, że Proboszczem jest tam niezmiennie Ksiądz Kanonik Stanisław Małysz, który był nim także wtedy! Tak w ogóle, to jest nim od 1993 roku! I – o dziwo – od razu skojarzył, z kim rozmawia i pierwszy wspomniał mój pobyt w Parafii. A było to przecież dziewiętnaście lat temu! Podziwiam taką pamięć! Będzie mi bardzo miło spotkać się i odnowić znajomość!
Natomiast dla ś.p. Jana będziemy upraszać łaski wiecznego zbawienia.
Wyrażam ogromną radość i wdzięczność Bogu i Przedstawicielom Społeczności akademickiej naszej Uczelni – za wczorajsze wspólne przeżywanie Mszy Świętej za Zmarłych, związanych z Uczelnią. Po Mszy Świętej odbyło się spotkanie przy herbacie i naprawdę dobre rozmowy na różne życiowe tematy. Także te, związane z codzienną działalnością naszego Uniwersytetu. Niech Bóg będzie uwielbiony w budowaniu w tej atmosferze jedności i życzliwości!
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Pomocą – jak co poniedziałek – posłuży nam słówko Janka. Bardzo serdecznie Mu za to dziękuję!
Zatem, co dzisiaj mówi do mnie Pan? Z jakim osobistym przesłaniem zwraca się konkretnie do mnie? Duchu Święty, rozjaśnij umysł i serce!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 33 Tygodnia zwykłego, rok I,
15 listopada 2021.,
do czytań: 1 Mch 1,10–15.41–43.54–57.62–64; Łk 18,35–43
CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI MACHABEJSKIEJ:
Wyszedł korzeń wszelkiego grzechu, Antioch Epifanes, syn króla Antiocha. Przebywał on w Rzymie jako zakładnik, a zaczął panować w sto trzydziestym siódmym roku panowania greckiego.
W tym to czasie wystąpili spośród Izraela synowie wiarołomni, którzy podburzyli wielu ludzi, mówiąc: „Pójdźmy zawrzeć przymierze z narodami, które mieszkają wokoło nas. Wiele złego bowiem spotkało nas od tego czasu, kiedyśmy się od nich oddalili”. Słowa te w ich mniemaniu uchodziły za dobre. Niektórzy zaś spomiędzy ludu zapalili się do tej sprawy i udali się do króla, a on dał im władzę, żeby wprowadzili pogańskie obyczaje. W Jerozolimie więc wybudowali gimnazjum według pogańskich zwyczajów. Pozbyli się też znaku obrzezania i odpadli od świętego przymierza. Sprzęgli się też z poganami i zaprzedali się im, aby robić to, co złe.
Król wydał dekret dla całego państwa. „Wszyscy mają być jednym narodem i niech każdy zarzuci swoje obyczaje”. Wszystkie narody przyjęły ten rozkaz królewski, a nawet wielu Izraelitom spodobał się ten kult przez niego nakazany. Składali więc ofiary bożkom i znieważali szabat.
W dniu piętnastym miesiąca Kislew sto czterdziestego piątego roku na ołtarzu całopalenia wybudowano „ohydę spustoszenia”, a w okolicznych miastach judzkich pobudowano także ołtarze; ofiary kadzielne składano nawet przed drzwiami domów i na ulicach. Księgi Prawa, które znaleziono, darto w strzępy i palono ogniem. Królewskie polecenie zabijało tego, u kogo gdziekolwiek znalazła się Księga Przymierza albo jeżeli ktoś postępował zgodnie z nakazami Prawa.
Wielu jednak spomiędzy Izraelitów postanowiło sobie i mocno się trzymało swego postanowienia, że nie będą jedli nieczystych pokarmów. Woleli raczej umrzeć aniżeli skalać się pokarmem i zbezcześcić święte przymierze. Oddali też swoje życie. Wielki gniew Boży strasznie zaciążył nad Izraelem.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi.
Wtedy zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie.
A gdy się zbliżył, zapytał go: „Co chcesz, abym ci uczynił?”
Odpowiedział: „Panie, żebym przejrzał”.
Jezus mu odrzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła”.
Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga. Także cały lud, który to widział, oddał chwałę Bogu.
A OTO SŁÓWKO JANKA:
W dzisiejszym słowie Bożym, które sam Bóg do nas kieruje, możemy usłyszeć, jak ludzie przestali przestrzegać szabatu i zaczęli składali ofiary bożkom. Gdy czytałem i rozważałem te dzisiejsze czytania, to doszedłem do wniosku, że to, o czym pisali tak wiele wieków temu, również i w naszych czasach się dzieje. Ludzie poszukują różnych rozwiązań swoich problemów. Oby chcieli przychodzić z nimi do Boga. Oby jak najczęściej przychodzili na Mszę Świętą.
Warto w tym momencie wspomnieć, że w porównaniu z tymi, którzy żyli przed nami, my jesteśmy takim pokoleniem, które nie doświadczyło dramatu wojny! Nie doświadczyło naprawdę śmiertelnie niebezpiecznych epidemii! Nie doświadczyło wielu innych nieszczęść. A właśnie te wszystkie wydarzenia zbliżały ludzi do Boga! Bo to właśnie u Niego ludzie szukali ratunku, pomocy! A teraz?
Wszystkie nowinki technologiczne najczęściej od Boga odciągają. Niemalże Go nam zastępują! W nich wszystkich szukamy ratunku, szukamy uspokojenia, szukamy rozwiązań. Tymczasem, o Bogu tak wielu z nas zapomina. Widać to chociażby po tym, ile czasu poświęcamy codziennie na telefon, komputer, telewizje. Dla co niektórych to już jest niemal religia! Smutne to , ale przecież tak jest – czyż nie?
Szukamy czasu, aby obejrzeć coś, pograć w coś. A gdzie jest czas na modlitwę? Gdzie jest czas na rozmowę z Tym, który nas stworzył? Wystrzegajmy się, moi Drodzy, marnowania czasu na rzeczy mało istotne, albo w ogóle nieistotne! Oczywiście, nowinki technologiczne są dla nas i możemy – a nawet powinniśmy – swobodnie z nich korzystać, lecz nie mogą stać się dla nas czymś ważniejszym, niż Bóg! Wręcz przeciwnie! Z ich pomocą mamy ewangelizować innych! Tak też można!
Przekonał nas o tym bł. Carlo Acutis! Dzięki mądremu wykorzystaniu współczesnych technologii stworzył stronę internetową, na której opisywał cuda eucharystyczne. Jest świetnym przykładem na to, że dzięki nowinkom technologicznym można pomóc innym odnaleźć wiarę. Można umocnić czyjąś wiarę!
Dzięki temu, że wiele rozmawiał on z Bogiem – bo właśnie to było ważniejsze w jego życiu niż komputer i internet – to jako piętnastoletni chłopak osiągnął świętość! Miejmy, moi Drodzy, taką wiarę, o jakiej słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Wszystko można dzięki wierze osiągnąć!
Dzięki wierze dokonywały się i wciąż się dokonują uzdrowienia. A zdarzały się również wskrzeszenia! Przykład prawdziwej i mocnej wiary daje nam niewidomy z dzisiejszej Ewangelii. Chociaż – jak słyszymy – ludzie uciszali go, żeby nie zakłócał spokoju i nie robił wokół siebie hałasu, to jednak on z całej swojej wiary i z całego swego serca wołał: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! I okazało się, że wystarczyły te dwa zdania, aby ten człowiek przejrzał!
Owszem, to Jezus go uzdrowił. Ale wielkie znaczenie miała tu jego WIARA! Można nawet powiedzieć, że to właśnie ta wiara go uzdrowiła.
W tym kontekście pomyślmy, jak my się modlimy? Czy z całego serca i z całej wiary? Czy może puszczamy słowa modlitwy na wiatr? Jeżeli modlitwa tego niewidomego człowieka była tak potężna, że sprawiła wręcz jego cudowne uzdrowienie, to i nasza też może taka być – czyż nie?
Tylko potrzeba wiary! Ogromnej wiary! I do takiej wiary Chrystus każdego dnia nas zachęca! Abyśmy z wiarą prosili o to, czego potrzebujemy. I Bóg nam to da, jeżeli tylko uzna, że jest to nam naprawdę potrzebne!
Bo Bóg zna nas najlepiej na świecie! Prześwietla nas na wylot! Wie doskonale, czego rzeczywiście potrzebujemy. Lecz czeka na nasz ruch, czy my Go o to poprosimy – czy nam również tak naprawdę na Jego łasce zależy.
Prośmy, moi Drodzy, naszego Pana – w każdej chwili naszego życia – o potrzebne łaski dla nas. Ale nie zapominajmy, że mamy to czynić z wiarą! I mamy zawsze podziękować za otrzymane dary!
„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”
Czy jest we mnie taka motywacja, taka wiara , aby krzyczeć, wołać głośno do Boga, publicznie?…
Zdarza się, że na Eucharystii w czasie rekolekcji wspólnotowych kapłan zachęca do publicznego wypowiadania próśb do Jezusa Eucharystycznego. Wtedy trzeba głośno z mikrofonem lub bez, wypowiedzieć swoją osobistą lub ogólną prośbę. Muszę przyznać, że za każdym razem musiałam pokonywać w sobie emocje, strach zanim odważyłam się je wypowiedzieć.
Jezu, przecież Ty wszystko wiesz, co w mym sercu kryje się, w mym sercu na dnie… Niech Twoja wola spełni się w moim życiu. Niech Twoja wola spełni się w naszym życiu. Amen.
W Kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego, w której posługuję, na każdej Mszy Świętej – w dzień powszedni i w niedzielę – praktykujemy modlitwę powszechną spontaniczną. Jestem przekonany, że w takich kameralnych warunkach, jakie mamy w naszej Kaplicy, są dobre warunki do takiej właśnie formy modlitwy. Pozwala to właściwie wszystkim Uczestnikom liturgii włączać się w nią w sposób czynny.
xJ