Eliasz istotnie przyjdzie…

E

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Adam Turemka, za moich czasów – Proboszcz w Miastkowie i wieloletni Ojciec Duchowny Pielgrzymki Podlaskiej;

Eryk Korneć – Młody Człowiek, pielgrzymujący w tym roku w Grupie 1 (czyli tej, która istnieje przy Duszpasterstwie Akademickim) i którego na trasie Pielgrzymki poznałem i z którym mogłem przeprowadzić wiele ciekawych rozmów.

Z kolei, imieniny przeżyw Ksiądz Waldemar Grzeszczuk, za moich czasów – Kapłan wspomagający naszą duszpasterską posługę w Celestynowie.

Życzę Wszystkim świętującym Bożej bliskości! Zapewniam o modlitwie!

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem, do którego rozważanie przygotował Ksiądz Leszek. Dziękuję Mu za to bardzo serdecznie!

Wsłuchajmy się zatem w to Boże słowo i postarajmy się odkrywajmy przesłanie, z jakim Pan zwraca się do każdej i każdego z nas osobiście. Duchu Święty – pomóż!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 2 Tygodnia Adwentu,

11 grudnia 2021.,

do czytań: Syr 48,1–4.9–11; Mt 17,10–13

CZYTANIE Z MĄDROŚCI SYRACHA:

Powstał Eliasz, prorok jak ogień,

a słowo jego płonęło jak pochodnia.

On głód na nich sprowadził,

a swoją gorliwością zmniejszył ich liczbę.

Słowem Pańskim zamknął niebo,

z niego również trzy razy sprowadził ogień.

Jakże wsławiony jesteś, Eliaszu, przez swoje cuda

i któż się może pochwalić, że tobie jest równy?

Ty, który zostałeś wzięty w skłębionym płomieniu,

na wozie o koniach ognistych.

O tobie napisano, żeś zachowany na czasy stosowne,

by uśmierzyć gniew przed pomstą,

by zwrócić serce ojca do syna

i pokolenia Jakuba odnowić.

Szczęśliwi, którzy cię widzieli,

i ci, którzy w miłości posnęli,

albowiem i my na pewno żyć będziemy.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: „Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?” On odparł: „Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

Scena z dzisiejszej Ewangelii jest częścią dialogu, który Pan Jezus prowadzi ze swoimi uczniami, gdy zstępuje z góry po swoim przemienieniu. Rozmawiają o przyjściu Eliasza.

Uczniowie wiedzieli, że nadejście Mesjasza będzie wypełnieniem Bożych obietnic, w związku z tym pytają o Eliasza: Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?» on odparł: «Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi… Pytają dlatego, iż według ówczesnego przekonania oczekiwano, że najpierw musi przyjść Eliasz, a potem Mesjasz. Jezus jednak wyjaśnia: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go…

W rzeczywistości zapowiadanym przez proroków Eliaszem był Jan Chrzciciel. Niestety, ludzie ci ani w Janie Chrzcicielu nie rozpoznali Eliasza, ani też w Jezusie nie rozpoznali Mesjasza. Dlaczego tak się stało?…

Myślę, że z powodu fałszywych wyobrażeń. Uczeni w Piśmie okazali się ślepi na znaki i cuda, które działy się obok nich i nie chcieli – bądź nie umieli – właściwie ich odczytać. Letni ludzie nie poznali płonącego miłością serca Jana Chrzciciela, podobnie nie poznali serca Jezusa. Spodziewali się spektakularnych cudów.

A Jan Chrzciciel budował swoje życie na fundamencie pokory i uniżenia. Wzywał do nawrócenia i pokuty. Nie zawahał się nieść orędzia prawdy wszystkim, których spotykał. On w cichości i pokorze robił wszystko, aby inni mogli zobaczyć Mesjasza.

Dziś również na drogach naszego życia Pan Bóg stawia ludzi, którzy mają nam pomóc przygotować się na przyjście Mesjasza. Ale czy my umiemy ich rozpoznać? Czy umiemy rozpoznać Eliasza w naszych bliskich, sąsiadach, przyjaciołach?…

Żyjemy w dziwnym świecie – w świecie zepsutym, gdzie ludzie są względem siebie obojętni. Najlepsi przyjaciele z dnia na dzień stają się dla siebie wrogami, nie potrafią ze sobą rozmawiać i rozwiązywać sporów. Brak nam budowania relacji i dzielenia się sobą. Żyjemy tak, jakbyśmy byli całkowicie samowystarczalni. Wielu zamkniętych jest w swoim światku – jakże często wirtualnym -zamknięci ze swoimi telefonami, bądź monitorami. Zamknięci w świecie, w którym nie wiadomo, co jest prawdą, o co kłamstwem…

Jak trudno nam jest podejść do kogoś i zapytać, czy nie potrzebuje pomocy, porozmawiać, uśmiechnąć się, podać rękę… Rozmowa to dialog, wymiana zdań, ale rozmowa to też – a może: przede wszystkim – słuchanie i reakcja na wysłuchany problem. Tylko jak mamy temu podołać, kiedy nie umiemy słuchać?

Uczniowie Jezusa również nie potrafili słuchać, bo gdyby tak było, szybko zrozumieliby to, co do nich powiedział, że spotka Go cierpienie i śmierć: Tak i Syn Człowieczy ma od nich cierpieć !

A oni nawet na to nie zareagowali… Nie zareagowali na to, że Syn Człowieczy będzie potraktowany tak samo, jak Jan Chrzciciel. Te słowa powinny ich zaniepokoić, a jednak rozeszły się bez echa.

Współcześnie też żyjemy w świecie obojętności, natłoku reklamy, hałasu i zgiełku – w świecie, w którym nikt nikogo nie słucha… Trudno się żyje w świecie, w którym tylko słuchamy wybiórczo i kodujemy tylko to, co nam pasuje… A przecież czasami wystarczyłby jeden uśmiech, mały gest, aby przemienić los człowieka. Czasami wystarczyłoby jedno słowo, aby życie człowieka nabrało nowych barw…

Trudno się żyje w świecie, w którym nie wiadomo, co jest standardem, a co budzi kontrowersje. W świecie, w którym głoszenie prawdy jest kwestią drażliwą i wymaga odwagi, gdzie negowane są moralne zasady, a ich głosicielami pogardza się i wyśmiewa, lekceważąco nazywa się zacofanymi i niemądrymi…

Ale Jezus każdego dnia daje nam nową szansę, aby przyjść i naprawić to wszystko, co w nas zepsute. Chce poreperować nasz cały świat – i ten duchowy, i ten „dookoła”, w którym żyjemy. Chce przemieniać nasze relacje, zachowania i wyobrażenia. I to jest realne! Trzeba tylko wyciszyć się, otworzyć i już DZIŚ zrozumieć, że On już jest i chce przemieniać Ciebie i mnie na swoje podobieństwo. A kiedy to zrozumiemy, będziemy szczęściarzami, a żadne obelgi i urągania nie będą nam przykre. Będą jedynie potwierdzeniem, że idziemy w dobrą stronę.

Pewna żydowska legenda opowiada o rabbim, który spotkał pewnego dnia proroka Eliasza. Rabbi wtedy pomyślał sobie: ten człowiek może mi wreszcie powiedzieć, kiedy w końcu przyjdzie obiecany Mesjasz. Jak pomyślał, tak też i zapytał: „Gdzie Go szukać?”

Siedzi przy bramie miejskiej, pomiędzy biednymi i chorymi i opatruje ich rany” – wyjaśnił Eliasz.

Rabbi odnalazł bardzo szybko wskazane mu miejsce. I faktycznie: zastał wszystko tak, jak opisał prorok. Wykrztusił też z siebie pytanie do Mesjasza, dotyczące terminu Jego powrotu. Mesjasz odpowiedział krótko: DZISIAJ.

Późnym wieczorem spotyka znów Eliasza i z wyraźnym rozczarowaniem w głosie wyznaje, że Mesjasz go okłamał: miał przyjść dzisiaj, a tu Go do tej pory nie ma. „Dopóki nie zrozumiesz, co oznacza DZISIAJ, Mesjasz przyjść nie może” – usłyszał w odpowiedzi.

Dzisiaj – to znaczy tu i teraz! Dlatego zdumiewające jest to, że niektórzy ludzie nie zauważyli i nadal nie zauważają najczystszej, wcielonej Miłości. A On ciągle przychodzi do nas: w drugim człowieku, w ciężkim strapieniu, w głosie sumienia – i chce dzielić sobą i swoimi sprawami… On zawsze się o nas troszczy i nie pozostawia nas bez proroków, którzy upominają i wzywają do nawrócenia.

Może trzeba się tylko dobrze rozejrzeć…

*****

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad,które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności, jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei więźniom – tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego, moralnego i duchowego ubóstwa, jest Boże Narodzenie.

Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze, jak bardzo znikome są twoje możliwości i jak wielka jest twoja słabość, jest Boże Narodzenie.

Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg pokochał innych przez ciebie, zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie.

Matka Teresa z Kalkuty

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.