Oto ja oddaję go Panu…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dziękuję Bogu za zakończone wczoraj Rekolekcje akademickie, jakie w naszym Ośrodku odbywały się od niedzieli.

Dziękuję Księdzu Pawłowi Brońskiemu, Dyrektorowi Diecezjalnej Telewizji Internetowej FARO TV, za ich przeprowadzenie, za świadectwo głęboko przeżywanej wiary i gorliwości kapłańskiej oraz za stworzenie fantastycznej atmosfery tego czasu.

Dziękuję Kapłanom, którzy służyli nam – w poniedziałek i we wtorek – w konfesjonale. A byli to: Ks. Tomasz Wakuła, Ks. Łukasz Bąk, Ks. Szczepan Litwiniuk, Ks. Radosław Piotrowski, Ks. Jacek Wojdat, Ks. Marek Skwierczyński.

Posługę lektorską przy Ołtarzu pełnili: Jakub Pałysa (który na te Rekolekcje codziennie dojeżdżał aż z Miastkowa!), Sebastian Rymuza i Patryk Zawadzki.

Diakonię muzyczną sprawowali: Pani Emilia Porzezińska, Pan Tadeusz Goc i Pan Marek Mężyński.

Nad przeprowadzeniem transmisji telewizyjnej i nad nagłośnieniem czuwał – od strony technicznej – Pan Artur Dernowski.

Dekoracje w naszej Kaplicy przygotowuje i o porządek w niej dba – już od wielu lat – Pani Urszula Polak.

Wszystkim za Ich zaangażowanie bardzo serdecznie dziękuję!

Dziękuję także Uczestnikom Rekolekcji – tym, w Kaplicy i tym, przed monitorami. Szczególnie tym, którzy w Kaplicy czytali Boże słowo, śpiewali Psalmy, zbierali tacę. Dziękuję Wszystkim za wspólną modlitwę, refleksję i za wiele dobrych słów, jakie docierają do mnie po Rekolekcjach, a także w ich trakcie. Niech Bóg będzie uwielbiony w tym dziele! Niech ono przynosi błogosławione owoce.

A oto relacja z wczorajszego dnia:

https://www.youtube.com/watch?v=RldfDruaR00

Teraz natomiast zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii, aby odkryć i wziąć do serca to jedno, konkretne przesłanie, z jakim Pan dzisiaj do mnie się zwraca. Prośmy Ducha Świętego o światło!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

22 grudnia 2021.,

do czytań: 1 Sm 1,24–28; Łk 1,46–56

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:

Gdy Anna odstawiła Samuela od piersi, wzięła go z sobą w drogę, zabierając również trzyletniego cielca, jedną efę mąki i bukłak wina. Przyprowadziła go do domu Pana, do Szilo. Chłopiec był jeszcze mały.

Zabili cielca i poprowadzili chłopca przed Helego. Powiedziała ona wówczas: „Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O tego chłopca się modliłam, i Pan spełnił moją prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Na wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Pana”.

I oddali tam pokłon Panu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

W owym czasie Maryja rzekła:

Wielbi dusza moja Pana

i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim.

Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy,

oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą

wszystkie pokolenia.

Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny,

święte jest imię Jego.

A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenia

nad tymi, co się Go boją.

Okazał moc swego ramienia,

rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.

Strącił władców z tronu,

a wywyższył pokornych.

Głodnych nasycił dobrami,

a bogatych z niczym odprawił.

Ujął się za swoim sługą, Izraelem,

pomny na swe miłosierdzie.

Jak obiecał naszym ojcom,

Abrahamowi i jego potomstwu na wieki”.

Maryja pozostała u Elżbiety około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

Historia, opisana w dzisiejszym pierwszym czytaniu, to jedna z wielu tego typu historii, opisanych na kartach Pisma Świętego. Oto rodzi się dziecko – długo wyczekiwane, wytęsknione i wymodlone (nierzadko też: wypłakane…) – za co rodzice wyrażają wielką wdzięczność Bogu i zaraz oddają je na wyłączną Bożą własność.

Dzisiaj słyszymy, jak Anna, która jakiś czas wcześniej z wielkim bólem w sercu modliła się, płacząc i szepcąc po cichutku słowa modlitwy – przez co nawet, w którymś momencie, została przez kapłana Helego uznana za pijaną – przyprowadza tegoż właśnie wymodlonego syna, aby go oddać Bogu. Tak oto sama o tym mówi, zwracając się do Helego: Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O tego chłopca się modliłam, i Pan spełnił moją prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Na wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Pana.

Przepiękna historia i fantastyczne rozstrzygnięcie całej sprawy. Można powiedzieć, że mamy tu bardzo wyraźny dowód na niezwykłe działanie Boże.

Z drugiej jednak strony, może się w naszych sercach zrodzić pytanie i niejaka wątpliwość, o jakiej radości można tu mówić, jeżeli owo wymodlone dziecko matka zaraz oddaje Bogu?… Co w praktyce oznacza, że i tak nie będzie go miała. Nie miała go wcześniej, ale wymodliła, wypłakała, wręcz wyżebrała u Boga to dziecko – by zaraz je Bogu oddać. Jaki to ma sens?

Dobre pytanie. A odpowiedzi na nie możemy szukać nie tylko na kartach Pisma Świętego, choć z pewnością znajdziemy i tam wiele dowodów na to, że Bóg, przyjmując kogoś na swoją wyłączną służbę, nie zabiera go od ludzi, ale w inny sposób, sobie wiadomy i właściwy, oddaje go im, kieruje go do nich często z jakąś określoną misją.

Już nie mówiąc o tak wyjątkowym przypadku, jakim była historia Abrahama, wezwanego przez Boga, aby złożył w ofierze swego wyczekanego właśnie i wytęsknionego syna Izaaka. Wiemy, że Bóg zażądał dosłownego złożenia go w ofierze całopalnej, kiedy natomiast Abraham pokazał, że jest gotów to uczynił, to Bóg nie tylko, że oddał mu syna, ale – by tak rzec – „dołożył” dużo więcej, bo obiecał mu potomstwo tak liczne, jak gwiazdy na niebie.

A wówczas Abrahama przekonał się – i my wszyscy, którzy tę historię znamy – że warto Bogu zaufać i że żadne ofiarowanie Bogu kogokolwiek i czegokolwiek nie oznacza tak naprawdę straty, a – wprost przeciwnie – bardzo konkretny zysk! Wielką korzyść – nie tylko duchową.

Jednak – jako rzekliśmy – nie tylko w Piśmie Świętym możemy znaleźć potwierdzenie tegoż, bo i nasze życiowe doświadczenie przynosi wiele konkretnych na to dowodów. Czyż bowiem rodzice, którzy tak obawiali się oddać swoje dziecko na służbę Bogu w kapłaństwie lub w zakonie, nie przekonali się wielokrotnie, że właśnie to dziecko przynosi im najwięcej dumy i radości, a także – paradoksalnie – właśnie ono wykazuje więcej zainteresowania ich sprawami i problemami, kiedy inne dzieci zaabsorbowane są sprawami i problemami własnych rodzin?…

Oczywiście, może być z tym różnie i może być tak, że syn – kapłan odcina się całkowicie od swojej rodziny i nigdy „nie ma czasu” odwiedzić starszych rodziców, za to inne dzieci, chociaż mają swoje rodziny, znajdują czas i siły na to, by pospieszyć im z pomocą – tak również może być. Ale przy właściwym podejściu do swego powołania, ów syn – kapłan powinien wspierać swoją rodzinę modlitwą, dobrą radą i – w miarę możliwości i czasu – także odwiedzinami. A z racji pełnienia tak szczególnej misji, jaką jest kapłaństwo -powinien niekiedy także mądrze upomni, albo przekierować myślenie swoich najbliższych na właściwe tory.

Z jeszcze inne strony patrząc, możemy powiedzieć, że podobnie rzecz się ma z ofiarowaniem Bogu choćby swego czasu. Benedykt XVI niejednokrotnie mówił, że czas ofiarowany Bogu nigdy nie jest czasem zmarnowanym, straconym. I chyba nasze życiowe doświadczenie to potwierdza, że gdy znajdziemy w ciągu dnia czas na modlitwę, na lekturę Pisma Świętego, a może i na Mszę Świętą w zwykły dzień, to i praca jakoś lepiej idzie, i cały dzień jakby się „rozciągnął” w czasie, bo okazuje się, że kiedy znalazł się czas na modlitwę, znalazł się czas dla Boga – to znalazł się i na wszystko inne. A kiedy nie było go dla Boga, to i na wiele innych spraw go zabrakło – i ten dzień jakiś taki niepozbierany, żeby nie powiedzieć: rozlazły…

A właśnie to wszystko, co tu sobie mówimy, jest potwierdzeniem prawdy, że Bóg, przyjmując nasze ofiarowania, tak naprawdę niczego nie chce nam zabrać, ale chce, abyśmy Mu po prostu bezgranicznie zaufali! A wówczas On sam najlepiej poprowadzi wszystkie nasze sprawy. I jeszcze my sami, jako ludzie, bardzo dużo zyskamy.

Czyż bowiem nie dają nam do myślenia te słowa Maryi, wyśpiewane dziś w hymnie, który my zwykliśmy określać jako MAGNIFICAT: Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy, oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię Jego.

Zobaczmy: Maryja, która oddała Bogu całe swoje życie, dzisiaj mówi, że to Ją samą błogosławić […] będą wszystkie pokolenia. Czyż to przypadkiem nie jest wyrazem jakieś pychy, jakiegoś zbyt wysokiego mniemania o sobie?

Nie! Cały bowiem kontekst, w jakim padają te słowa, cała wypowiedź Maryi pokazuje, że błogosławiąc Ją, tak naprawdę owe wszystkie pokolenia będą wysławiać Boga, gdyż to On sam dokonał w Jej życiu owych «wielkich rzeczy», a Ona jest tylko Jego narzędziem i znakiem, potwierdzającym skuteczność Jego działania.

Jak zatem widzimy, moi Drodzy – warto Bogu zaufać! Warto Bogu wszystko, co swoje, ofiarować… Warto Mu ofiarować samych siebie! To bardzo bezpieczna i pewna lokata duchowego kapitału. Odbierzemy go z wielkim zyskiem!

2 komentarze

  • Maryja, dotąd pokorna służebnica, właściwie odczytała swój stan błogosławiony, jako obdarowanie, jako wyróżnienie ze strony Boga Ojca, stąd ten dzisiejszy hymn dziękczynienia i uwielbienia Boga.
    Czy ja tak doceniam dary Boże? Czy śpiewam Bogu pieśni pochwalne? Czy płynie z mojego serca modlitwa uwielbienia? Może nie jestem służebnicą Pańską, może brak mi pokory?
    Maryjo, dziś odnawiam swoje oddanie Chrystusowi przez Twoje ręce, przez Twoje pokorne serce.

    • Wydaje się, że w naszych modlitwach wciąż za mało – niestety – dziękczynienia i uwielbienia, a więcej prośby i narzekania. To drugie też potrzebne – nawet i narzekanie, jeśli szczere – ale o podziękowaniu i uwielbieniu również nie powinniśmy zapominać. Podobnie, jak i o przeproszeniu…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.