Odszedł od zmysłów?…

O

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny przeżywały:

Agnieszka Niedziałkowska, dla przyjaciół: „Siwa” (od nazwiska panieńskiego, nie od koloru włosów!), bardzo mi życzliwa Osoba, pełna życiowej werwy i konkretu w chrześcijańskiej postawie; szczęśliwa Żona i Mama!

Agnieszka Osial, moja Koleżanka ze wspólnej pracy w Liceum Lelewela w Żelechowie.

Agnieszka Szeląg – bliska i życzliwa Osoba z Parafii Celestynów;

Agnieszka Piątek – również Osoba bardzo życzliwa i otwarta, którą miałem przyjemność poznać w czasie swojej posługi w Duszpasterstwie Akademickim, bo często przybywa do naszej Kaplicy na Mszę Świętą.

Urodziny zaś przeżywają:

Ksiądz Leszek Mućka, z którym znamy się od bardzo dawna;

Ksiądz Jan Miedzianowski, mój Kolega kursowy, Misjonarz w Peru;

Magda Sosnowska – Osoba, z którą znam się od czasów mojego zamieszkania i posługi w Wojcieszkowie, w czasie moich studiów na KUL.

Imieniny natomiast przeżywa Siostra Laura Wysocka, Benedyktynka – Misjonarka, z którą tak świetnie współpracowało mi się w czasie zamieszkania i posługi w Trąbkach.

Wszystkim świętującym życzę ciągłego spoglądania na świat, myślenia i mówienia – po Bożemu, a nie po ludzku. Więcej o tym w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!

Naszą serdeczną modlitwą otaczamy także Babcie i Dziadków, prosząc dla żyjących o Boże błogosławieństwo, a dla żyjących już u Pana – o radość wieczną!

Moi Drodzy, bardzo serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii. I – jak zawsze – za bardzo wnikliwą refleksję, tym razem nad opowieścią o powołaniu Apostołów. Rzeczywiście, warto sobie ciągle stawiać pytanie, czy jestem z Jezusem – zawsze? Serdeczną modlitwą wspierajmy Księdza Marka, całą Jego posługę i całą Jego Ekipę.

A teraz chciałbym się z Wami, moi Drodzy, podzielić dwoma materiałami, które wczoraj mi przysłano, a które poruszyły mnie dość mocno. Proszę, abyście zechcieli obejrzeć je łącznie, jeden po drugim:

https://www.youtube.com/watch?v=xdvucc_YfiQ

https://www.cda.pl/video/5158875ac

Co o tym myślicie?

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem właśnie do mnie i właśnie dzisiaj – zwraca się tak konkretnie? Niech Duch Święty będzie światłem i wsparciem!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 2 Tygodnia zwykłego, rok II,

22 stycznia 2022.,

do czytań: 2 Sm 1,1–4.11–12.19.23–27; Mk 3,20–21

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:

Po śmierci Saula, po zwycięstwie nad Amalekitami, wrócił Dawid i zatrzymał się przez dwa dni w Siklag. Na trzeci dzień przybył jakiś człowiek z obozu, z otoczenia Saula. Odzienie miał podarte, a głowę posypaną ziemią. Podszedłszy do Dawida, padł na ziemię i oddał mu pokłon. Dawid zapytał go: „Skąd przybywasz?” Odpowiedział mu: „Ocalałem z izraelskiego obozu”. Rzekł do niego Dawid: „Opowiedz mi, proszę, co się tam stało?” Opowiedział więc, że ludzie uciekli z pola walki, wielu żołnierzy zginęło, i że również ponieśli śmierć Saul i jego syn Jonatan.

Dawid, schwyciwszy swe szaty, rozdarł je. Tak też uczynili wszyscy mężowie, którzy z nim byli. Potem lamentowali i płakali, i pościli aż do wieczora, ponieważ padli od miecza Saul i syn jego, Jonatan, i lud Pana, i dom Izraela.

O Izraelu, twa chwała na górach umarła. Jakże zginęli bohaterowie? Saul i Jonatan, kochający się i mili przyjaciele, za życia i w śmierci nie są rozdzieleni. Wszak oni bystrzejsi od orłów, dzielniejsi od lwów. O, płaczcie nad Saulem, córki izraelskie: On was ubierał w prześliczne szkarłaty, złotymi ozdobami upiększał stroje. Jakże zginęli wśród boju bohaterowie? Jonatan zabity na wzgórzach. Żal mi ciebie, mój bracie, Jonatanie. Tak bardzo byłeś mi drogi! Więcej ceniłem twą miłość niżeli miłość kobiet. Jakże zginąć mogli wśród boju bohaterowie? Jakże przepadły wojenne oręża?”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: „Odszedł od zmysłów”.

Jeżeli po wczorajszym niezwykłym zachowaniu Dawida, który mając możliwość ostatecznego uwolnienia się od Saula, nastającego tak brutalnie na jego życie, zrezygnował z zemsty i nie zabił go, ale przemówił do niego w sposób bardzo życzliwy i pokorny – jeżeli nawet po tym zachowaniu ktoś mógłby wątpić w szczerość i szlachetność jego postawy, to już dzisiaj chyba ostatecznie przekona się, że naprawdę nie żywił on do mściwego i zawistnego króla żadnych złych uczuć, ale kochał go całym sercem – i pomimo wszystko! Pomimo całego zła, jakie ten mu fundował.

Żal, z jakim zareagował na wiadomość o śmierci króla dowodzi szczerości jego intencji. On naprawdę nie życzył Saulowi niczego złego. Chciał z nim ułożyć jak najlepsze relacje, chciał być jego wiernym poddanym, chciał być jego sługą – tak po prostu. I niczego tak naprawdę nie chciał dla siebie w zamian, niczego nadzwyczajnego – poza zwykłą, ludzką życzliwością, która przecież nie jest niczym nadzwyczajnym, bo powinna kształtować każde wzajemne międzyludzkie relacje. Niestety, tej życzliwości Dawid praktycznie do końca życia Saula się nie doczekał. Nie zmienił jednak – ani na moment – swego nastawienia do króla i do całej sprawy.

Wiedział bowiem, że w jego osobiste relacje z królem wchodzi jeszcze Ktoś trzeci – Ktoś, z kim trzeba się liczyć w ich układaniu. Oczywiście, mówimy o Bogu, który wybrał Saula na króla i który dał mu wielką szansę, obdarzając go zaufaniem, kiedy jednak ten sprzeniewierzył się owemu zaufaniu, odebrał mu królestwo i przekazał Dawidowi.

Dawid – rzecz jasna – wiedział o tym wszystkim, wszak Prorok Samuel, namaszczając go na króla, wyjaśnił całą sprawę. Natomiast w żaden sposób nie zmieniło to nastawienia Dawida: w jego przekonaniu – zresztą słusznym – Saul pozostawał królem, namaszczonym przez Boga. Jeżeli zatem Bóg zadecydował, że ma on przestać pełnić swój urząd, to sam do tego doprowadzi – Dawid nie musi w tym Boga wspierać, ani popędzać. Bóg sam to rozstrzygnie.

I – jak słyszeliśmy – rozstrzygnął. Właśnie dzisiaj. Saul stanął na Bożym Sądzie, aby odpowiedzieć za wszystkie swoje nieprawości i za całą złość, okazywaną ludziom, a w tym szczególnie Dawidowi. Sąm zaś Dawid pozostał wiernym Bogu, a tak po ludzku możemy powiedzieć, że zachował styl, klasę, wysoki poziom człowieczeństwa i honor, godny władcy. On nie zniżył się do stylu i sposobu bycia Saula. Chociaż dużo go to kosztowało, bo nieraz był już zmęczony ciągłym uciekaniem, a nawet rozgoryczony niezrozumiałą dla niego wrogością króla – co wyraził chociażby wczoraj, w swoich słowach, do króla skierowanych – to jednak pozostał wierny raz obranym zasadom i raz obranej drodze. Szedł nią cały czas prosto i zdecydowanie.

Wiedział bowiem, że tą drogą prowadzi go Bóg. I że to On właśnie rozgrywa całą sprawę, On sam o wszystkim decyduje. Na pewno – powiedzmy to sobie szczerze – w ciszy serca nieraz zadawał sobie pytanie, dlaczego musi tyle wrogości króla znosić i tyle razy życie ratować, skoro już Bóg postanowił zmianę na tronie królewskim i to on właśnie, Dawid, ma być nowym królem.

Dlaczego zatem Bóg szybciej wszystkiego nie rozstrzyga, tylko każe mu tyle niedogodności i przeciwności pokonywać, a wręcz ratować się przed utratą życia – dlaczego? Zapewne tak sobie myślał. Ale nigdy żadnych pretensji do Boga nie zgłaszał. Widocznie – tak musiało być. Bóg miał w tym swój plan – trzeba więc Mu zaufać.

Gdyby tak całą sprawę mierzyć tylko ludzkimi kategoriami, to pewnie trzeba by ją skomentować słowami, którymi dzisiaj ludzie skomentowali działania Jezusa: Odszedł od zmysłów. To taka najprostsza i najszybsza ocena – w sytuacji, kiedy nie rozumie się tego, co ktoś drugi robi lub mówi. I to bez względu na to, czy mówi lub robi coś z sensem, czy nie – jeżeli robi „nie po naszemu”, to znaczy, że odszedł od zmysłów. Zgłupiał. Odbiło mu…

W tym przypadku chodziło o to, że Jezus tak bardzo zaangażował się w swoją pracę i posługę, że nawet na posiłek nie miał czasu. I to właśnie ludzie skomentowali powyższymi słowami. Nie dostrzegli w tej Jego pracy i poświęceniu miłości do człowieka i troski o niego, tylko po prostu jakieś zapędzenie, jakąś sztuczną i szkodliwą nadaktywność.

Podobnie zapewne wielu oceniało postępowanie Dawida: skoro Bóg faktycznie go wybrał i we wszystkim mu błogosławił, a do tego wręcz oddał w jego ręce Saula, a ten nie skorzystał ze sposobności i nie zabił króla, pozbywając się problemu, tylko skazał się w ten sposób na dalszą ucieczkę – to czyż nie odszedł od zmysłów?

Widzimy, moi Drodzy, jak bardzo myślenie kategoriami Bożymi nie pasuje do sposobu myślenia i wartościowania świata – żeby to ująć w taki szeroki sposób. Jak bardzo myślenie kategoriami Bożymi drażni świat! Szczególnie w naszych czasach wyraźnie to widać.

Ale to właśnie tym bardziej oznacza, że mamy być wierni Bogu i Jego zasadom. Bo to – dzisiaj i zawsze – jedyny ratunek dla świata. Choćby wszyscy wokół uważali, że to odejście od zmysłów.

Niestety, nasza obecna codzienna rzeczywistość wyraźnie pokazuje, kto tak naprawdę odszedł od zmysłów…

11 komentarzy

  • Obejrzałem pierwszy film i na początku myślałem że moje poglądy są zgodne z tym filmem w 101% ale po obejrzeniu całości całkowicie zmieniłem zdanie. Nie wchodząc w głębszą polemikę wyliczę kilka punktów moich poglądów.
    1. Zgadzam się z opisem świata z pierwszych pięciu minut filmu w 99%.
    2. Nie jestem ani antyszczepionkowcem ani zwolennikiem szczepionek czy masek – każda skrajność jest skrajnością (Przed pandemią nikt nie wiedział jak się zachować globalnie a i dziś też nikt nie wie, która opcja jest bardziej słuszna)
    3. Najbardziej brakowało mi stwierdzenia TYLKO BÓG RZĄDZI ŚWIATEM. Tak więc na pewno nie Bil Gates nie Soros i nie Google czy Facebok.
    Tak więc rozdzieranie szat nad losami świata że nas wszystkich zaszufladkują jako niewolników jest po prostu nie na miejscu. Jak Pan Bóg zwycięży diabła któremu się aktualnie zdaje że już prawie wszystko opanował tego nie wiemy ale bądźmy pewni że będzie OK.

  • Po obejrzeniu tych dwóch materiałów zastanawiam się co ma w głowie osoba, która nie potrafi, a może dla swojej wygody nie chce łączyć tych wszystkich ciągów zdarzeń jakie po sobie kolejno następują. Dla niektórych z nas był czas, że traktowaliśmy to co teraz mamy jako jakieś teorie spiskowe. Następnie czas przyspieszył i te bajki stały się naszą rzeczywistością. Następne teorie na horyzoncie to dalsze trzymanie się scenariusza reżyserowanego przez System, który jest w rękach ludzi obłędnie bogatych i wpływowych.
    Na załączonym filmie widzimy, że Oni się wcale nie kryją z tym co chcą zrobić, a wręcz przeciwnie szczycą się ze swoich planów i zamiarów.
    Dzisiaj musimy postawić sobie pytanie, nie takie czy to wszystko prawda, ale pójść krok do przodu i zapytać siebie nawzajem, w jaki sposób można jeszcze dotrzeć do ludzi, którzy całkowicie poddali się tej całej propagandzie medialno-rządowej.

  • Też skusiłam się na filmiki.
    Cieszę się, że jest nas więcej myślących podobnie jak np. p.Kasia. Dobrze posłuchać kogoś mądrego, bo od oglądania wiadomości w tv można depresji dostać. Piorą mózgi i oduczają samodzielnego myślenia. Dlatego od jakiegoś czasu nie oglądam.

    Może odniosę się do wirusa, bo to jeden z najbardziej aktualnych problemów. Ludzie mówią : kiedy, to się skończy? W sensie wirus. Myślą, że wirus się skończy I będzie pięknie, ładnie. Myślą, że gorzej być nie może. Otóż nie! W naszym kraju będzie tylko gorzej.

    Wirus bardzo podzielił społeczeństwo. Osobiście wierzę, że jest wirus, ale nie tak groźny jak próbują nam wmówić. Nie szczepilam się I nie zamierzam.

    A ten wycięty fragment z ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich 2012 widziałam już wcześniej. To nie jedyny filmik zwiastujący wirusa.
    Powiedzmy sobie szczerze – czy my widząc , to np w 2012 roku wzięlibyśmy na poważnie? A nawet jeśli , to co byśmy zmienili? Dlatego tak otwarcie o tym mówili.

    Squid game. Oglądałam. W filmie znajdujemy pewne mechanizmy które możemy dostrzec w naszej codzienności. Tylko Koreańczycy mogli coś takiego nagrać.

    Gosia_

  • Wszystkim świętującym życzę ciągłego spoglądania na świat, myślenia i mówienia – po Bożemu, a nie po ludzku. . Zapewniam o modlitwie!

    DZIĘKUJĘ za modlitwę w dniu imienin i przypomienie pięknych słów ze mamy myśleć po Bożemu , a w dzisiejszym świecie jest to mega trudne i trzeba się kontrolowac na , każdym kroku , żeby nie popadać w pyche i samochwalstwo .
    dziękuję

  • Dlaczego dzisiaj tak bardzo dostrzegalny jest brak miłości do bliźniego? Dlaczego zamykamy się na zdanie i opinie drugiego człowieka? Dlaczego nie podejmujemy chęci dzielenia się wiedzą z innymi? Dlaczego nie lubimy się dzielić z innymi? Dlaczego tak szybko porzucamy wszelkie wysiłki z góry zakładając, że nie przyniosą one i tak nic pozytywnego? Dlaczego tak bardzo ludzie przejmują się tym co powiedzą o nas inni, a nie przejmują się tym co o nas powie sam Bóg?
    To właśnie Boża Miłość rodzi we mnie dzisiaj te pytania i zastanawiam się dlaczego tak często w naszym życiu dochodzi do głosu pycha. Świat ślepo wierzy, że Boża pomoc nie jest już do niczego potrzebna i brnie dalej w kolejne procedury i układy mówiąc samemu Jezusowi, że odszedł od zmysłów.
    Ile razy my kogoś potępiamy wcale nie zagłębiając się nawet w treść przekazu jaki do nas ta osoba kieruje, tylko skupiamy się na przysłowiowym haku, który ma tak naprawdę udowodnić, że to my mamy rację.
    Zamykamy się coraz bardziej w swoich bańkach informacyjnych i boimy się konfrontacji z rzeczywistością. Wybieramy „święty spokój”, oby tylko nie poruszyć sumienia.
    Dochodzi do tego, że człowiek bez systematycznej i rzetelnej rozmowy z drugim człowiekiem, staje się wrogiem zamiast bratem i wtedy nasila się zdenerwowanie, gniew, który z czasem przerodzić się może nawet w nienawiść.
    Dzisiaj nie ma już czasu ani miejsca na podziały, kto chce iść za Jezusem niech się zaprze samego siebie i postawi Miłość ponad to wszystko co oferuje ten świat.
    Dzisiejszym zadaniem domowym z chrześcijaństwa powinen być powrót do korzeni, czyli szukania tego co nas łączy, a nie dzieli.

    • I z dużym prawdopodobieństwem dojdziemy do stanu obecnego ponownie…
      Podział był zawsze. Nie było takich technologii i być może nie był aż tak nagłośniony.
      Teraz tzw social media są świetnym nośnikiem tego podziału. Dzieje się to dużo szybciej i gwałtowniej. Można anonimowo obrażać inne osoby. To jest na wyciągnięcie ręki. Ale nie możemy mówić że jest tylko zło. Przykładem dzielenia w dobrym sensie jest chociażby ten blog. Mamy często odmienne zdanie ale się nim dzielimy w sposób kulturalny. I pewnie takich przykładów jest dużo więcej zapewne.

  • Trzy filmy dające wiele domyślenia. Inaczej już patrzę na to, co dzieje się i wydarzyło w ostatnich miesiącach. Dzięki za te filmy i proszę zamieszczajcie tutaj podobne.

  • Obejrzałam obydwa filmy. Dziękuję za ich umieszczenie. Od jakiegoś czasu wiem, że Swiat w którym żyjemy jest dokkadnie taki jak mówi P. Kasia. Mnie zastanawia inna rzecz – co mogę zrobić jako katoliczka i w ogóle jako człowiek jeśli się na te rzeczywistość nie zgodzę? Co będzie miało sens?

    • Dziękuję za wszystkie wypowiedzi – i za ten bardzo kulturalny ton, za wysoki poziom dyskusji, o którym wspomniał Robson. A w odniesieniu do wypowiedzi Pani Katarzyny – ja także zauważyłem, że tam nie ma żadnego odniesienia do Boga. Podobnie, jeśli idzie o wzmiankę, że mamy czas na ogarnięcie się do marca 2023 roku, bo wtedy coś się wydarzy – coś, o czym Pani Kasia wie, ale nie powie, a powie tylko na ucho – nie podnosi poziomu tej wypowiedzi. Natomiast, pomimo tych zastrzeżeń, generalnie uważam, że sama diagnoza obecnej sytuacji jest trafna, dlatego zdecydowałem się ją zamieścić. Sama diagnoza. Sposób zaś zaradzenia problemowi – my, wierzący, przyjaciele Jezusa, przecież dobrze znamy, prawda?…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.