Taką miarą, jaką Wy mierzycie…

T

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Karolina Szymbor, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę Jej stałej i mocnej jedności z Jezusem. I o to będę się dla Niej modlił.

A ja dzisiaj, po dwóch Mszach Świętych w Ciepielowie, jadę po Anię, Kubę i Łukasza do Parafii w Miastkowie, skąd ruszamy do Szklarskiej Poręby. Będziemy tam – jak Bóg pozwoli – do przyszłej niedzieli. Chcemy uczynić ten pobyt okazją do wspólnej modlitwy w intencjach, objętych GIGANTYCZNYM SZTURMEM DO NIEBA. Ze swej strony obiecuję także pamiętać o Was i o Waszych sprawach. Łączmy się duchem i sercem.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan? Do czego mnie zachęca, o czym najbardziej osobiście mnie przekonuje? Duchu Święty, pomóż to odkryć.

Na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

7 Niedziela zwykła, C,

20 lutego 2022.,

do czytań: 1 Sm 26,2.7–9.12–13.22–23; 1 Kor 15,45–49; Łk 6,27–38

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:

Saul wyruszył ku pustyni Zif, a wraz z nim trzy tysiące wyborowych Izraelitów, aby wpaść na trop Dawida na pustyni Zif.

Dawid wraz z Abiszajem zakradli się w nocy do obozu; Saul właśnie spał w środku obozowiska, a jego dzida była wbita w ziemię obok głowy. Abner i ludzie uśpieni leżeli dokoła niego. Rzekł więc Abiszaj do Dawida: „Dziś Bóg oddaje wroga twojego w moc twoją. Teraz pozwól, że przybiję go dzidą do ziemi, jednym pchnięciem, drugiego nie będzie trzeba”. Dawid odparł Abiszajowi: „Nie zabijaj go! Któż bowiem podniósłby rękę na pomazańca Pańskiego, a nie doznałby kary?”.

Zabrał więc Dawid dzidę i dzbanek z wodą od wezgłowia Saula i poszli sobie. Nikt ich nie spostrzegł, nikt o nich nie wiedział, nikt się nie obudził. Wszyscy spali, gdyż Pan zesłał na nich twardy sen.

Dawid oddalił się na przeciwległe wzgórze i stanął na wierzchołku góry, z daleka, a dzieliła go od nich spora odległość.

Wtedy Dawid zawołał do Saula: „Oto dzida królewska, niech przyjdzie który z pachołków i weźmie ją. Pan nagradza człowieka za sprawiedliwość i wierność; Pan dał mi ciebie w ręce, lecz ja nie podniosłem ich przeciw pomazańcowi Pańskiemu”.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Bracia: Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam – Chrystus – duchem ożywiającym.

Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi ziemski, drugi Człowiek z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy.

A jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak też nosić będziemy obraz Człowieka niebieskiego.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów „Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie i wy im czyńcie.

Jeśli bowiem miłujecie tylko tych, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać.

Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”.

Dzisiejsze nauczanie Jezusa, zawarte w Ewangelii i czytaniach mszalnych, można by krótko streścić w słowach: dawać więcej! Właśnie chrześcijanin wezwany jest do tego, aby dawał więcej, aby dawał z miłością! Chrześcijaninowi nie wypada dawać tylko tyle i tylko tego, co konieczne, co minimalne.

Bo dawać to, co minimalne, konieczne, a więc odpłacać dobrem za dobro i życzliwością za życzliwość – potrafi każdy, także niewierzący, nawet ludzie żyjący na co dzień w grzechu. Oni także mają przynajmniej drobne odruchy dobra i wdzięczności, dlatego stać ich na to, aby odpłacić dobrem za dobro, życzliwością za życzliwość, pomocą za pomoc. Czasami może uczynią to tylko dlatego, aby mieć możliwość skorzystania z życzliwości i pomocy innych w przyszłości. A nas – chrześcijan, swoich przyjaciół – Jezus uczy czegoś innego.

W dzisiejszych czasach, w których tyle mówi się o prawach człowieka, to pouczenie Jezusa wydaje się tak nierealne i nieżyciowe, że aż trudno je brać na poważnie. A jednak Jezus nie pozostawia nam cienia wątpliwości i naucza z wielką mocą: Miłujcie waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie i wy im czyńcie.

Co to w ogóle znaczy? Czy to znaczy, że mamy pozwolić się sponiewierać, rozgrabić, pobić – i do tego jeszcze udawać radość?

Nie! To nie w tym rzecz! Przecież sam Jezus, który wypowiedział te słowa, w chwili, kiedy – w trakcie tak zwanego procesu – został uderzony w twarz, zapytał oprawcę: Dlaczego mnie bijesz? A więc bronił się przed agresją. Podobnie postępowali jego Apostołowie.

Czytając Księgę Dziejów Apostolskich zauważymy, że Apostoł Paweł, który miał status obywatela rzymskiego, kilka razy korzystał ze swoich uprawnień – i to dokładnie z zamiarem obrony. Kiedy został publicznie, bez wyroku sądowego, ubiczowany i wtrącony do więzienia – kiedy cała sprawa się wyjaśniła i chciano go po cichu zwolnić – zażądał, aby ci, którzy go uwięzili, przyszli do więzienia i oficjalnie przeprosili za wszystko, co go spotkało. I tak też się stało.

Oczywiście, Pawłowi nie chodziło o jakąś pychę i podkreślanie siebie, ale o powagę urzędu apostolskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że Paweł nie nadstawił drugiego policzka, kiedy uderzono go w pierwszy. O co więc chodzi? Wydaje się to pomimo wszystko dość jasne.

Jeżeli odczytamy to dzisiejsze pouczenie ewangeliczne – jak zresztą każde – nie dosłownie, ale w szerokim kontekście, w świetle całego nauczania Jezusa, wówczas przekonamy się, że myśl Jezusa nie jest taka trudna do odkrycia. Otóż, Jezus nie neguje ludzkiej sprawiedliwości, ale też daje do zrozumienia, że nie zawsze jest ona osiągalna.

Można dochodzić swoich praw i ciągle mocno akcentować swoje zdanie. Ale jeśli druga strona upiera się przy swoim i powoduje nieustanne kłótnie, to trzeba się zastanowić: Czy dalej brnąć w te kłótnie i z domu uczynić przedsionek piekła, czy może jednak „machnąć ręką” i zakończyć bezsensowną wymianę zdań, która przeradza się w awanturę? Przecież prawda i tak – wcześniej czy później – wyjdzie na jaw i prawdziwa racja sama się obroni.

I jeżeli ktoś doznał szkody materialnej od swego sąsiada lub członka rodziny – czy do końca życia będzie to wypominał i przesiadywał w sądach, czy może jednak zajmie się czymś pożytecznym i konkretnym, i da spokój sprawie, która ciągnie się może od wielu lat? Czy żona, która ma męża pijaka, do końca życia będzie mu to wypominać i czynić awantury, czy raczej pomoże mu powstać z nałogu, a kiedy już mąż zacznie z niego powstawać, będzie go w tym wspierać?

Naturalnie, z pewnością nie wszyscy zgodzą się z tym, co tu mówię, toteż spieszę z wyjaśnieniem, że nie jestem przeciwnikiem dochodzenia sprawiedliwości. Nawet przed sądem! Po to są sądy, aby regulowały relacje międzyludzkie, aby karały, powstrzymywały przed falą zła, przestępstwa, przemocy. I nie jestem również przeciwnikiem tego, by żona, zmęczona ciągłym pijaństwem męża, zareagowała w jakiś konkretny sposób, a kiedy mąż zagraża zdrowiu lub życiu jej i dzieci – zamieszkała wreszcie z dziećmi, przynajmniej na jakiś czas, na przykład u swoich rodziców.

To są doraźne rozwiązania, a prawo kanoniczne, prawo Kościoła, ale także prawo państwowe – dopuszcza możliwość separacji małżonków, która nie jest rozwodem, bo związek nadal trwa, ale jest oddzielnym zamieszkaniem małżonków, kiedy już nie mogą mieszkać razem, a ich wspólne życie staje się piekłem. Jest taka możliwość.

Jednak z dzisiejszego pouczenia Jezusa odczytuję taką myśl, iż należy wykorzystać każdą okazję, każdą okoliczność, aby zaprzestać konfliktu, aby przerwać łańcuch zła i wzajemnej zawiści. Po prostu, w którymś momencie człowiek jasno sobie uświadamia, że już nic więcej nie osiągnie – przynajmniej na razie – dlatego dalsze ciągnięcie sprawy, ciągnięcie konfliktu będzie tylko pogłębianiem atmosfery piekła. I dlatego ustępuje.

Chrześcijaninowi w takim podejściu do sprawy z pewnością pomoże świadomość, że przecież wszystko, co dzieje się na świecie; wszystko, co dzieje się w relacjach ludzkich – dzieje się w obliczu Boga, który wszystko widzi, który wszystko ocenia swoimi kategoriami i który wypłaci każdemu według jego uczynków.

Najkrócej zatem mówiąc: nadstawienie drugiego policzka, błogosławienie tych, którzy przeklinają; czynienie dobra tym, którzy nienawidzą – to przede wszystkim pozostawienie odpłaty i sprawiedliwości Bogu. On sam najlepiej będzie wiedział, jak daną sprawę rozsądzić. Nasza ludzka sprawiedliwość – jeżeli już chcemy ją wymierzać i jej dochodzić – musi być bardzo ostrożna, bo łatwo może się przerodzić w dzikie pragnienie zemsty, a to już z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego.

O ile bowiem dochodzenie sprawiedliwości polegać będzie na tym, że chcę otrzymać to, co mi się słusznie należy – czy to w sferze materialnej, czy duchowej – o tyle zemsta jest wyłącznym pragnieniem zła dla drugiego człowieka, życzeniem mu nieszczęścia. I przed tym Jezus nas ostrzega.

Zachęcając nas do oddania w Boże ręce wymierzenia sprawiedliwości – zwłaszcza tam, gdzie zawodzi ludzka sprawiedliwość – Jezus chce nam powiedzieć, że z chrześcijańskiego punktu widzenia o wiele lepiej jest dla nas ponieść jakąś doraźną szkodę, poczuć się pokrzywdzonym przez tego drugiego, niż zemścić się na nim. Każdą bowiem krzywdę Bóg nam wynagrodzi, ale jeżeli to my się okażemy owymi krzywdzicielami, wówczas – niestety – Boża sprawiedliwość nie będzie po naszej stronie.

I dlatego to właśnie Jezus niejako nas uspokaja, iż nie będzie takiej sytuacji, że nasze krzywdy będą zapomniane, a ci, którzy tu na ziemi potrafią się „ustawić” i dobrze urządzić, również tam w Niebie tak zakombinują, że wszystkie swoje drobne i większe matactwa jakoś ukryją – na przykład: dadzą Bogu „łapówkę” i spawa się wyciszy. Akurat to nie jest możliwe! I całe szczęście!

Jak mówił bowiem Święty Piotr – a jest to zapisane w Księdze Dziejów Apostolskich – Pan Bóg nie ma względu na osoby. I Jego sprawiedliwość nie ma względu na osoby.

Dlatego ufając Bogu, wierząc w Jego mądrość i Jego pełną wiedzę o naszych uczynkach, nie bójmy się ustąpić czyjejś ludzkiej zawiści! Zwłaszcza, jeżeli wiemy, że dalsze ciągnięcie konfliktu tylko nas samych będzie kosztowało zszargane nerwy i zepsute zdrowie. Jeżeli nie da się w tym momencie dojść tak po ludzku swoich praw, a da się z tym jakoś żyć i nie wspominać tego, co było, to warto puścić to w niepamięć i bardziej patrzeć w przyszłość. Naprawdę – warto! Dużo nerwów można w ten sposób oszczędzić i znacznie mniej przy tym obrazy Boskiej.

Czy to jest jednak łatwe? Nie, z pewnością jest to trudne! Nawet bardzo trudne! I nie ma na to mocnych! Dlatego każdy, kto doświadczył na sobie czyjejś złości, kto doświadczył na sobie czyjegoś podstępu i oszustwa, nie może – ot, tak, po prostu – zapomnieć wszystkiego i udawać, że nic się nie stało. Owszem, stało się! Zło jest złem, fakt jest faktem, przykrość jest przykrością.

Ale Jezus mówi: Jeżeli miłujecie tylko tych, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tylko tym, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy tak samo czynią. Jeżeli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyle samo otrzymać.

Moi Drodzy, czy zauważamy w tych słowach jasno zarysowaną myśl Jezusa? To właśnie ta myśl, którą już wypowiedzieliśmy na początku: dawać więcej, nie ograniczać się tylko do ludzkiej sprawiedliwości – tej płytkiej i wymiernej – która tylko tyle innym daje, ile sama otrzymała. Boża sprawiedliwość każe dawać więcej – więcej miłości, więcej serca, więcej przebaczenia, również: więcej tego materialnego dobra. A zapłatą za to będzie Boża nagroda. Boża wdzięczność, która zawsze daje znacznie więcej, niż człowiek mógłby się nawet spodziewać!

Konkretnym przykładem takiej Bożej sprawiedliwości, zastosowanej w życiu człowieka, jest epizod opisany w pierwszym czytaniu. Dawid, który ma możliwość zemsty na Saulu, daruje mu winę. Na początku Dawid walczył pod komendą króla Saula. Jednak szybko okazało się, że odnosił coraz więcej sukcesów, zdobywał coraz większe uznanie u ludzi.

Saul, z powodu swojej nieprawości, tracił łaskę Bożą, odnosił coraz mniej sukcesów, „gołym okiem” wręcz widać było przewagę Dawida nad nim. Nic więc dziwnego, że w jego królewskim sercu zrodziła się zazdrość, która spotęgowała się do tego stopnia, że chciał wręcz zabić Dawida! Ten tylko za łaską Bożą unika śmierci.

I oto nadarza się okazja, aby – patrząc tak po ludzku – zakończyć sprawę. Dawid staje nad śpiącym Saulem i może w jednej chwili rozstrzygnąć wszystko!

A jednak – nie czyni tego! Nadal uważa Saula, który jest przecież królem, za człowieka wybranego i namaszczonego przez Boga. Jeżeli Bóg wybrał go sobie, to i On sam będzie go sądził. Dlatego Dawid może powiedzieć: Pan nagradza człowieka za sprawiedliwość i wierność; Pan dał mi ciebie w ręce, lecz ja nie podniosłem ich przeciw pomazańcowi Pańskiemu.

Możemy się zastanawiać – czy Pan rzeczywiście dał Saula w ręce Dawida po to, aby ten mógł się zemścić, czy bardziej jednak po to, by pokazać jeszcze wyraźniej piękną postawę Dawida, który potrafi przebaczyć? Wydaje się, że ten drugi cel jest tu bardziej prawdopodobny. Dawid zdał egzamin z miłości i poszanowania króla – a bardziej jeszcze: z miłości do Boga, który go wybrał. Wiemy natomiast z dalszych opisów biblijnych, że Saul już tu, na ziemi, doczekał kary za swoje nieprawości.

Stąd też zachęta i dla nas, abyśmy bardziej ufali Bożej sprawiedliwości i mądrości. Porównując Chrystusa do Adama, pierwszego człowieka, Święty Paweł Apostoł w drugim czytaniu mówi: Pierwszy człowiek z ziemi ziemski, drugi Człowiek z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak też nosić będziemy obraz Człowieka Niebieskiego.

Moi Drodzy, o to w tym wszystkim chodzi, byśmy nosili w sobie obraz Człowieka niebieskiego, abyśmy nie byli tak bardzo ziemscy, ale byśmy się upodabniali do Jezusa – w naszym myśleniu, wartościowaniu, w umiejętności przebaczania, dawania więcej. A miłość wobec nieprzyjaciół – czy może konkretnie: wobec tych, którzy nam sprawiają przykrości – najlepiej wyrazić modlitwą za nich. Nawet, jeżeli czujemy się przez nich pokrzywdzeni.

Nasza modlitwa za tych, którzy nas prześladują i krzywdzą to wielkie nasze zwycięstwo w oczach Bożych. A Bóg nie pozostanie dłużny, nie da się prześcignąć w nagradzaniu – w sprawiedliwym nagradzaniu! On bowiem za dobro wynagradza, a za zło karze. Obyśmy tylko potrafili Jemu zaufać, a sami – dawali więcej, zawsze więcej – i zawsze z miłością!

Jezu zachęca nas dzisiaj i przekonuje: Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego […]. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni, odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane. […] Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.