Dobrze, że tu jesteśmy!

D

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przeżywamy dziewiątą rocznicę wyboru Papieża Franciszka. Modlimy się o światło Ducha Świętego do pełnienia tej jakże pięknej, a jednocześnie trudnej posługi – aby był On prawdziwym Przewodnikiem po drogach wiary dla wszystkich wierzących i niewierzących.

Urodziny natomiast przeżywa Adrianna Ostrowska, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę ciągłego trwania przy Jezusie, zapewniając o modlitwie w tej intencji.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co konkretnie mówi do mnie Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

A oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Życzę Wszystkim obfitej duchowo niedzieli. Na jej jak najgłębsze przeżywanie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

2 Niedziela Wielkiego Postu, C,

13 marca 2022.,

do czytań: Rdz 15,5–12.17–18; Flp 3,17–4,1; Łk 9,28b–36

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Bóg poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”; a potem dodał: „Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za wielką zasługę.

Potem zaś rzekł do niego: „Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność”.

A na to Abram: „O Panie, o Panie, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?”

Wtedy Pan rzekł: „Wybierz dla mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę”.

Wybrawszy to wszystko, Abram poprzerąbywał je wzdłuż na połowy i przerąbane części ułożył jedną naprzeciw drugiej; ptaków nie porozcinał. Kiedy zaś do tego mięsa zaczęło zlatywać się ptactwo drapieżne, Abram je odpędzał. A gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Abram zapadł w głęboki sen i opanowało go uczucie lęku, jak gdyby ogarnęła go wielka ciemność.

A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia i przesunęły się między tymi połowami zwierząt. Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: „Potomstwu twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do wielkiej rzeki Eufrat”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:

Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.

Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała, tą potęgą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować.

Przeto, bracia umiłowani, za którymi tęsknię, radości i chwało moja, tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim.

Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co mówi. Gdy jeszcze to mówił, zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok.

A z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam.

A oni zachowali milczenie i w owym czasie nikomu nic nie oznajmili o tym, co widzieli.

Wyprowadził Bóg Abrama z namiotu, aby mu pokazać niebo i gwiazdy na niebie – i obiecać: Tak liczne będzie twoje potomstwo.

Wyprowadził Jezus Piotra, Jana i Jakuba […] na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie.

Abram uwierzył w obietnicę, co też Pan poczytał mu […] za wielką zasługę. Uczniowie Jezusa snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. Gdy oni odchodzili od Niego, Piotr rzekł do Jezusa: „Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy. Postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem, co mówi.

Abram, skoro uwierzył w pierwszą obietnicę, otrzym następną: Ja jestem Pan, którym cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać ten oto kraj na własność. A kiedy zapytał: O Panie, o Panie, jak będę mógł się upewnić, że otrzymam go na własność?, został zaproszony do zawarcia przymierza, w którym Bóg osobiście zobowiąz się dotrzymać danego słowa.

Samo zawarcie przymierza dokonało się symbolicznie, zgodnie z ówczesnym sposobem dokonywania takich czynności, a mianowicie przez przejście obu osób lub stron, zawierających układ, pomiędzy porozcinanymi połówkami zwierząt, co miało oznaczać zgodę na taki los na przyszłość dla siebie, gdyby się nie dotrzymało zawieranego właśnie przymierza.

I oto Bóg sam osobiście – w znaku dymu i ognia – zechciał dokonać tego gestu. Wielki Bóg, wszechpotężny i nieogarniony, tak zniżył się do człowieka, że zgodził się dokonać znaku, który stawiał Go jakby na równi z człowiekiem – a przecież Bóg to jednak Bóg, a człowiek to człowiek.

Zatem, owo uniżenie się Boga i zejście do takiego poziomu, by mógł rozmawiać z człowiekiem, a wręcz zawierać z Nim układ, jest znakiem wyjątkowej Jego miłości do człowieka i potwierdza tylko, jak bardzo poważnie człowieka traktuje.

Na górze Tabor, gdy Piotr jeszcze wygłaszał swoją niesamowitą propozycję, aby stawiać Jezusowi i Postaciom z Nieba namioty, oto zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn wybrany, Jego słuchajcie”. W chwili, gdy odezwał się ten głos, Jezus znalazł się sam. Znowu zatem widzimy znak obecności Boga – obłok. W historii Abrama (późniejszego Abrahama) był to dym i ogień, a tutaj – obłok…

W obu historiach, dzisiaj opisanych, objawia się wielki majestat wielkiego Bogatego Boga, który panuje nad ziemią i firmamentem niebieskim, który cały ten firmament niejako podarował Abramowi, a potem spotkał się z nim w słupie dymu i ognia.

Na górze Tabor ukazał swoją obecność w obłoku, który był znakiem i blaskiem Jego chwały, by tym blaskiem oświecić przez moment także swego Syna, Boga Człowieka, Jezusa Chrystusa. Niezwykłe znaki, niezwykłe gesty Boga, który pozostając wielkim i niezmierzonym, dał się wręcz człowiekowi dotknąć i z bliska zobaczyć.

A człowiek – jak to człowiek – zareagował tak, jak w danej chwili potrafił. Abram uwierzył, chociaż dopytał, jak się dokona to, co Bóg mu obiecuje. A Piotr, Jakub i Jan najpierw posnęli – jak to się im nieraz zdarzało, i to nawet w newralgicznych momentach. Kiedy się jednak obudzili, to jakby w zupełnie innej rzeczywistości, jakby w jakimś zupełnie innym świecie – zupełnie nieziemskim.

Musieli przeżyć ciężki szok, może nawet przez moment wydawało się im, że się nie do końca rozbudzili, ale kiedy już złapali kontakt z rzeczywistością i zobaczyli, że ta rzeczywistość jest dla nich taka nierzeczywista, wówczas Piotr zaczął wygadywać jakieś niestworzone rzeczy o namiotach, które to rzekomo miałby wystawić Jezusowi, Mojżeszowi i Eliaszowi.

Przyznaję, że śmieszą mnie nieco komentarze do tej sceny, tu i ówdzie zamieszczane, których Autorzy w tej nieszczęsnej propozycji wystawienia namiotów próbują dostrzec jakieś głębsze znaczenie, jakieś pragnienie Piotra i pozostałych Apostołów, by zaprosić trzy niebiańskie Postacie do rzeczywistości ziemskiej, aby przez ów gest wystawienia namiotów ugościć ich wśród siebie.

Nie, oni na pewno nie myśleli wtedy o tym! Oni po prostu byli przestraszeni, totalnie przestraszeni i zdezorientowani! Ewangelista wyraźnie o tym mówi, tu nie ma co dorabiać wielkiej teologii. Rozbudzeni z głębokiego snu, zobaczywszy przed sobą nagle trzy jaśniejące nadzwyczajnym blaskiem Postacie, po prostu się przestraszyli. Porządnie się przestraszyli. Każdy z nas by się przestraszył.

Dlatego propozycja Piotra – sama w sobie – nie miała zbyt głębokiego sensu teologicznego. Chociaż jego zdanie: Dobrze, że tu jesteśmy – często pojawia się w różnego rodzaju rozważaniach i modlitwach jako stwierdzenie, skierowane do Boga w sytuacji, w której człowiek uświadamia sobie, jak dobrze wybrał w swoim życiu, opowiadając się po Jego stronie.

My też możemy się tak modlić – zawsze, kiedy znajdziemy się w świątyni, kiedy spotkamy się na jakiejś wspólnej modlitwie; ale także wtedy, kiedy znajdziemy się wśród bliskich sobie ludzi, z którymi tworzymy jakąś wspólnotę, dla umacniania wzajemnej jedności, życzliwości i pomocy. W ten sposób zdanie, wypowiedziane przez Piotra niejako przypadkowo i nie do końca świadomie, a do tego pod wpływem lęku – może stać się naszym pięknym i szczerym wyznaniem, jakie kierować będziemy do Pana z wdzięcznego serca.

Dlatego trzeba, aby nasze wypowiedzenie tego zdania było w pełni świadome. Abyśmy naprawdę byli przekonani, że dobrze nam z Jezusem, dobrze nam w Jego sprawach, dobrze nam w Jego Kościele! I dobrze nam na Mszy Świętej, dobrze nam na modlitwie, dobrze nam w naszych rodzinach, w których żyjemy w zgodzie i wzajemnej miłości. We wszystkich tych miejscach i okolicznościach – obyśmy zawsze mogli świadomie powiedzieć: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy!

Święty Paweł Apostoł przez jakiś czas swego życia był w innych sprawach. I też mu było na swój sposób dobrze. Tak to przynajmniej odbierał. Dobrze się czuł wśród prześladowców młodego i rozwijającego się Kościoła Chrystusowego. Był jednych z pierwszych wśród nich, wszak był tak wysoko wykształcony i świadomy tego, co robi. Czuł się w tym dobrze – na tyle dobrze, że wciąż poszukiwał nowych sposobów i okazji, by uderzyć w Kościół.

Jednak Pan sam przekonał go, że to żadne dobro. I że jego dobre samopoczucie – ttak naprawdę iluzja. Dlatego wprowadził go na inną drogę. I dopiero na niej Paweł przekonał się, jak może być dobrze z Jezusem! To dopiero prawdziwe dobro. Nawet, jeżeli spotykały go za to prześladowania, cierpienia, więzienia – i czego by tu jeszcze nie wymienić. On z całym przekonaniem mógł powiedzieć: Panie, dobrze, że tu jestem! Dobrze, że jestem z Tobą!”

Dlatego nie mógł przeboleć, że niektórzy jego uczniowie inną idą drogą. Mówił o tym z ogromnym przejęciem tak: Bracia, bądźcie wszyscy razem moimi naśladowcami i wpatrujcie się w tych, którzy tak postępują, jak tego wzór macie w nas. Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego, o których często wam mówiłem, a teraz mówię z płaczem. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.

A zatem – to ci, którym dobrze jest żyć tylko po ziemsku, przywiązanym do spraw ziemskich! W bardzo mocnych słowach opisuje Apostoł ich postawę. Usłyszmy to jeszcze raz: Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała – w tym, czego winni się wstydzić. To ci, których dążenia są przyziemne.

Moi Drodzy, to właśnie po to Bóg schodzi niejako ze swego tronu i zniża swój majestat do naszego, ludzkiego poziomu; pozwala się wręcz dotknąć, pomimo swojej wielkości staje się nam tak bliski, abyśmy oderwali się od tego, co wyłącznie ziemskie, co takie bardzo przyziemne, tymczasowe, marne, bezbarwne i przeciętne. I nie chodzi o to, byśmy zaczęli bujać w obłokach i żyć w jakimś nierzeczywistym świecie.

Już wystarczy, że nasze młodsze pokolenie żyje w wirtualnym świecie, nie odrywając wzroku od komputerów, telefonów i smartfonów. Im nadzwyczaj dobrze w takiej nierzeczywistej rzeczywistości. A to przecież także wielka iluzja! Bo prawdziwie dobrze – tak naprawdę dobrze – może być człowiekowi tylko wtedy, kiedy jest z Jezusem.

Jak Piotrowi, Jakubowi i Janowi, kiedy byli z Nim na górze Tabor, ale też kiedy z Nim byli tak bardzo blisko przez trzy lata Jego publicznej działalności.

Moi Drodzy, a czy nam dobrze jest z Jezusem – czy może całkiem dobrze radzimy sobie bez Niego? A może jest to nam zupełnie obojętne, nie zastanawiamy się nad tym, bo nie mamy na to zwyczajnie czasu?… W końcu, mamy się na co dzień o co martwić, bo to i praca, i rodzina, i problemy z sąsiadami, i drożyzna, do niedawna jeszcze epidemia, a teraz na dokładkę – wojna na Ukrainie.

Mamy się czym zamartwiać, więc gdzie tu jeszcze czas i nastrój do tego, by rozmyślać nad tym, czy mi dobrze, czy niedobrze z Jezusem? Chodzę do kościoła, modlę się rano i wieczorem, spowiadam się co jakiś czas – to chyba dobrze, prawda?…

A może jednak warto się zastanowić – przynajmniej w tym Wielkim Poście – czy naprawdę widzę sens, radość i spełnienie w tym, że jestem z Jezusem, że jestem człowiekiem wierzącym, jestem katolikiem, jestem w Kościele?… Jaki ma to dla mnie sens? Co to dla mnie tak naprawdę znaczy? Cokolwiek znaczy, czy nie?…

A może trzeba, żeby i przede mną Pan zajaśniał takim blaskiem, jak przed trzema swymi najbliższymi uczniami – i tym blaskiem rozjaśnił wszystkie zakamarki mojej duszy, mojego serca i mojego umysłu, abym zadał sobie pytanie, czy przypadkiem moim bogiem nie jest brzuch, nie jest pieniądz, a dążenia moje – nie są przyziemne?…

Używając tych mocnych stwierdzeń, Paweł Apostoł poucza jednocześnie Filipian – ale i nas wszystkich – w drugim czytaniu: Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone na podobne do swego chwalebnego ciała. I zachęca: Tak stójcie mocno w Panu, umiłowani.

Właśnie: stójcie mocno w Panu! Nie pozwólcie, by Wasze dążenia były przyziemne, aby ciasne i schematyczne było Wasze myślenie, aby małostkowe i egoistyczne było Wasze spojrzenie na świat i na drugiego człowieka! A Wasz kontakt z Jezusem i przynależność do Kościoła – jedynie formalne i wyznaczone tradycją i praktykami, spełnianymi dla oka ludzkiego i dla tradycji. Nie pozwólcie na to!

Zobaczcie w tym wszystkim blask chwały samego Jezusa, który z miłością pochyla się nad Wami, który przychodzi do Was, schodzi do poziomu Waszej ludzkiej słabości, aby Was wyprowadzić na górę i pokazać szerokie perspektywy! Ucieszcie się wreszcie – ale tak szczerze, z głębi serca – tym, że jesteście ludźmi wierzącymi, że jesteście przyjaciółmi Jezusa! Że jesteście w Jego ekipie!

Pozwólcie sobie na to, aby tak z głębi serca powiedzieć Mu z wielką radością: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy! Naprawdę – bardzo dobrze!

10 komentarzy

  • „Wybierz dla mnie trzyletnią jałowicę, trzyletnią kozę i trzyletniego barana, a nadto synogarlicę i gołębicę”…
    To dopiero pieczyste! I CO ZA APETYT! Zupełnie jak sołtys-arcybiskup G, Wielebny Ojciec-Derechtór, Gargantua czy inny Pantagruel… I za to późniejszy Abram – cham otrzymał od ugoszczonego tak ziemię, którą zamieszkiwali już inni ludzie. Wypisz-wymaluj – Putin i żyzna Ukraina dla Janukowycza.

  • Oremus pro pontifice nostro Francisco:
    Dominus conservet eum,
    et vivificet eum,
    et beatum faciat eum in terra,
    et non tradat eum
    in animam inimicorum ejus.
    Amen.

  • Converte nos, Deus
    Salutaris noster,
    miserere, miserere.

    „Nawróć nas, Boże, nasze zbawienie,
    zmiłuj się nad nami, zmiłuj się nad nami”.

  • „dziewiątą rocznicę wyboru Papieża Franciszka. Modlimy się o światło Ducha Świętego do pełnienia tej jakże pięknej, a jednocześnie trudnej posługi – aby był On prawdziwym Przewodnikiem po drogach wiary dla wszystkich wierzących i niewierzących.” – rzeczywiście, o to trzeba się modlić nieustannie, zwłaszcza przy tym pontyfikacie. Chociaż, jak dobrze wiemy, nasze modlitwy zawsze są wysłuchane, ale nie zawsze realizowane przez Boga według naszych wizji :). Bóg ma swoje własne plany, co do swoich dopustów 🙂

    • Tak, o tym musimy zawsze pamiętać, że Pan ma swój Kościół w opiece i naprawdę – wierzę w to głęboko – nie pozwoli na jakieś większe zawirowania i szkody, a z tych trudności, które przeżywamy – wyprowadzi jeszcze prawdziwe dobro. Wierzę w to głęboko…
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.