Słuchajcie głosu mojego!

S

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w Brzezinach trwają Misje parafialne. Dzisiaj odnowienie przyrzeczeń małżeńskich, ale też modlitwa o powołania kapłańskie i zakonne – oraz modlitwa za powołanych, aby gorliwie i solidnie wypełniali swoją misję. Będziemy także pamiętali o tych, którzy wybrali trzecią formę powołania, a więc życie w dobrowolnej samotności. Mamy więc dzisiaj na Misjach dzień powołań – wszelkich powołań życiowych.

Jutro natomiast – dzień ogromnie ważny! Oto bowiem Papież Franciszek dokona zawierzenia Sercu Maryi całego świata, pogrążonego w niepokojach i wojnach, szczególnie zaś – Rosji i Ukrainy. Jestem niezmiernie wdzięczny Ojcu Świętemu za tę decyzję – za tę odważną decyzję! Cieszę się, że w tekście Aktu Zawierzenia znajduje się wprost wzmianka o Rosji i Ukrainie. W zamieszczonym poniżej tekście to zasadnicze zdanie zostało zapisane pogrubioną czcionką.

Samo wydarzenie dokona się jutro, na Watykanie – także w Fatimie i w tak wielu katedrach i kościołach na całym świecie – o godzinie 17:00 czasu watykańskiego i polskiego. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi Telewizja TRWAM i TVP 3 na paśmie ogólnopolskim. Ci z nas, którzy mogą włączyć się w tym czasie we wspólną modlitwę w swoim kościele, niech to uczynią.

Ci natomiast, którzy pozostaną w domu, niech skorzystają z transmisji – oraz z tekstu Aktu Zawierzenia, który zamieszczam pod dzisiejszym rozważaniem. Jest tam również tekst Listu Papieża Franciszka do wszystkich Biskupów świata, zapraszający do wspólnoty modlitwy.

A piszę o tym dzisiaj, ponieważ jutro, na naszym forum – słówko z Syberii. Jestem przekonany, że Ksiądz Marek także do tego ważnego – gigantycznie ważnego – wydarzenia nawiąże. Jest to w końcu spełnienie prośby Matki Bożej, wypowiedzianej w czasie Objawień Fatimskich.

A oto słówko z Syberii na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zapraszam zatem do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii! Co Pan konkretnie do mnie mówi? Duchu Święty, tchnij i oświecaj nasze umysły i serca!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 3 Tygodnia Wielkiego Postu,

24 marca 2022.,

do czytań: Jr 7,23–28; Łk 11,14–23

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

To mówi Pan: „Dałem im przykazanie: «Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze powodziło».

Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca; odwrócili się plecami, a nie twarzą.

Od dnia, kiedy przodkowie wasi wyszli z ziemi egipskiej, do dnia dzisiejszego posyłałem wam wszystkie moje sługi, proroków, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali swych uszu.

Uczynili twardym swój kark, stali się gorszymi niż ich przodkowie. Powiesz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi.

I odezwiesz się do nich: «To jest naród, który nie usłuchał głosu Pana, swego Boga, i nie przyjął pouczenia. Przepadła wierność, znikła z ich ust»”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus wyrzucał złego ducha, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.

On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie rozdarte pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan sam przeciw sobie wewnętrznie jest rozdwojony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże.

Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na której polegał, i łupy jego rozda.

Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”.

Zapewne zauważy treściową łączność, zachodzącą pomiędzy dzisiejszym pierwszym czytaniem, a Ewangelią. Chociaż każdy z tych tekstów powstał w zupełnie innym czasie i w zupełnie innym kontekście historycznym, społecznym, religijnym, to niosą one tak naprawdę jedną i tę samą treść, to samo przesłanie.

W pierwszym czytaniu, Prorok Jeremiasz przytacza takie oto słowa samego Boga: Dałem im przykazanie […] Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca; odwrócili się plecami, a nie twarzą. Od dnia, kiedy przodkowie wasi wyszli z ziemi egipskiej, do dnia dzisiejszego posyłałem wam wszystkie moje sługi, proroków, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali swych uszu. Uczynili twardym swój kark, stali się gorszymi niż ich przodkowie.

A Święty Łukasz, w swojej Ewangelii, informuje nas, że Jezus wyrzucał złego ducha, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: „Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.

Łatwo zapewne dostrzegamy podobieństwo postaw ludzi, o których pisze Jeremiasz, z postawami tych, o których pisze Łukasz. Jakby pomiędzy jednym a drugim wpisem nie minęło tyle wieków, ile minęło. Okazuje się, że ludzka przewrotność jest ciągle taka sama. Niemalże – ta sama.

Stąd nie dziwi reakcja Boga, wyrażona w słowach, przytoczonych przez Jeremiasza: Powiesz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi. I odezwiesz się do nich: «To jest naród, który nie usłuchał głosu Pana, swego Boga, i nie przyjął pouczenia. Przepadła wierność, znikła z ich ust»

A oto reakcja Jezusa: Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. […] Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza.

Wydaje się, moi Drodzy, że na ludzką przewrotność i złośliwość nie ma ratunku – poza tym jednym, jakim jest przemiana i nawrócenie samego tego człowieka, który jest złośliwy, wewnętrznie zablokowany, zakłamany, obłudny…

Jak bowiem wynika chociażby z wypowiedzi Jezusa, żadne logiczne argumenty nie docierają do takiego człowieka, jeżeli on sam nie zechce ich przyjąć i nie zechce się nimi przejąć. Można go wręcz zarzucić, zasypać tysiącem logicznych zdań i stwierdzeń – naprawdę logicznych, trzymających się całości, wynikających jedno z drugiego, mocno wewnętrznie powiązanych, spójnych i tak naprawdę sensownych – ale jeżeli człowiek jest zablokowany wewnętrznie i przekonany, że tylko on ma teraz rację, to na nic zdadzą się wszelkie, tego typu zabiegi.

Musi być moment jakiegoś poruszenia serca, jakiegoś „wybicia” z tej koleiny, w której uparcie brnie on naprzód, nieczuły na jakiekolwiek zewnętrzne sygnały. Z tego typu nastawieniem osobiście spotykam się w ramach swojej posługi duszpasterza akademickiego, kiedy to doświadczam negatywnego, a wręcz wrogiego nastawienia studentów do jakichkolwiek tematów, związanych z Bogiem, z Kościołem, z wiarą, czy takiego samego nastawienia do osób duchownych jako takich. Nawet niekoniecznie osobiście do mnie, ale do księży w ogóle.

Tego typu nastawienie jest trudne do uzasadnienia i jeszcze trudniejsze do zmiany, bo żadne argumenty nie są wystarczające. Bo jak mogą być wystarczające, jeśli się ich w ogóle nie słucha, nie dopuszcza do swojej świadomości! Na nic zda się mnożenie informacji i zaproszeń, zamieszczanych na wszystkich możliwych portalach i za pomocą wszelkich możliwych komunikatorów. Przepływ tych informacji jest w tym momencie tak sprawny, że jeżeli tylko ktoś chce, z całą pewnością może spotkać się z duszpasterzem akademickim, albo skorzystać z jakieś formy spotkania, czy wspólnej modlitwy. Wystarczy tylko chcieć.

A właśnie tego jednego elementu brakuje. Jak to zmienić? Jak zmienić w ogóle negatywne nastawienie człowieka – w każdym wieku, nie tylko studenta – do spraw Bożych? Tutaj jest miejsce na serdeczną modlitwę – na gigantyczny szturm do Nieba.

A Bóg wówczas może poruszyć ludzkie serce w dwojaki – jak podpowiada życiowe doświadczenie – sposób: albo poprzez wewnętrzne natchnienie, jakieś mocne i skuteczne oświecenie umysłu i serca człowieka, dzięki czemu zobaczy on sens i piękno Bożego zaproszenia i Bożej miłości, albo poprzez takie doświadczenie, jakie stało się udziałem Szawła pod bramami Damaszku. Tak, niekiedy Bóg musi – przepraszam za kolokwializm – zrzucić człowieka z jego własnego tronu i trzepnąć nim porządnie o ziemię! Sprowadzić z hukiem do parteru, żeby ten aż gwiazdki zobaczył!

A wówczas dokona się w głowie jakiś reset, konto się wyzeruje i zacznie się nowy rozdział w jego życiu. Ten drugi sposób jest oczywiście bardziej bolesny, ale często – jedyny możliwy. Zwykle jest skuteczny.

Dlatego modląc się o poruszenie serc ludzi zasklepionych w sobie, zablokowanych na wszelkie impulsy z zewnątrz, prosimy Boga o to, by zadziałał skutecznie. Nie miejmy więc do Niego pretensji, jeśli w jakimś konkretnym przypadku zagra twardo. Bo może to być w danym momencie jedyny skuteczny sposób.

Moi Drodzy, rozważając sobie te wszystkie sprawy, koncentrujemy dzisiaj uwagę głównie na osobach, których umysły są zamknięte, a serca zawzięte, przez co nie ma sposobu – ludzkiego sposobu – dotarcia do nich. Zwykle o takich ludziach mówimy, że to zatwardziali grzesznicy – i coś w tym rzeczywiście jest. Zwykle też, w tym kontekście, jesteśmy szczerze przekonani, że my tacy nie jesteśmy. I też w tym coś jest – bo faktycznie tacy nie jesteśmy.

Ale to nie znaczy, że dzisiejsze Boże słowo nie jest także ostrzeżeniem skierowanym do nas. Bo my także – zachowując generalnie w swoim życiu kurs „na Boga”, możemy jednak w pewnych konkretnych, nawet drobnych sprawach, pozwolić na zablokowanie swego umysłu i serca, popaść w jakieś jedno, może nawet niewielkie, ale jednak złe przyzwyczajenie i nie dopuszczać do siebie żadnej możliwości zmiany tego nastawienia. Niestety, każda i każdy z nas może popaść w taką pułapkę, może się dać szatanowi tak podstępnie podejść.

Dlatego czuwajmy – naprawdę: czuwajmy! I nie chodzi tu o życie w jakimś strachu i napięciu, ale o trzeźwe spojrzenie oraz o obiektywną – na ile tylko się da – ocenę własnego postępowania. Z pewnością, zawsze w tym pomoże zrobiony solidnie i na spokojnie – rachunek sumienia.

AKT POŚWIĘCENIA

NIEPOKALANEMU SERCU NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

O Maryjo, Matko Boga i nasza Matko, uciekamy się do Ciebie w tej godzinie cierpienia. Jesteś naszą Matką, miłujesz nas i znasz nas: nic, co nosimy w sercu, nie jest przed Tobą ukryte. Matko miłosierdzia, tak wiele razy doświadczyliśmy Twojej opatrznościowej czułości, Twojej obecności, która przywraca nam pokój, ponieważ Ty zawsze prowadzisz nas do Jezusa, Księcia Pokoju.

My jednak zgubiliśmy drogę do pokoju. Zapomnieliśmy o nauce płynącej z tragedii minionego wieku, o poświęceniu milionów poległych podczas wojen światowych. Zlekceważyliśmy zobowiązania podjęte jako Wspólnota Narodów i wciąż zdradzamy marzenia narodów o pokoju oraz nadzieje ludzi młodych. Staliśmy się chorzy z chciwości, zamknęliśmy się w nacjonalistycznych interesach; pozwoliliśmy, by sparaliżowały nas obojętność i egoizm. Woleliśmy lekceważyć Boga, żyć w naszym fałszu, podsycać agresję, niszczyć życie i gromadzić broń, zapominając, że jesteśmy opiekunami naszego bliźniego i wspólnego domu, który dzielimy. Poprzez wojnę rozszarpaliśmy ziemski Ogród, grzechem zraniliśmy serce naszego Ojca, który pragnie, abyśmy byli braćmi i siostrami. Staliśmy się obojętni na wszystkich i wszystko z wyjątkiem nas samych. A teraz ze wstydem mówimy: Przebacz nam, Panie!

W nędzy grzechu, w naszych trudach i słabościach, w tajemnicy nieprawości zła i wojny, Ty, Najświętsza Matko, przypominasz nam, że Bóg nas nie opuszcza, ale wciąż patrzy na nas z miłością, pragnąc nam przebaczyć i nas podnieść. To On dał nam Ciebie, a Twoje Niepokalane Serce uczynił schronieniem dla Kościoła i ludzkości. Z Bożej dobroci jesteś z nami i przeprowadzasz nas z czułością nawet przez najbardziej skomplikowane dziejowe zakręty.

Zatem uciekamy się do Ciebie, pukamy do drzwi Twego Serca, my – Twoje umiłowane dzieci, które w każdym czasie niestrudzenie nawiedzasz i zachęcasz do nawrócenia. W tej mrocznej godzinie przyjdź nam z pomocą i pociesz nas. Powtarzaj każdemu z nas: „Czyż oto nie jestem tu Ja, twoja Matka?”. Ty wiesz, jak rozplątać pęta naszego serca i węzły naszego czasu. W Tobie pokładamy nadzieję. Jesteśmy pewni, że Ty, zwłaszcza w chwili próby, nie gardzisz naszymi prośbami i przychodzisz nam z pomocą.

Tak właśnie uczyniłaś w Kanie Galilejskiej, gdy przyspieszyłaś godzinę działania Jezusa i zapowiedziałaś Jego pierwszy znak w świecie. Gdy uczta zamieniła się w smutek, powiedziałaś Mu: Nie mają wina (J 2, 3). O Matko, raz jeszcze powtórz to Bogu, bowiem dziś zabrakło nam wina nadziei, zniknęła radość, rozmyło się braterstwo. Zagubiliśmy człowieczeństwo, zmarnowaliśmy pokój. Staliśmy się zdolni do wszelkiej przemocy i wszelkiego zniszczenia. Jakże pilnie potrzebujemy Twojej matczynej interwencji.

Przyjmij więc, o Matko, to nasze błaganie.

Ty, Gwiazdo morza, nie pozwól, byśmy zostali rozbitkami w czasie wojennej burzy.

Ty, Arko Nowego Przymierza, inspiruj plany i drogi pojednania.

Ty, „Ziemio nieba”, zaprowadź w świecie Bożą zgodę.

Ugaś nienawiść, usuń pragnienie zemsty, naucz nas przebaczenia.

Uwolnij nas od wojny, zachowaj świat od zagrożenia nuklearnego.

Królowo Różańca Świętego, rozbudź w nas pragnienie modlitwy i miłości.

Królowo rodziny ludzkiej, wskaż narodom drogę braterstwa.

Królowo pokoju, wyjednaj światu pokój.

Niech Twój płacz, o Matko, poruszy nasze zatwardziałe serca. Niech łzy, które za nas przelałaś, sprawią, że znów zakwitnie owa dolina, którą wysuszyła nasza nienawiść. I choć nie milknie zgiełk broni, niech Twoja modlitwa usposabia nas do pokoju. Niech Twoje matczyne dłonie będą ukojeniem dla tych, którzy cierpią i uciekają pod ciężarem bomb. Niech Twoje macierzyńskie objęcie pocieszy tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i swej ojczyzny. Niech Twoje bolejące Serce poruszy nas do współczucia i przynagli do otwarcia drzwi i opieki nad zranioną i odrzuconą ludzkością.

Święta Boża Rodzicielko, gdy stałaś pod krzyżem, Jezus, wskazując na ucznia obok Ciebie, powiedział Ci: Oto syn Twój (J19,26): w ten sposób zawierzył Tobie każdego z nas. Następnie do ucznia, do każdego z nas, rzekł: Oto Matka twoja (w.27). Matko, chcemy Cię teraz przyjąć w naszym życiu i w naszej historii. W tej godzinie ludzkość, wyczerpana i zrozpaczona, stoi wraz z Tobą pod krzyżem. I potrzebuje zawierzyć się Tobie, potrzebuje poprzez Ciebie poświęcić się Chrystusowi – naród ukraiński i naród rosyjski, które czczą Cię z miłością, uciekają się do Ciebie, a Twoje Serce bije dla nich i dla wszystkich narodów zdziesiątkowanych przez wojnę, głód, niesprawiedliwość i nędzę.

My zatem, Matko Boga i nasza Matko, uroczyście zawierzamy i poświęcamy Twojemu Niepokalanemu Sercu siebie samych, Kościół i całą ludzkość, a zwłaszcza Rosję i Ukrainę.

Przyjmij ten nasz akt, którego dokonujemy z ufnością i miłością; spraw, aby ustały wojny, i zapewnij światu pokój. Niech „tak”, które wypłynęło z Twojego Serca, otworzy bramy dziejów dla Księcia Pokoju; ufamy, że poprzez Twoje Serce, nastanie jeszcze pokój. Tobie więc poświęcamy przyszłość całej rodziny ludzkiej, potrzeby i oczekiwania narodów, niepokoje i nadzieje świata.

Niech za Twoim pośrednictwem Boże Miłosierdzie rozleje się na ziemię i niech słodki rytm pokoju na nowo kształtuje nasze dni. Niewiasto, któraś powiedziała Bogu „tak” i na którą zstąpił Duch Święty, przywróć pośród nas Bożą harmonię. Ożyw nasze oschłe serca, Ty, któraś jest „żywą nadziei krynicą”. Ty, któraś utkała człowieczeństwo Jezusa, uczyń nas budowniczymi komunii. Ty, która przemierzałaś nasze drogi, prowadź nas drogami pokoju. Amen.

LIST PAPIEŻA FRANCISZKA DO BISKUPÓW CAŁEGO ŚWIATA

Drogi Bracie,

Minął już prawie miesiąc od rozpoczęcia wojny na Ukrainie, która powoduje coraz boleśniejsze cierpienia udręczonej ludności, zagrażając także pokojowi na świecie. W tej mrocznej godzinie, Kościół jest usilnie wzywany, by wstawiać się u Księcia Pokoju i być blisko tych, którzy ponoszą konsekwencje tego konfliktu. Dlatego jestem wdzięczny tym wszystkim, którzy z wielką hojnością odpowiadają na moje apele o modlitwę, post i miłosierdzie.

Teraz, przyjmując także liczne prośby Ludu Bożego, pragnę w szczególny sposób powierzyć Matce Bożej Narody będące w konflikcie. Jak powiedziałem wczoraj na zakończenie modlitwy Anioł Pański, 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, zamierzam dokonać uroczystego Aktu Poświęcenia ludzkości, a szczególnie Rosji i Ukrainy, Niepokalanemu Sercu Maryi. Dlatego, by błagać o pokój, dobrze jest odnowić się przez Boże przebaczenie w kontekście celebracji Nabożeństwa pokutnego, które odbędzie się w Bazylice św. Piotra o godz. 17.00 czasu rzymskiego. Akt Poświęcenia przewidziany jest około godziny 18.30.

Ma to być gest Kościoła powszechnego, który w tej dramatycznej chwili zanosi do Boga, za pośrednictwem Jego i naszej Matki, krzyk bólu tych, którzy cierpią i błagają o położenie kresu przemocy, oraz powierza przyszłość ludzkości Królowej Pokoju. Dlatego zapraszam Ciebie, Drogi Bracie do włączenia się w ten Akt, zachęcając kapłanów, osoby zakonne i wiernych do wspólnej modlitwy w miejscach świętych, w piątek 25 marca, aby święty Lud Boży wzniósł jednomyślnie serdeczną prośbę do swojej Matki. W związku z tym przesyłam tekst załączonej modlitwy konsekracyjnej, aby można ją było odmówić w tym dniu w braterskiej jedności.

Dziękuję za jej przyjęcie i za współpracę. Z serca błogosławię Tobie i wszystkim wiernym powierzonym Twojej pasterskiej trosce. Niech Jezus Was chroni, a Najświętsza Dziewica czuwa nad Wami. Módlcie się za mnie.

Z braterskim pozdrowieniem,

Franciscus

Rzym, u św. Jana na Lateranie, 21 marca 2022 r.

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.