Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Jerzy Beczek, mój były Uczeń z pierwszych lat kapłaństwa, z pierwszej Szkoły, w której uczyłem. Niech Mu Pan błogosławi we wszystkim, co dobre! Zapewniam o modlitwie!
I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan dzisiaj konkretnie do mnie mówi? Niech Duch Święty pomoże nam to rozpoznać i głęboko wziąć sobie do serca.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 4 Tygodnia Wielkanocnego,
11 maja 2022.,
do czytań: Dz 12,24–13,5a; J 12,44–50
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Słowo Pańskie rozszerzało się i rosło. Barnaba i Szaweł, wypełniwszy swoje zadania, powrócili z Jerozolimy zabierając ze sobą Jana, zwanego Markiem.
W Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Szymon zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł.
Gdy odprawiali publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: „Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem”. Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich.
A oni wysłani przez Ducha Świętego zeszli do Seleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr. Gdy przybyli do Salaminy, głosili słowo Boże w synagogach żydowskich.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus tak wołał: „Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał.
Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić.
Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział”.
Jak słyszymy na początku pierwszego czytania, słowo Boże rozszerzało się i rosło. Dokonywało się to dzięki działaniu Barnaby i Pawła – w dzisiejszym czytaniu zwanego jeszcze Szawłem – oraz ich współpracy z pozostałą częścią Grona apostolskiego, a wreszcie także: dzięki ich współpracy z Duchem Świętym. Mocno to przebija z treści dzisiejszego pierwszego czytania.
Kiedy go słuchamy, to odnosimy wrażenie, że jest to realizacja jakiejś dobrze zaplanowanej strategii. Zobaczmy, że tu wszystko jest w jakiś logiczny sposób rozplanowane, a zadania – rozdzielone.
I tak oto, kiedy Barnaba i Szaweł wypełnili zadania apostolskie, jakie mieli do wykonania, powrócili do Jerozolimy, ale po drodze zabrali ze sobą Marka. Potem mamy rzut oka na stan osobowy ekipy apostolskiej w Antiochii. To ważna informacja dla pokazania całego obrazu.
A potem mowa o kolejnym posłaniu Barnaby i Szawła, które to jednak posłanie odbyło się w sposób bardzo oryginalny, bo oto Duch Święty osobiście upomniał się o nich i kazał Gronu apostolskiemu ich wysłać. Swoją drogą, to bardzo ciekawa sytuacja, że Duch Święty sam ich osobiście i bezpośrednio nie wysłał, tylko kazał to uczynić Apostołom, wyraźnie zaznaczając, że Szaweł i Barnaba już zostali wyznaczeni do określonych działań.
Są już wyznaczeni przez Ducha Świętego, ale jednak potrzeba, aby to Wspólnota dokonała samego aktu posłania. Owszem, pod ścisłym kierownictwem Ducha Świętego, ale jednak Wspólnota. Dlatego wszyscy włożyli na nich ręce, przy czym też dokonało się po poście i modlitwie. Zobaczmy zatem, jak w całej tej – podkreślmy jeszcze raz – logicznej i dobrze zaplanowanej strategii każdy dokładnie wykonuje to, co do niego należy. I wykonuje solidnie, angażując się na sto procent, jakby od tego jego zaangażowania wszystko zależało.
Bo tak zresztą jest: od zaangażowania każdej i każdego z nas zależy powodzenie dzieła apostolskiego. Naturalnie, Duch Święty prowadzi, pokazuje, podpowiada i sam konkretnie działa, ale domaga się też działania człowieka. A z dzisiejszego czytania wynika niemalże wprost, iż to działanie człowieka Duch Święty uważa za nieodzowne, wręcz konieczne!
Dlatego w ostatnim zdaniu tegoż czytania słyszymy stwierdzenie, że Barnaba i Szaweł, wysłani przez Ducha Świętego zeszli do Seleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr. Gdy przybyli do Salaminy, głosili słowo Boże w synagogach żydowskich. Czyli – dalszy ciąg realizacji tej dobrze zaplanowanej strategii.
A po co to wszystko? Po co całe to pozytywne zamieszanie, to poruszenie, ta strategia? Właśnie po to, aby słowo Pańskie rozszerzało się i rosło. Zwróćmy przy tym uwagę na określenie: «rosło» w odniesieniu do słowa Bożego. Jak ono ma «rosnąć»? Bo że się roszerza, to rozumiemy i raczej nie budzi to większych wątpliwości, ale żeby Słowo rosło?… Czyżby w samej jego treści czegoś brakowało i trzeba było coś tam dodawać, może dopisywać?…
Domyślamy się, że nie w tym rzecz. Chodzi tu natomiast o ludzkie serca, a jeśli tak – to chodzi także o całą rzeczywistość, w której żyją ludzie, a w której Słowo to coraz mocniej wybrzmiewa i coraz większy wpływ wywiera na życie ludzi i fukcjonowanie danej społeczności. I właśnie, żeby tak mogło się ono «rozszerzać i rosnąć», trzeba zjednoczyć siły, dobrze rozplanować strategię, a potem ją dokładnie zrealizować.
Zobaczmy, że tego typu sposób działania wcale nie kłóci się z prowadzeniem przez Ducha Świętego. Bo nam się niekiedy wydaje, że Duch Święty działa tak spontanicznie i w wielu momentach niespodziewanie, że mówienie o jakimś planowaniu w Jego przypadku jest pomyłką. Nieraz nawet w takich naszych codziennych rozmowach, dotyczących konieczności podjęcia jakiejś decyzji, czy wyboru drogi życiowej, mówimy: „Otwórz się na Ducha Świętego!”, „Daj się poprowadzić Duchowi Świętemu!” A niekiedy to nawet mówimy: „Daj się porwać Duchowi Świętemu!”
I bardzo dobrze, bo Duch Święty jest nieograniczony w swoim działaniu i często działa w sposób dla nas zaskakujący. Ale to nie oznacza, że w sposób chaotyczny, a można odnieść wrażenie, że niektórym tak się właśnie wydaje: że Duch Święty działa tak zaskakująco, że nieraz to chyba sam jest zaskoczony tym, co zrobił. Otóż, nie!
Dzisiaj wyraźnie słyszymy, jak Duch Święty wprowadza porządek w działania apostolskie i sam nimi mądrze kieruje! Po to – jeszcze raz podkreślmy – żeby słowo Boże rozszerzało się i rosło. A skoro tak jest, to znaczy, że cel ten jest ogromnie ważny i znaczący. I tak oczywiście jest, bo głoszenie słowa Bożego jest dla Kościoła sprawą najwyższej wagi, domagającą się ofiarnego zaangażowania ze strony wszystkich oraz opracowania mądrej strategii – pod kierunkiem Ducha Świętego – aby było to głoszenie owocne! Aby słowo Boże także dzisiaj, w naszych realiach, w naszym tu i teraz – naprawdę rozszerzało się i rosło!
A o jak ważną sprawę idzie cała gra, to wyraźnie mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii, gdy stwierdza: Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić. Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział.
Moi Drodzy, myślę, że dobrze rozumiemy, o co chodziło Jezusowi. To właśnie z tych – między innymi – Jego słów wyprowadzamy to przekonanie, że Sąd Boży, na którym staniemy po śmierci, nie będzie przypominał rozprawy sądowej, jaką znamy z naszego ludzkiego doświadczenia. Dlatego nawet trudno mówić o „stanięciu” przed Bożym Sądem. Po prostu, dusza ludzka, oświecona całym potężnym blaskiem Bożej Prawdy, zobaczy siebie właśnie w pełnej prawdzie i od razu będzie wiedziała, jaki jest jej obraz i co ją czeka w wieczności. Tam już nie będzie żadnych niedomówień. W blasku Bożego słowa i całej prawdy, jaką ona niesie, człowiek ujrzy i uzna pełną prawdę o sobie.
Dlatego tak ważnym jest, moi Drodzy, aby to Boże słowo już teraz – już tu, na ziemi; w naszym „tu i teraz” – rozszerzało się i rosło. Abyśmy naprawdę angażowali wszystkie swoje siły, talenty, zapał i czas do jego przyjmowania, do przejmowania się nim w codzienności – i do głoszenia go innym! I świadczenia o nim przed innymi!
Żebyśmy potem na Sądzie Bożym nie próbowali się tłumaczyć, że nie słyszeliśmy tego Słowa, że do nas jakoś dziwnym trafem nie dotarło, albo coś w tym stylu… Opracowujmy mądrą strategię na naszą codzienność, aby zawsze znaleźć czas na pogłębianie swojej wiary i wiedzy religijnej. Zachęcajmy do takiej postawy także innych!
Bo gra toczy się o sprawę naprawdę bardzo, ale to bardzo ważną! W ostatecznym rozrachunku – rozgrywa się tu sprawa naszego wiecznego zbawienia!