Nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi

N

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

Pozdrawiam serdecznie z Surgutu, z Syberii. Dziś deszczowo i wietrznie, ale już wiosennie. Jeszcze niedawno leżał śnieg, a dziś już wiosna. 

Zapraszam do wspólnego rozmyślania nad Słowem Bożym. Prosimy, by Duch Święty pomógł nam zrozumieć i przyjąć Słowo i żyć nim wciągu dnia i całego życia. 

 

(Dz 15,22-31)
Po naradzie w Jerozolimie apostołowie i starsi wraz z całym Kościołem postanowili wybrać ludzi przodujących wśród braci: Judę, zwanego Barsabas, i Sylasa, i wysłać do Antiochii razem z Barnabą i Pawłem. Posłali przez nich pismo tej treści: „Apostołowie i starsi bracia przesyłają pozdrowienie braciom pogańskiego pochodzenia w Antiochii, w Syrii i w Cylicji. Ponieważ dowiedzieliśmy się, że niektórzy bez naszego upoważnienia wyszli od nas i zaniepokoili was naukami, siejąc wam zamęt w duszach, postanowiliśmy jednomyślnie wybrać mężów i wysłać razem z naszymi drogimi: Barnabą i Pawłem, którzy dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie. Wysyłamy więc Judę i Sylasa, którzy powtórzą wam ustnie to samo. Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!” Wysłannicy przybyli więc do Antiochii i zwoławszy lud, oddali list. Gdy go przeczytano, ucieszyli się z jego zachęcającej treści.

 

(J 15,12-17)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”.

 

Postanowiliśmy, Duch Święty i my… 

Zachwyca mnie w Dziejach Apostolskich, jak jasno i konkretnie chrześcijanie widzą i słyszą Ducha Świętego. Oni nie mają wątpliwości czego On chce, co mówi, jak prowadzi. My też możemy tak Jego słyszeć i rozumieć, jeśli tylko będziemy tak Go słuchać i otwierać się na Jego słowa i rady. 

Duchu Święty – co nam dziś mówisz? Co mamy robić, a czego nie robić? Co mam dziś postanowić, zdecydować, co wybrać? – Jak często zadajemy takie pytania i jak się przysłuchujemy odpowiedzi, jak obserwujemy znaki, jakie On nam daje? 

Czym bardziej wchodzimy w głębię życia duchowego, czym bardziej się wsłuchujemy w Słowo Boże, tym wyraźniej słyszymy głos Ducha Świetego, tym bardziej rozumiemy Jego decyzje, Jego myślenie. 

Spróbujmy dziś pytać Ducha Świętego, spróbujmy dziś wsłuchiwać się w Jego natchnienia. 

 

Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne…

Ciekawe stwierdzenie… A co jest konieczne? 

To co było konieczne wtedy, może nie być całkiem koniecznym teraz. A co my byśmy zostawili na liście koniecznych rzeczy, praktyk, dla ludzi, którzy się nawrócili, którzy tylko co otworzyli się na Pana Boga? 

Ja tutaj, na Syberii widzę, że wiele praktyk religijnych, jakie np. W Polsce są oczywistością, tutaj są jeszcze trudne do zrozumienia. I często, kiedy rozmawiamy z nowymi ludźmi, rzeczywiście ważne jest, żeby ich nie zarzucić obowiązkami, modlitewkami, praktykami, które wszystkie są dobre, ale niekoniecznie na początek. Na początek próbujemy ludzi przyzwyczaić do praktyki niedzielnej Mszy Św., potem, gdy już przyjmują sakramenty, do systematycznego przyjmowania sakramentów. 

Te słowa – to co konieczne – pomagają zamyśleć się nad tym, czy umiemy w życiu rozróżniać to co konieczne, od tego co drugorzędne, trzeciorzędne i dalej. 

Czasem spotykam ludzi, dla których wszystko jest najważniejsze, i gotowi kłócić się o każdy drobiazg. Tymczasem wielką mądrością jest to, by rozróżnić to co ważne, najważniejsze, od tego co mało ważne, albo w ogóle nie ważne. Są sprawy, za które można i życie oddać, a są sprawy, na które trzeba machnąć ręką i w ogóle się nie przejmować. 

 

W Ewangelii dziś szczególnie chcę się zatrzymać (o czym też jest w słówku gadanym) nad rozróżnieniem: sługa – przyjaciel. Jezus nazywa nas przyjaciółmi a nie sługami. 

Czy nie jest tak, że próbujemy ludzi uczynić naszymi sługami? Człowiek powinien robić to co mi się podoba, spełniać moje zachcianki, powinien robić tak jak ja tego chcę i w ogóle powinien robić, pracować, służyć mi. Nie ważne co on myśli, co czuje, jak się czuje. Ja wymagam. Traktuję człowieka jak sługę, jak służącą. Taka postawa może być nawet i w rodzinie. Mąż żonę może traktować jak służącą, żona męża jak sługę. Ważne jest, żeby ten człowiek dla mnie zrobił to co ja chcę. Warto się przyjrzeć naszym relacjom – jak traktuję drugiego człowieka – jak przyjaciela, czy jak sługę? Kogo mógłbym traktować bardziej po przyjacielsku? Komu powinienem okazywać więcej życzliwości, serdeczności? 

To kilka pytań, myśli na dziś. 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

 

Słówko pisane umieściłem trochę później, bo było wezwania do umierającego człowieka w hospicjum, pojechałem go namaścić. Ile tam jest ludzi w ciężkim stanie…

Pozdrawiam i polecam się Waszym modlitwom. Z Bogiem! 

 

 

We wtorek był chrzest dziecka, w rodzinie głuchoniemych sportowców

 

 

 

 

 

Procesja fatimska tydzień temu

Powiało wiosną…

 

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.