Kościół – czym jest dla mnie?

K

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Krzysztof Fabisiak – Moderator naszego bloga. Dziękując za stałą życzliwość i ofiarną pomoc, życzę obfitości darów z Nieba! Zapewniam o modlitwie!

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Duchu Święty, podpowiedz…

Na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

6 Niedziela Wielkanocy, C,

22 maja 2022.,

do czytań: Dz 15,1–2.22–29; Ap 21,10–14.22–23; J 14,23–29

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci w Antiochii: „Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”.

Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich udadzą się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych.

Wtedy Apostołowie i starsi wraz z całym Kościołem postanowili wybrać ludzi przodujących wśród braci: Judę, zwanego Barsabas, i Sylasa i wysłać do Antiochii razem z Barnabą i Pawłem. Posłali przez nich pismo tej treści:

Apostołowie i starsi bracia przesyłają pozdrowienie braciom pogańskiego pochodzenia w Antiochii, w Syrii i w Cylicji. Ponieważ dowiedzieliśmy się, że niektórzy bez naszego upoważnienia wyszli od nas i zaniepokoili was naukami, siejąc wam zamęt w duszach, postanowiliśmy jednomyślnie wybrać mężów i wysłać razem z naszymi drogimi: Barnabą i Pawłem, którzy dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie. Wysyłamy więc Judę i Sylasa, którzy powtórzą wam ustnie to samo.

Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!”

CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Uniósł mnie anioł w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga i mające chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu: Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela. Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka.

A świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek. I miastu nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły, bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą jest Baranek.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy w nim przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.

To wam powiedziałem przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem.

Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.

A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie”.

Pierwsze dzisiejsze czytanie zbiera i streszcza wydarzenia, które szerzej – bo w kilku obszerniejszych fragmentach – były opisywane w pierwszych czytaniach, w minionym tygodniu. Z pewnością, ci z nas, którzy śledzą codzienną liturgię Słowa, odczytując fragmenty, przeznaczone na kolejne dni, potwierdzą, że słyszeli w minionym tygodniu to, co tak skrótowo i całościowo zostało przedstawione dzisiaj.

Przypomnijmy zatem krótko, że chodzi o problem, jaki powstał – a właściwie: został podniesiony, został wywołany – w Antiochii, w której to Paweł i Barnaba głosili Dobrą Nowinę o zbawieniu i Jezusie Chrystusie zmartwychwstałym. To właśnie tam – i właśnie wtedy – niektórzy przybysze z Judei nauczali braci w Antiochii: „Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”.

Najkrócej rzecz ujmując, chodziło o rozstrzygnięcie, czy poganie, a więc osoby nie wyznające judaizmu, a pragnące stać się chrześcijanami, mogą po prostu przyjąć chrzest i nimi się stać, czy też muszą najpierw przyjąć judaizm – poprzez obrzezanie – a dopiero potem przyjąć chrzest.

Oczywiście, dla nas dzisiaj to jest jakiś problem całkowicie z kosmosu, albo z odległej prehistorii, dla pierwszych chrześcijan jednak i dla ich otoczenia to była sprawa kluczowa, wręcz fundamentalna, którą w związku z tym należało tak właśnie potraktować i jakoś rozstrzygnąć. Słyszymy dzisiaj «niemałych sporach i zatargach», jakie na tym tle wybuchły, co w praktyce oznacza po prostu kłótnie.

A to już pewnie nieco nas dziwi, bo przecież jesteśmy przyzwyczajeni do obrazu pierwszych chrześcijan jako wspólnoty, o której współcześni im mawiali z zachwytem: „Patrzcie, jak oni się miłują!” A oni się kłócą! To jak to w końcu jest z tym ich dobrym nastawieniem, jak to w końcu jest z ich wzajemną miłością, jak to jest z tą niesamowitą i niepowtarzalną atmosferą, panującą rzekomo wśród nich – była, czy nie była?

Gdybyśmy pozostali tylko na etapie «niemałych sporów i zatargów», to powiedzielibyśmy, że niczym ta wspólnota nie różni się od naszych dzisiejszych wspólnot i naszych międzyludzkich relacji, tak często dotkniętych nieszczęściem równie niemałych sporów i zatargów, a do tego jeszcze niemałych plotek, intryg i wzajemnego nastawiania się przeciwko sobie. Gdybyśmy na tym etapie pozostali…

Ale nie możemy na nim pozostać, bo Księga Dziejów Apostolskich opowiada o tym, jak problem został rozwiązany – że w ogóle został rozwiązany – i że jego zaistnienie w niczym nie zakłóciło jedności pomiędzy członkami młodej wspólnoty Kościoła, a wręcz tę jedność zacieśniły.

Dzisiaj słyszymy o powstaniu problemu, o wyjeździe „delegacji antiocheńskiej” do Jerozolimy i już o dekrecie pierwszego w dziejach Kościoła soboru – Soboru Jerozolimskiego – z roku 50. Tyle słyszymy dzisiaj.

Jeżeli jednak przypomnimy sobie czytania z minionego tygodnia, albo poczytamy Księgę Dziejów Apostolskich, wówczas dowiemy się, że sama podróż wysłanników z Antiochii do Jerozolimy stała się okazją do opowiadania wszystkim napotkanym po drodze o tym, jak wielkich dzieł Bóg dokonuje w młodym Kościele.

Przeczytamy następnie, w jakiej atmosferze przebiegały obrady tego niezwykłego, pierwszego Soboru – jakich używano argumentów, kto na co i na kogo się powoływał i jak ostatecznie doprowadzono do konkluzji. I wtedy dopiero przekonamy się, jak bardzo mądrze młody Kościół rozegrał całą sprawę i jak ta pozorna niezgoda, nieporozumienie, czy wręcz konflikt – nie tylko nie spowodował rozłamu, ale wręcz zacieśnił jedność.

A chrześcijanom pokazał drogę rozwiązywania tego typu problemów w przyszłości: oddanie problemu pod osąd Kościoła i wspólny namysł, pod opieką i prowadzeniem Ducha Świętego. Tak, moi Drodzy, powinno się rozwiązywać wszystkie problemy w Kościele. Tak powinno się dążyć do zgody i jedności.

W końcu, po to nam Jezus dał swego Ducha, którego dzisiaj w Ewangelii zapowiada w słowach: Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem.

Skądinąd wiemy, że to słowo: PoIcieszyciel, jako tłumaczenie greckiego „Parakletos”, nie jest najszczęśliwsze. Bardziej chodziłoby o kogoś na wzór dzisiejszego adwokata, mentora, stronnika, opiekuna, może przewodnika… Kimś takim ma być dla nas Duch Święty – i kimś takim był dla pierwszych chrześcijan.

Księga Dziejów Apostolskich – o czym też nieraz słyszeliśmy w ostatnich dniach – opowiada o sytuacjach i wydarzeniach, w których widać dosłownie ręczne sterowanie Kościołem przez Ducha Świętego. Dzisiaj Jezus zapowiada, że kiedy Duch Święty przyjdzie, to – między innymi – przypomni nam wszystko, co Jezus powiedział w czasie swojej ziemskiej działalności. Stąd wierzymy, że przypomniał to szczególnie Ewangelistom, którzy nam to z kolei przekazali w swoich dziełach.

I to właśnie Duch Święty kierował pracami Soboru Jerozolimskiego, od Niego przede wszystkich pochodziła myśl jego zwołania, od Niego przyszły konkretne natchnienia i dobre myśli, jakie w swoich umysłach i sercach odkryli uczestnicy Soboru, a jakie to w końcu doprowadziły do rozwiązania problemu. Duch Święty tym kierował! A oni – i tu jest całe sedno sprawy – dali się Mu pokierować. Pozwolili Mu działać – w nich i przez nich.

I dlatego ich «spory i zatargi» prowadziły nie do rozbicia jedności, ale do jej wzmocnienia! Można wręcz powiedzieć: na złość szatanowi! Bo on – mistrz intrygi i kłótni, ojciec wszelkiego grzechu i kłamstwa – bardzo by się cieszył, gdyby te kłótnie doprowadziły finalnie do rozbicia Kościoła. A one go jeszcze wzmocniły.

I dlatego Kościół – od samego początku – jawi się nam jako wspólnota bardzo mocno wewnętrznie powiązana i zbudowana na naprawdę trwałym fundamencie. W sposób dość tajemniczy, ale i podniosły – wszak mówimy o wizji, danej z Nieba – taki właśnie obraz Kościoła wyłania się nam w umyśle i sercu, kiedy uważnie słuchamy drugiego czytania, a w nim słów: Uniósł mnie anioł w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte, Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga i mające chwałę Boga. […] Miało ono mur wielki a wysoki, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i wypisane imiona, które są imionami dwunastu pokoleń synów Izraela. Od wschodu trzy bramy i od północy trzy bramy, i od południa trzy bramy, i od zachodu trzy bramy. A mur miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka.

Z pewnością, zwraca naszą uwagę powtarzająca się liczba: dwanaście, a konkretnie – nawiązanie do dwunastu pokoleń synów Izraela, oraz do dwunastu Apostołów. Tak, jak lud wybrany Starego Przymierza zbudowany był na fundamencie dwunastu synów Jakuba – Izraela, tak Kościół – nowy Lud Wybrany – jest zbudowany na fundamencie dwunastu Apostołów.

I oczywiście – nie chodzi tu o uprawianie jakiejś numerologii, czy czarów, ale o zobaczenie, jak to wszystko w Bożych planach logicznie się układa! Jak Bóg sam logicznie i sensownie prowadzi historię swego ludu, historię Kościoła, historię zbawienia. Tu wszystko jest powiązane, tu jedno z drugiego wynika, nowy Naród Wybrany – Kościół – buduje się na fundamencie Dwunastu, a konkretnie: na fundamencie ich wiary, ich świętości, na fundamencie głoszonej przez nich jedynej i niezafałszowanej nauki, a wreszcie na fundamencie ich w większości męczeńskiej śmierci, ich przelanej krwi.

W tym Kościele, moi Drodzy, my dzisiaj jesteśmy. Za chwilę, po zakończeniu tego rozważania, złożymy wyznanie wiary. To właśnie oni nam te wszystkie prawdy przekazali, to właśnie oni nas ich nauczyli. Oni nas nauczyli Kościoła, oni nam podarowali Kościół, który zakładali i umacniali swoim słowem i swoim świadectwem. Dlatego to słyszymy dziś, że mur miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka.

Rzecz jasna, nie chodzi o widzialny mur jakiejkolwiek świątyni, ale o tę duchową budowlę, Jeruzalem Nowe, którym jest Niebo, a tu na ziemi – tą budowlą jest wspólnota Kościoła.

Moi Drodzy, to jest nasz Kościół: to jest mój Kościół i to jest Twój Kościół. Ten wielki i tajemniczy, który tak potężnie rysuje się w apokaliptycznych wizjach, danych Janowi, ale i ten tak bardzo zwyczajny i codzienny, że aż naznaczony zatargami i kłótniami, ale jednak dochodzący do porozumienia i zacieśnienia jedności. To jest mój Kościół – i to jest Twój Kościół.

Ten, w którym Duch Święty przypomina nam co dzień, co Pan do nas powiedział i pomaga żyć tym Słowem. Prowadzi za rękę – tych, którzy się dadzą poprowadzić. To jest mój Kościół – i to jest Twój Kościół. Nie spadł on z nieba – w tym wymiarze widzialnym, organizacyjnym – ale wyrósł z tradycji narodu wybranego, a przecież jest czymś zupełnie nowym. To właśnie w nim człowiek może osiągnąć prawdziwy pokój – zgodnie z obietnicą, daną dziś przez Jezusa: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.

To jest mój Kościół – i to jest Twój Kościół! A przede wszystkim – to jest Kościół Jezusa Chrystusa! Bardzo ważne, by o tym pamiętać, a jeśli mówimy, że jest on mój, czy Twój, to w tym sensie, że jest tam miejsce i dla mnie, i dla Ciebie, i dla sąsiada z naprzeciwka, i dla sąsiadki z pierwszego piętra, i dla pani, którą codziennie widzimy, jak spaceruje z pieskiem; i dla tego nieprzyjemnego kolegi z pracy, od którego – póki co – lepiej trzymać się z daleka.

W Kościele Chrystusowym jest miejsce dla każdego – nie ma lepszych i gorszych, nie ma ważniejszych i mniej ważnych! Nad każdym roztacza swoją opiekę Duch Święty i Jezus każdemu ofiaruje dar pokoju: mocnego, trwałego i pokonującego wszelkie przeszkody. Tak jest w Kościele Chrystusowym, który jest jednocześnie Kościołem moim – i Kościołem Twoim.

Czy jednak naprawdę jest on – moim Kościołem? Czy widzę w nim swoje miejsce?… Jakie w ogóle skojarzenia i myśli wywołuje we mnie słowo: KOŚCIÓŁ? Wspólnota, rodzina, dom, moje miejsce i moja przestrzeń życia – czy zimna instytucja, urząd, biuro, agenda polityczna, partia polityczna, a wręcz organizacja przestępcza, złożona z pedofilów, złodziei i ludzi żądnych władzy? Jakie skojarzenie wywołuje we mnie słowo: KOŚCIÓŁ?…

Jak to słowo w ogóle we mnie wybrzmiewa: ciepło, serdecznie, blisko, swojsko – czy zimno, wrogo, jakoś tak bardzo, bardzo odlegle, wręcz obco?… Jak ja w ogóle rozumiem to pojęcie – KOŚCIÓŁ?

I czego oczekuję od KOŚCIOŁA?… Jaki obraz KOŚCIOŁA spełniałby moje oczekiwania – a może wręcz żądania?

W takim razie jednak – dla pełnej uczciwości – trzeba postawić pytanie odwrotne: Czego KOŚCIÓŁ może oczekiwać ode mnie? Czego powinien oczekiwać ode mnie? Co ja, ze swej strony, mogę dać z siebie KOŚCIOŁOWI? Co chcę dać?… I nie chodzi tu od razu o kwestie materialne, chociaż i od tych nie należy uciekać. Ale w sensie duchowym, w sensie mojego zaangażowania, odpowiedzialności za jego rozwój, w sensie modlitwy za niego i ubogacania go swoimi dobrymi uczynkami, swoją myślą, swoją inicjatywą, dobrym słowem – także słowem w jego obronie, jeśli taka przyjdzie potrzeba: na co KOŚCIÓŁ może liczyć z mojej strony? Czy nie jest tak, że tylko żądam i oczekuję, a nic z siebie nie daję?…

Zatem, co dam z siebie KOŚCIOŁOWI jeszcze dziś – modlitwę za niego, cierpienie w jego intencji ofiarowane, dobre słowo, dobry uczynek, a może jeszcze coś – aby był mocniejszy i bardziej święty? Tak, bardziej święty – moją świętością! Abym ja – właśnie ja, osobiście – stał się jeszcze jednym filarem, wspierającym KOŚCIÓŁ! Tak, jak te dwanaście filarów apostolskich, o których dziś słyszymy.

Co zrobię jeszcze dziś, aby swoją postawą wzmocnić duchową budowlę KOŚCIOŁA?…

13 komentarzy

  • „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem.”
    Mnie Duch Święty dziś przekonał, abym nie rezygnowała z nawiedzenia dziś Klasztoru w którym posługują Franciszkanie, w którym kilka lat nie byłam a w którym znajdują się relikwie św. Rity i do której modliłam się Nowenną.

    „Owocem Ducha Świętego jest miłość.
    – Ty, Rito, nią żyłaś – uproś ją nam u Boga.
    Owocem Ducha Świętego jest pokój.
    – Twoje serce było nim wypełnione. Uproś go nam u Boga.
    Owocem Ducha Świętego jest radość.
    – Ty, Rito, jej doświadczyłaś. Uproś ją nam u Boga.
    Owocem Ducha Świętego jest cierpliwość.
    – Ty, Rito, ją posiadałaś. Uproś ją nam u Boga.
    Owocem Ducha Świętego jest przebaczenie.
    – Ty, Rito, nim żyłaś. Uproś je nam u Boga.
    Owocem Ducha Świętego jest wierność.
    – Ty, Rito, nią jaśniałaś. Uproś ją nam u Boga.
    Owocem Ducha Świętego jest panowanie nad sobą.
    – Ty, Rito, je posiadałaś. Uproś je nam u Boga.
    Owocem Ducha Świętego jest nadzieja.
    – Ty, Rito, nią żyłaś. Uproś ją nam u Boga.”
    Amen.

    • Moja wnuczka Natalka we wtorek będzie miała udzielony Sakrament Bierzmowania i właśnie wybrała sobie św.Ritę za patronkę. Będziemy razem świętować ja imieniny ona patronki. Bardzo mnie to cieszy.

      • Niech Duch Święty poucza, uświęca i prowadzi Twoją wnuczkę Natalię a Patronka od Bierzmowania, św. Rita, będzie Jej wzorem męstwa i utwierdza w przekonaniu, że kobieta może w wielu dziedzinach życia osiągnąć doskonałość, wystarczy kochać Boga i wypełniać Jego wolę.
        Wiesiu, czy dobrze zrozumiałam, Ty masz jutro imieniny a nie w czerwcu? Jutro są imieniny Marii i Joanny? Rozjaśnij mój umysł 🙂

        • Imieniny obchodzę 22 maja kiedy jest też i św. Rity. A dziś we wtorek po uroczystej Mszy św. po Bierzmowaniu Natalki będziemy chwilę w małym rodzinnym gronie w domu świętowali przy torcie. Cieszę się że w tym roku możemy być normalnie na mszy bo w ubiegłym roku, kiedy wnuczek Michał przystępował do bierzmowania były maseczki i inne ograniczenia.

          • Wiesiu , przyjmij więc nieco spóźnione ale szczere życzenia; błogosławieństwa Bożego, Bożego zdrowie, Bożej radości i Bożego pokoju. Szczęść Boże.

          • Ja także, z całego serca, podpisuję się pod tymi życzeniami. I ogarniam modlitwą!
            xJ

  • Bóg zapłać Ci Aniu za życzenia. Twoje komentarze i obecność na blogu są dla mnie bodźcem do głębokich przemyśleń tego życia w naszym starszym życiu. Cieszmy się i radujmy z każdego dnia jaki daje nam Bóg.

    • Mi także komentarze Anny bardzo dużo dają na odcinku refleksji – w moim starszym życiu… Są one wielkim bogactwem naszego bloga!
      xJ

      • Dziękuję bardzo za życzenia. Mogę się tylko odwdzięczyć modlitwą w każdy czwartek, gdzie sama dopisałam Was obu braci do swojej listy Margaretkowej, bo ten dzień miałam wolny. Bóg zapłać.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.