Słowo jest blisko Ciebie…

S

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dopiero dzisiaj wspominam – bo dopiero niedawno się dowiedziałem – że środę, 6 lipca, czterdzieste urodziny przeżywał Ojciec Michał Hadrich, Oblat, Proboszcz Parafii w Kodniu. Dziękując za życzliwość i pogodę ducha, za każdym razem okazywane, życzę apostolskiego zapału i duszpasterskiej gorliwości. Wspieram modlitwą!

A oto w dniu dzisiejszym jestem na zastępstwie duszpasterskim w Parafii Brzeziny, w Dekanacie ryckim, za mojego Przyjaciela, Księdza Mariusza Szyszko, który jest na urlopie. Jak wspominałem, po zakończeniu pomocy duszpasterskiej w Ciepielowie, w Diecezji radomskiej, podejmuję posługę „dynamiczną”, czyli jestem w daną niedzielę tam, gdzie jestem najbardziej potrzebny. To taka forma odpowiedzi na zapotrzebowanie moich Kolegów – Proboszczów: zapotrzebowanie na pomoc duszpasterską w konkretną niedzielę.

Moi Drodzy, przypominam o naszej WIELKIEJ KSIĘDZE INTENCJI. Zaglądajcie tam, módlcie się w tych intencjach i zgłaszajcie nowe – jeśli tylko takowe macie.

Przy okazji też przypominam – o czym dawno nie przypominałem – o naszej duchowej łączności, o godzinie 20:00. Chodzi o odmówienie, w miejscu aktualnego przebywania, w łączności ze mną oraz z innymi Osobami, wchodzącemu w tę inicjatywę – jednego „Ojcze nasz”. A Ci, którzy włączyli się w inicjatywę modlitewną: GIGANTYCZNY SZTURM DO NIEBA w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele – dołączają jeszcze „Zdrowaś Maryjo” – na podobnych zasadach. Proszę o tę duchową, modlitewną łączność – i jednocześnie za nią dziękuję!

I jeszcze jedno: na samym dole dzisiejszego wpisu, pod rozważaniem, jest moje słówko „gadane”, ale nie dzisiejsze, a z soboty w Oktawie Wielkanocy, kiedy to – w ramach Pratulińskiej Szkoły Wiary, odbywającej się właśnie w Pratulinie – wygłosiłem homilię, w której apelowałem o wspieranie duchowe i czynne duszpasterstwa akademickiego. Zapraszam do wysłuchania – i oczywiście do komentowania. Już wkrótce zapis ten znajdzie się na stronie naszego Duszpasterstwa.

Dziękuję Księdzu Pawłowi Brońskiemu, Redaktorowi Diecezjalnej Telewizji Internetowej FARO TV oraz Katolickiego Radia Podlasie za udostępnienie tego nagrania, a Moderatorowi bloga – za zamieszczenie.

 A oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dzisiaj mówi do mnie osobiście Pan? Duchu Święty, przyjdź – i rozjaśnij umysły i serca!

Na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

15 Niedziela zwykła, C,

10 lipca 2022.,

do czytań: Pwt 30,10–14; Kol 1,15–20; Łk 10,25–37

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz powiedział do ludu: „Będziesz słuchał głosu Pana Boga swego, przestrzegając Jego poleceń i postanowień zapisanych w księdze tego Prawa; wrócisz do Pana Boga swego z całego swego serca i z całej swej duszy.

Gdyż polecenie to, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: «Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». I nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: «Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je». Gdyż słowo to jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić”.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:

Chrystus Jezus jest obrazem Boga niewidzialnego,

Pierworodnym wobec każdego stworzenia,

bo w Nim zostało wszystko stworzone:

i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi,

byty widzialne i niewidzialne,

Trony i Panowania, Zwierzchności i Władze.

Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.

On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.

I On jest Głową Ciała, to jest Kościoła.

On jest Początkiem,

Pierworodnym spośród umarłych,

aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim.

Zechciał bowiem Bóg, by w Nim zamieszkała cała Pełnia

i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko z sobą:

i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach

wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”

Jezus mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”

On rzekł: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”.

Jezus rzekł do niego: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”.

Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?”

Jezus, nawiązując do tego, rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął.

Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał».

Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”

On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”.

Jezus mu rzekł: „Idź, i ty czyń podobnie”.

Jako wspólnota Kościoła parafialnego, jako parafialna Rodzina, jednoczymy się wokół stołu eucharystycznego i stołu Bożego słowa, aby tutaj posilać się i krzepić swe słabe ludzkie siły na drodze do świętości, do której wszyscy jesteśmy powołani. Uważnie wsłuchujemy się w Słowo, jakie Pan dzisiaj do nas kieruje.

Ale nie możemy zapominać, że jest to Słowo, które zobowiązuje. Tego Słowa nie tylko należy słuchać, ale trzeba je także realizować. Realizować w konkretnym życiu, w naszej codzienności, do której powrócimy zaraz po wyjściu z kościoła. A owa realizacja Słowa ma nas ostatecznie doprowadzić do świętości – tego jedynego dla nas wszystkich celu.

Ale może zapytamy – jak tego dokonać? Co to w ogóle znaczy: wypełniać, realizować Słowo? Czy nie jest to wyłącznie jakieś oklepane sformułowanie kaznodziejskie, używane przez księdza na kazaniu? Jak ma wyglądać tak konkretnie realizacja Słowa?

Zadajemy sobie to samo pytanie, które Jezusowi wprost zadał uczony w Prawie: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? I Jezus nie wyszukuje nadzwyczajnych sposobów, nie zaskakuje oryginalnością rozwiązań, ale razem ze swym rozmówcą powraca do źródeł, odnosi się do starotestamentalnego Prawa, doskonale znanego wszystkim Izraelitom, a szczególnie – uczonym w Piśmie.

Pyta więc: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? Uczony wykazuje się znajomością Prawa, odpowiadając natychmiast: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a bliźniego swego jak siebie samego.

Chyba właśnie o ten fragment Pism Starego Testamentu chodziło Jezusowi, skoro rzekł do uczonego: Dobrześ powiedział! I dopowiedzenie, które zasadniczo rozwiązuje problem, a jest prostą konsekwencją tego, co przed chwilą powiedział sam uczony. Jezus mówi: To czyń, a będziesz żył.

Zapewne uczony w Piśmie zrozumiał, co Jezus chciał mu powiedzieć, ale – czy to dla bardziej pogłębionego naświetlenia problemu, czy po to, aby wystawić Jezusa na próbę i jeszcze z Nim podyskutować – wyszukuje kolejny problem: A kto jest moim bliźnim?

Jezus nie zraża się tą dociekliwością i nie wchodzi w szczegółowe dochodzenie, co ma na myśli Jego rozmówca, wynajdując kolejne podchwytliwe pytania. Jezus zaistniałą sytuację wykorzystuje, aby bardzo mocno i dobitnie, i bez cienia już choćby najmniejszych wątpliwości, wskazać swemu rozmówcy i nam wszystkim – drogę do świętości! Otóż – opowiada przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, który spieszy z pomocą człowiekowi pobitemu przez zbójców. Przypowieść ta jest nam zapewne dobrze znana i często ją słyszeliśmy, także chyba zapadła nam już w pamięć i w serce.

Nad poszkodowanym człowiekiem nie ulitował się kapłan, nie ulitował się lewita, ale Samarytanin, czyli przedstawiciel narodu, z którym naród wybrany żył w odwiecznej niezgodzie. To właśnie Samarytanin, gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał.”

Słowa Jezusa, kończące powyższą wypowiedź: Idź i ty czyń podobnie, już tym razem nie budzą żadnych wątpliwości uczonego w Piśmie, bo cała opowiedziana sytuacja zdaje się wyjaśniać wszystko. Okazuje się bowiem, że przełożenie słowa Bożego na konkretne działanie nie jest wcale czymś ponadludzkim, nie musi oznaczać działania ponad siły.

Już zresztą Mojżesz, w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Powtórzonego Prawa, mówił do ludu: Będziesz słuchał głosu Pana Boga swego, przestrzegając Jego poleceń i postanowień, zapisanych w Księdze tego Prawa []. Gdyż polecenie to, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem.

Właśnie – nie jest ono w niebiosach, nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: Któż dla nas uda się tam i przyniesie je […], a będziemy słuchać i wypełnimy je. Gdyż to Słowo jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić. Tak mówił Mojżesz do ludu, który Bóg powierzył jego pieczy. Ale tak mówi także do nas dzisiaj.

Mojżesz w pierwszym czytaniu, a Jezus w Ewangelii, przekonują nas, że praktyczna realizacja przykazań i poleceń, zawartych w Prawie Bożym, nie przekracza naszych możliwości, nie domaga się nadzwyczajnych działań. Ma to być postawa codziennej miłości i życzliwości wobec naszych bliźnich.

I może my także spytamy: a kto jest naszym bliźnim? Jeżeli dla Samarytanina był nim nawet przedstawiciel wrogiego narodu, to czyż my nie dostrzegamy bliźnich w tych, z którymi żyjemy na co dzień? Oto bowiem codziennie obracamy się wśród różnych ludzi. Tak wiele mamy okazji okazać pomoc, życzliwość, podarować choćby mały uśmiech, dobre słowo, pięć minut rozmowy… Czy jest w nas takie dobre nastawienie do innych?…

Wielkim ostrzeżeniem jest dla każdej i każdego z nas opowiedziany przez Jezusa przykład postawy kapłana i lewity, a więc ludzi będących bardzo blisko Boga. Ci dwaj ludzie symbolizują nie tylko stan kapłański, jak się zwykło powszechnie uważać, chociaż w jakimś stopniu również.

Symbolizują oni jednak wszystkich służących Bogu, będących blisko Boga, spotykających się z Nim na modlitwie, a więc tych wszystkich, którzy noszą imię chrześcijan, którzy uważają się za wierzących. Kapłan i lewita – to ktoś w narodzie wybranym stojący bardzo wysoko. A tymczasem, okazują się oni tak bardzo niegodni zajmowanego stanowiska, pełnionej posługi… Tym samym, ich postawa staje się ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy dzisiaj szczycą się godnością chrześcijan, a czynią to, co nie jest z nią zgodne!

Na ich przykładzie Jezus ostrzega tych, którzy co niedzielę przychodzą do kościoła i przystępują do Komunii Świętej, a nic nie robią, aby pogodzić się z sąsiadem, obmawiają kogo się tylko da i kiedy tylko się da; u których darmo spodziewać się sąsiedzkiej pomocy, którzy nie przeżyją dnia bez kłótni z kimkolwiek; którzy są zawistni, uparci, zazdrośni…

I nie chodzi tu w tym momencie, aby tacy ludzie przestali chodzić do kościoła, albo przestali przyjmować Komunię Świętą. Chodzi tu o to, aby wreszcie zrobili solidny rachunek sumienia ze swego chrześcijaństwa – z tego, jak Msza Święta i Komunia Święta wpływa na ich życie. Czy w ogóle wpływa?

A jak wpływa na ich życie kolejna Spowiedź? Moi Drodzy, czy nie jest tak, że spowiadamy się ciągle z tego samego i nic się nie zmienia? Czy za każdym razem dobrze przygotowujemy się do Spowiedzi? Czy robimy rachunek sumienia przed każdą Spowiedzią? Przed każdą – na pewno?…

A jeżeli tak, to czy nie jest tak, że wówczas dostrzegamy w sobie tylko mało istotne słabości, a pomijamy wielkie grzechy – rany, jakie zadajemy innym – swoimi obmowami, oszczerstwami; swoją zawiścią?… Być może, nie jest to naszym problemem. Oby nigdy nie było! Jeśli rzeczywiście nie jest – dziękujmy za to Bogu. Ale też módlmy się za tych, którzy nie potrafią pogodzić praktyk pobożnych z praktyką życia!

I bądźmy dla nich dobrym przykładem – przykładem postawy Samarytanina, który porzucił zadawnione uprzedzenia narodowościowe, a dostrzegł cierpiącego człowieka. Czy stać nas na to, żeby pomóc sąsiadowi, który znalazł się w trudnym położeniu, choćby to miało oznaczać zapomnienie o odwiecznej z nim kłótni, czy też może – przed czym niech nas Bóg broni – cieszymy się z czyjegoś nieszczęścia, mówiąc: „O, wreszcie go Bóg pokarał!”?

Pan Bóg rzeczywiście wymierza sprawiedliwość każdemu, jako jedyny ma do tego prawo, a naszym obowiązkiem jest uznanie tego Bożego prawa i przebaczenie bliźniemu, co więcej – pospieszenie mu z pomocą. Bo może właśnie ta jego trudna sytuacja jest dla nas sprawdzianem – sprawdzianem z umiejętności przebaczenia, pomocy; oddania sprawiedliwości w ręce Boga, a nie wymierzania jej na własną rękę. Może się bowiem okazać, iż ciesząc się, że Bóg – jak to mówimy – kogoś pokarał, sami zasłużymy na Boży gniew i Bożą karę!

Dlatego trzeba nam wszystkim ciągle czuwać i szukać sposobów realizacji poleceń, danych przez samego Jezusa, w naszym życiu. Bo On naprawdę jest ponad wszystkim i widzi wszystko, i nad wszystkim panuje. Nic nie jest przed Nim zakryte! I On widzi zło mojego sąsiada i jego złośliwość wobec mnie. Ale – niestety – widzi także i moje zło, i moją złośliwość, i moją zawziętość, która powoduje, że nie chcę przebaczyć, nie chcę pomóc.

Tak, jak Boże słowo jest blisko nas, abyśmy je mogli wypełniać, tak i Jezus Chrystus jest blisko nas, bo przecież w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, Trony i Panowania, Zwierzchności i Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i w Nim wszystko ma istnienie.

Moi Drodzy, jeżeli nosimy imię chrześcijan, a więc imię uczniów Chrystusa, musimy – podobnie jak On – być obrazem Boga Niewidzialnego dla naszego otoczenia. Jeżeli uważamy się za chrześcijan, to – jak modliliśmy się w Kolekcie, a więc modlitwie przed czytaniami – powinniśmy odrzucać wszystko, co się sprzeciwia tej godności, a zabiegać o to, co jest z nią zgodne.

Nie jest to łatwe! O ile znalezienie sposobów realizacji Bożego słowa w naszej codzienności wydaje się dość łatwym, o tyle sama realizacja napotyka na wiele trudności. Ale właśnie dlatego nie liczymy na własne siły, tylko szukamy pomocy u samego Boga, prosząc Go razem z dzisiejszym Psalmistą: Wysłuchaj mnie, Panie, bo łaskawa jest Twoja miłość, spójrz na mnie w ogromie swego miłosierdzia. Ja zaś jestem nędzny i pełen cierpienia; niech pomoc Twa, Boże, mnie strzeże.

Warto, abyśmy w codziennej modlitwie prosili Boga, by pomógł nam zachować w sobie Jego obraz. Aby pomógł nam stawiać znak równości między słowem Bożym, które słyszymy lub czytamy, a konkretnymi sytuacjami, jakie mają miejsce w naszej rodzinie i sąsiedztwie, w pracy i w otoczeniu – i w ogóle wszędzie!

Aby pomógł nam dostrzegać i opatrywać rany u innych, a jednocześnie – nie przyczyniać się do powstawania nowych! Aby pomógł nam wyjść z pomocną ręką nawet do tego, z kim żyjemy w niezgodzie, ale który znalazł się w trudnej sytuacji. Módlmy się o umiejętność przebaczenia! Módlmy się, moi Drodzy, w tych wszystkich intencjach, o których tu sobie mówimy!

Ale też codziennie, przy wieczornym pacierzu, czyńmy choćby króciutki rachunek sumienia, pytając samych siebie: Czy byłem dzisiaj miłosierny, jak ów Samarytanin, czy też obojętny – jak wspomniany kapłan i lewita?… Czyńmy stale rachunek z naszej postawy samarytańskiej.

Stańmy w prawdzie przed Bogiem i odważnie zapytajmy o swoje postępowanie. Swoje, nie innych! Niejednokrotnie nam, Księżom, zdarza się – po wygłoszeniu homilii – usłyszeć takie oto stwierdzenie: „Bardzo dobrze, że Ksiądz to dzisiaj powiedział! Mam taką sąsiadkę, która te wszystkie błędy popełnia. Może wreszcie coś do niej dotrze.” Właśnie…

Zasadą rachunku sumienia jest bicie się we własne piersi i pokorne: „moja wina”, a nie: „twoja wina”, lub też: „jego wina”. Zechciejmy dzisiaj stanąć w prawdzie i prześledzić nasze relacje z tymi, którzy są naszymi bliźnimi, aby przykład naszej postawy mówił im: słowo Boże naprawdę jest bardzo blisko ciebie; w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.