W Chrystusie wybrał nas…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają dziś Magdalena i Krzysztof Fabisiakowie, czyli Moderator naszego bloga i Jego Żona. Dziękując nie tylko za opiekę nad blogiem, ale i za naszą wieloletnią dobrą znajomość, życzę ciągłego wzmacniania się i wzrostu miłości do Boga i miłości wzajemnej. Zapewniam o modlitwie!

Urodziny natomiast przeżywa Kamila Kowalczyk – Studentka UMCS, ale pochodząca z naszej Diecezji, Uczestniczka wielu naszych audycji w KRP i niektórych naszych wyjazdów. Dziękując Jej za wielorakie, twórcze zaangażowanie, życzę wszelkich Bożych darów. I także zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dziękuję za Wasze wspieranie podróży Księdza Marka z Syberii. Wszystko przebiegło naprawdę spokojnie, chociaż niekoniecznie sprawnie… Nieco przeciągnęła się odprawa na granicy rosyjskiej, ale potem spotkaliśmy się w Białymstoku, po czym przewieźliśmy dwie Siostry Felicjanki, podróżujące także z Syberii, do Ich domu prowincjalnego, pod Warszawą, gdzie zostaliśmy podjęci kolacją przez Siostrę Przełożoną Prowincjalną, po czym nastąpił przejazd do Domu.

Jutro Ksiądz Marek będzie Gościem naszej audycji w Katolickim Radiu Podlasia. Już dzisiaj zapraszam na godzinę 21:40.

A tymczasem, wyruszam do naszego Wyższego Seminarium Duchownego, na inaugurację roku akademickiego. Serdecznie dziękuję Księdzu Rektorowi, Mariuszowi Świdrowi, za zaproszenie. To pierwsze takie zaproszenie, skierowane do Duszpasterza Akademickiego. Tym bardziej dziękuję!

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co Pan do mnie dzisiaj konkretnie mówi, co mi na dziś wskazuje jako główną myśl, główne przesłanie? Duchu Święty, natchnij i poprowadź!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 28 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Bł. Honorata Koźmińskiego, Kapłana,

13 października 2022., 

do czytań: Ef 1,1–10; Łk 11,47–54

POCZĄTEK LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Paweł, z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa, do świętych, którzy są w Efezie, i do wiernych w Chrystusie Jezusie: Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa.

Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec

Pana naszego Jezusa Chrystusa,

który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym

na wyżynach niebieskich w Chrystusie.

W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,

abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.

Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów

przez Jezusa Chrystusa,

według postanowienia swej woli,

ku chwale majestatu swej łaski,

którą obdarzył nas w Umiłowanym.

W Nim mamy odkupienie przez Jego krew,

odpuszczenie występków według bogactwa Jego łaski.

Szczodrze ją na nas wylał

w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia,

przez to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli

według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął

dla dokonania pełni czasów,

aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie:

to, co w niebiosach, i to, co na ziemi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do faryzeuszów i do uczonych w Prawie: „Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.

Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a z nich niektórych zabiją i prześladować będą. Tak na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata, od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, na tym plemieniu będzie pomszczona.

Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli”.

Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy. Czyhali przy tym, żeby Go podchwycić na jakimś słowie.

W pierwszym dzisiejszym czytaniu słyszymy jeden z tak zwanych hymnów chrystologicznych, autorstwa Świętego Pawła – a przecież tak naprawdę: autorstwa Ducha Świętego, bo musimy sobie jasno powiedzieć, że nawet pomimo swojego ogromnego wykształcenia, erudycji i obycia w świecie, Paweł sam z siebie nie byłby w stanie wypowiedzieć tak wzniosłych, tak mądrych i w ogóle: tak niezwykłych, a przecież tak prostych i prawdziwych słów, jakie dziś wypowiedział o Jezusie Chrystusie i Jego roli w historii zbawienia, o Jego relacji z Ojcem, a wreszcie: o relacji Ojca i Syna z nami, ludźmi.

Już pierwsze zdanie ukierunkowuje nasze spojrzenie na całą sprawę: Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie. Jest to pochwała Ojca Niebieskiego, który udzielił nam, ludziom, wszelkiego błogosławieństwa i łaski, ale dokonał tego przez swego jedynego, umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa.

Jak bowiem dalej słyszymy: W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Czy dobrze rozumiemy to zdanie? Zawiera ono w sobie treść wręcz gigantyczną!

Otóż, Ojciec Niebieski, patrząc na swego jedynego Syna, w Nim widział już nas – każdą i każdego z nas! i już wtedy nas wybrał, jako swoje umiłowane dzieci. I już wtedy powołał nas do świętości – dokładnie tak, jak słyszymy: abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. A kiedy się to wszystko stało?

Jeszcze przed założeniem świata. Wtedy to z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym. Czy dostrzegamy to stwierdzenie?

Bóg swoją łaską obdarzył nas w Umiłowanym, zatem wszystko, czego dostępujemy i co otrzymujemy, dokonuje się przez Osobę i – można powiedzieć – przez ręce Bożego Syna. On jest naszym Pośrednikiem wobec Ojca – by tak rzec – „w obie strony”, to znaczy, że zanosi nasze prośby i nasze sprawy, a tak naprawdę: nas samych, przed oblicze Ojca, a z kolei od Ojca przynosi nam rozliczne łaski i dary.

Wszystko zatem, co mamy z Nieba, to mamy przez Niego i dzięki Niemu. W Nim Ojciec Niebieski ujrzał każdą i każdego z nas i każdą i każdego z nas indywidualnie ukochał. W czym się to konkretnie wyraża?

W tym, że właśnie w Nim – czyli w Jezusie Chrystusie mamy odkupienie przez Jego krew, odpuszczenie występków według bogactwa Jego łaski. Szczodrze ją na nas wylał w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia, przez to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi.

Zobaczmy, moi Drodzy, jak dalekosiężne plany wobec nas ma Bóg! Są one w ogóle ponadczasowe, bo podjęte już przed założeniem świata, a obejmujące całą wieczność! W tych Bożych planach my wszyscy – a dokładniej: każda i każdy z nas, indywidualnie – jesteśmy zapisani i przewidziani, nikt z nas nie jest pominięty.

Jak wspomnieliśmy, plany te obejmują całą, szczęśliwą wieczność – zjednoczenie wszystkich i wszystkiego, a Głową tej jedności i tej wspólnoty będzie Jezus Chrystus. On już jest Głową Kościoła, który to Kościół jest taką Wspólnotą nas, ludzi, pielgrzymujących przez ziemię, z tymi, którzy już są zbawieni z Niebie, jak wreszcie z tymi, którzy w czyśćcu przygotowują się do pełnego zjednoczenia z Panem. Wszyscy stanowimy jedną, wielką Wspólnotę – Kościół! Wszyscy jesteśmy objęci bezgraniczną miłością Boga! Jaka jest na to nasza odpowiedź?

Ewangelia dzisiejsza uświadamia nam, że człowiek zawsze z tą odpowiedzią miał problemy. Jezus mówi o tym bardzo ostro do uczonych w Prawie i faryzeuszów: Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. A tak jesteście świadkami i przytakujecie uczynkom waszych ojców; gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce.

Po czym dopowiada – żeby już nie było żadnych wątpliwości: Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli.

To mocne oskarżenie, wypowiedziane jednak nie po to, żeby kogokolwiek zdołować, ale żeby poruszyć sumienia i zmusić do zmiany nastawienia. Wiemy, że w przypadku elity żydowskiej szło to bardzo opornie – Jezus przez cały czas swojej ziemskiej działalności musiał znosić ich złośliwości, ataki, kłamstwa, pomówienia, a w końcu także: ich nienawiść, która swoje apogeum znalazła w skazaniu Go na śmierć. A przecież oni wszyscy także mieli swoje miejsce w planach Bożych i wszyscy oni – każda i każdy z nich – zostali objęci tą samą, co inni, Bożą miłością.

Podobnie, jak i dzisiaj: wszyscy ci, którym Bóg przeszkadza, albo ci, którym jest On niepotrzebny – wszyscy oni także są tą miłością objęci i mają swoje miejsce w odwiecznych planach Bożych. Oni także są wezwani i zaproszeni do tego, żeby byli święci i nieskalani przed Jego obliczem.

Jednak Bóg może tylko zapraszać. Nie może – bo sam tak postanowił – nikogo do niczego zmuszać. Bo nie chce nikogo do niczego zmuszać. Jeżeli zatem ktoś sam z siebie odrzuca Bożą miłość, to… cóż… Jakoś będzie to musiał Bogu wytłumaczyć… A może nic nie będzie musiał tłumaczyć, tylko po prostu przyjmie skutki takie postawy – skutki oczywiste i logiczne…

Z pewnością, przykładem udzielenia szczerej i pełnej odpowiedzi na Bożą miłość i Boże zaproszenia jest postawa i świadectwo świętości Patrona dnia dzisiejszego, Błogosławionego Ojca Honorata Koźmińskiego, Kapucyna.

Jako Wacław Koźmiński, urodził się w rodzinie inteligenckiej, w dniu 16 października 1829 roku, w moim rodzinnym mieście, Białej Podlaskiej. Był bardzo zdolny! Po ukończeniu gimnazjum w Płocku, studiował na wydziale budownictwa warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Będąc w gimnazjum, zaniechał jednak praktyk religijnych, a w czasie studiów zupełnie stracił wiarę.

23 kwietnia 1846 roku, został aresztowany pod zarzutem udziału w spisku i osadzony w X pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Wówczas ciężko zachorował. Powracając do zdrowia, przemyślał dokładnie swoje życie i nawrócił się. Uwolniony z więzienia po blisko roku, podjął dalsze studia, a jednocześnie prowadził bardzo surowy tryb życia. Po ukończeniu studiów, w dniu 8 grudnia 1848 roku, wstąpił do zakonu kapucynów. Już 21 grudnia tegoż roku, przyjął habit zakonny i otrzymał imię Honorat. Pierwszą profesję złożył dokładnie rok później.

Chociaż pragnął być jedynie bratem zakonnym, przełożeni polecili mu przygotowywać się do kapłaństwa. Po ukończeniu studiów teologicznych, przyjął święcenia kapłańskie, w dniu 27 listopada 1852 roku. Wkrótce został mianowany profesorem retoryki oraz sekretarzem prowincjała, wykładowcą teologii, nadzwyczajnym rekolekcjonistą i spowiednikiem wielu ludzi szczerze się nawracających. Zasłynął na całą Warszawę jako znakomity rekolekcjonistą i misjonarz ludowy.

Pracując w Trzecim Zakonie Świętego Franciszka, gorliwie działał w różnych kościołach stolicy. Swoją głęboką religijnością i troską o człowieka zjednywał wielu ludzi dla Chrystusa. W 1861 roku, po kasacie zakonów przez władze carskie, Ojciec Honorat został przewieziony do Zakroczymia pod Warszawą. Pomimo trudnych warunków, tworzył tam dalej grupy tercjarek. Około 1889 roku zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o zatwierdzenie pierwszych zgromadzeń bezhabitowych. W tym też samym roku uzyskał aprobatę. Dzięki temu powstało dwadzieścia sześć stowarzyszeń tercjarskich, z których na przestrzeni lat uformowało się szesnaście zgromadzeń zakonnych.

Ojciec Honorat stał się odnowicielem życia zakonnego i twórcą jego nowej formy, zbliżonej do dzisiejszych instytutów świeckich. Poprzez swoje duchowe córki i synów starał się docierać do wszystkich środowisk i odradzać w społeczeństwie ducha gorliwości pierwszych chrześcijan. Kierował tymi wspólnotami przez konfesjonał i korespondencję, ponieważ rząd carski nie pozwalał na formowanie się nowych zakonów, zaś w roku 1864 skasował zakon kapucynów, pozostawiając tylko klasztor w Nowym Mieście nad Pilicą. Spośród powstałych wówczas, do dziś istnieją trzy zgromadzenia habitowe i czternaście bezhabitowych.

Zgromadzenia Ojca Honorata podejmowały prace charytatywne i apostolskie – między innymi – wśród młodzieży szkolnej i rzemieślniczej, w fabrykach, wśród ludu wiejskiego, w przytułkach dla ludzi starych i upośledzonych. Niestety, gdy w 1893 roku, na terenie Królestwa powstał ruch mariawitów, zaszkodził on opinii Ojca Honorata. W związku z tym, w 1908 roku biskupi zreorganizowali jego zgromadzenia. Stolica Apostolska zatwierdziła ich postanowienie, zalecając Ojcu Honoratowi powstrzymanie się od dalszego kierowania nimi. Przyjął on to z pokorą i posłuszeństwem.

Ostatecznie osiadł w Nowym Mieście nad Pilicą. Tam też, w 1895 roku, został komisarzem generalnym polskiej prowincji kapucynów, przyczyniając się do znacznego rozwoju zakonu. Jednocześnie prowadził intensywną pracę pisarską, zabierał głos w aktualnych sprawach, zajmował się zagadnieniami społecznymi. Był człowiekiem wielkiej gorliwości, jeśli chodzi o zbawienie dusz. Wiele godzin spędzał w konfesjonale. Praktykował surowe umartwienia, sporo czasu spędzał na modlitwie.

Pozbawiony z czasem słuchu i cierpiący fizycznie, resztę swego życia spędził na modlitwie i kontemplacji. Wyczerpany pracą apostolską, zmarł w opinii świętości, w dniu 16 grudnia 1916 roku. W dniu 16 października 1988 roku, w dziesiątą rocznicę swego Pontyfikatu, beatyfikował go Jan Paweł II.

A oto co nasz dzisiejszy Patron sam pisał w dziele zatytułowanym „O zgromadzeniach ukrytych przed światem”: Życie zakonne jest instytucją Boską i ustać nie może, bo bez niego nie mogłaby być wypełniona Ewangelia Święta. Dlatego Duch Święty nie przestaje wzbudzać powołań do tego życia nawet w czasie prześladowania. Gdy więc dusze tak powołane nie mogą mieć sposobności poświęcenia się jawnie Bogu, dla braku klasztorów, muszą obmyślać sposoby służenia Bogu skrycie.

Bez nich nie byłoby dusz, które by z miłości Boga opuszczały ojca, matkę, brata, siostrę, żonę, męża, dzieci, dom i rolę dla zachowania rad ewangelicznych; które by żyły w czystości i zapierały się siebie, żyjąc pod posłuszeństwem i opuszczając świat i wszystko, co jest na świecie; żyły w ubóstwie i szukając tylko królestwa Bożego i sprawiedliwości Jego, resztę miały z Opatrzności Bożej dodane, jak to wszystko zaleca Ewangelia Święta, a tylko w zgromadzeniach zakonnych znaleźć można.

Głównym zadaniem ukrytych zgromadzeń jest najgłębsze ukrycie przed światem swego powołania, złożenie z siebie ofiary Boguale tak, aby o tej ofierze nikt z ludzi nie wiedział. Bo jeśli dobrze jest ukrywać dary Boże, to czyż nie należy ukryć głęboko tego daru, tej łaski nad łaskami, jaką jest powołanie, aby ono było tajemnicą między nami i Bogiem, aby pochwały ludzkie tej ofiary nie zbrudziły, aby ją czystą i niepokalaną dochowano do końca. […]

Ukrycie przed światem, to życie ciche, pracowite, to bohaterskie nieraz poświęcenie się dla Boga, nikomu nie znane, tylko Bogu, nie uczczone przez nikogo, owszem – zewsząd spotykające się ze śmiechem i wzgardą ludzi, jest największą ozdobą tych zgromadzeń, jest ich pięknością. […]

Ukrycie przed światem jest najdoskonalszym środkiem osiągnięcia wpływu na innych, do rozszerzania wszędzie królestwa Bożego i szukania dusz ginących, do zaciągnięcia po całej ziemi zbawczych sieci Chrystusowych, do rozjaśniania wszelkich ciemności, przedostania się wszędzie światła Bożego i rozrzucenia wszędzie płomyków Bożej miłości.” Tyle z pism Błogosławionego Ojca Honorata Koźmińskiego.

Wsłuchani w te jego słowa, wpatrzeni w przykład jego świętości, jak wreszcie także zasłuchani w słowo Boże dzisiejszej liturgii, a szczególnie raz jeszcze w te: Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusazapytajmy samych siebie tak szczerze i tak po prostu: Co ja na to?…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.