Przymnóż nam wiary!

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, witam u progu nowego dnia i nowego tygodnia pracy i nauki. Wczoraj u nas, po Mszy Świętej, odbyło się kolejne spotkanie Studenckiego Koła Formacyjnego, czyli Wspólnoty studenckiej, która kształtuje się ostatnio i intensyfikuje swoje działania.

A dzisiaj – spotkanie Akademickiego Koła Biblijnego, czyli wszystkich chętnych, którzy chcieliby się spotkać i porozmawiać na temat Bożego słowa z liturgii konkretnego dnia, na przykład: ostatniej niedzieli. To dzisiejsze spotkanie ma formułę otwartą, natomiast wczorajsze – dotyczy zasadniczo Studentów. Cieszę się z obu tych spotkań.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Z powodu mnogości zajęć szkolnych, Janek nie mógł dzisiaj przygotować słówka, ale obiecał zrobić to w sobotę. Dlatego jesteście dziś skazani na moje pisanie…

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 32 Tygodnia zwykłego, rok II,

7 listopada 2022., 

do czytań: Tt 1,1–9; Łk 17,1–6

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYTUSA:

Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, posłany do szerzenia wśród wybranych Bożych wiary i poznania prawdy wiodącej do życia w pobożności, w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg, a we właściwym czasie objawił swe słowo przez nauczanie powierzone mi z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego, do Tytusa, dziecka mego prawdziwego we wspólnej nam wierze. Łaska i pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela naszego.

W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, może nim zostać ten, kto jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność.

Biskup bowiem winien być jako włodarz Boży człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.

Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu».

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.

Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Słowa Apostoła Pawła, skierowane do Tytusa, powołanego właśnie na pasterza wspólnoty chrześcijan na Krecie, są bardzo konkretne i stanowią szczegółowe wskazania, w jaki sposób Tytus ma wypełnić swoje zadania, ale także – skoro w każdym mieście ma ustanowić prezbiterów – kogo ma powoływać do pełnienia określonych zadań pasterskich.

Przy czym, koniecznie musimy tutaj dopowiedzieć, że w tamtych czasach poszczególne stopnie święceń nie były tak precyzyjnie określone, jak obecnie, dlatego określeń: «prezbiter» czy «biskup» nie możemy rozumieć w sposób, w jaki rozumiemy je dzisiaj, to się bowiem dopiero kształtowało i zakres odpowiedzialności, sposób funkcjonowania każdego z nich oraz rozróżnienie pomiędzy poszczególnymi stopniami było sprawą przyszłości.

Natomiast nie to jest w tym momencie najważniejsze. Bo najważniejsze jest to, jakich to ludzi Tytus miał powoływać do tychże funkcji – bez względu na to, jaki był zakres każdej z nich. Jakimi cechami powinni się charakteryzować ludzie, którym miano powierzyć odpowiedzialność za innych ludzi?

Jak czytamy, prezbiterem może zostać ten, kto jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność. A z kolei biskup bowiem winien być jako włodarz Boży człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych.

Uwzględniając wyraźnie inne od obecnego rozumienie celibatu kapłańskiego, który wówczas jeszcze nie obowiązywał, a teraz obowiązuje duchownych obrządku rzymskokatolickiego, to wszystkie inne, wyliczone tu cechy, w stu procentach są aktualne i jak najbardziej winny charakteryzować współczesnych pasterzy Kościoła: zarówno biskupów, jak i prezbiterów, jak i wszystkich innych, którzy podejmują się duchowej odpowiedzialności za drugiego człowieka.

Jak bowiem może podjąć takową odpowiedzialność ktoś nieodpowiedzialny; ktoś, kto prowadzi się niemoralnie, a nawet sieje zgorszenie!

O tych ostatnich Jezus mówi zdecydowanie dzisiaj w Ewangelii: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.

Można się zastanawiać, kim jest ów «jeden z tych małych», ale pewnie nie pomylimy się, jeżeli wyobrazimy sobie człowieka o sercu otwartym, gotowego przyjąć wskazania i dobre słowo chociażby od swoich pasterzy, czy swoich wychowawców, czy od swoich rodziców, czy od starszych od siebie, czyli od tych wszystkich, którzy są za niego przed Bogiem odpowiedzialni, a którzy zamiast tego dobrego wzorca, stają się dla niego zgorszeniem i sprowadzają go na manowce.

Antidotum na takie zagrożenie – jak wskazuje dziś Jezus – ma być gotowość do przebaczenia, która na pewno będzie bardzo mocnym i przekonującym świadectwem dobrej postawy zarówno prezbiterów i biskupów, jak i wszystkich, którzy podejmują odpowiedzialność za innych. Ale i tych, którzy są objęci tą troską – oni także powinni umieć przebaczać, powinni starać się przebaczać…

Być może także swoim pasterzom, swoim wychowawcom i nauczycielom, niekiedy również swoim rodzicom, swojemu rodzeństwu, swoim starszym i rzekomo mądrzejszym znajomym i sąsiadom, od których powinni otrzymać dobre wzorce, a nie otrzymali…

Ale i oni sami nieraz powinni prosić o przebaczenie tego, że nie przyjmują tych dobrych wzorców i wszystko robią dokładnie na przekór, niekiedy na złość, stanowiąc – jak to się nieraz z uśmiechem określa – kamień sam w sobie szlachetny, ale bardzo trudny do obciosania i obrobienia…

Postawa przebaczenia to jedna z najbardziej szlachetnych postaw człowieka, uważającego się za przyjaciela i ucznia Jezusa Chrystusa. Każdy z nich – czy to biskup, czy prezbiter, czy wierny świecki; czy to nauczyciel, czy uczeń; czy to rodzic i wychowawca, czy wychowanek – powinien w sobie kształtować tę postawę. I także te wszystkie cechy, które Paweł dzisiaj tak skrupulatnie wyliczył, powinni tak naprawdę kształtować w sobie wszyscy, nie tylko ci, którzy są za innych odpowiedzialni.

A może powiedzmy inaczej: właśnie ci, którzy są za innych odpowiedzialni, przy założeniu, że na ziemi nie ma człowieka, który nie byłby odpowiedzialny chociażby za jednego, jakiegoś konkretnego człowieka, gdy idzie o wspólne dążenie do zbawienia.

Bo tu nawet nie trzeba piastować żadnych funkcji, czy pełnić wysokich urzędów. Sakramencie Chrztu Świętego, jaki wszyscy otrzymaliśmy, przyjęliśmy na siebie odpowiedzialność za zbawienie innych. Inni z kolei są odpowiedzialni za nasze zbawienie. Jest to więc odpowiedzialność wzajemna, zobowiązująca chociażby do upomnienia, kiedy zobaczymy zło w postawie kogoś ze swego rodzeństwa, czy ze swego koleżeństwa. Jesteśmy wszyscy za siebie nawzajem odpowiedzialni – szczególnie w gronie osób sobie bliskich.

I dlatego tak ważnym jest, abyśmy w tym gronie byli dla siebie nawzajem wsparciem, byli dla siebie nawzajem dobrym przykładem, byśmy nigdy nie byli dla siebie nawzajem powodem do zgorszenia, byśmy sobie – jakże to ważne dla zachowania jedności między nami – potrafili nawzajem wybaczać… W ten sposób mamy na co dzień realizować ową wzajemną odpowiedzialność za siebie na odcinku ducha, na drodze do zbawienia…

Dlatego trzeba nam wziąć przykład z Apostołów i tak, jak oni dzisiaj, tak i my codziennie powinniśmy prosić Pana: Przymnóż nam wiary! Tak, przymnóż nam wiary! Nie: „Panie, pochwal naszą wiarę!”; nie: „Panie, zachwyć się naszą wiarą!”; ale: Przymnóż nam wiary! Tak, również nam – a może: szczególnie właśnie nam – którzy uważamy się naprawdę za wierzących i naprawdę takimi jesteśmy, co wyraża się naszym częstszym i gorliwszym praktykowaniem, niż to się dzieje w przypadku wielu innych osób.

To właśnie my szczególnie winniśmy się strzec pychy, która może pojawić się w sercu, a której wyrazem będzie przekonanie, że my już naszej wiary nie musimy udoskonalać ani zwiększać, bo już jest wystarczająco mocna. Niech nas Bóg broni przed takim przekonaniem, bo to pierwszy i zasadniczy krok do totalnego upadku i totalnej niewiary!

Wprost przeciwnie: im bardziej mamy świadomość, że staramy się tą naszą wiarą żyć i ją praktykować, tym gorliwiej mamy się modlić: Panie, przymnóż nam wiary! A wtedy na pewno nie będzie problemów ani z dobrym przykładem, jaki winniśmy sobie nawzajem dawać, ani ze zgorszeniem, którego powinniśmy unikać; ani z przebaczeniem, jakie winniśmy sobie nawzajem okazywać…

Dlatego właśnie dzisiaj prosimy – i codziennie będziemy prosić – Panie, przymnóż nam wiary!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.