Król – mojego serca?…

K

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, za chwilę udaję się do Parafii Dziewule koło Siedlec, w której to już nieraz pomagałem, a w której dzisiaj jest Uroczystość odpustowa, mająca być pierwotnie pożegnaniem z Parafią wieloletniego Proboszcza, Księdza Zygmunta Peny. Okazało się jednak, że dezycja Władz diecezjalnych uległa zmianie i Ksiądz Zygmunt zostaje. Ale Odpust się odbędzie, a ja mam przewodniczyć sumie odpustowej. Homilię wygłosi Ksiądz Adam Dybek – Profesor naszego Seminarium.

Zapraszam do rozważenia w sercu dzisiejszego Słowa. Co konkretnie mówi dziś do mnie Pan – Król Wszechświata? Jak konkretnie buduje w moim sercu swoje panowanie? Duchu Święty, przyjdź ze swoim natchnieniem i pomóż mi otworzyć umysł i serce!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, C,

20 listopada 2022., 

do czytań: 2 Sm 5,1–3; Kol 1,12–20; Łk 23,35–43

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:

Wszystkie pokolenia izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: „Oto my kości twoje i ciało. Już dawno, gdy Saul był królem nad nami, ty wyprawiałeś się i powracałeś na czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: «Ty będziesz pasł mój lud, Izraela, i ty będziesz wodzem dla Izraela»”.

Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:

Bracia: Dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do Królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.

On jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.

I On jest Głową Ciała, to jest Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, by w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko ze sobą: i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy ukrzyżowano Jezusa, lud stał i patrzył. Lecz członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”.

Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: „Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”.

Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: „To jest król żydowski”.

Jeden ze złoczyńców, których tam powieszono, urągał Mu: „Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas”.

Lecz drugi, karcąc go, rzekł: „Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”.

I dodał: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”.

Jezus mu odpowiedział: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”.

Pewnie już zdążyliśmy się przyzwyczaić, że w Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata słuchamy tego właśnie fragmentu Ewangelii, który pokazuje Jezusa Chrystusa w chwili totalnego odrzucenia przez wszystkich, w sytuacji krańcowego wyczerpania, bezgranicznego wręcz cierpienia i całkowitej przegranej. Tak to wygląda…

Oczywiście, my już dzisiaj wiemy, że Chrystusowe królowanie to nie blichtr świata, że to nie wystawne pałace i lśniące limuzyny, którymi swoją próżność i żądzę władzy zaspokajają wielcy tego świata. My to już wiemy – bo słyszeliśmy o tym na wielu kazaniach, tego nas też uczono na katechezach, a i w Piśmie Świętym przeczytaliśmy, a i w filmach lub programach religijnych zostało to nam przekazane, że Chrystusowe królowanie to właśnie dar, to właśnie służba, to poświęcenie – dla nas i dla naszego zbawienia…

My to w sumie wiemy, dlatego na pewno nie szokuje nas fakt odczytania tego, a nie innego fragmentu Ewangelii. A jednak – jakoś tak dziwnie… Dlaczego akurat aż tak drastycznie? To nie lepiej już było przeczytać któryś z fragmentów o Zmartwychwstaniu? A choćby jakiś cud opisać, jakieś uzdrowienie?… Albo rozmnożenie chleba?… Coś, co by pokazało, że jednak ma tę wielką moc i ma władzę nad tym światem.

Przecież nie trzeba niczego wymyślać, ani naciągać – takie teksty są w Piśmie Świętym. Czemu żadnego z nich nie wybrano, tylko ten najbardziej drastyczny, pokazujący właśnie totalny brak wszelkiej mocy i władzy?

A może właśnie dlatego, że to ten tekst, opisujący tak dramatyczny moment w życiu Jezusa, oddaje najpełniej charakter Jego królowania. Skoro przez całe swoje ziemskie życie pokazywał i uczył, że przełożeństwo jest służbą, że wszelka władza to przede wszystkim oddanie serca, czasu, talentów, zainteresowania, wszystkich sił i całego swego zaangażowania – tym, którymi się rządzi, czyli którym się służy, to nie mógł bardziej nas wszystkich do tego przekonać, jak właśnie w ten sposób, że swoje królowanie nad światem i wszechświatem pojmował i realizował jako totalny dar z siebie, jako oddanie samego siebie i całego siebie tym, których ukochał.

Tak właśnie chciał otworzyć nam wszystkim bramy tego Królestwa, w którym już zobaczymy Jego samego – Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata – w całej potędze i w pełni majestatu.

Święty Paweł mówi dziś o tym w drugim czytaniu w taki właśnie, podniosły i uroczysty sposób, aby nam uświadomić i przypomnieć, że ten, którego widzimy w tak strasznym poniżeniu i wzgardzie, sponiewieranego i zawieszonego na krzyżu, jest naprawdę Bogiem, jest naprawdę Królem.

Tak o tym pisze do Kolosan, ale i do nas wszystkich: Dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do Królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów. On jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.

Widzimy zatem, że Boży Syn ma udział w pełni władzy królewskiej swego Ojca, skoro przypisuje się Mu także udział w dziele stwórczym. Jeżeli zatem tak wielka jest Jego władza na Niebie, nie może dziwić, że jest także suwerennym i prawdziwym Władcą tego wszystkiego, co na ziemi, co w Kościele. Apostoł pisze: I On jest Głową Ciała, to jest Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, by w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko ze sobą: i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża.

Konkretnym znakiem tego pokoju, płynącego z Ofiary Krzyża, jest – jak się to zwykło określać – pierwsza w historii Kościoła kanonizacja, dokonana jeszcze za życia osoby kanonizowanej. Oto Jezus na Krzyżu zapewnił jednego ze współwiszących łotrów, że jeszcze tego samego dnia będzie z Nim w Raju. A to znaczy, że pomimo tak wielkiego poniżenia i odrzucenia przez ludzi – Jezus Chrystus naprawdę nie przestał być Królem. Władza nad Niebem i ziemią ani przez moment nie wymknęła Mu się z rąk. Tak, z tych rąk przybitych do Krzyża…

A warto też w tym momencie dodać, że choć o tym dzisiaj nie słyszymy, to także sam moment oddania życia jest potwierdzeniem tej absolutnej i pełnej władzy. Właśnie dlatego, że był to moment oddania życia przez Jezusa, a nie moment, w którym poddał się panowaniu śmierci. Nie, to nie śmierć Go zabrała z tego świata w momencie, którego nie dało się przewidzieć. To On sam oddał życie – w momencie, w którym sam chciał. To On sam o tym zadecydował.

W zewnętrznym wymiarze, może trudno zauważyć różnicę, bo i tak, i tak, przestał żyć tym ziemskim życiem, przestał oddychać. Ale w samej swojej istocie wydarzenie to właśnie polegało na tym, że ten moment On sam wybrał i sam, w sposób totalnie wolny, tego dokonał. Podobnie zresztą, jak i zmartwychwstał, powrócił do tego ziemskiego życia – swoją własną mocą i władzą.

Jest zatem Jezus – już po raz kolejny to podkreślamy – absolutnym Władcą, Królem Wszechświata, Panem życia i śmierci. I to właśnie On, ten wielki Król, chociaż przez świat odrzucony i wzgardzony, pojednał świat z Bogiem. Cały, grzeszny i pogubiony świat, który Nim tak bardzo wzgardził i który Go odrzucił, On pojednał z Bogiem. Ale też przyniósł temu światu orędzie jedności wzajemnej, jedności międzyludzkiej. Bo – doprawdy – trudno mówić o jedności z Bogiem, jeżeli się jest skłóconym z ludźmi, jeżeli się ludzie nawzajem nienawidzą, jeżeli narody się zwalczają!

Jezus swoją Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem, a więc swoim królowaniem, zjednoczył ludzi w sobie – tak, jak Dawid zjednoczył pokolenia ludu wybranego pod swoim panowaniem. Słyszymy dziś w pierwszym czytaniu, z Drugiej Księgi Samuela, że wszystkie pokolenia izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: „Oto my kości twoje i ciało. […] Pan rzekł do ciebie: «Ty będziesz pasł mój lud, Izraela, i ty będziesz wodzem dla Izraela»”. Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.

Zobaczmy, Dawid rzeczywiście zjednoczył cały Izrael pod swoim panowaniem. To dopiero po jego śmierci królestwo północne oddzieliło się od tego na południu, ale on obejmował swoim panowaniem wszystkie, a więc dwanaście pokoleń, dwanaście rodów synów Izraela. Tylko podkreślmy jeden, bardzo ważny szczegół, wybrzmiewający także dzisiaj w czytaniu: król zawarł z nimi przymierze wobec Pana. To bardzo ważne stwierdzenie, bo pokazujące, że Dawid nie siebie samego postawił w centrum tego zjednoczenia, w centrum narodu.

I choć wówczas władza królewska naprawdę miała silne umocowanie w społeczności danego narodu, a nade wszystko: w ludzkiej świadomości, bo król to był po prostu król – zwłaszcza wśród ludów Wschodu – uważany niejednokrotnie za pana życia i śmierci swoich poddanych, to jednak Dawid swoją królewską władzę zawsze rozumiał i realizował jako wypełnianie Bożego posłannictwa, realizację Bożej władzy.

Owszem, miał kilka – by tak to delikatnie ująć – poślizgów moralnych, a nawet wybryków, a raz jeden popełnił naprawdę poważne przestępstwo, to jednak zawsze za swoje grzechy i błędy żałował, zawsze do Boga wracał, dlatego można naszym współczesnym językiem powiedzieć, że bilans jego panowania wypada „na plus”. Nawet na „duży plus”. I tak był zawsze wspominany w narodzie wybranym – i tak jest widziany także dzisiaj.

Tak zresztą jego panowanie widział sam Bóg, o czym nieraz wprost mówił jego następcom, którzy to – niestety – już nie tak swoje panowanie pojmowali… Dawid swoją królewską władzę w pełni uzgadniał z Bogiem i w świetle Jego władzy realizował. Dlatego czas jego panowania to okres wielkiego zjednoczenia i świetności ludu wybranego.

A właśnie z pokolenia Dawida pochodził Jezus, nazywany nieraz Potomkiem Dawida, czy wręcz Synem Dawida. I to ten Potomek przyszedł na świat, aby dzieło swego Praojca zrealizować w sposób pełny i doskonały: aby zjednoczyć już nie tylko dwanaście rodów określonego narodu, ale aby zjednoczyć w Bogu wszystkie ludy i narody. A tak konkretnie, to aby skierować do Boga i zjednoczyć w pełni z Bogiem każdego, konkretnego, pojedynczego człowieka. Aby jego serce natchnąć pragnieniem tej właśnie jedności z Bogiem. I na tym polega Jezusowe królowanie nad światem i wszechświatem.

Żeby móc dokonać tego zjednoczenia ludzkich serc z Bogiem, żeby pojednać świat z Bogiem – Jezus oddał swoje życie na Krzyżu, złożył Ofiarę przebłagalną za grzechy całego świata. Dlatego dzisiaj my wierzący; my, Jego poddani, członkowie Jego królestwa, nie możemy mieć żadnej wątpliwości, że jeżeli chcemy mówić o pokoju i jedności z innymi ludźmi, jeżeli chcemy mówi o pokoju i jedności w naszych lokalnych społecznościach, w których żyjemy, w których uczymy się lub pracujemy; jeżeli chcemy mówić o pokoju i jedności między narodami, to ów pokój i owa jedność dopiero wtedy naprawdę będą miały miejsce, jeżeli będą budowane z Jezusem i – by tak rzec – na Jezusie. Jeżeli będą budowane po prostu przez Jezusa – w ludzkich sercach.

Bo to od serca pojedynczego, konkretnego człowieka, rozpoczyna się budowanie pokoju we wszystkich strukturach międzyludzkich, także tych międzynarodowych: od serca każdego jednego, pojedynczego, konkretnego człowieka. Jeżeli tam zabraknie pokoju Bożego, to nie będzie go także między narodami. Jeżeli serce pojedynczego, konkretnego, każdego człowieka nie podda się panowaniu Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, to będziemy mieli taki właśnie bałagan, jaki mamy obecnie na świecie, także w Europie, także w naszej Ojczyźnie, także w naszych lokalnych społecznościach i – niestety – także w Kościele.

To ostatnie może brzmi paradoksalnie i niewiarygodnie, bo gdzież bardziej, niż w Kościele, to królowanie powinno się realizować. Niestety, także tutaj sprzeciwia się mu coraz głośniej i coraz bezczelniej ludzka pycha i głupota, niekiedy ubrana nawet w szaty kardynalskie czy biskupie.

Nie mówiąc już o różnych strukturach światowych, czy europejskich, z Unią Europejską na czele. Chociaż tworzone – przynajmniej niektóre z nich – na fundamencie zasad chrześcijańskich, obecnie zupełnie eliminują Boga ze swego funkcjonowania, ze swego prawodawstwa, ze swoich działań, przeto ich los jest przesądzony. Jako struktury absolutnie złe i grzeszne, skorumpowane i do szpiku kości zdemoralizowane, a tym samym skompromitowanemuszą się rozpaść.

Bo już nie służą budowaniu żadnej jedności ani solidarności, tylko raczej zniewalaniu poszczególnych narodów, w imię ochrony interesów państw i struktur najsilniejszych. Coraz bardziej bezczelnie i bezpardonowo narzucają swoje decyzje, zupełnie sprzeczne z traktatami, które same wcześniej ustanowiły, ingerując już we wszystkie sfery życia narodowego, czy nawet osobistego poszczególnych ludzi. Każda z takich struktur – to kolos na glinianych nogach.

Tak właśnie określano – w czasie jego istnienia – imperium rzymskie. Bo takim było, stąd też nawet w Piśmie Świętym jest ono pokazywane jako imperium totalnego zła i demoralizacji. Dlatego musiało się rozpaść i się rozpadło. Na szczęście. I dzisiaj taki los czeka Unię Europejską i inne organizację i struktury, które odżegnują się od Jezusa Chrystusa i Jego królowania. Rządcy tychże struktur naiwnie i głupio uważają, że oni lepiej zarządzą wszystkim, że im królowanie tego przebrzmiałego i już niemodnego „króla z innej bajki” nie jest do niczego potrzebne.

Dlatego mamy to, co mamy – wojny, konflikty, korupcję, arogancję rządzących, ludzką krzywdę, niesprawiedliwość krzyczącą o pomstę do Nieba. Im szybciej Europa i cały świat uświadomi sobie, że tylko poddanie się królowaniu Jezusa może tę sytuację zmienić, tym szybciej się ona rzeczywiście zmieni. A im bardziej będzie się dokonywało brnięcie w to bagno, w jakie teraz brną poszczególne struktury i poszczególni ludzie, tym bardziej wszystko, po równi pochyłej, będzie pędziło wprost do przepaści, do totalnej katastrofy.

Bo tylko do tego mogą doprowadzić ludzkie rządy, odżegnujące się od królowania Jezusa. Widzimy to każdego dnia, słuchając jakiegokolwiek serwisu informacyjnego, albo widząc to, co dzieje się wokół nas, w naszym nawet najbliższym otoczeniu. Ludzkie rządy, dystansujące się lub wprost negujące królowanie Jezusa Chrystusa – to najprostsza i najpewniejsza droga do totalnej katastrofy.

Może jednak w tym momencie zapytamy, co w tej sytuacji my możemy zrobić? Przecież nie piastujemy żadnego wysokiego stanowiska w Organizacji Narodów Zjednoczonych, nie zasiadamy w Parlamencie Europejskim, ani krajowym; nie pełnimy żadnej wysokiej funkcji w strukturach państwowych czy samorządowych, albo kościelnych… Co możemy w tej sytuacji zrobić?

Wiemy dobrze – bardzo wiele! Tak, bardzo wiele! Bo każda i każdy z nas, Ty i ja także, mogę zadbać o to, aby przestrzenią Jezusowego królowania było moje własne serce. Czyli, abym zawsze był w stanie łaski uświęcającej, stale zapraszał Jezusa do serca w Komunii Świętej, spowiadając się systematycznie i nie rzadziej, jak co miesiąc; abym też pobożnie i w skupieniu przeżywał Mszę Świętą, rozmawiał z Jezusem na modlitwie, stale uzgadniał moje życie z Jego wolą, czytając Pismo Święte lub go uważnie słuchając i rozważając…

Moi Drodzy, jeżeli każda i każdy z nas właśnie o to zadba, to promieniowanie Jezusowego królowania będzie rozjaśniało całą rzeczywistość wokół nas. Tak, świat wokół nas będzie przez to lepszy i jaśniejszy, a to pierwszy krok do tego, aby cały świat poddał się temuż królowaniu.

Dlatego dzisiaj, wychwalając i uwielbiając Jezusa Chrystusa jako Króla Wszechświata, stawiam sobie to jedno, najważniejsze pytanie, na które dzisiaj szczerze odpowiem – i każdego dnia będę odpowiadał: Czy Jezus Chrystus, Król Wszechświata, jest Królem mojego serca?…

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.