Jego władza – i Jego moc!

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Marek Wasilewski – Kolega z roku święceń;

Wojciech Sęk – należący do jednej z młodzieżowych Wspólnot,

Cyprian Józef Sulowski – Syn bliskich mi Ludzi z Lublina.

Życzę Im tak wielkiej wiary, jak ta, którą wykazali się ci czterej z dzisiejszej Ewangelii, wchodząc nawet na dach, aby tylko dostać się do Jezusa. Życzę Im odwagi do wchodzenia na dachy i pokonywania przeszkód w dążeniu do Jezusa! I zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, składam wielkie dzięki Panu naszemu i Studenckiemu Kołu Formacyjnemu za wczorajszy Dzień Skupienia. Wypadł świetnie! Ogromnie cieszę się, że dotarli do nas: Ania, Zosia i Kuba, studiujący na co dzień w Lublinie i tam zresztą udający się, po zakończeniu spotkania, około północy. Dziękuję za to poświęcenie w dziele budowania wspólnoty Duszpasterstwa Akademickiego.

Raz jeszcze wyrażam wielką radość z tego, że coś drgnęło! Coś wyraźnie drgnęło i idzie w dobrym kierunku! Proszę Was – wspierajcie całe to dzieło swoją modlitwą! Raz jeszcze przypominam się z inicjatywą GIGANTYCZNY SZTURM DO NIEBA. Informację o niej znajdziecie na stronie naszego Duszpasterstwa: www.da-siedlce.pl

Moi Drodzy, dzisiaj Janek jest mocno zajęty, dlatego słówko jest moje. Janek napisze w środę.

A ja, ze swej strony, przepraszam za późne zamieszczenie słówka, ale od rana są różne sprawy i telefony – chociażby z Uczelni, w sprawie spotkania opłatkowego.

Zatem, już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 2 Tygodnia Adwentu,

5 grudnia 2022., 

do czytań: Iz 35,1–10; Łk 5,17–26

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia,

niech się raduje step i niech rozkwitnie!

Niech wyda kwiaty jak lilie polne,

niech się rozraduje także skacząc

i wykrzykując z uciechy.

Chwałą Libanu ją obdarzono,

ozdobą Karmelu i Saronu.

Oni zobaczą chwałę Pana,

wspaniałość naszego Boga.

Pokrzepcie ręce osłabłe,

wzmocnijcie kolana omdlałe!

Powiedzcie małodusznym:

Odwagi! Nie bójcie się!

Oto wasz Bóg, oto pomsta”;

przychodzi Boża odpłata;

On sam przychodzi, aby was zbawić.

Wtedy przejrzą oczy niewidomych

i uszy głuchych się otworzą.

Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń

i język niemych wesoło krzyknie.

Bo trysną zdroje wód na pustyni

i strumienie na stepie;

spieczona ziemia zmieni się w staw,

spragniony kraj w krynice wód,

badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale,

na trzcinę z sitowiem.

Będzie tam droga czysta,

którą nazwą Drogą Świętą.

Nie przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż,

i głupi nie będą się tam wałęsać.

Nie będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy

nie wstąpi na nią ani się nie znajdzie,

ale tamtędy pójdą wyzwoleni

i odkupieni przez Pana powrócą.

Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem,

ze szczęściem wiecznym na twarzach.

Osiągną radość i szczęście,

ustąpi smutek i wzdychanie.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać.

Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”.

Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: „Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?”

Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy powiedzieć: «Wstań i chodź?» Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” – rzekł do sparaliżowanego: „Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga.

Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.

Pustynia, która ożywa i tętni życiem; spieczona ziemia, która zamienia się w staw, a spragniony kraj w krynice wód; step, który rozkwita; oczy niewidomych, które widzą; uszy głuchych, które słyszą; nogi chromych, które skaczą radośnie; a wreszcie także droga czysta, którą nazwą Drogą Świętą. Nie przejdzie nią nieczysty, gdy odbywa podróż, i głupi nie będą się tam wałęsać. Nie będzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy nie wstąpi na nią ani się nie znajdzie, ale tamtędy pójdą wyzwoleni i odkupieni przez Pana powrócątakie oto obrazy przynosi nam pierwsze czytanie, z Proroctwa Izajasza. Jest to już kolejna, w tych adwentowych dniach, zapowiedź wielkiego Bożego błogosławieństwa, które w całej pełni i okazałości stanie się udziałem ludzi w czasach Mesjańskich, w czasach ostatecznych, a które już na tej ziemi mogą – a wręcz powinni – zaprowadzać ludzie Boży.

Tacy chociażby, jak ci czterej odważni z Ewangelii, którzy wbrew niesprzyjającym okolicznościom przynieśli sparaliżowanego na noszach i położyli przed samym Jezusem. I choć okoliczności były naprawdę trudne i niesprzyjające, bo i ten wielki tłum ludzi, i ci zapiekli w swoim uporze faryzeusze i uczeni w Prawie, to jednak dla nich liczyło się tylko to, by mogli znaleźć się przed Jezusem. I znaleźli się przed Nim.

A wówczas dokonały się rzeczy wielkie. Jezus, widząc ich wielką wiarę i wynikającą z niej determinację, zwrócił się do chorego ze słowami: Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy. Trzeba nam tu w tym momencie nadmienić, że w Starym Testamencie powszechnie uważano, iż choroba – taka chociażby, jak paraliż owego człowieka – była skutkiem grzechu, w jakim musiał żyć dany człowiek. Stąd też zamiennie traktowano takie terminy jak „przebaczenie” i „uzdrowienie”.

Jezus dzisiaj wyraźnie oddziela jeden od drugiego. Zauważmy, że kiedy wypowiedział te zacytowane słowa, chory nie wstał. Potrzeba było jeszcze jednej interwencji, która dopiero doprowadziła do uzdrowienia, a która jednocześnie stała się potwierdzeniem tego, że Jezus naprawdę jest w stanie i jest w mocy odpuszczać grzechy.

Zresztą, sam to bardzo logicznie wytłumaczył, gdy stwierdził: Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy powiedzieć: «Wstań i chodź?» Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” – rzekł do sparaliżowanego: „Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga.

Moi Drodzy, już sam fakt czytania w myślach rozmówców dobitnie świadczy o wielkiej mocy Jezusa. Ale także to, co tu powiedział, jest jej potwierdzeniem. Bo – faktycznie – co jest łatwiej powiedzieć? Otóż, jedno i drugie jest bardzo łatwo powiedzieć. Nasze obecne czasy, w których totalnie zdewaluowała się wartość słowa, najdobitniej to potwierdzają: powiedzieć jest łatwo każde słowo. Każde jedno. Może nawet aż za łatwo, bo nie bierze się za nie żadnej odpowiedzialności.

Bo zwykle dopiero po jakimś czasie okazuje się, czy ktoś mówi prawdę, czy zwyczajnie oszukuje, albo udaje. Chociaż to w sumie to samo. Dopiero po jakimś czasie okazuje się, że – na przykład – wyborcze obietnice to puste słowa, których nikt nawet nie zamierzał dotrzymywać. Natomiast w momencie ich wypowiadania brzmiały bardzo dobrze, dlatego nawet mogły zachwycić słuchaczy, wzbudzić zainteresowanie i… przysporzyć głosów takiemu kłamcy.

Tymczasem, takie słowo, jak to, wypowiedziane dziś przez Jezusa, dotyczy sytuacji «tu i teraz», bo albo naprawdę w tym momencie nastąpi odpuszczenie grzechów, albo nie nastąpi. Ale jak to sprawdzić?

A właśnie tak, że w tym samym momencie Jezus wypowiedział inne słowo: Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu. A tu już nie ma miejsca na udawanie, bo albo człowiek faktycznie wstanie i pójdzie, albo nie wstanie, a wówczas okaże się cały fałsz takiego udawanego uzdrowiciela. Jezus jednak jest prawdziwym Uzdrowicielem, ale przede wszystkim jest prawdziwym Synem Bożym, w którego mocy jest uzdrawiać ciało, ale także – duszę człowieka.

Dzisiaj dokonał jednego i drugiego uzdrowienia, ale jedno oddzielnie od drugiego, pokazując w ten sposób, że choroba fizyczna wcale nie musi być skutkiem grzechu – wcale nie musi łączyć się z nim. Owszem, jedno i drugie może występować jednocześnie, ale bez związku ze sobą.

Zresztą, już Stary Testament podejmował tę kwestię – czyli kwestię nie zasłużonego po ludzku cierpienia – chociażby w opisie historii sprawiedliwego Hioba. Jezus także niejednokrotnie wprost mówił, że cierpienie fizyczne nie musi mieć żadnego związku z grzechami, popełnianymi przez danego człowieka. Natomiast dzisiaj udowodnił, że jest w stanie poradzić sobie z jednym i drugim. I chociaż oddzielnie, to jednak każdą z tych niedogodności pokonał. To Jego władza – i Jego moc.

W ten sposób w tym małym domku, na tej małej przestrzeni, dokonało się w jakimś sensie i w jakimś stopniu to, co Izajasz zapowiada dziś w pierwszym czytaniu. Bo dla tego chorego człowieka pustynia jego życia zamieniła się w kwitnący ogród. Ale też wszyscy obecni doznali ogromnego zachwytu, skoro – jak słyszeliśmy – zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.

Zatem, ten smutny i szary świat, w jakim żyli, w tym momencie i w tym miejscu zajaśniał jakimś wielkim blaskiem! Zajaśniał nadzieją, że przyjdzie taki czas, kiedy już nie będzie smutku, cierpienia, bólu; kiedy też nie będzie zła i grzechu! Przyjdzie taki czas, kiedy się to dokona w całej pełni.

A w stopniu doraźnym, w stopniu mniejszym, w odniesieniu do konkretnego człowieka i konkretnej sytuacji – może się dokonywać zawsze, choćby jeszcze dzisiaj. Tylko trzeba uwierzyć. Mocno uwierzyć! Tak mocno, żeby nawet na dach wejść, czy inne przeszkody pokonać – oby tylko stanąć przed Jezusem, spojrzeć Mu w oczy i swój los w Jego ręce oddać.

Stać mnie na taką wiarę? Staram się o taką wiarę? A jeżeli tak – to w jaki sposób?…

I czy stać mnie na taki szczery zachwyt, aby widząc na co dzień tyle znaków działania Bożej mocy w moim życiu, w moim tu i teraz, powtórzyć za bohaterami dzisiejszej Ewangelii: Przedziwne rzeczy widziałem dzisiaj! Tylko – czy naprawdę widziałem?… I czy tylko dzisiaj?…

Panie, przymnóż mi wiary…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.