Trwać – czekając… Czekać – trwając…

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ojciec Franciszek Chrószcz – Oblat posługujący w Kodniu, a wcześniej wieloletni Misjonarz; Człowiek obdarzony niesamowitym poczuciem humoru i dystansem do siebie, wprowadzający we Wspólnocie kodeńskiej i w relacjach z ludźmi bardzo dużo pogody ducha i radości;

Ignacy Sulowski – Syn moich Przyjaciół z Lublina, Żani i Łukasza.

Życząc ogromu łask niebieskich – zapewniam o modlitwie!

A ja dzisiaj pozdrawiam z Kodnia, gdzie przybyłem wczoraj, około 22:00 (i już wtedy spotkałem Ojca Franciszka, któremu mogłem złożyć życzenia urodzinowe) i zamierzam pobyć do jutra. Jak wspomniałem – i jak jest za każdym razem – będę o Was pamiętał.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś Pan mówi do mnie konkretnie i osobiście? Czego ode mnie oczekuje? Czego ode mnie oczekuje dzisiaj? Duchu Święty, pomóż odkryć…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 3 Tygodnia zwykłego, rok I,

27 stycznia 2023., 

do czytań: Hbr 10,32–39; Mk 4,26–34

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą.

Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy. Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim.

My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus mówił do tłumów: „Z Królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo”.

Mówił jeszcze: „Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu”.

W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją zrozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

Wydaje się, że słowem – kluczem dzisiejszego przesłania, zawartego w pierwszym czytaniu, jest słowo: wytrwałość. Autor Listu do Hebrajczyków, powołując się na rozliczne i nierzadko ciężkie doświadczenia, jakie do tej pory spotkały chrześcijan, zachęca, aby z tej raz obranej drogi nie schodzili. Także dlatego, że ta droga okupiona jest tymiż właśnie cierpieniami.

Autor natchniony pisze: Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą.

Właśnie, motywem bohaterskiego znoszenia tych wszystkich cierpień było także to, że chrześcijanie wiedzieli, iż na tych cierpieniach, na tych doświadczeniach – po prostu: na tym świecie i jego sprawach – wszystko się nie kończy. Dlatego nawet jeśli pozbawieni zostali całego swego mienia, to ponieważ zgodzili się na taki swój los ze względu na Chrystusa, właśnie od Niego otrzymają – by tak to ująć – zwrot tego wszystkiego. On im to wszystko zrekompensuje.

I to z nawiązką, bo dary, których On udzieli, będą o wiele lepsze i dostatniejsze od tych majętności, których chrześcijanie zostali pozbawieni. On odda dużo więcej! Bo podaruje – jak słyszymy – majętność lepszą i trwałą. Żeby jednak tę trwałą majętność zyskać, trzeba najpierw wytrwać w postawie chrześcijańskiej.

Autor natchniony zachęca: Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy, motywując jednocześnie swoich współwyznawców: Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie, jeśli się cofnie, nie upodoba sobie dusza moja w nim. My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę.

Otóż właśnie, kiedy przyjdzie Ten, który ma nadejść, wówczas nagrodzi – by tak to ująć – tych, którzy czekali. Ale którzy czekali – trwając! Mocno trwając w wierze! To bardzo ważne – to o takim czekaniu mówimy. Nie o założeniu rąk i biernym, leniwym i bezczynnym wypatrywaniu „gwiazdki z nieba”, która może spadnie, a może nie spadnie, ale o pełnym nadziei czekaniu na wypełnienie się Bożych obietnic przy jednoczesnym robieniu wszystkiego, co do nas należy, wypełnianiu naszych zadań, ciągłym pogłębianiu więzi z Jezusem – pogłębianiu swojej wiary.

Aby królestwo Boże mogło się w naszych sercach rozrosnąć z maleńkiego ziarenka gorczycy – do wielkiego drzewa, które wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu. Aby posiane ziarno wydało obfity plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Bóg sam tego dokona, zaskakując po wielekroć tego, kto sieje.

Ale ten posiew jest konieczny, Bóg tego oczekuje. Oczekuje od człowieka współpracy. Oczekuje tego dobrego posiewu, tego „zainwestowania” w sprawy duchowe, w sprawy wiary. Zainwestowania, czyli poświęcenia chociażby swoich majętności, których – jak to dziś słyszymy – często pozbawiani byli wyznawcy Chrystusa. Ale może jeszcze bardziej – szczególnie dzisiaj od nas – Jezus oczekuje poświęcenia siebie, czegoś z siebie, chociażby własnego „ja”, przekonania o swojej doskonałości i nieomylności…

A może poświęcenia swoich talentów i swojego czasu dla dobra innych… A może szeroko rozumianego zaangażowania swoich sił, pomysłowości i pracy dla dobra Kościoła, dla rozwoju wiary w sercu swoim i swoich bliskich…

Z pewnością, mamy co poświęcić, mamy co ofiarować. Nawet, jeżeli na koncie nie posiadamy jakichś zawrotnych sum, którymi moglibyśmy zaszokować świat, to w swoim sercu zawsze znajdziemy coś, co moglibyśmy ofiarować, poświęcić – co moglibyśmy właśnie zainwestować w sprawy Boże.

A kiedy już zainwestujemy – abyśmy nigdy nie myśleli, że to nie ma sensu, bo owocu od razu nie widać. Bóg go da – ale w swoim czasie. W tym czasie, który On sam wyznaczy, sam wybierze. Naszą rzeczą jest wytrwać – i cierpliwie poczekać. A dokładniej: stale i zawsze trwać – i cierpliwie czekać…

2 komentarze

  • „Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy.”
    Człowiek współczesny nie zawsze ma ochotę robić coś, co nie przynosi mu natychmiastowej gratyfikacji. Takie czynności jak podlewanie kwiatów, które nie zawsze rosną w tempie jakbyśmy chcieli lub codzienna pielęgnacja nad osobą chorą, nie są czymś, co pociąga a niekiedy wręcz męczy. Tak samo wygląda nasza droga duchowa. Na pozór nic spektakularnego, nie ma fajerwerków a jednak każdy, kto podąża cierpliwie i wytrwale za Jezusem, wie, że jest to podróż niesamowita, pełna upadków i uniesień…
    Przez dwa tygodnie byłam przeziębiona, po dwóch dniach, mąż też zaniemógł, mnie zimno, jemu gorąco…. Dzięki Bogu, jakoś wytrwaliśmy z chorobą i sobą nawzajem. 🙂 . Jutro idę na Eucharystię dziękować Bogu za ten czas obnażenia moich myśli, słów i czynów. Bóg pokazał mi moje własne oblicza w prawdzie. Mam za co Boga przepraszać i za co mu dziękować.

    • Ciekawe stwierdzenie: „mnie zimno, jemu gorąco”… Dzięki Bogu, wszystko wróciło do normy. I nastąpiło uzgodnienie stanowisk – że ani za zimno, ani nie za gorąco…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.