Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, pozdrawiam Wszystkich w Dniu Pańskim. Ja dzisiaj będę pierwszą połowę tego dnia przeżywał w Parafii Błogosławionych Męczenników Podlaskich w Siedlcach, gdzie na zaproszenie Proboszcza, Księdza Jacka Szostakiewicza, nieco pomogę duszpastersko. A co przyniesie druga połowa dnia, to zobaczymy…
Zapraszam do zgłębienia dzisiejszego Bożego słowa. Niech Duch Święty nam w tym pomoże!
A na głębokie i radosne przeżywanie dzisiejszej niedzieli – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
7 Niedziela zwykła, A,
19 lutego 2023.,
do czytań: Kpł 19,1–2.17–18; 1 Kor 3,16–23; Mt 5,38–48
CZYTANIE Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:
Pan powiedział do Mojżesza: „Mów do całej społeczności synów Izraela i powiedz im: «Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan Bóg wasz!
Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan.»”
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia: Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.
Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: „On udaremnia zamysły przebiegłych” lub także: „Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców”.
Nikt przeto niech się nie chełpi z powodu ludzi. Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu, lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nastaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.
Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.
W pierwszym zdaniu pierwszego dzisiejszego czytania słyszymy słowa: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan Bóg wasz! A w ostatnim zdaniu Ewangelii słyszymy: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Można więc powiedzieć, że te dwa stwierdzenia – tak bardzo do siebie podobne i właściwie niosące ten sam przekaz – stanowią niejako klucz, otwierający i zamykający dzisiejszą liturgię Słowa, ale też stanowią jej punkt wyjścia i jednocześnie: najlepsze streszczenie.
Bo wszystko to, co zostało dziś powiedziane pomiędzy tymi dwoma stwierdzeniami, a więc wszystko, co powiedział nam Autor Księgi Kapłańskiej, oraz Paweł Apostoł, a następnie Święty Mateusz i sam Jezus w Jego Ewangelii – to wszystko tak naprawdę możemy sprowadzić do tego wezwania, iż mamy być święci, iż mamy do tej świętości naprawdę wytrwale dążyć, iż mamy stawiać sobie wysoko poprzeczkę moralnych wymagań, bo jesteśmy dziećmi i uczniami Boga, który jest dla nas wzorem świętości i punktem odniesienia. A skoro nasz Bóg i Ojciec jest święty, to i my, Jego dzieci, powinniśmy pójść tą drogą.
Autor Księgi Kapłańskiej wyraził to, przywołując słowa, jakie Bóg skierował do Mojżesza, a przez niego – do całego ludu wybranego: Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan.
A zatem – przestroga przed nienawiścią, obowiązek braterskiego upomnienia, w duchu odpowiedzialności za drugiego, z powodu to którego można zaciągnąć winę moralną, jeżeli się nie zareaguje na jego zło; a wreszcie: przykazanie miłości bliźniego, jak siebie samego. Można powiedzieć, że w tym jednym, krótkim zdaniu, znajdujemy naprawdę zrozumiałe i przekonujące wyjaśnienie, jaką postawę powinniśmy przyjąć – zgodnie z Bożym oczekiwaniem. Bo mamy tu najważniejsze wskazania moralne, jakimi powinien kierować się człowiek Boży – dziecko Boże.
A te konkretne i jasne – chociaż wcale nie łatwe, a wręcz bardzo wymagające – moralne wymagania, w Ewangelii są jeszcze wyraźniej podkreślone. I wcale nie złagodzone, wcale nie ułatwione, ale stają się jeszcze bardziej wymagające, bo starotestamentalne nakazy moralne zostają opatrzone Jezusową formułą: A Ja wam powiadam, która za każdy razem oznacza wprowadzenie wyższych wymagań, a może: oznacza inne, niż dotychczas, bo głębsze zrozumienie przepisów, zapisanych już od dawna. Głębsze – i bardziej wymagające!
Wszak słyszymy, jak Jezus dziś mówi: Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu, lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nastaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują…
I może rodzi się w naszym sercu spontanicznie pytanie: Dlaczego właśnie tak? Dlaczego Jezus swoim najbliższym – swoim uczniom, przyjaciołom, wyznawcom – nakazuje aż tak wielkie poświęcenie, tak wielką rezygnację z siebie, takie uniżenie przed ludźmi, a może nawet pozwolenie na to, by ludzie im na głowę wchodzili, żeby ich lekceważyli? Dlaczego nie można odpłacić „pięknym za nadobne” tym, którzy nas źle traktują? Dlaczego nie można dopomnieć się o swoje, bronić swojej czci i godności?
Oczywiście, to nie jest tak, że nie możemy nigdy nic powiedzieć w swojej obronie. I nie jest też tak, że mamy dawać sobą pomiatać, pozwolić się lekceważyć czy obrażać. Chodzi o spojrzenie na cały problem w sposób głębszy i zrozumienie – przynajmniej próbę zrozumienia – co chciał nam powiedzieć Pan i jaka jest tak naprawdę Jego myśl.
On sam ją dzisiaj zresztą wyjaśnia, mówiąc: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.
Właśnie owo ostatnie zdanie, które już sobie dziś cytowaliśmy, stanowi faktycznie podsumowanie całej liturgii Słowa, ale tak szczególnie: właśnie tych, przywołanych tutaj stwierdzeń. My mamy po prostu stawiać sobie wysoko poprzeczkę moralnych wymagań, bo w ten sposób dążyć będziemy do doskonałości, bo – jeśli nie byłoby innych argumentów, to ten jest bardzo silny – Bóg jest dokonały, a my jesteśmy Jego dziećmi, więc chcemy się do Niego upodabniać. I chcemy być z Nim razem na całą wieczność!
Dlatego mamy dawać z siebie więcej, mamy przekraczać ograniczenia takiego czysto ludzkiego pojmowania całej sprawy – takiego czysto ludzkiego, chociaż też zapisanego w Starym Prawie, według którego można, a nawet należy kierować się zasadą: Oko za oko i ząb za ząb…
Jezus mówi, że na takie traktowanie sprawy i drugiego człowieka to stać każdego celnika i poganina, którzy – nic im nie ujmując – nie są Jego uczniami, dlatego postępują tak, jak im podpowiada własne, ludzkie rozumienie sprawy i własna korzyść, stąd też odpowiadają uderzeniem na uderzenie, a z kolei życzliwością i nawet miłością reagują na taką samą postawę wobec siebie.
Bardzo więc logicznym staje się pytanie Jezusa: Skoro ich stać na taką wdzięczność i na taką odpłatę dobra za dobro i życzliwości za życzliwość, to czym się będą od nich różnić chrześcijanie, jeżeli ich będzie stać także tylko na tyle?… Chrześcijan powinno być stać na więcej! Na dużo więcej! Dlatego powinni dawać z siebie więcej! Powinni przekraczać siebie, ograniczenia takiego przeciętnego, zwyczajnego, uproszczonego ludzkiego spojrzenia! Chrześcijanie mają patrzeć szerzej i głębiej – i tak żyć: głębiej, mądrzej, bardziej…
W sukurs idą to słowa Apostoła Pawła z dzisiejszego drugiego czytania: Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.
Po czym wskazuje już bardzo praktycznie: Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: „On udaremnia zamysły przebiegłych” lub także: „Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców”.
Naturalnie, wiemy, że coś, co Paweł określa jako mądrość tego świata, w rzeczywistości zwykle nie jest tak naprawdę niczym mądrym, ale to jest właśnie ten czysto ludzki, zwykle wyrachowany i nastawiony na własną korzyść – sposób na życie. To jest właśnie ten sposób, który każe zawsze dochodzić swego – za wszelką cenę! A Jezus dzisiaj mówi nam, chrześcijanom, że tak nie wolno.
To znaczy – doprecyzujmy to – nam też wolno dochodzić swego, ale nie za wszelką cenę! Na pewno, nie za cenę nienawiści, wojny, pogardy, czy odrzucenia Bożych zasad, rezygnacji z wiary i przynależności do Jezusa.
Zatem, mamy prawo dopominać się o właściwe traktowanie, mamy prawo bronić się przed oskarżeniami i zarzutami, zwłaszcza jeśli są one fałszywe, albo naciągane. Mamy prawo stawiać tamę złu. Ale są sytuacje, w których nie jesteśmy w stanie się wybronić, kiedy to zło nas wręcz osaczy, kiedy rozpęta się jakaś nagonka na nas i na nasz sposób życia; kiedy ludzka nienawiść uderzy w nas ze zwielokrotnioną siłą. I to właśnie wtedy trzeba nam zachować godność i pokazać klasę, że nie będziemy odpowiadać nienawiścią na nienawiść, że nie będziemy skakać do oczu i wydrapywać oczu tym, którzy nam źle życzą; że nie będziemy przeklinać, miotać się, pomstować.
W takiej sytuacji trzeba z godnością znieść to poniżające traktowanie – i z modlitwą w sercu i na ustach przeczekać ów najgorszy czas. On się skończy. Nieraz nawet szybciej, niż nam się wydaje. I skompromitują się ci, którzy fałszywie oskarżają, którzy nienawidzą. Skompromitują się na pewno – a najczęściej tym, że wyjdą na jaw ich ciemne sprawki: zwykle takie, jak nam zarzucali.
A wówczas przeżyjemy wielką wewnętrzną radość i satysfakcję, że pokazaliśmy klasę, zachowaliśmy styl, poziom i godność, a i tak wyszło na nasze. Pewnym cieniem natomiast kładłoby się na nas zachowanie histeryczne, jakieś rozpaczliwe pomstowanie i dobijanie się o swoje, na jakie pozwolilibyśmy sobie w tym czasie dla nas niekorzystnym. Dlatego właśnie mówimy, że ten trudny czas trzeba przeżyć z godnością i – jak wspomnieliśmy sobie – przeczekać. Z modlitwą na ustach i w sercu – pamiętając, że Pan naprawdę wszystko widzi i o wszystkim wie. I że przed Nim nie ukryje się niczyja nieprawość. Także nasza – jeślibyśmy sobie na takową pozwolili.
Ale to dzisiejsze pouczenie Jezusa każe nam także poświęcać się dla drugich – nawet za cenę własnych wyrzeczeń. A zatem, nie tylko w chwilach jakiegoś ataku na nas, ale także w tych, w których widzimy, że bliźni potrzebuje naszego czasu, naszego wsparcia moralnego, także – w sposób przemyślany i rozsądny – finansowego. Wtedy także powinno być nas stać na to, aby za cenę rezygnacji z własnego komfortu, własnej wygody, także za cenę jakiegoś własnego zmęczenia, czy uszczuplenia swojego stanu posiadania – przyjść z pomocą.
Z pewnością, trzeba to zrobić w sposób mądry i przemyślany, bo też nie w tym rzecz, żeby ktoś wykorzystywał naszą dobroć, samemu nic nie robiąc, a tylko żerując na naszym poświęceniu. Tak też nie może być: nasza dobroć nie może stanowić pożywki dla czyjegoś lenistwa, ani usprawiedliwiać czyjegoś cwaniactwa. To destrukcyjne i demoralizujące.
Mówimy natomiast o takich sytuacjach, w których ewidentnie widzimy, że ktoś potrzebuje naszego czasu, serca, uwagi, rozmowy, wysłuchania, modlitwy, a niekiedy także i grosza… A wtedy – powinien się spotkać z naszym otwartym sercem i naszym poświęceniem. Także takim poświęceniem, które nas będzie kosztowało…
O takiej to postawie chrześcijanina dzisiaj mówimy, moi Drodzy! To jest właśnie owo dodanie płaszcza do szaty i zrobienie drugiego tysiąca kroków…
Dlatego stale zastanawiajmy się, czy taką postawę przyjmujemy i rozglądajmy się wokół, co i kiedy, i komu możemy uczynić, aby nasza postawa była w pełni chrześcijańską. Bo naprawdę nie wystarczy, że przyjdziemy w niedzielę do kościoła oraz to, że rano i i wieczorem zmówimy paciorek. To też jest ważne, ale to jest punkt wyjścia. A dalej?…
A dalej jest właśnie to:
Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan Bóg wasz!
Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.