Wybrałem go za narzędzie…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Izabela i Michał Jarońcowie. Michał był Ministrantem w Parafii mojego pierwszego wikariatu.

Urodziny natomiast przeżywa Paweł Baczkura, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Wszystkim świętującym dziś życzę odwagi i światła do mocnego i przekonującego świadczenia o Chrystusie Zmartwychwstałym. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dzisiaj taki dzień jeżdżony, bo najpierw trochę spraw do załatwienia w Siedlcach, a potem – Lublin. I Msza Święta wieczorowa w Parafii Świętego Jana Kantego, w której przez całą Niedzielę Miłosierdzia głosiłem słowo Boże. Bardzo bym chciał utrzymać kontakt z tą Parafią – szczególnie, że Ksiądz Proboszcz Bogdan Zagórski tak serdecznie zawsze zaprasza. Dziękuję Mu za tę ogromną życzliwość.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się właśnie konkretnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 3 Tygodnia Wielkanocy,

28 kwietnia 2023., 

do czytań: Dz 9,1–20; J 6,52–59

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł.

Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” Powiedział: „Kto jesteś, Panie?”

A On: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”.

Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili więc go do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił.

W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. Pan przemówił do niego w widzeniu: „Ananiaszu!” A on odrzekł: „Jestem, Panie!”

A Pan do niego: „Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli”. (I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał).

Odpowiedział Ananiasz: „Panie, słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia”.

Odpowiedział mu Pan: „Idź, bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia”.

Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: „Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym”. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły.

Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Żydzi sprzeczali się między sobą, mówiąc: „Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie?”

Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.

Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije krew moją, trwa we Mnie, a Ja w nim.

Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił. Nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.

To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.

Strasznie brzmi i straszną treść niesie to zdanie: Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich, czyż nie?… Zapewne oczami wyobraźni dostrzegamy młodego jeszcze w sumie człowieka, jakim naonczas był Szaweł, jak w jakimś szaleńczym pędzie, spocony i zdyszany, a jednocześnie z zimną konsekwencją skoncentrowany na celu, który sobie postawił, spieszy do kolejnych miejscowości, aby niszczyć, zabijać, szkodzić…

Takie sformułowania, jak siał grozę, oraz: dyszał żądzą zabijania – budzą jak najgorsze skojarzenia! Pokazują nam one bowiem jakiegoś przepełnionego nienawiścią szaleńca, który za wszelką cenę i bez względu na koszta, nawet osobiste, swój cel osiąga. A tym celem – w tym przypadku, jak dobrze wiemy – było zniszczenie tej nowej religii, rozumianej przez Szawła jako herezja!

On to robił naprawdę w najgłębszym przekonaniu o słuszności swego działania. On je pojmował jako oczyszczanie religii żydowskiej z zewnętrznych naleciałości, a może nawet dokładniej: jako ratowanie swojej religii i swego wyznania przed zagrożeniem, jakie niosło to nowe „coś”. I ten „Ktoś”, kogo przecież zabili, a oto Jego uczniowie przekonują, że On żyje i nawet życie swe gotowi są oddawać za Niego – i za to przekonanie, że On żyje.

Nie tylko są zresztą gotowi, ale je wprost oddają, często także niestety przez zbrodnicze działanie Szawła. On jednak czynił to, co czynił – z najgłębszym przekonaniem, że czyni dobrze. Oni wiedzieli, że jest to – z jego strony – zbrodnia i prześladowanie, a z ich strony: męczeństwo, ofiara, będąca wręcz koniecznością.

Bo przecież oni nie mogli do tej sprawy podejść inaczej, jak tylko w ten sposób, że skoro są najgłębiej przekonani, że Jezus jest ich Panem i że zmartwychwstał, to nie mogą teraz, na potrzeby sytuacji – nawet dla ratowania własnego życia – mówić czegoś innego.

Mamy tu więc do czynienia ze zderzeniem się dwóch mocnych, wręcz absolutnych przekonań: przekonania Szawła o słuszności tego, w co wierzy i co robi – i przekonania wyznawców Jezusa o słuszności tego, w co wierzą i co robią.

I zapewne właśnie to przekonanie i zdecydowanie, jakie w swoim sercu nosił Szaweł, Jezus postanowił „przekierować” na inne tory i do innego celu. Dlatego to, na pytanie Ananiasza, skierowanego do Szawła, aby mu pomógł i wprowadził do wspólnoty Kościoła: Panie, słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia, Jezus odpowiedział: Idź, bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia.

Otóż, właśnie! Ten, który dyszał żądzą zabijania i zadawania cierpienia uczniom Pańskim, wyznawcom imienia Jezusa, teraz dla tegoż właśnie Imienia sam miał znieść wiele cierpień. Jakby dla odpokutowania swoich dotychczasowych win – o czym też później, jako Paweł, sam mówił i pisał. Jakby więc to paradoksalnie i niewiarygodnie nie brzmiało, Jezus docenił w Szawle tę jego szczerość intencji i nastawienie na obronę wiary, dlatego postanowił to wykorzystać ku dobremu i przekierować na obronę właściwej wiary.

Dzisiaj możemy powiedzieć, że Szaweł nie tylko wywiązał się z tego zadania znakomicie, ale uczynił to z naddatkiem, bo nie tylko z największym przekonaniem i zaangażowaniem bronił nowego wyznania i wspólnoty Kościoła, ale swoim nauczaniem położył mocne fundamenty pod jego nauczanie: wszak duża część teologii, nauczania Kościoła, opiera się na nauce Pawła Apostoła, zawartej w jego czternastu Listach, wchodzących w skład Nowego Testamentu, oraz na jego wypowiedziach, zapisanym w Księdze Dziejów Apostolskich.

Stąd możemy powiedzieć, że Jezus doskonale wiedział, co robi – i bardzo dobrze zrobił, wybierając właśnie tego zaciekłego i zapamiętałego w swym gniewie przeciwnika na głosiciela i świadka swojej Ewangelii. I także na męczennika, który będzie musiał wiele wycierpieć dla tego Imienia, które dopiero co zwalczał, a wreszcie także: odda swe życie na potwierdzenie tego, co głosi i czego naucza. Z jakim więc mądrym i przewidującym działaniem Jezusa mamy dziś do czynienia!

Także jednak z tajemniczym, nie do końca przez nas zrozumiałym, bo przecież chyba wszyscy bylibyśmy w stanie podzielić wątpliwości Ananiasza, wyrażone dzisiaj, a sami od siebie pewnie zadalibyśmy pytanie, jak się ma to działanie Jezusa chociażby do wolności Szawła? Czy – mówiąc wprost – nie został on zmuszony do zmiany kursu i podjęcia tej nowej misji? Czy tak radykalny sposób, w jaki został do tego „nakłoniony”, to nie zbyt ostra ingerencja w jego życie?

Cóż, można się nad tym zastanawiać, jaki dokładnie zamysł przyświecał Jezusowi, kiedy «wybierał sobie tego właśnie człowieka za narzędzie». I dlaczego zastosował tak radykalny sposób działania. Można co najwyżej przypuszczać, że skoro miał do czynienia z tak oryginalnym człowiekiem, jakim był Szaweł, to musiał oryginalnie z nim sprawę rozstrzygnąć. Skoro Szaweł „szedł na całość”, to i Jezus, w stosunku do niego, „poszedł na całość”.

I skoro Szaweł był tak szczery w swoich intencjach – powiedzmy raz jeszcze: w swoich złych intencjach i zamiarach, ale jednak szczery i przekonany o ich słuszności – to Jezus w ten sposób naprawdę tę szczerość zauważył i docenił. I pozwolił sobie na dość nietypowy sposób „przeciągnięcia” Szawła na swoją stronę.

Zresztą, sam Szaweł – już jako Paweł – nigdy o to do Jezusa nie miał żadnych pretensji! Przynajmniej – nic o tym nie wiemy, nigdzie tego w swoich Pismach nie wyraził. Natomiast wdzięczność za takie rozstrzygnięcie, jakie Jezus wobec niego zastosował – i w ogóle: za sam fakt wybrania – wyrażał niejednokrotnie. Jaki z tego wniosek, moi Drodzy?

Z pewnością taki, że możemy, a wręcz powinniśmy – bezgranicznie ufać Jezusowi! Zawsze! Także wtedy, kiedy będzie się nam wydawało, że gra On z nami za ostro, że żąda za dużo, że mówi rzeczy, których nie rozumiemy.

Jak dowiadujemy się z Ewangelii, Żydzi mieli duży problem z przyjęciem nauki, którą właśnie głosił. A mówił im o tym, że mają spożywać Jego Ciało i pić Jego Krew. Słysząc to, Żydzi sprzeczali się między sobą, mówiąc: „Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie?” Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije krew moją, trwa we Mnie, a Ja w nim.

Możemy ich w pewnym stopniu rozumieć i usprawiedliwiać, bo to było pierwsze pouczenie Jezusa w tej sprawie – i bez żadnych dodatkowych wyjaśnień – dlatego mogli tego nie rozumieć, a nawet przeżyć szok. Gorzej, że wielu z nich to niedowierzanie zostało na dłużej, a całemu narodowi zostało aż do dzisiaj, do naszych czasów, bo oni nadal czekają na Mesjasza. I w większości – nie spożywają Ciała Pańskiego i nie piją Jego Krwi.

My to czynimy – i obyśmy zawsze czynili! I oby ten fakt tylko wzmagał w nas jak najgłębsze zaufanie do naszego Pana, Mistrza, Nauczyciela, Przyjaciela – do naszego Zbawiciela, który prawdziwie zmartwychwstał i który nas prowadzi do zmartwychwstania. Jeśli tylko my damy się Mu poprowadzić, jeśli Mu tylko zaufamy i pójdziemy z Nim i za Nim, nawet nie zawsze i nie do końca rozumiejąc Jego decyzje i Jego rozstrzygnięcia wobec nas.

Nawet w takiej sytuacji warto Mu zaufać! On wie, co robi… I na pewno na złe drogi nas nie wyprowadzi… Na pewno – na takim zaufaniu – tylko wygramy!

7 komentarzy

  • Dziś mimo swej niepełnej dyspozycji zdrowotnej , wybrałam się do Parafii przy której jest moja Wspólnota na Mszę wotywną o Duchu Świętym, https://www.facebook.com/photo/?fbid=554228460180047&set=a.419409430328618 , aby Bóg dokończył rozpoczęte uzdrowienie przez posługę modlitwy wstawienniczej mojej Wspólnoty. Nasz Pan, nasz Bóg czeka i szuka okazji, aby nas dotknąć swoją mocą, swoją łaską, tak jak szukał jej, by dotknąć Szawła. Mnie również szukał i czekał na mnie wczoraj w konfesjonale u franciszkanów w kościele św. Marii Magdaleny. Dziś czekał pod postacią Chleba i Wina w Eucharystii i w Najświętszym Sakramencie po Mszy Świętej, by nam błogosławić indywidualnie i uzdrawiać według swojej woli. Niech będzie Jemu chwała i cześć i uwielbienie teraz i po wszystkie wieki. Amen.

      • Dziś dalszy ciąg przygód z Jezusem. Wybrałam się na Eucharystię wieczorną do swojej parafii i trafiłam na Eucharystię Młodych z błogosławieństwem maturzystów, z oprawą muzyczną Zespołu Maksymalni. W kościele więcej ludzi starszych, mniej młodych , maturzystów na palcach policzyć. Ja poprzez swoją formację 13letnią w Odnowie w Duchu Świętym, nauczyłam się radośnie wielbić Boga pieśnią, unosić w górę ręce , głośno wypowiadać modlitwę wiernych z miejsca w którym stoję, bo o to prosił Celebrans mszy. Ksiądz Kamil i ks. Tobiasz zainicjowali przekazanie znaku pokoju wśród wiernych i nam również zaproponowali wykazanie więcej życzliwości , miłości i otwartości w stosunku ludzi w kościele, wyjście z ławek i uścisk braterski, wszak jesteśmy Wspólnotą , Kościołem, zgromadzeniem na Uczcie Eucharystycznej. Na koniec wystawienie Najświętszego Sakramentu, uwielbienie i błogosławieństwo indywidualne maturzystów. Jezus znów wyszedł na nasze spotkanie i czekał na nasze otwarcie serc, umysłów, rąk, ust i gardeł. Czy spełniliśmy Jego oczekiwania….

        • Niestety, widzę, że ciągle jeszcze ludzie boją się wyjść do siebie nawzajem ze znakiem pokoju i miłości. Zastraszenie, spowodowane tak zwaną pandemią, pozostało jeszcze w świadomości wielu ludzi… Oby się wreszcie uwolnili z tych wszystkich zniewoleń…
          xJ

          • Ja myślę, że nie tylko powodu strachu przed chorobą. Myślę, że większość z nas ” wiernych” nie czuje , że ” dom Boży” jest również naszym, moim domem. Wczoraj też nasz ksiądz Kamil „wywoływał” wiernych do czytania Czytań mszalnych i trochę to trwało, by 2 osoby podeszły do ambonki…

  • W sprawie znaku pokoju, to na przestrzeni wieków obrzęd się zmieniał. Ja za moich młodych lat nie pamiętam „obrzędu ręki”, który pojawiał się coraz częściej później. Był gest skinienia głową z wypowiedzeniem „pokój nam wszystkim”. Potem coraz częściej ludzie podawali sobie rękę mówiąc bezpośrednio „pokój z tobą”. Tymczasem: „W „Missale Romanum Editio Typica Tertia” (2008) nie zostaje określony sposób przekazania znaku pokoju, zleca się Konferencjom Episkopatów zadanie ustalenia „sposób wykonywania gestu znaku pokoju zgodnie z charakterem i zwyczajami narodów” (OWMR nr. 82, por. nr. 390). Przypomina się jednak, „by każdy przekazywał znak pokoju tylko temu, kto jest najbliżej niego, w sposób powściągliwy” (OWMR, n. 82). Celebrans może przekazać znak pokoju ministrantom, pozostając w prezbiterium. To samo zrobi, gdy chce przekazać pokój kilku wiernym (Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Redemptionis Sacramentum, nr. 72, tłum. za tekstem włoskim).

    Benedykt XVI przypomina, że „dla zachowania klimatu właściwego dla celebracji konieczna jest powściągliwość w stosowaniu tego gestu, co nie odbiera mu nic z jego wysokiej wartości, ograniczając się na przykład do przekazania tego znaku jedynie tym, którzy stoją obok” (Sacramentum Caritatis, n. 49, w tłum. pol.). Ta uwaga wydaje się bardzo cenna, ponieważ trzeba przypomnieć, że chrześcijański pokój ma swoje źródło w Bogu przez Jezusa Chrystusa (por. J 14,27, Rz 1,7, Ef 2,14, Fil 4,7, Kol 3,15 i in). Termin „pokój” należy rozumieć jako wszelkie dobro, mesjański dar par exellance i dar Ducha Świętego.

    Jest pewne, że znak pokoju posiada również jasny wymiar horyzontalny, które zauważyliśmy już w piśmie św. Justyniana, jednak już od czasów starożytnych znajduje się w nim także silny wymiar wertykalny. Nie jest to tylko zwykły, już posiadany, ludzki pokój, który można zdobyć przez przyjaźń albo solidarność. Chodzi o pokój Chrystusa zmartwychwstałego – tego, który sam jest naszym pokojem – przekazany przez Jego Ducha, sprawcę pokoju serca każdego wiernego w Kościele. W rzeczy samej, nie może być pokoju, który nie miałby swojego początku w Trójcy Świętej. „Zgromadzenie liturgiczne czerpie swoją jedność z „Ducha Świętego”, który gromadzi dzieci Boże w jednym Ciele Chrystusa. Ta jedność przewyższa związki ludzkie, rasowe, kulturowe i społeczne” (KKK 1097).”

    • Dziękuję za tak wysoko specjalistyczne i wyczerpujące wyjaśnienie! Podpisuję się pod nim całym sercem i intelektem.
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.