Z tego samego Chleba…

Z

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Prałat Adam Turemka, emerytowany Proboszcz Parafii w Miastkowie Kościelnym. Dziękując za naszą współpracę – na Pielgrzymce Podlaskiej, a potem w trakcie mojego wikariatu – życzę nieustającej młodości ducha i apostolskiego zapału, z których Jubilat jest znany.

Urodziny natomiast przeżywają dziś:

Monika Szostakiewicz – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.

Weronika Pogoda – Osoba zaangażowana w życie Parafii w Samogoszczy.

Wszystkim świętującym życzę wszelkiego dobra i świateł z Nieba, zapewniając o serdecznej modlitwie!

A oto ja dzisiaj wyruszam do Parafii Małaszewicze, gdzie na zaproszenie Proboszcza, Księdza Andrzeja Wolanina, będę pomagał duszpastersko i przeżywał – wraz z tą Wspólnotą parafialną – tajemnicę Eucharystii. W naszym Duszpasterstwie natomiast dzisiaj nie ma Mszy Świętej.

Zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co dzisiaj – bardzo osobiście i konkretnie – mówi do mnie Pan? Duchu Święty, podpowiedz…

Na głębokie i podniosłe przeżywanie dzisiejszej Uroczystości – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, A,

8 czerwca 2023., 

do czytań: Pwt 8,2–3.14b–16a; 1 Kor 10,16–17; J 6,51–58

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz powiedział do ludu: „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi Cię prowadził twój Pan Bóg przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego polecenia, czy też nie.

Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale wszystkim, co pochodzi z ust Pana.

Nie zapominaj twego Pana Boga, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej. On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowie”.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Bracia: Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do Żydów: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało za życie świata”.

Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: „Jak On może nam dać swoje Ciało na pożywienie?”

Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił, nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a pomarli. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.

Kiedy Mojżesz kierował do swego ludu te słowa: Nie zapominaj twego Pana Boga, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. On cię prowadził przez pustynię wielką i straszną, pełną wężów jadowitych i skorpionów, przez ziemię suchą, bez wody, On ci wyprowadził wodę ze skały najtwardszej. On żywił cię na pustyni manną, której nie znali twoi przodkowieto wszystko było jasne. Każdy, kto chociaż odrobinę wdzięczności miał w swoim sercu i komu pamięć nie szwankowała, a serce jego nie było zablokowane i zawzięte – musiał dobrze pamiętać to, o czym właśnie Mojżesz przypomniał.

I wszystko było w miarę zrozumiałe, bo Bóg rzeczywiście dał i chleb, i wodę – chociaż i jedno, i drugie, dał w sposób cudowny. Ale po pewnym czasie Izraelici już wiedzieli, że co rano będą na nich czekały całe pokłady manny, leżącej na ziemi, przeto mogą sobie wziąć tyle, ile będą w stanie zjeść, aby całkowicie zaspokoić głód. Woda także wyprowadzona została w sposób cudowny, prosto ze skały, po uderzeniu przez Mojżesza drewnianą laską. Ale z czasem i do tego lud się przyzwyczaił, więc nie było to niczym nadzwyczajnym.

Kiedy jednak Jezus dzisiaj w Ewangelii powiedział o innym Chlebie, który mają spożywać Jego uczniowie, oraz o innym Napoju, który mają pić – wówczas zrobiło się naprawdę bardzo tajemniczo. A nawet bardzo nieprzyjemnie, bo wielu odeszło, nie mogąc słuchać tego, co ten ich Nauczyciel wygaduje. Co prawda, dzisiaj nie słyszymy o reakcji słuchaczy, ale wiemy o niej dobrze z uważnej lektury całego szóstego rozdziału Ewangelii Jana, z którego mamy dzisiejszy fragment. A cóż takiego usłyszeli Apostołowie, uczniowie i wszyscy zebrani?

Te oto słowa: Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało za życie świata. I kiedy pojawiły się głosy niejakiego powątpiewania: Jak On może nam dać swoje Ciało na pożywienie?Jezus już całkiem otwarcie powiedział: Jeżeli nie będziecie spożywać Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.

W odniesieniu zaś do tego, co dzisiaj także powiedział Mojżesz o chlebie, który Izraelici otrzymywali na pustyni – przecież także od Boga, bo od kogóż innego! – Jezus tak charakteryzował ów nowy Pokarm, który zapowiadał: To jest chleb, który z nieba zstąpił, nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a pomarli. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

My dzisiaj, słuchając tych słów, już wiemy, o co chodzi. To znaczy, wiemy o Eucharystii, wiemy o Wielkim Czwartku i o Ostatniej Wieczerzy; wiemy też, co konkretnie miał na myśli Jezus – o jakim Chlebie mówił: o chlebie, który poprzez słowa konsekracji staje się Jego Ciałem, a wino staje się Jego Krwią. Miejmy jednak w świadomości, że dzisiejsi słuchacze Jezusa usłyszeli tę zapowiedź po raz pierwszy, nie mając tej wiedzy, którą my już mamy. Oni usłyszeli po prostu, że mają jeść ciało człowieka i pić jego krew. Jakie mogli mieć skojarzenia? Czy mogli to przyjąć tak po prostu i zwyczajnie?

A Jezus – w tamtym momencie – niczego nie wyjaśniał, niczego nie tłumaczył i nie odsyłał do Wieczernika, kiedy to w Wielki Czwartek wszystko ludziom wytłumaczy i wyłoży – nic z tych rzeczy! Po prostu, powiedział to, co powiedział i tak, jak powiedział. Tak, jak słyszeliśmy. I w żaden sposób nie reagował na to, że tylu wtedy od Niego odeszło i już z Nim nie chodziło, zrażonych Jego słowami. Sami Apostołowie mieli też niemałe wątpliwości, ale oni akurat zostali. Jezus jednak nie zatrzymywał nikogo i gdyby także oni chcieli odejść – pozwoliłby na to. Ciekawe, prawda?…

Dlaczego tak postąpił? Co chciał nam i całemu światu przez to powiedzieć? Co chciał pokazać swemu Kościołowi?

A może to właśnie, że mamy do czynienia z naprawdę wyjątkową tajemnicą i że nigdy tu, na ziemi, nie ogarniemy tego, co się faktycznie dzieje w chwili Przeistoczenia. Bo my – co prawda – mamy większą wiedzę, niż dzisiejsi słuchacze Jezusa i wiemy, że tu nie chodzi o dosłowne zjedzenie Jezusowej ręki, czy nogi, ale że to zwyczajny chleb staje się Jego Ciałem w sposób mistyczny. My to wiemy. Ale czy wiemy, jak to się staje? Czy to już nie jest dla nas żadną tajemnicą? Oczywiście, że jest! I do końca życia będzie. Podobnie, jak i to, że – i w jaki sposób – wino staje się Jego Krwią.

Moi Drodzy, my cały czas stoimy w obliczu gigantycznej tajemnicy, której w żaden ludzki sposób nie będziemy w stanie ogarnąć i wytłumaczyć. Mamy w nią całym sercem uwierzyć! A skoro uwierzyć, to nie tylko na zasadzie, że: „Dobrze, niech już tak będzie, skoro tak w Kościele mówią, to niech im będzie – jakoś tam wierzę, że w tym chlebie ten Jezus podobno jest…”. To nie tak!

Apostoł Paweł – w dzisiejszym drugim czytaniu – krótko, ale bardzo dosadnie uczy nas, że uwierzyć w tę tajemnicę, to tak naprawdę przełożyć ją na życie, na konkretną postawę człowieka. Stawiając najpierw retoryczne pytania: Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa?w ich kontekście wyjaśnia: Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba.

I to jest chyba najważniejsza myśl i główne przesłanie tej pięknej i wielkiej Uroczystości, którą dziś przeżywamy: jedność między nami – chrześcijanami, uczniami Chrystusa, Jego wyznawcami i przyjaciółmi – tworzona dzięki temu, że wszyscy bierzemy z tego samego Chleba; że wszyscy spożywamy ten sam duchowy Pokarm.

Zresztą, już Mojżesz – tam, na pustyni – mówiąc o tamtym, zwyczajnym chlebie, przestrzegał swój naród: Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi Cię prowadził twój Pan Bóg przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego polecenia, czy też nie. Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale wszystkim, co pochodzi z ust Pana.

A zatem, już tamten pokarm – przecież zesłany z Nieba, chociaż będący zwykłym pokarmem – już był dla ludzi jakimś znakiem, jakimś mocnym i czytelnym sygnałem, że Bóg nie zapomniał, że się opiekuje i troszczy, bo bardzo kocha swoje dzieci. Już tamten chleb i tamta woda, ze skały wyprowadzona – chociaż był to pokarm tylko doczesny, ziemski – powinny skierować uwagę Izraelitów ku Niebu, ku Bogu, ku Jego opiece. Cóż dopiero ten Pokarm, ten chleb, który jest udziałem w Ciele Chrystusa i ten kielich, który jest udziałem we Krwi Chrystusa…

O ileż bardziej ten Pokarm i ten Napój powinien nas wewnętrznie poruszyć, powinien nas przemienić, powinien nas otworzyć na Boga i na drugiego człowieka; powinien nas zjednoczyć z Bogiem i z drugim człowiekiem. Czy tak jest w rzeczywistości?…

Moi Drodzy, raz jeszcze przypomnijmy sobie to zdanie Świętego Pawła, które wydaje się być głównym przesłaniem dzisiejszej Uroczystości: Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba. Niech mocno i wyraźnie wybrzmią te słowa: My, liczni, tworzymy jedno ciało. Czy tak jest w istocie, czy to dopiero cel, do którego dążymy? A może wcale nie dążymy?…

Może dobrze jest nam z tym, że przełykamy – jak świeże bułeczki – święte Hostie co niedzielę, albo i częściej, a w naszym sercu bałagan, a w naszym domu piekło, a w naszym otoczeniu kłótnie i awantury? Może już się do tego przyzwyczailiśmy i nie zamierzamy niczego w tej materii zmieniać? Bo sobie mówimy, że przecież „tacy już jesteśmy”!

A tak w ogóle, to racja jest po naszej stronie, a nie po stronie tego drugiego. To on wywołuje konflikty, to on jest przyczyną wszelkiego zła, to ona ciągle się czepia i gada do ludzi o tym i o tamtym! To on, to ona, to oni… Ale na pewno – nie my! A skądże znowu! Dlatego możemy śmiało iść do Komunii Świętej i poczekać, aż oni wszyscy dookoła się zmienią. I aż się świat zmieni, aż się Kościół zmieni, aż się Papież zmieni i biskup się nawróci, i proboszcz wreszcie albo się odczepi, albo może odejdzie z parafii… A i w pracy, do której codziennie chodzimy – to sami plotkarze i złośliwcy, człowiek żyje tam, jak w jakimś gnieździe os lub szerszeni!

I w taki to mniej więcej sposób, moi Drodzy, wytłumaczymy sobie konieczność przemiany i nawrócenia w życiu wszystkich dookoła, tylko nie nas samych. A jak się już wszyscy wreszcie ponawracają, to będziemy taką jednością, jaką sobie tylko można wymarzyć. Póki co, to jak oni wszyscy mogą w ogóle przystępować do Komunii Świętej? Tak, do Komunii to idą wszyscy po kolei, a przecież oni tacy, owacy, albo i jeszcze inni…

Moi Drodzy, ja wiem, że może trochę teraz przerysowuję, ale czy nie ma w nas takiego osądzania innych, że oto przystępują do Komunii Świętej, a jak oni żyją?! Dla wielu osób takie stwierdzenie jest wystarczającym wytłumaczeniem tego, że sami nie przystępują do Komunii Świętej – i to może już od wielu lat! Oczywiście, nie przystępują z czystego lenistwa i pychy, bo trzeba by się ukorzyć przed Bogiem, pójść do Spowiedzi, przyznać się do swoich grzechów i zła, które się samemu popełnia – i zrobić wreszcie porządek we własnym sercu i we własnym życiu.

Tak by trzeba było, ale po co, skoro takie proste i łatwe wytłumaczenie samo wręcz ciśnie się do głowy i na usta: to zły przykład innych zniechęca mnie do Komunii Świętej. Trudno sobie wyobrazić głupsze i bardziej bezsensowne tłumaczenie!

Dlatego właśnie mamy taką Uroczystość, jak ta dzisiejsza, abyśmy raz jeszcze uważnie wsłuchali się w słowa Jezusa i w słowa Jego Apostoła, i słowa Mojżesza – i głęboko przemyśleli, czym dla mnie osobiście jest przystępowanie do Komunii Świętej? Czy jest to spotkanie z żywym i prawdziwym Jezusem, realnie obecnym tu i teraz, czy może ciągle jeszcze takim bezmyślnym i bezrefleksyjnym, schematycznym i rutynowym, a nawet cynicznym przełykaniem opłatka, który ksiądz podaje? A może to tylko tradycja, przyzwyczajenie, jakieś poczucie przyzwoitości, albo sposób na to, żeby się nikt w rodzinie nie czepiał i żeby ludzie nie gadali?…

Moi Drodzy, jeżeli Jezus dzisiaj obiecuje, że spożywanie Jego Ciała i picie Jego Krwi daje życie wieczne, to jednocześnie oznacza, że ono ma przemieniać już to życie doczesne. I ma sprawić, że ten, kto spożywa ów niezwykły Pokarm – jakby to dziwnie nie brzmiało – po prostu da żyć innym! Nie będzie innym uprzykrzał życia – tak, tego doczesnego życia, zanim jeszcze przyjdzie to wieczne.

Jeżeli zatem dzisiaj wychodzimy z Jezusem Eucharystycznym w pięknej i uroczystej, barwnej i podniosłej Procesji, i prowadzamy Go po ulicach naszej Parafii, pokazując Mu nasze domostwa, nasze obejścia – po prostu: nasze sprawy, naszą zwyczajną codzienność – i prosząc o Jego błogosławieństwo, to jest to równoznaczne z tym, że chcemy i wszystko zrobimy w tym kierunku, aby On tej naszej codzienności miał swoje miejsce. I aby w naszych domach, w naszych rodzinach – powiedzmy wprost: w naszych sercach! – był już nie tylko Gościem, ale Domownikiem!

Skoro On dzisiaj wyrusza ze świątyni, skoro „zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się Jego dzieciom powodzi” – jak śpiewamy w pieśni – to na pewno nie po to, aby odbyć taką typową wizytację dyrektorską lub biskupią, w czasie której wszystko jest wygłaskane, wypachnione i wypięknione, żeby przed szefem wypaść jak najlepiej. A jak szef sobie pojedzie – oby jak najszybciej! – to i tak wszystko wróci do normy. Czyli – do poprzedniego bałaganu.

Wyjście Jezusa do nas jest zupełnie inne. Bo On już teraz dobrze wie, „jak się Jego dzieciom powodzi”. I jak Jego dzieci na co dzień żyją. On to aż nadto dokładnie wie i zna całą prawdę. Jeżeli jednak dzisiaj zapraszamy Go – w ten symboliczny sposób – do naszych domostw, do naszej Parafii, do naszej rzeczywistości, to bardziej po to, aby zamanifestować przed całym światem, że chcemy tę naszą parafialną, społeczną i rodzinną codzienność – czynić Jego królestwem!

I że chcemy – szczerze tego chcemy! – aby On naprawdę miał u nas swoje miejsce, by z nami na co dzień mieszkał! I żeby Mu z nami było dobrze! Bo my w naszych rodzinach, w naszych sąsiedztwach, w naszych miejscach pracy, w naszych szkołach i na studiach – będziemy budować prawdziwą jedność! Z Nim – i pomiędzy sobą! I nie będziemy doszukiwać się u innych błędu i podstępu, ale sami od siebie zaczniemy przemianę świata! A przyjmując chleb życia – damy żyć innym! Już tutaj, na ziemi, aby potem razem z nimi żyć wiecznie!

Wyrazem takich naszych pragnień jest – to znaczy: oby była! – dzisiejsza Uroczystość i dzisiejsza Procesja. A jeżeli nie jest, to w ogóle nie ma sensu i można ją sobie odpuścić. I tylko szkoda energii i pracy nad jej przygotowaniem. Bo całe jej zewnętrzne piękno ma się wyrazić wewnętrznym pięknie naszych serc! To wyjście Jezusa w Eucharystii na zewnątrz – ma być właśnie wejściem do wewnątrz: do naszych serc i do całej głębi naszego życia!

A tak będzie się działo wówczas, kiedy nie tylko raz w roku, w Uroczystość Bożego Ciała, ale za każdym razem, kiedy to my sami, jako żywe monstrancje, w naszych sercach – po przyjęciu Go w Komunii Świętej, oby jak najczęstszym! – będziemy Go zanosili do naszej codzienności i z Jego pomocą tę codzienność będziemy przemieniali.

W ten sposób Procesja eucharystyczna będzie się odbywała nie raz w roku, a o wiele częściej. Może nawet codziennie…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.