Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Albert Kajka, Organista w Miastkowie.
Urodziny natomiast przeżywa Cezary Kryczka, za moich czasów – Lektor w Radoryżu Kościelnym, w mojej pierwszej Parafii.
Obu świętującym życzę, by tak, jak Maryja, żyli głębią ducha! Zapewniam o modlitwie!
A oto w Katedrze siedleckiej, przez posługę Biskupa Siedleckiego czterech Diakonów naszego Seminarium przyjmie święcenia kapłańskie. Do wczoraj, przez tydzień, przygotowywali się do tego wydarzenia w Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej.
Niech Najwyższy Kapłan udzieli im wszystkich łask i dobrych natchnień, by byli kapłanami według Jego Serca. By także wsłuchiwali się w rytm serca Matki Kapłanów, w której to liturgiczne wspomnienie – Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny – przyjmują swoje święcenia.
Moi Drodzy, módlmy się za wszystkich wyświęconych w tym roku, Pracowników Bożej Winnicy.
A wieczorem, w Białej Podlaskiej, w Parafii Świętej Anny – Msza Święta z okazji czterdziestych urodzin mojej Siostry Ani, po czym spotkanie rodzinne. Raz jeszcze przesyłam mojej Siostrze serdeczne życzenia Bożego błogosławieństwa.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem, do którego rozważanie napisał Kacper. Jak zawsze – ciekawe, intrygujące, radykalne i podparte mocnym świadectwem. Chociażby, bardzo intrygujące stwierdzenie, że na tej naszej życiowej mapie duchowej nie jesteśmy Szwajcarią… Ciekawe! I bardzo prawdziwe!
Wielkie dzięki za to rozważanie! Niech Boża łaska i błogosławieństwo będą nagrodą za tę systematyczną aktywność na naszym blogu!
Zatem – co Pan do mnie konkretnie dziś mówi? Duchu Święty, pomóż to odkryć i wziąć sobie głęboko do serca, jak to czyniła Maryja…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny,
17 czerwca 2023.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Iz 61,9–11; Łk 2,41–51
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Plemię narodu mego będzie znane wśród narodów i między ludami ich potomstwo. Wszyscy, co ich zobaczą, uznają, że oni są szczepem błogosławionym Pana.
Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia, okrył mnie płaszczem sprawiedliwości, jak oblubieńca, który wkłada zawój, jak oblubienicę strojną w swe klejnoty. Zaiste, jak ziemia wydaje swe plony, jak ogród rozplenia swe zasiewy, tak Pan Bóg sprawi, że się rozpleni sprawiedliwość i chwała wobec wszystkich narodów.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go.
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”.
Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.
Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.
A Matka Jego chowała wiernie te wspomnienia w swym sercu.
A OTO SŁÓWKO KACPRA:
W dzisiejszym czytaniu mamy obraz tego, jak Bóg błogosławi tym, którzy są Mu wierni i oddani. Przez proroka Izajasza Bóg mówi do nas: Plemię narodu mego będzie znane wśród narodów i między ludami ich potomstwo. Wszyscy, co ich zobaczą, uznają, że oni są szczepem błogosławionym Pana. Możemy teraz zadać pytanie, co to znaczy, że ci, którzy zobaczą ten lud, będą wiedzieć, że jest błogosławiony przez Boga. Myślę, że chodzi tu przede wszystkim o nasze dobre uczynki, głoszenie Ewangelii innym ludziom i naszą postawę, pełną miłości do Boga, jak również do bliźniego.
Jeśli żyjemy zgodnie z tym, do czego powołał nas Bóg, to panuje w naszym życiu atmosfera, która wręcz zdumiewa i przyciąga inne osoby. Sam nieraz dostałem sugestie, że jakoś tak po moim nawróceniu jestem spokojniejszy, bardziej życzliwy, mniej konfliktowy. Odpowiadam zawsze: „To Bóg mnie tak przemienił. To postępowanie zgodnie z Jego przykazaniami daje mi siłę do pokonywania kolejnych wyzwań czy trudności”.
Bóg jest czystą miłością, a my jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Bycie dobrym, kochającym i pełnym wyrozumiałości dla bliźniego – wpisane jest w nasze człowieczeństwo. Do tego jesteśmy powołani, a nie do wrogości, nienawiści, złości, czy innych negatywnych rzeczy, które znalazły się na tym świecie przez szatana.
Ostatnio słuchałem w drodze wywiadu z jednym z polskich egzorcystów. Padło pytanie: „Czy nie dałoby się tego całego zła i złych duchów zamknąć w piekle tak na stałe?” Odpowiedź mnie zaskoczyła. Ksiądz egzorcysta odpowiedział: „Proszę Pani, myślę, że byłaby taka możliwość, ale tylko pod warunkiem, że wszyscy ludzie przestaliby grzeszyć. Wtedy złe duchy nie miałyby dostępu do ludzi, a tak to ludzie w swoim życiu zapraszają demony i złe duchy.”
Największym kłamstwem szatana jest wmówienie ludziom, że go nie ma. Niestety, rozmawiając ze znajomymi, rodziną czy bliskimi, słyszę opinie, jakoby muzyka wykonywana przez zespoły satanistyczne była „tylko muzyką”. Książki zawierające wprost przepisy na okultyzm i magię były „tylko fantastyką”. Wszystko możemy wyjaśnić sobie tym, że to „tylko coś”, bez związku ze złem.
Pamiętajmy jednak, że w świecie duchowym nie mamy strefy wolnocłowej tak, jak na lotnisku. Nie ma miejsca, gdzie sobie staniemy z boku i powiemy: „Dobra, to ja ani do Boga, ani do szatana. Jestem «Szwajcarią» na tej mapie”. W świecie duchowym walczą o nas dwie siły – Bóg i szatan. Nie ma innej możliwości.
Jeśli wyznajemy, że naszym Panem jest Jezus, przystępujemy do sakramentów i żyjemy zgodnie z naszą wiarą, jesteśmy blisko Boga i nic nam złe duchy nie są w stanie zrobić. Natomiast, jeśli nie jesteśmy blisko Boga, to całym sobą zapraszamy te duchy do swojego życia, nie będąc nawet świadomymi, jak bardzo jesteśmy zwodzeni. Dlatego tym bardziej zachęcam do gorliwej modlitwy, przystępowania do sakramentów, czytania codziennie Słowa Bożego, bo tak jak pisze Św. Paweł:
Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich. Dlatego przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście się zdołali przeciwstawić w dzień zły i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki], przepasawszy biodra wasze prawdą i przyoblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu.
Tylko wtedy, gdy będziemy pełni wiary, miłości i napełnieni Bożym Słowem, będziemy w stanie być dla bliźnich wsparciem, pomocą, bratem i siostrą. Do tego jesteśmy powołani przez naszego Boga. Jeśli będziemy potrafili przeciwstawić się złu i wybierzemy dobro, to na tym świecie będzie nam się żyło o wiele lepiej. Nauczmy się kochać bliźniego, nauczmy się mu przebaczać, nauczmy się przeciwstawiać złemu.
Biorąc jednak pod uwagę naszą ludzką naturę, która jest ułomna i nie jest doskonała, nieraz upadniemy. Nieraz odwrócimy się od Boga, czy po prostu nie zrobimy tego, co do nas należy. Bóg nas za to nie potępia, On nas kocha bezwarunkowo i czeka, aż oddamy Mu cały ten nasz bagaż, którym to On będzie mógł się zająć.
Dzisiejsza Ewangelia daje nam obraz tego, jak Rodzice Jezusa zgubili Go po wizycie w świątyni. Maryja straciła z oczu swoje Dziecko i tak po ludzku – jako matka – szukała Jezusa z bólem serca. Myślę, że miała również świadomość powierzonej Jej misji jako Matki Boga. Ten fragment może dać nam do myślenia, że każdy z nas, w jakimś momencie naszego życia, może stracić Boga z pola widzenia. Co jest najpiękniejsze jednak w tym wszystkim, to fakt, że on tam jest – wystarczy odnaleźć do Niego drogę. Jeśli otworzymy swoje serce na znalezienie Boga, to znajdziemy Go bez problemu.
Mamy codzienne obowiązki, troski, problemy, które staramy się udźwignąć. Nikt tego za nas nie zrobi – to jest jasne! – musimy w to włożyć trud. Czy jednak to wszystko mamy opierać TYLKO na naszych siłach?
Nie, ponieważ długo tak nie damy rady wytrwać. Pojawi się stres, zmęczenie, złość, a może i pretensja do Boga i ludzi. Jeśli jednak wszystkie nasze sprawy oddamy Bogu i przez Niego będziemy to robić, to On już ma wszystkie niezbędne siły i środki, żeby z tego wyprowadzić samo dobro. O co prosił nas tyle razy Jezus? O wiarę i ufność. Jeśli wierzymy i ufamy, że kiedy oddamy nasze sprawy Jemu, to wyniknie z tego dobro – to tak będzie, ponieważ On nas o tym zapewniał.
Chociażby we wczorajszej Ewangelii, gdzie mówił: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.
Ktoś powie: „No dobra, tylko ja mówię: «Jezu, ufam Tobie!», oddaje Ci moje sprawy, a nic się nie dzieje dobrego…”. Pierwsze pytanie – czy naprawdę ufasz? Czy tylko trochę? Czy nie jest przypadkiem tak, że trzymasz sprawy kurczowo w ręku i boisz się je naprawdę oddać, bo może jednak Ci Jezus nie pomoże? Czy przy pierwszej okazji, gdy coś zaczyna iść nie tak, chcesz brać sprawy w swoje ręce, odsuwając Boga?…
Wiara, to nie nasze uczucia. Nie staraj się kierować uczuciami, tylko wiarą. Jeśli będziesz patrzył na swoje uczucia, to stawiasz siebie w centrum. Siebie, a nie Boga. Jezus mówił o wierze, nie o poczuciu, że Bóg jest przy Tobie.
Temat jest głęboki i rozległy, ale zależy mi na tym, abyśmy mieli świadomość tego, o czym pisał Święty Piotr: Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze – przeciwstawcie się jemu! Jak umocnić swoją wiarę? Poprzez czytanie Bożego Słowa, modlitwę i trwanie blisko Boga.
Zachęcam do regularnej spowiedzi, do regularnego przystępowania do Komunii Świętej, do codziennego czytania Bożego Słowa. Wystarczy zainstalować aplikację: „Pismo Święte” i codziennie rano – zamiast mediów społecznościowych – przeczytać czytanie i Ewangelię na dany dzień. Kiedyś usłyszałem o tej praktyce i sam zacząłem ją stosować. Na pytanie, czy odczuwam Bożą obecność i Bożą miłość, odpowiadam – TAK! Każdego dnia.
Czy to jednak znaczy, że czuję fizyczną obecność osoby Jezusa w pomieszczeniu, w którym się znajduję? Nie, ale poprzez WIARĘ przyjmuję, że jest ze mną w każdym momencie mojego życia.
Zapraszajmy Jezusa do każdej czynności, oddajmy Mu nasze sprawy, naszą codzienność i kochajmy bliźniego! A jeśli coś znam uczyni, czy podpowie w myślach – błogosławmy Mu, bo tylko taką postawą wprowadzimy więcej Królestwa niebieskiego na ziemię. I po tym poznają, że jesteśmy szczepem błogosławionym Pana.