Namiot Spotkania – w moim sercu…

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Albert Dudzik, za moich czasów – Lektor w Parafii w Żelechów, a obecnie Mąż i Ojciec, a tak w ogóle, to fantastyczny Człowiek. Życzę mu stale dobrych natchnień i Bożej opieki na każdy dzień. Zapewniam o modlitwie!

A oto dzisiaj kilka kolejnych Grup Pielgrzymki Podlaskiej rozpoczyna pielgrzymowanie na Jasną Górę. A na drogach całej naszej Ojczyzny takich Grup pielgrzymuje znacznie więcej. Niech Pan sam będzie Przewodnikiem i Opiekunem Wszystkich, którzy zapragnęli przeżyć Rekolekcje w drodze. Do nich dołączamy tych, którzy zechcą włączyć się w pielgrzymowanie duchowe, w swoich Parafiach.

Moi Drodzy, mamy dzisiaj pierwszy czwartek miesiąca. Uwielbiajmy Pana, obecnego wśród nas i dla nas w Eucharystii. Módlmy się także za kapłanów i osoby konsekrowane – oraz o kapłanów i o osoby konsekrowane. Módlmy się szczerze i serdecznie, i z wielką wiarą – o to, aby ponownie zapełniły się Seminaria duchowe i pełne, a wręcz przepełnione były nasze klasztory! To jest możliwe – jeśli tak zechce Pan.

A On na pewno tak zechce, jeśli większa będzie nasza wiara, w tym także: wiara tych, których już powołuje, ale oni z różnych względów – tegoż zaproszenia unikają. Mamy się zatem o co modlić, moi Drodzy! A ja, ze swej strony, bardzo Wam za tę modlitwę dziękuję!

I już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem liturgii dnia: co dziś mówi do mnie osobiście Pan? Z jakim przesłaniem zwraca się do mnie właśnie dzisiaj – w mojej konkretnej, życiowej sytuacji? Duchu Święty, bądź światłem i natchnieniem dla naszych serc i umysłów!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 17 Tygodnia zwykłego, rok I,

3 sierpnia 2023., 

do czytań: Wj 40,16–21.34–38; Mt 13,47–53

CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:

Mojżesz wykonał wszystko tak, jak mu to Pan nakazał uczynić. Wzniesiono przybytek dnia pierwszego, miesiąca pierwszego roku drugiego. Postawił Mojżesz przybytek, założył podstawy, ustawił dach, umieścił poprzeczki oraz ustawił słupy. I rozciągnął namiot nad przybytkiem i nakrył go przykryciem namiotu z góry, jak to nakazał Pan Mojżeszowi. Następnie wziął Świadectwo i położył je w Arce, włożył też drążki do pierścieni Arki i przykrył z wierzchu przebłagalnią. Wniósł następnie Arkę do przybytku i zawiesił zasłonę zakrywającą i okrył nią Arkę Świadectwa, jak nakazał Pan Mojżeszowi.

Wtedy to obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła przybytek. I nie mógł Mojżesz wejść do Namiotu Spotkania, bo spoczywał na nim obłok i chwała Pana wypełniała przybytek. Ile razy obłok wznosił się nad przybytkiem, synowie Izraela wyruszali w drogę, a jeśli obłok nie wznosił się, nie ruszali w drogę, aż do dnia uniesienia się obłoku. Obłok bowiem Pana za dnia zakrywał przybytek, a w nocy błyszczał jak ogień w oczach całego domu izraelskiego w czasie całej ich wędrówki.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus powiedział do tłumów: „Podobne jest królestwo niebieskie do sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Zrozumieliście to wszystko?”

Odpowiedzieli Mu: „Tak jest”.

A On rzekł do nich: „Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare”.

Gdy Jezus dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd.

Z pierwszego dzisiejszego czytania dowiadujemy się, że Mojżesz przygotował przybytek – namiot, który miał być dla wędrującego ludu namiastką świątyni, taką „przenośną” świątynią, miejscem spotkania z Bogiem. Skoro bowiem lud był w drodze, to i Bóg, który tak bardzo swój lud kochał, iż go w tej drodze prowadził i umacniał – zechciał w pełni dzielić jego los. Zatem, skoro lud co jakiś czas zwijał swoje namioty, aby iść dalej i następnie rozkładał je w nowym miejscu, to także pragnieniem Boga było wędrowanie z ludem i zamieszkiwanie w namiocie, rozstawianym co i raz w nowym miejscu.

Jednak pomimo tego, iż ów namiot rzeczywiście był czyś tymczasowym i przenośnym – jak każdy namiot – to jednak życzeniem Boga było, aby uczynić go ściśle według Jego wskazań. Dlatego tychże wskazań – i to bardzo szczegółowych – dość dużo udzielił Mojżeszowi, jako głównemu wykonawcy, a dzisiaj dowiadujemy się, że Mojżesz wykonał wszystko tak, jak mu to Pan nakazał uczynić. Co ciekawe, w dość krótkim opisie tego, co Mojżesz zrobił, znajdujemy aż trzykrotne stwierdzenie, iż kolejne czynności zostały wykonane, jak nakazał Pan Mojżeszowi. To jest niemalże refrenem tego opisu.

A to znaczy, że dla Boga bardzo ważnym było, aby ów przybytek, będący namiotem – pomimo jego przejściowości – był wykonany dokładnie tak, jak On sam zaplanował. Bo to w końcu Jego miejsce na ziemi, na tej pustyni, po której naród wędrował. I Jego miejsce pośród tegoż narodu – ludu trudnego i opornego. To naprawdę bardzo ważne stwierdzenie, iż wszystko zostało wykonane tak, jak Pan nakazał Mojżeszowi, bo uświadamia nam ono, że Bogu naprawdę zależy na swoim ludzie, dlatego sam chce zaplanować i zorganizować miejsce spotykania się z nim i udzielania mu swoich łask.

Sam ma określoną wizję swego uczestnictwa w życiu narodu – i tę wizję chce zrealizować. A wizja ta nie dotyczy tylko kwestii moralnych czy szeroko rozumianych kwestii duchowych, ale nawet tak szczegółowych, jak te kwestie techniczne, które dotyczą konstrukcji Namiotu Spotkania, czy wyglądu Arki Przymierza, zwanej dzisiaj Arką Świadectwa. Skoro Bóg tak szczegółowo wszystko to określił, to znaczy, że w najmniejszym nawet szczególne chce zadbać o dobro człowieka.

Dlatego właśnie do takiego miejsca, które zostało zorganizowane dokładnie tak, jak Pan nakazał Mojżeszowi – Pan zechciał przyjść ze swoją chwałą. Pytanie, co by było, gdyby Mojżesz nie zrobił dokładnie tak, jak mu Pan nakazał, ale miał jakieś swoje wizje i pomysły – czy do takiego miejsca Pan również zechciałby przyjść?…

Oczywiście, to jest pytanie z serii: „Co by było, gdyby było”, dlatego odpowiedzi na nie możemy się jedynie domyślać. Może Pan zechciałby przyjść i do takiego miejsca, chociaż niekoniecznie, bo na kartach Starego Testamentu znajdujemy wiele takich miejsc, w których opisane zostało bardzo surowe i skrupulatne traktowanie przez Boga tego typu spraw, związanych z Jego kultem, czy innymi poleceniami, które wydał.

Natomiast zapytać możemy, dlaczego Mojżesz miałby nie spełnić poleceń Pana? I wydaje się, że to akurat pytanie możemy sobie stawiać my wszyscy – praktycznie każdego dnia: dlaczego nie możemy, tak po prostu i zwyczajnie, zachować przykazań, czy uwzględnić Bożych wskazań, zawartych na kartach Pisma Świętego, a szczególnie w Ewangelii, tylko zawsze kombinujemy po swojemu, bo uważamy, że Pan swoimi poleceniami i w ogóle swoimi naukami nas ogranicza, odbiera nam wolność, tłamsi nas, narzuca nam na siłę swój punkt widzenia.

A przecież my mamy swój punkt widzenia – i to naprawdę po wielekroć lepszy od tego, co proponuje Bóg! Tak przynajmniej uważamy. Dlatego chociaż zapraszamy Boga do naszego życia, to jednak chcielibyśmy, by te spotkania i ta bliskość kształtowała się według naszej wizji, naszego planu, a nie według tego, co proponuje nam Pan.

A nawet sam obraz Boga – to jest tak naprawdę nasz prywatny obraz, stworzony na nasz użytek, na nasze potrzeby i według własnego widzimisię, a nie ten prawdziwy obraz, jaki odnajdujemy chociażby na kartach Pisma Świętego. W ten sposób przygotowujemy w sercach naszych przybytek, taki własny namiot spotkania, ale niekoniecznie dokładnie tak, jak nakazał Pan, ale tak… bardziej po swojemu…

Może właśnie dlatego nasze spotykanie się z Panem i w ogóle nasza więź z Nim nie przynosi tylu dobrych owoców, ile by mogła przynieść, że nie korzystamy w pełni z Jego propozycji, tylko upieramy się przy swoich. Nie trzymamy się na sto procent Jego nauki, Jego przykazań, tylko otwieramy sobie a to taką, a to znowu inną furtkę… I potem dziwimy się, że „wiara nam nic nie daje”, albo niewiele; albo że nie zmienia naszego życia… Naprawdę, nie ma się czemu dziwić!

Pójdźmy drogą, wskazaną nam przez Pana! Odważmy się Mu w pełni zaufać! Nie obawiajmy się, że to nas umniejszy, lub ograniczy. Wprost przeciwnie! Będzie dokładnie odwrotnie! Bo dla człowieka – każdego człowieka i w każdej sytuacji, w jakiej się znajduje – najlepszym planem na życie jest ten, który układa mu Pan. I ta droga jest najlepsza – i najprostsza, i najpewniej prowadząca do celu – którą On sam poprowadzi.

Oczywiście, w tym wszystkim nie chodzi także o to, by całkowicie zrezygnować z własnych pomysłów, własnej inwencji, własnych refleksji, czy też własnych życiowych doświadczeń. Nie powinniśmy też oczekiwać, że Pan sam wszystko za nas zrobi, a my tylko z założonymi rękami poczekamy, aż się nasze problemy rozwiążą. A jak się nie rozwiążą, to będzie bunt. I obrazimy się na Boga. To nie tak! Mojżesz też nie czekał z założonymi rękami, tylko wykonał zadanie, jakie zlecił mu Pan. Owszem, ściśle według Bożych wskazań, ale to on wykonał.

Dlatego i my także – przy podejmowaniu jakichkolwiek życiowych decyzji – powinniśmy ufać Bogu i zdawać się na Niego, ale też trzeźwo myśleć, podejmując bardzo racjonalne refleksje. Czyli, ze skarbca swego serca – jak mówi Jezus w Ewangelii, dając przykład mądrych uczonych w Piśmie – wydobywa rzeczy nowe i stare. «Stare», a więc wszelkie swoje życiowe doświadczenia – i «nowe», a więc propozycje Boże. Chodzi zatem o ścisłą współpracę człowieka z łaską Bożą.

I o umiejętność dokonywania mądrych wyborów, czyli wybierania tego, co dobre, a odrzucania tego, co złe – na wzór tego oddzielenia, jakiego mają dokonać rybacy z Jezusowej przypowieści. I nie dopiero na końcu czasów, ale już teraz, codziennie, na bieżąco. Jeżeli ze szczerego serca i z jak najlepszymi intencjami zechcemy połączyć swoje życiowe doświadczenie i swoje osobiste refleksje – często naprawdę mądre i sensowne – z propozycjami Pana, wówczas owoce naszego życia będą imponujące.

Bo to przecież na takiej współpracy bazowali i owoce swego życia przynosili wielcy Święci. Sami z siebie na pewno nic by nie zrobili. Ale wydobywając ze skarbca swego życia i swego serca rzeczy nowe i stare – z połączenia jednych z drugimi zyskiwali tak wiele. I dzisiaj są dla nas wzorem.

Myślmy zatem trzeźwo – i budujmy w sercach naszych miejsce dla Pana, taki osobisty namiot spotkania, ale ściśle według tego, co nam podpowie Pan! My budujmy – ale według Jego wskazań.

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.